To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sercowe rozterki - Zdrada

Mustela Nivalis - 2014-03-14, 16:37

Nusquam napisał/a:
Ankieta chyba pokazuje prade. 7 na tak i 0 na nie. Czyli wynika z tego że każdy chciałby wiedzieć.


Mi brakuje opcji ulokowanej pomiędzy, coś w stylu "to zależy". Jeśli to miałby być jednorazowy wyskok, to jakoś specjalnie nie widzę potrzeby bycia tego świadomą, jeśli zaś to regularna praktyka niemalże z "drugim życiem" i silnym zaangażowaniem emocjonalnym, to chyba jednak wolałabym wiedzieć. Chyba właśnie pojawienie się elementu romantycznego skierowanego ku innej osobie jest dla mnie istotne. Reszta raczej nie (no, jeszcze choroby weneryczne itepe)

Gumiss napisał/a:
Czy mamy prawa zadawać takie pytania?


Jeśli takie pytanie padnie w luźnej rozmowie, można sobie pogdybać, poprzekomarzać się, ale jeśli ta kwestia powraca regularnie i bardziej przypomina przesłuchanie i poszukiwanie pretekstu do przyłapania na kłamstwie,zdradzie itp. to już jest coś nie tak. Miałam w związku taki okres, kiedy byłam bombardowana tego typu pytaniami, to już zakrawało o obsesję i przypominało emocjonalny terror. Każda odpowiedź była zła, źle sformułowana, "a trzy miesiące temu powiedziałaś to inaczej!" (to, kurde, nic, że powiedziałam to samo, tylko innymi słowami, powiedziałam inaczej, więc konfabuluję). Jeśli jedna strona nie ufa i ma jakieś podejrzenia, to nawet płomienne zapewnienia gówno dadzą.

Cytat:
Czy przyznalibyście się sami?


To zależy. Jeśli miałby to być jednorazowy incydent pod wpływem głupoty, feromonów, bez zaangażowania emocjonalnego, to nie burzyłabym wszystkiego, tylko dlatego, że dostałam na chwilę wścieklizny macicy. Może to oportunistyczne, złe, egoistyczne, bla bla bla. Nie muszę się jednak nad tym zastanawiać, bo właśnie się w moim związku klaruje układ "ciupciania innych za przyzwoleniem".

Gumiss - 2014-03-14, 17:54

Nusquam napisał/a:
Ankieta chyba pokazuje prawdę. 7 na tak i 0 na nie. Czyli wynika z tego, że każdy chciałby wiedzieć.


Niekoniecznie,mój dobry kolega przyznał mi wprost, cytuje:

"Stary ale co mnie to ku*wa obchodzi póki tego nie wiem?, A jakbym miał możliwość wyboru wolałbym się nie wkurzać i nie wiedzieć "

Czyli jeżeli czegoś teoretycznie nie ma, to nawet mu ta myśl głowy nie zaprząta.

Słowa Emaleth Mi bardzo pomogły w rozstaniu się z moją ostatnią ex. Pamiętam jak powiedziała jak to było w jej związku i motyw przewodni : Tam gdzie kończy się szczerość kończy się związek
Mam nadzieję że nie pokićkałem, ale tak to zrozumiałem.

Mustela Nivalis napisał/a:
Mi brakuje opcji ulokowanej pomiędzy, coś w stylu "to zależy". Jeśli to miałby być jednorazowy wyskok, to jakoś specjalnie nie widzę potrzeby bycia tego świadomą, jeśli zaś to regularna praktyka niemalże z "drugim życiem" i silnym zaangażowaniem emocjonalnym, to chyba jednak wolałabym wiedzieć. Chyba właśnie pojawienie się elementu romantycznego skierowanego ku innej osobie jest dla mnie istotne. Reszta raczej nie (no, jeszcze choroby weneryczne itepe)


Specjalnie nie napisałem nic w stylu "To zależy" ponieważ inaczej ta zdrada może być postrzegana. Tak jak to ujęłaś jednorazowy wyskok, długotrwały romans, lub zdrada bez seksu gdy osoba po prostu pokochała kogoś innego. Nie chciałem tego obramowywać, Teraz w postach ludzie mogą się szerzej wypowiedzieć.

