To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sercowe rozterki - Zdrada

Anonymous - 2016-06-03, 16:38

Fearless napisał/a:
to czemu, kurczę, nie umie powiedzieć wprost, o co chodzi, tylko mówi "Nie mogę jej tego zrobić"?

Ja przy takich słowach pomyślałam: "nie możesz jej zostawić, ale zdradzać możesz?"
I nawet gdyby lubił mieć więcej niż jedną dziewczynę, to wątpię aby chciał Tobie wprost powiedzieć coś w stylu "a bo, wiesz, lubię mieć kilka dziewczyn jednocześnie". Może za to kiedyś, w przyszłości, usłyszysz o nim jako: "a bo, głupi wtedy byłem".

Odchodząc od tego co jemu siedzi w głowie, dobrze, że Ty nie chcesz się pakować w taką relację i postawiłaś granicę.

Fearless - 2016-06-03, 20:17

Cytat:
Odchodząc od tego co jemu siedzi w głowie, dobrze, że Ty nie chcesz się pakować w taką relację i postawiłaś granicę.

Mhm. 8) :D

[ Komentarz dodany przez: Żurawek: 2016-06-03, 20:20 ]
Zasadniczo post niewiele wnosi do dyskusji.

R. de Valentin - 2016-06-03, 20:22

Fearless napisał/a:
jeśli tak, to czemu, kurczę, nie umie powiedzieć wprost, o co chodzi, tylko mówi "Nie mogę jej tego zrobić"?

Bo on chciałby, żeby mu jeszcze współczuć. :D

M.I.D. - 2016-11-22, 18:52

Kiedyś odbyłem rozmowę na ten temat ze znajomym, który powiedział, że dla niego już sama myśl o zdradzie jest zdradą. Całkowicie się z tym nie zgadzam. Fantazjować można o różnych rzeczach, ale to nie oznacza, iż każdą fantazję chce się realizować w rzeczywistości. Osobiście nie wyobrażam sobie, bym potrafił zdradzić. A czym potrafiłbym wybaczyć? Raczej nie - w końcu skoro raz do niej doszło, to znaczy, że taka sytuacja może się zdarzyć po raz kolejny. Poza tym, zdrada jest sygnałem, iż w związku coś jest nie tak, więc może nie warto go ciągnąć.

Patrząc jednak z boku, nie krytykowałbym osoby, która zdradziła. Stan małżeński na przykład nie oznacza, iż można przestać o związek dbać i być chłodnym w stosunku do partnera. Jeżeli któreś z małżonków wykazuje brak zainteresowania wobec drugiego, to nie można mieć pretensji, gdy ten myśli o szukaniu go u kogoś innego. Nie zawsze też musi chodzić o sam sex. Komuś może po prostu brakować konwersacji drugą osobą lub poczucia bliskości.

Cirnellé - 2016-11-22, 19:39

Hm...pomimo mojego młodego wieku mogę chyba dość sporo o zdradzie powiedzieć. Otóż przez ponad pół roku byłam z chłopakiem który bez przerwy zdradzał mnie na prawo i lewo. Cóż. Związek na odległość, prawie 100 km. Był ode mnie 3 lata starszy i bardzo naciskał na seks, a ja nie ulegałam, bo chciałam poczekać przynajmniej rok :/ Raz nie wylogował się u mnie z feja. Na głupa sprawdziłam jego wiadomości bo spodziewałam się raczej głupich pogaduch z chłopakami. A tu co? (Dodam tylko, że byliśmy wtedy ze sobą 3 miesiące) Odkąd byliśmy razem przewinęło się ok 40 dziewczyn. Do każdej on pisał, na początku zwykła rozmowa a nagle propozycje, seks, minety itd. No cóż. Wybaczyłam mu :yahoo: głupia ja. Usunął fejsa. I przez następne 4 miesiące pisał z laskami na ranodmowym czacie. Z racji że był z dużego miasta to z większością tych lasek mógł się spotkać, bo przecież ze mną widział sie tylko w weekendy. Tak więc ja głupia żyłam nadzieją że się zmienił a on bzykał laski na prawo i lewo. Póżniej się rozstaliśmy(też przez dziewczyny, bo założył konto na fejsie i znowu zobaczyłam swoje), najlepsze jest to że to nie ja z nim zerwałam tylko on ze mną :lol: Powiedział że zbyt go ograniczam i że warto mieć kontakty z innymi. Potem się dowiedziałam że będzie miał dziecko :lol: Na koniec mojej histroii dodam tylko, że po roku nie odzywania się napisał do mnie, że chciałby żebyśmy uprawiali seks i że możemy być w otwartym związku albo może zaprosić mnie na trójkąt. Najśmieszniejsze jest to, że ja byłam wtedy w trzeciej gimnazjum :joł:

Tak więc podsumowując; jestem teraz w nowym związku i jestem obesyjnie zazdrosna, ale mój obecny chłopak to znosi, a ja zacznam się uspokajać i leczyć z paranoi. Po prostu staram się mu ufać. Myślę że zdradzona osoba ma problemy w kolejnych związkach, bo bardzo boi się powtórki z rozrywki(co mogę powiedzieć na własnym przykładzie). Ja nie mogłabym zdradzić. Dla mnie to jest coś, co tak rani że nigdy więcej nie wybaczę zdrady ani tym bardziej sama kogoś nie zranię w ten sposób, bo wiem jaki to ból i jakie to rozdarcie między sercem a rozumem.

