To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sercowe rozterki - Jak się rozstać

Aya - 2011-05-07, 14:29

megi -s, tak, wiem. Jednak naprawdę nie chcę go zranić. Do tego też nie chciałabym, żeby uznał mnie za jakąś oszustkę... że raz mówię tak, a potem inaczej.
Euphoriall, on sam na początku powiedział, że jeśli nic nam z tego nie wyjdzie to bardzo by chciał być moim przyjacielem. Myślisz, że powiedział to tylko tak? Żebym nie bała się mówić o swoich uczuciach?

Myślę... że jeszcze z tym poczekam. Szczere rozmowy to ból mojego istnienia :(

megi-s - 2011-05-07, 15:46

Aya, to przeklęte: "zostańmy przyjaciółmi" to zawsze się mówi tak na odczepne trochę, bo głupio jest powiedzieć np że nie masz zamiaru utrzymywać tego kontaktu. Możesz poczekać, ale co się odwlecze to nie uciecze, a z czasem będzie Ci coraz trudniej. Myślisz, ze uzna Cie za oszustkę? A co pomyśli jeżeli będziesz go zwodzić jeszcze dłużej i dopiero potem powiesz, że nic z tego? To trudna sytuacja, ale chyba lepiej powiedzieć: nic nie będzie z tego związku, bo ja nie czuję do Ciebie tego co byś chciał, dlatego nie mogę Cie dalej zwodzić, bo to jest bolesne dla mnie i dla Ciebie.
Aya napisał/a:
Jednak naprawdę nie chcę go zranić

Ale trwając w tym i przekładając tą rozmowę w nieskończoność tym bardziej go ranisz i będzie mieć do Ciebie żal. Nie ma łatwych rozstań i obie strony cierpią, niestety.
Przecież Ty w tej sytuacji czujesz się źle. :tuli:

[ Dodano: 2011-05-07, 15:51 ]
Wiesz, w tej sytuacji musisz być trochę egoistką i pomyśleć o sobie- że przecież też nie jest Ci wcale łatwo i nie najlepiej się czujesz...

Aya - 2011-05-07, 18:28

megi -s napisał/a:
Aya, to przeklęte: "zostańmy przyjaciółmi" to zawsze się mówi tak na odczepne trochę, bo głupio jest powiedzieć np że nie masz zamiaru utrzymywać tego kontaktu.


Tylko, że ja nie chcę całkowicie tracić z nim kontaktu. Lubię go... ale jedynie lubię.

megi -s napisał/a:
Wiesz, w tej sytuacji musisz być trochę egoistką i pomyśleć o sobie- że przecież też nie jest Ci wcale łatwo i nie najlepiej się czujesz...


Tak wiem... zapewne masz rację, ale... bardzo się boję :(
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muszę to powiedzieć. Sto razy łatwiej jest mi wszystko napisać... niż wypowiedzieć. Ale tak nie mogę zrobić, bo to brak szacunku dla niego.

megi-s - 2011-05-07, 19:15

Aya napisał/a:
Tylko, że ja nie chcę całkowicie tracić z nim kontaktu. Lubię go... ale jedynie lubię.

To mu to powiedz.. A brakiem szacunku byłoby gdybyś mu napisał sms- a. Jeśli napiszesz mu list na papierze to nie jest brak szacunku, a na pewno pisząc na spokojnie o niczym nie zapomnisz. Ja nawet kiedyś z kumplem, jak chcieliśmy pogadać właśnie na poważny temat- siedzieliśmy obok siebie i pisaliśmy do siebie na papierze to co chcieliśmy powiedzieć. Do męża też często pisałam listy gdy nie wiem jak mam mu coś wyjaśnić.

Aya - 2011-05-07, 22:52

megi -s napisał/a:
Jeśli napiszesz mu list na papierze to nie jest brak szacunku, a na pewno pisząc na spokojnie o niczym nie zapomnisz.


obawiam się tylko... że on nie jest tak wyrozumiały w tym względzie. Woli, kiedy mu coś powiem, a nie napiszę... Dlatego też się boję.
Chyba będę musiała się upić, żeby to powiedzieć...

megi-s - 2011-05-08, 00:01

Aya, rozumiem. Możesz napisać ten list i dać mu go do przeczytania przy Tobie. Wytłumaczyć, że jest Ci trudno powiedzieć to co chcesz powiedzieć. Może nie będzie aż tak źle. No, ale to niestety Ty musisz zrobić. :tuli:
Anonymous - 2011-08-02, 08:13