I tak, pomimo że siebie znam, wiem jaki chorobliwie zazdrosny byłem, z każdym związkiem nabieram ogromnego dystansu. I powiem szczerze póki nie widziałem że coś jest nie tam, nie wnikałem, nie chodziłem powtarzając dzień w dzień "A to dziś mnie zdradzisz ? " "A to kiedy to będzie? " " Czemu znowu z nim gadasz? "

Oduczyłem się takiego chorego zachowania. Jak ktoś ma odejść lub zdradzić i tak to zrobi.

Akurat - 2014-03-17, 01:13

Nie wiem jak zachowałabym się, gdybym została zdradzona... Nigdy mi się to nie przytrafiło i naprawdę ciężko jest mi postawić się w takiej sytuacji.

Natomiast wiem, jak to wygląda od drugiej strony. Zdradziłam swojego chłopaka. Był to co prawda "tylko" pocałunek, ale rozmawialiśmy kiedyś o tym, co uznajemy za zdradę i wyraźnie powiedzieliśmy sobie wtedy, że to już za dużo.
Nie układało nam się od bardzo dawna, byliśmy ze sobą chyba już tylko dlatego, bo nie było konkretnego powodu, żeby zerwać. Spotkanie tego drugiego było jak grom z jasnego nieba, objawienie jakieś, nie wiem. Od niemalże samo początku czułam, że to będzie coś wyjątkowego. I wiedziałam, że zerwę z tamtym, ale jednak nie usprawiedliwia to tego, co zrobiłam.
Jeszcze głupsza byłam potem, bo stwierdziłam, że zerwę z tym chłopakiem i powiem mu o wszystkim dopiero po Woodstocku (na który pojechaliśmy razem...). Nie chciałam mu psuć zabawy, stwierdziłam, że pomęczę się jeszcze ten tydzień i dopiero później mu powiem. Tylko, że nieopatrznie zwierzyłam się jego siostrze (to znaczy właściwie sama się domyśliła), a ona wtrąciła się i powiedziała mu. Nie mam jej tego właściwie za złe, w końcu to jego siostra. No ale namieszała niepotrzebnie.
Zerwaliśmy, zabrał namiot i przeniósł się do innej grupy znajomych. Potem dużo pił. Płakał. Dobierał się do mojej przyjaciółki. Ogólnie widać było, że bardzo go to zraniło.
A ja nawet się zerwaniem nie przejęłam, bawiłam się dalej bardzo świetnie. Zachowywałam się czasem w stosunku do niego (najczęściej nie bezpośrednio na szczęście) bardzo, bardzo nie w porządku. Strasznie mi wstyd teraz.
Pół roku później zostałam boleśnie rzucona przez tego drugiego chłopaka, największą miłość w moim życiu, największe szczęście kiedykolwiek.
I tak sobie myślę... może to dowód na istnienie karmy?

Gumiss - 2014-03-17, 03:32

Akurat napisał/a:
I tak sobie myślę... może to dowód na istnienie karmy?

Z tym się chce tylko zgodzić.

Akurat napisał/a:
Nigdy mi się to nie przytrafiło i naprawdę ciężko jest mi postawić się w takiej sytuacji.

Nie znam nie oceniam, ale ,mówię co przeżyłem boli jak nic, co do tej pory przeżyłem, a kurde sporo tego już na liście :/ ... Za każdym razem. Przepraszam cię jeżeli uraziłem, nie chciałem ani broń boże nie miałem zamiaru.

Cytat:
Nie układało nam się od bardzo dawna, byliśmy ze sobą chyba już tylko dlatego, bo nie było konkretnego powodu, żeby zerwać.