Anonymous - 2016-11-22, 19:43

M.I.D. napisał/a:
dla niego już sama myśl o zdradzie jest zdradą

Może zapytaj go, czy nigdy nie myślał o zabójstwie. Jeśli tak, to na pewno jest mordercą :P
M.I.D. napisał/a:
Patrząc jednak z boku, nie krytykowałbym osoby, która zdradziła. Stan małżeński na przykład nie oznacza, iż można przestać o związek dbać i być chłodnym w stosunku do partnera. Jeżeli któreś z małżonków wykazuje brak zainteresowania wobec drugiego, to nie można mieć pretensji, gdy ten myśli o szukaniu go u kogoś innego.

Zgadzam się z tym. Ludzie myślą, że pójdą do księdza, załatwią sobie papier, dadzą sobie obrączkę i że z chwilą wypowiedzenia jakże zobowiązującej małżeńskiej formułki, mogą sobie odpuścić i przestać się starać, bo "obiecali sobie miłość na zawsze" i nawet jak wszystko się między nimi sypie, to nie wolno się rozstać, bo "przecież obiecałeś/aś mnie kochać" :roll2: Cóż w gruncie rzeczy znaczy ta obietnica? Jak w ogóle można przyrzekać sobie wzajemnie rzeczy tak zmienne, jak uczucia?

Prawda odnośnie zdrady jest niestety często zupełnie inna, bo
M.I.D. napisał/a:
Nie zawsze też musi chodzić o sam sex. Komuś może po prostu brakować konwersacji drugą osobą lub poczucia bliskości.

Nie chcę w żaden sposób popierać "zdradzających", ale skoro robią tzw. skok w bok, to często właśnie nie bez powodu.

M.I.D. - 2016-11-22, 20:40

Cirnellé napisał/a:
Tak więc podsumowując; jestem teraz w nowym związku i jestem obesyjnie zazdrosna, ale mój obecny chłopak to znosi


Zazdrość to już inna sprawa. Od dawna nie byłem w żadnym związku, ale niegdyś byłem bardzo zazdrosny i podejrzliwy wobec mojej byłej. U mnie było to spowodowane niską samooceną - bo uważałem, że nietrudno jest znaleźć lepszego faceta ode mnie. W końcu i tak mnie zdradziła. Ogólnie rozstaliśmy się w bardzo dziwny sposób.

Empiria napisał/a:
M.I.D. napisał/a:
dla niego już sama myśl o zdradzie jest zdradą

Może zapytaj go, czy nigdy nie myślał o zabójstwie. Jeśli tak, to na pewno jest mordercą :P


Nie utrzymujemy już kontaktu, tak więc go nie zapytam :P

LadyRed - 2016-11-24, 13:31

Empiria, zgadzam się z tym. Ludzie myślą, że pójdą do księdza, załatwią sobie papier, dadzą sobie obrączkę i że z chwilą wypowiedzenia jakże zobowiązującej małżeńskiej formułki, mogą sobie odpuścić i przestać się starać, bo "obiecali sobie miłość na zawsze" i nawet jak wszystko się między nimi sypie, to nie wolno się rozstać, bo "przecież obiecałeś/aś mnie kochać" :roll2: Cóż w gruncie rzeczy znaczy ta obietnica? Jak w ogóle można przyrzekać sobie wzajemnie rzeczy tak zmienne, jak uczucia?


Moim zdaniem małżeństwo nie jest tylko zobowiązaniem czy obietnicą. To więź dusz która do niczego nie zmusza, to zrozumienie i wzajemne oparcie. Wiadomo, że uczucia są zmienne lecz trzeba walczyć i dbać o małżeństwo.
Myślę, że koniec miłości nie oznacza końca małżeństwa gdyż są inne emocje które można pielęgnować. Wszystko zależy od ludzi którzy w nie wchodzą.

Anonymous - 2016-11-24, 19:37

LadyRed napisał/a:
Moim zdaniem małżeństwo nie jest tylko zobowiązaniem czy obietnicą. To więź dusz która do niczego nie zmusza, to zrozumienie i wzajemne oparcie. Wiadomo, że uczucia są zmienne lecz trzeba walczyć i dbać o małżeństwo.