Jaka ja jestem beznadziejna... nadal pozwalam mu u siebie mieszkać... on chyba nadal ma nadzieję, że między nami się ułoży. Wczoraj pierwszy raz ad miesięcy przytulił mnie w łóżku... a ja znowu zaczęłam się zastanawiać czy na pewno powinnam to zakończyć... No normalnie mam ochotę walnąć się pangą w łeb i to tak porządnie. Czekam do tego cholernego września, bo powiedział, że wtedy może się wyprowadzi i mam mętlik w głowie. Jedyna mądra rzecz, którą powiedziała mi jedna z głupszych psycholog na jakie trafiłam to, że związek z pierwszym facetem trzeba szybko zakończyć, bo inaczej to krzywdzi... Chcę mężczyznę zaangażowanego w dom i rodzinę, którą będziemy razem tworzyć, a nie kogoś, kto wszystko olewa i zachowuje się jak przerośnięty trzylatek. Chcę kogoś odpowiedzialnego na kim mogę polegać, a nie osobę, którą muszę jak dziecko pilnować żeby czegoś głupiego nie nawywijał. I wiem, że on nie jest partnerem dla mnie, a mimo to przyzwyczajenie i lęk, że zostanę sama na zawsze są tak cholernie silne :(
Anonymous - 2011-08-02, 11:28

Emaleth, dasz rade, będzie boleć, ale dasz rade. Właśnie najgorsza jest świadomość że można być już do końca życia samemu. Ale strach ma wielkie oczy i na pewno nie będzie tak źle. :)

PS. Co do tej psycholog - Nie wiem czy pierwszy facet musi być nieodpowiedni czy zły, może sie trafic akurat odpowiedni. Ja bym był daleki od jakiś regułek dotyczących związku.

lit./Mojwa

Anonymous - 2011-08-02, 16:02

Nusquam napisał/a:
PS. Co do tej psycholog - Nie wiem czy pierwszy facet musi być nieodpowiedni czy zły, może sie trafic akurat odpowiedni. Ja bym był daleki od jakiś regułek dotyczących związku.

Raczej chodziło jej o to, że jak się za pierwszym razem wejdzie w długoletni związek to potem trudno się z niego wyplątać... emocjonalnie oczywiście.

Anonymous - 2011-08-02, 16:16

Cytat:
jak się za pierwszym razem wejdzie w długoletni związek to potem trudno się z niego wyplątać... emocjonalnie oczywiście.


To jest święta prawda. Amen.

Anonymous - 2011-08-02, 16:16

Dlaczego on dalej u Ciebie mieszka?
Anonymous - 2011-08-02, 16:40

Mojwa napisał/a:

Dlaczego on dalej u Ciebie mieszka?

Bo mamusia go z powrotem nie chce (mimo, że jest u niej zameldowany - szczęśliwie ja go nigdy nie meldowałam u siebie)... on obecnie u swojej matki pracuje i biednie zarabia i twierdzi, że nie stać go na wyprowadzkę... We wrześniu matka ma na niego przepisać firmę, więc on liczy na przypływ gotówki. Swoją drogą wiem, że głupia jestem, że się na to godzę, która normalna by dała facetowi pół roku na wyprowadzkę, ale mam do niego sentyment... no i on zawsze zaczyna temat jak to wiele dla mnie zrobił... ile poświęcił... no prawda, ale to dotyczy okresu sprzed 5-7 lat... nie można wiecznie do tego nawiązywać i grać na moim poczuciu winy i wdzięczności.

Anonymous - 2011-08-02, 16:42

Skoro jest u matki zameldowany to może do niej wrócić (wg prawa, wystarczy że przyjdzie z policją).
I tak mu powiedz.
Emaleth, pozwalasz się wykorzystywać!

To trochę prywatne pytanie - ale czy on się chociaż dokłada do czynszu itp?
I co to za gadanie, gdyby chciał to by znalazł pracę dobrą... :/

Anonymous - 2011-08-02, 16:50

Mojwa napisał/a:
Skoro jest u matki zameldowany to może do niej wrócić (wg prawa, wystarczy że przyjdzie z policją).
I tak mu powiedz.

Mówiłam mu to wielokrotnie... bez skutku...
Cytat:
To trochę prywatne pytanie - ale czy on się chociaż dokłada do czynszu itp?
I co to za gadanie, gdyby chciał to by znalazł pracę dobrą... :/

Tak... dokłada się... chociaż w tych okresach kiedy był bezrobotny to nie dawał nic... a pracy też nie szukał... zawsze czekał na mamusię i jej widzimisię żeby go zatrudnić (oczywiście na czarno... no bo po co legalnie... po co syn ma mieć emeryturę :/ )... Wiem, że gdyby chciał to by znalazł... w Gliwicach jest mnóstwo firm, które zatrudniają ludzi z uprawnieniami na wózki widłowe (a takowe ma), ale on ma zawsze jakiś wykręt... to w końcu jeden z powodów dla których chcę się rozstać... przecież jakby on był konkretnym, odpowiedzialnym facetem to bym z nim dalej była... kiedyś go kochałam... a teraz to naprawdę już sama nie wiem co do niego czuję.

Anonymous - 2011-08-02, 17:18

Eh, rozumiem, że nie masz odwagi wyrzucić go za drzwi, ale ... nie byłoby tak lepiej?
Łączy Was coś jeszcze, zachowujecie się jak para?


Lepiej by było jakbyś poszukała nowego faceta... Ale jak to zrobić, skoro mieszkasz z nim (Z byłym?)...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group