To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sport - Hula hop

Ella - 2016-03-12, 19:37

Dziewczyny, dajcie mi trochę swojej energii do ćwiczeń... Albo nie tyle energii co entuzjazmu i pozytywnego podejścia. Tego najbardziej mi brakuje. Bo jak tylko ktoś mówi o ćwiczeniach to cała się w środku gotuję ze złości. :?
Fenoloftaleina - 2016-03-12, 19:50

Żurawek, w lewo mogę teraz już kręcić spokojnie ponad 100, czasem udaje się ponad 200... ale w prawo nie idzie... Po kilku okrążeniach spada. Nie mam pojęcia jak się nauczyć w drugą stronę. :lol:

Ella, dla mnie to po prostu przyjemność, podczas filmu na przykład kręcić. Trochę przypomina mi się dzieciństwo, bo w przedszkolu hula hop było u nas popularne (oczywiście inne, leciutkie i małe). No i moja mama też kręci, a we dwie jakoś raźniej się motywować.

Żurawek - 2016-03-12, 20:26

Fenoloftaleina, jesteś leworęczna? :) Ja w w lewo nauczyłam się tak samo jak w prawo, aż przestanie spadać. :P Choć mi spada po ok. 20-30. Jest postęp. :P

Ella, miałam to samo, wiesz? W histerię wręcz wpadałam, gdy matka/siostra/ludzie dookoła kazali mi się wziąć za siebie. Gdy widziałam, jak wyglądam. A podziałało u mnie spokojne podejście najstarszej siostry, która zapytała, czy chcę poćwiczyć z nią i Chodakowską. Mamy podobną posturę, tylko ona była bardziej wyćwiczona. Minęły te piękne czasy. :P Sama potem zaczęłam to włączać, gdy nikt nie widział, z czasem zaczęłam mieć w dupie zdanie rodzinki. A gdy straciłam motywację, było gorąco i trafiłam na fb Chodakowskiej. Znalazłam zdjęcie dziewczyny, która przed ćwiczeniami miała podobną figurę do mnie sprzed 13 kg. I zobaczyłam efekt po pół roku i pomyślałam "Serio? Skoro ona mogła, to ty też możesz." Co prawda aż takiego efektu po pół roku u mnie nie ma, ale ćwiczę i niezmiennie sprawia mi to frajdę. A ćwiczenia lubiłam od zawsze, pod warunkiem, że nikt nie widział. Lubię pokonywać własne słabości, a teraz podchodzę do tego też raczej pod kątem zabawy (hula hop) czy wyzwania, niż stricte "chcę być szczupła", jasne, chcę więc robię ćwiczenia na różne partie, bo widzę ile się już zmieniło w mojej sylwetce, więc chciałabym jeszcze. Chciałabym zaokrąglone biodra, szczupłą wciętą talię, okrągłe pośladki. Więc nad tym pracuję i przy okazji stawiam sobie wyzwania "a dojdę do 100 obrotów", czy "zrobię w końcu mostek/szpagat", "zrobię cały trening w najtrudniejszej wersji" i powolutku do tego dążę, raczej śmiejąc się ze swoich porażek niż płacząc nad nimi. Czasem rzucam bluzgami na trenera na yt. Czasem, gdy nie mam siły, a mam tupać, to wyobrażam sobie (może niezbyt poprawnie społecznie, ale działa) twarz osoby, której szczerze nienawidzę i złość przekuwam w siłę do tupania. A wyobrażanie sobie po czym tupie, też pomaga. ;) Gdy chce mi się płakać, a akurat robię ćwiczenia z wykopami, czy uderzeniami jak w boksie, to nie uderzam w powietrze, tylko w wizję tego, co sprawia mi trudność. To swoisty rodzaj terapii. I... Wychodzę szczęśliwa z pokoju, a jeśli nie szczęśliwa, to przynajmniej wyżyta.

aga_myszka - 2016-03-12, 21:11

Dziewczyny, czy Was też w czasie kręcenia boli kark? Bo dla mnie to jest dość uciążliwe.
Żurawek - 2016-03-12, 21:14

aga_myszka, nie. Raczej zauważyłam omdlewanie rąk i barków od trzymania ich w górze, więc kładę ręce na głowę. Może zbyt sztywno stoisz?
Fenoloftaleina - 2016-03-12, 21:23

Żurawek, tak, jestem leworęczna i jak widać też lewobiodrowa lub lewotaliowa. :lol:
Kark nie, tylko nie wiem właśnie co robić z rękami podczas kręcęnia. :hahaha: Trzymać w górze niewygodnie po pewnym czasie, gdzieś indziej zawadzają... :lol:

Żurawek - 2016-03-12, 21:27

Fenoloftaleina, dlatego ja trzymam na głowie, dodatkowe utrudnienie w utrzymaniu koła w odpowiedniej pozycji. :D A kierunek kręcenia zależy chyba od rozwinięcia odpowiedniej półkuli, ale nie jestem pewna, choć dla mnie logiczne, że łatwiej wykonuje mi się czynności prawą stroną. :DD W instrukcji powinni napisać "w trakcie kręcenia odmontować ręce". :P
Hathor - 2016-03-12, 23:02