Oczywiście nie chodziło mi o to, żeby przy pierwszym lepszym kryzysie ustalać termin rozwodu. Jasne, że trzeba w miarę możliwości dbać o to, żeby małżeństwo było jak najbardziej udane, razem pokonywać różne przeszkody i naprawiać związek. Ale naprawiać wtedy, kiedy istnieją realne szanse na ponowne rozpalenie wygasłej miłości. Czasami ludzie wiedzą, że "to nie to", ale są ze sobą, bo tak sobie przyrzekli w kościele i "nie wypada się rozstać". Jest to też swego rodzaju uciekanie od zaakceptowania niewygodnej prawdy, o tym, że nie jest się już dla tej drugiej osoby numerem jeden. I wtedy jest to takie trwanie w toksycznym związku, który często "marnuje" te dwie osoby, które, gdyby nie jakaś tam formułka, mogłyby tworzyć lepszy duet z kimś innym. Po prostu marnowanie potencjału :P
LadyRed napisał/a:
Myślę, że koniec miłości nie oznacza końca małżeństwa gdyż są inne emocje które można pielęgnować.

Ale miłość jest właśnie zbiorem tych różnych emocji, a nie oddzielną emocją samą w sobie. Oczywiście, że można tworzyć takie małżeństwo, pielęgnować te dobre, przyjacielskie uczucia, nie mówię, że nie, nawet jestem bardzo "za". Po prostu dla mnie ta kościelna formułka zobowiązująca ludzi do trwania w wiecznej miłości jest no... co tu dożo mówić, dość bzdurna. To tak, jakby przyrzekać komuś wieczną nienawiść, albo przepowiadać śnieg na zimę 2017. Niby z założenia ma być, ale nie ma żadnej gwarancji, że będzie 8)

A żeby nie offtopować - jasne, że zdrada jest bolesna, ale osoba zdradzona powinna się też moim zdaniem trochę zastanowić nad swoim zachowaniem, okazywaniem uczuć itd., bo często jest tak, że po prostu w jakimś aspekcie zaniedbała tę drugą osobę, a ta, no cóż, rozładowała swój ból w taki, a nie inny sposób.

Euphoriall - 2016-11-24, 19:43

Czasem zdrada jest też spowodowana tzw. przybytkiem.
Ktoś ma za dużo kasy, myśli, że może mieć każdego i wydaje mu się, że każdy go chce. A tak naprawdę chodzi o wydojenie go do grosza. Gdy to już się staje, przychodzi z podkulonym ogonem i wielce płacze.

Żałosne.

Anonymous - 2016-11-24, 21:42

Empiria napisał/a:
osoba zdradzona powinna się też moim zdaniem trochę zastanowić nad swoim zachowaniem, okazywaniem uczuć itd., bo często jest tak, że po prostu w jakimś aspekcie zaniedbała tę drugą osobę, a ta, no cóż, rozładowała swój ból w taki, a nie inny sposób

Osoba myśląca o zdradzie może w każdej chwili werbalizować, że jej potrzeby nie są zaspokajane. Naprawdę bez sensu jest liczenie na to, że ktoś nam będzie czytał w myślach, a jak się okazuje, że partner nie jest jasnowidzem, to wskakiwanie do łóżka komuś innemu. Jeżeli natomiast werbalizujemy nasze potrzeby i partner ma je gdzieś, to jaki sens ciągnięcia takiego związku? To wtedy też można przyjść i powiedzieć 'Słuchaj, nie dajesz mi tego i tego, więc informuję Cię, że będę tego szukać gdzie indziej. Możemy albo ustalić, że się rozstajemy albo ustalić, że zmieniamy warunki naszego układu na otwarty związek.' Czysta sytuacja, a nie ćmoje, boje, bajery, tajemnice i chowanie się po kątach jak dzieci.

Anonymous - 2016-11-24, 22:19

Scarlet Halo napisał/a:
wskakiwanie do łóżka komuś innemu.

No zdrada to w końcu nie tylko seks.
Scarlet Halo napisał/a:
Jeżeli natomiast werbalizujemy nasze potrzeby i partner ma je gdzieś, to jaki sens ciągnięcia takiego związku?