To nie lepiej zamiast ranić, było zerwać przed ? No i to mi jest najtrudniej pojąć ^^


Hekate napisał/a:
Stale towarzyszy mi strach, że sytuacja się powtórzy, tym bardziej, że on tego chciał i powiedział mi o tym wprost.


Mi towarzyszył 5 lat ? Paliło mnie to od środka po pewnym czasie >.<

Akurat - 2014-03-17, 05:00

Gumiss napisał/a:

Akurat napisał/a:

Nie układało nam się od bardzo dawna, byliśmy ze sobą chyba już tylko dlatego, bo nie było konkretnego powodu, żeby zerwać.



To nie lepiej zamiast ranić, było zerwać przed ? No i to mi jest najtrudniej pojąć ^^


Teraz widzę jakie to było głupie, ale... chyba bałam się, że nikt inny mnie już więcej nie zechce. To była pierwsza osoba, jaka kiedykolwiek zwróciła na mnie uwagę. Albo, że zerwę, a potem się okaże, że zatęsknię, że to był tylko chwilowy kryzys, a ja to skończyłam. A odwrotu już nie będzie.



Spotkałam go ostatnio, wydaje mi się, że doszedł już do siebie po tym wszystkim. Naprawdę mam nadzieję, że nie zrobiłam mu zbyt wielkiej krzywdy.
Źle mi z tym wszystkim, noale nic już nie mogę zrobić, żeby ten błąd naprawić niestety.

Gumiss - 2014-03-17, 12:53

Akurat napisał/a:
Źle mi z tym wszystkim, no ale nic już nie mogę zrobić, żeby ten błąd naprawić niestety.


Możesz nie popełnić kolejnego, a to już cholernie dużo.
:tuli: :tuli2: :tuli3:

Akurat napisał/a:
Teraz widzę jakie to było głupie


Myślę ze "ale" było zbędne.

Nie wierzysz w siebie, tu jest pies pogrzebany. Musisz uwierzyć, w siebie i swoje możliwości.

Bez względu czy zatęsknisz, czy to był kryzys, pamiętaj na przyszłość. Lepiej coś skończyć niż potem się przyznać facetowi... eh to po prostu za mocno boli :/

Hathor - 2014-03-25, 20:42

"Nawet najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa".
Oczywiście, że chciałabym wiedzieć. Nie chciałabym całego życia spędzić z kimś tak okropnym. Aczkolwiek życie w niewiedzy też kusi, by dodatkowo nie dołować się.

Anonymous - 2014-03-26, 13:57

Jeśli mamy żyć z kimś na co dzień, ma być naszym partnerem życiowym, aż do śmierci i mamy podejrzenie, że osoba, którą kochamy zdradza, kombinuje, to owszem, mamy prawo zadać TO pytanie.
Oczywiście druga strona też ma prawo zadać pytanie nam.

Osobiście przyznałabym się. Byłoby trudno, bo wiadomo zdrada boli, ale zdrada, to zbyt poważne 'przestępstwo', by tak oszukiwać kogoś, kogo kochamy.

Chciałabym wiedzieć! To nie jest zbyt miłe, gdy okazuje się, że najbliższa osoba przyprawiała mi rogi, nie? Ale wolałabym to wiedzieć, niż być dalej oszukiwana i zdradzana.

K. - 2014-03-26, 14:08

Myślę, że mamy prawo zadawać takie pytanie, tak samo jak mamy prawo mówić o swoich uczuciach.
Nie wiem, czy bym się przyznała, bo odpowiedź twierdząca mogłaby zniszczyć cały związek. Jeśli zrobiłabym to tylko raz i czuła się winna, to uważam, że przyznając się, niepotrzebnie unieszczęśliwiłabym drugą osobę. Całkiem inaczej wyglądałoby to, gdyby mój partner mógł sie dowiedzieć o zdradzie od innego człowieka. Wtedy wolałabym, żeby usłyszał to ode mnie.
Czy chciałabym wiedzieć o zdradzie? To też zależy od sytuacji. Jeśli byłabo to jednorazowe wydarzenie, to raczej nie. Jednak jeśli miałoby to się ciągnąć latami, to nie chciałabym żyć w takim według mnie fikcyjnym związku.