Ja ręce zakładam sobie na krzyż na ramiona, ewentualnie na poziomie piersi i w trakcie kręcenia przeglądam Internet na telefonie. Łokcie mam na tyle wysoko, że nie zahaczają o hula hop. ;p

Ella, rok temu, gdy starałam się regularnie ćwiczyć i przezwyciężyć moją niechęć do ruchu znajdowałam takie małe rzeczy, które motywowały mnie do kontynuowania tego i czerpania z tego radości. Też od zawsze nie znosiłam ćwiczeń, wf był złem, a czucie zmęczenia najgorszym, co mogłam poczuć. Spisałam sobie na kartce kilka powodów dla których warto ćwiczyć i codziennie wyobrażałam sobie któryś z tych punktów - jak to by było fajnie, gdyby udało mi się do tego dojść. I na myśl o tym czułam od razu motywację, chęć, radość. Może też powinnaś ułożyć taką listę?
Inną motywacją było Endomondo, a konkretnie licznik spalonych kalorii i przebytych kilometrów. Co drugi dzień szłam na długi spacer i cieszyłam się z rosnącej statystyki, bo miałam widoczny dowód na to, że coś robię dobrego, że coś się zmienia. Ćwiczenia same w sobie zawsze mnie frustrowały, bo nie widziałam już-teraz-natychmiast rezultatów i to mnie demotywowało. Natomiast dzięki Endomondo widziałam, że coś się dzieje i mam na to dowód.
Innym powodem do entuzjazmu było robienie małych kroczków, czyli baby steps, oraz pokonywanie jakiś małych "rekordów", np. przeszłam tym razem o 2km więcej niż ostatnio; udało mi się dotknąć zgiętymi palcami podłogi podczas rozciągania się do przodu, zamiast wyprostowanymi palcami; zrobiłam o 20 przysiadów więcej niż wczoraj itp. Warto sobie wymyślać małe cele i na spokojnie do nich dążyć, bez żadnego wyścigu szczurów. Pierw może coś nie wychodzić, ale jak się już uda to da to wiele radości. Jak kupiłam hula hop to bałam się, że wyrzuciłam 70zł w błoto. Pierw bolało, pierw spadało, ale jak nauczyłam się zakręcić kołem w obie strony, a potem kręciłam coraz dłużej i dłużej to czułam mega radochę, bo pierwszy raz od nie wiadomo jak dawna coś mi się w końcu udało. I tak oto kawałek plastiku dał mi codzienną radość na 2 miesiące: 2 miesiące udowadniania sobie, że umiem, że mi wychodzi.
Także te oto rzeczy dawały mi radość i chęć do kontynuowania, mimo że tyłek ciężki był, czekolada kusiła, książki przyciągały, a chłodna pogoda wypędzała pod kocyk. ;)

Żurawek - 2016-03-17, 16:30

Fenoloftaleina, własnie Cię pobiłam! 280 w prawo i 50 w lewo. :yahoo:

EDIT: Takie tam 466. :marzyciel: Bawimy się w bicie rekordu forum? :P

E2: 86 w lewo. :rotfl:

Euphoriall - 2016-03-17, 18:35

O matko, chce Wam się tak liczyć? Ja nie wiem ile mi się udaje za jednym razem ale tak kilkanaście minut a generalnie to robię serię po około 50 minut. To znaczy robiłam bo się w szpitalu rozleniwiłam ale mam zamiar wrócić do kręcenia.
Żurawek - 2016-03-17, 19:31

Szamanka, dodaje mi to hm... Energii do dalszych obrotów, lubię pokonywać siebie i pobijać rekordy, więc tak jakoś wychodzi, że w głowie liczę do 10, a każda dziesiątka to wyprostowany palec. Nawet ręce przestały mi przeszkadzać. :D Choć rozumiem, o co chodziło Myszce o ból karku, chyba wynika z trzymania rąk w górze. :roll:

Dzisiaj zauważyłam, na opakowaniu mojego hula hop, że podczas minuty kręcenia u osoby z nadwagą spala się ok. 4,5kcal, a u szczupłej 4 kcal. Niezły wynik. ;)

aga_myszka - 2016-03-17, 19:32

Wydzieliłam temat o hula hop.

Fenoloftaleina - 2016-03-17, 19:41

Szamanka, Żurawek, liczyłam przez pierwsze 3-4 dni, kiedy dopiero uczyłam się kręcić i powoli wychodziło mi coraz więcej. Teraz po prostu kręcę tak długo, jak na przykład coś oglądam lub dopóki nie muszę iść zrobić czegoś innego. :lol:
Żurawek - 2016-03-17, 19:42

Fenoloftaleina, nosz kurde noooo. Bu, a już myślałam, że jestem super i Cię pobiłam. :lol: Muszę też tak zacząć robić, włączać film np. i kręcić, bo powoli już sobie na tyle radzę, że nawet jak spada, to potrafię podbić.

A jak Twoja nauka kręcenia w prawo? ;>

Fenoloftaleina - 2016-03-17, 19:45

Żurawek, polecam oglądanie czegoś, bo wtedy nie skupiam się na kręceniu i dzięki temu mi nie spada. :lol:
Raczej pozostaję przy jednej stronie. :D



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group