Właśnie chodzi o to, żeby tę osobę uświadomić, powiedzieć, że to i to robisz źle, nie podoba mi się tamto, czy siamto, brakuje mi tego i tego, itd. No bo nie zawsze ludzie mają to "gdzieś", tylko często nie zdają sobie po prostu sprawy z tego, że w jakiś sposób zaniedbują tego swojego partnera. I po takim uświadomieniu istnieją realne szanse na utrzymanie małżeństwa/związku na przyzwoitym poziomie i jego sukcesywną ewolucję w silniejsze uczucie. Słowem - pierwszym krokiem do uniknięcia zdrady jest wspólna rozmowa.
Wow, odkrycie Ameryki :D

emilyrose - 2016-11-29, 21:43

A moim zdaniem nie ma co usprawiedliwiać zdrady zaniedbaniami w związku.Więc całkowicie zgodzę się z tym że jeśli jest źle, usiądź, porozmawiaj, powiedz jak się czujesz i czego Ci brakuje. Jeśli partner nie rozumie naszych potrzeb, nie próbuje/nie chce się zmienić to chyba nie warto w takim związku być i przed ładowaniem się w objęcia innego/innej powinno się poprzedni związek zakończyć i tyle. Oczywiście zdarzają się przypadki zdrad które ostatecznie parze wychodziły na dobre ale są to tylko wyjątki potwierdzające regułę.

Ja i zdradzałam i zostałam zdradzona. Wiem jak bardzo taka sytuacja ma wpływ na to w jaki sposób będziemy patrzeć na przyszłe związki. Ciężko jest zaufać, będziemy doszukiwać się dziury w całym, stawiać bezpodstawne oskarżenia bo nauczeni złym doświadczeniem będziemy bali się zaufać.

A jako osoba która również zdradzała. Cóż, jak komuś w związku dobrze to o takich rzeczach nie myśli, a jak źle to szuka tego czego mu brakuje u kogoś innego. Teraz starsza i mądrzejsza, usiadłabym i porozmawiała. To, że ktoś nas krzywdzi nie zapewniając nam tego, czego potrzebujemy nie znaczy, że my mamy tą osobę w odwecie również krzywdzić.

Swoją drogą to straszne jak zdrada stała się w pewnym sensie społecznie akceptowalnym zjawiskiem. Albo to ja żyje w zdemoralizowanym otoczeniu. :D

Anonymous - 2016-12-06, 22:36

emilyrose napisał/a:
Więc całkowicie zgodzę się z tym że jeśli jest źle, usiądź, porozmawiaj, powiedz jak się czujesz i czego Ci brakuje.

Nie zawsze rozmowa pomaga. Czasami można rozmawiać po tysiąc razy bez efektu.
emilyrose napisał/a:
Jeśli partner nie rozumie naszych potrzeb, nie próbuje/nie chce się zmienić to chyba nie warto w takim związku być i przed ładowaniem się w objęcia innego/innej powinno się poprzedni związek zakończyć i tyle.

Nie zawsze się da. Człowiek nie jest odpowiedzialny tylko za siebie.
emilyrose napisał/a:
A moim zdaniem nie ma co usprawiedliwiać zdrady zaniedbaniami w związku.

Moim zdaniem każde ma obowiązek dbać o związek, jeśli ktoś sam z tego rezygnuje - sam ponosi odpowiedzialność.
"Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś" - to tyczy obie strony, więc jeśli ktoś mnie zaniedbuje, nie czuje potrzeby spędzania ze mną czasu, ma inne, ciekawsze zajęcia typu: garaż, auto, koledzy itp - jest to dla mnie gorsze niż gdyby mnie zdradził z inną kobietą. Jeśli przestaję go interesować ja, moje emocje, uczucia, moje życie - jest dla mnie równoznaczne ze zdradą.
emilyrose napisał/a:
Swoją drogą to straszne jak zdrada stała się w pewnym sensie społecznie akceptowalnym zjawiskiem. Albo to ja żyje w zdemoralizowanym otoczeniu.

Niekoniecznie. Po prostu częściej się o tym mówi.

Dafne - 2016-12-15, 20:03

Inesse napisał/a:
Czym dla Ciebie jest zdrada?
Tchórzostwem, podobnie jak wszystkie rzeczy w tym stylu. Głupotą również.
Inesse napisał/a:
Jak uważasz czy można wybaczyć zdradę?
Można wybaczyć, ale nie zapomnieć. Choć ja osobiście bym nie wybaczyła, nie mówiąc o związku z taką osobą.
Inesse napisał/a:
Jak mówisz na osoby które zdradziły?
W ogóle. Po co o nich rozmawiać?
Inesse napisał/a:
Zdradził(a/e)s kiedyś?
Nigdy.
Inesse napisał/a:
A może masz ochotę kogoś zdradzić?
Nie zdradziłabym nigdy. Skoro do tej pory tego nie zrobiłam, a mój związek trwa szczęśliwie przez 5 lat. Nie jestem z tych. ;)

Byłam zdradzana w poprzednim związku. Cóż, podłe uczucie, dowiedziałam się po fakcie już będąc w obecnym związku. Szczerze? Wydaje mi się takie zachowanie gówniarskie. Na szczęście, miałam już oparcie w kim innym, więc nawet nie poczułam, że mnie to boli. Miałam to gdzieś. Ta osoba była słaba, o. I nie myślę, że zrobiła źle. Nic nas sensownego nie łączyło, skoro tak postąpiła.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group