Bast - 2014-03-26, 15:32

Gumiss napisał/a:
Czy mamy prawo zadawać takie pytania?


Pytać mamy prawo, ale kto nam zagwarantuje, że uzyskana odpowiedź jest prawdziwa? Równie dobrze on/ona może się zarzekać, że nigdy tego nie zrobi, a potem wychodzi co innego. :roll:

Gumiss napisał/a:
Czy przyznalibyście się sami?


Nie. Jestem tego pewna. Choć wiem, że to okropne.

Gumiss napisał/a:
Czy bym chciał wiedzieć?


Nie jestem pewna. Jeśli to byłby jego jednorazowy skok w bok to lepiej by nic nie wyszło na jaw. Co by to zmieniło? Zniszczyłoby kilka dobrych lat relacji. Natomiast chciałabym wiedzieć jeśli byłby to dłuższy romans z inną kobietą lub zdrady z przypadkowymi kobietami zdarzałyby się notorycznie...

Gumiss - 2014-03-26, 15:52

Bast napisał/a:
Zniszczyłoby kilka dobrych lat relacji.


Uważam że to wyskok by zniszczył, a nie wiedza o nim.

Bast napisał/a:
Pytać mamy prawo, ale kto nam zagwarantuje, że uzyskana odpowiedź jest prawdziwa? Równie dobrze on/ona może się zarzekać, że nigdy tego nie zrobi, a potem wychodzi co innego.


W sumie reakcja osoby, czy kręci, drapie nosek, po różnych rzeczach można poznać kłamstwo. Po drugie cały pic polega na szczerości chyba.

Anonymous - 2014-03-28, 18:19

Chciałabym wiedzieć. Nie tylko dlatego, że nie lubię być okłamywana... Ale dlatego, że kocham swojego faceta i wtedy mogłabym z nim porozmawiać... Dlaczego, czego mu brakuje... I czy się rozchodzimy czy próbujemy wszystko naprawić.
meme - 2014-03-29, 14:29

Gumiss, nieprawda. To wlasnie swiadomosc niszczy, dopoki o czyms nie wiemy to to na nas nie wplywa.
Gumiss - 2014-03-29, 14:32

meme napisał/a:
Gumiss, nieprawda. To wlasnie swiadomosc niszczy, dopoki o czyms nie wiemy to to na nas nie wplywa.


Czyli lepiej być pionkiem ? Lepiej żyć w nieświadomości ? Nie rozumiem kompletnie twojego sposobu myślenia. Skoro coś np dla mnie jest zdradą moja partnerka o tym wie doskonale. To nie świadomość mnie niszczy a fakt że się puściła ... sory za dosadność.

Anonymous - 2014-03-29, 15:03

meme napisał/a:
To wlasnie swiadomosc niszczy, dopoki o czyms nie wiemy to to na nas nie wplywa.

Na takiej zasadzie można nie mówić nikomu o niczym... bo po co ma go niszczyć ta świadomość? Tylko, że wtedy tworzy się jakąś iluzję rzeczywistości zbudowaną z kłamstw i niedomówień. Miałam na terapii kobietę, której mąż przez rok nie powiedział, że są w poważnym kryzysie finansowym, bo nie chciał jej martwić... wyszło przypadkiem, kiedy musiał jej wyjaśnić dlaczego nie wyjadą na wakacje, a bajki o brakach kadrowych w pracy i niemożności wzięcia urlopu przestały być skuteczne... i powiedz mi... co to za związek?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group