To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sercowe rozterki - Miłość do przyjaciela

panna_zuzanna - 2015-08-25, 10:47
Temat postu: Miłość do przyjaciela
Nie znalazłam owego tematu.

Czy zdarzyło Wam się, że poczuliście coś do swojego przyjaciela?
A może to przyjaciel wyznał miłość?
Co zrobić i jak się zachować, gdy w najlepszej przyjaźni pojawia się uczucie?
Wierzycie w przyjaźń damsko-męską?




Mnie się zdarzyło. To jest mega nieprzyjemne uczucie.... Fatalne zauroczenie.

flower - 2015-08-25, 11:52

Tak, mi się zdarzyło. To nie była miłość ale poczułam coś więcej, o mało się nie zakochałam. Tak się akurat złożyło, że mój eks przyjaciel okazał się być zwykłą szują więc już dawno mi przeszło. Nie utrzymujemy już żadnego kontaktu i tak jest dobrze.
Myślę, że przyjaźń między kobietą i mężczyzną jest możliwa o ile są to zdrowe osobniki (mam na myśli psychikę) mające własne życie i wzajemnie nie pociągające się seksualnie. Najgorzej jeżeli próbują się zaprzyjaźnić 2 bardzo samotne i spragnione drugiego człowieka osoby, każde z poranioną psychiką i zaburzonymi emocjami.

Axxie - 2015-08-25, 12:36

panna_zuzanna napisał/a:
Czy zdarzyło Wam się, że poczuliście coś do swojego przyjaciela?

Tak. Od zawsze preferowałam męskie towarzystwo, można powiedzieć nawet, że do pewnego wieku nie lubiłam przebywać z dziewczynami. Stąd najbliższymi mi osobami byli faceci. Nie wiem czy można to nazwać zakochaniem czy zauroczeniem, ale tak, zdarzyło się. Było to w liceum. Napisałam mu wtedy list, gdzie wszystko opisałam. :facepalm: Teraz mi wstyd jak o tym myślę. :lol:
panna_zuzanna napisał/a:
A może to przyjaciel wyznał miłość?

Coś takiego też miało miejsce. Może nie było "i nie opuszczę Cię aż do śmierci", ale dwa razy się przydarzyło. Pierwszego nie chcąc ranić starałam się do siebie zniechęcić aby mu przeszło. Z drugim sytuacja była nieco inna - początkowo to on cholernie mi się podobał, ale potem jakoś się z tym ogarnęłam i mi przeszło. Polubiłam go, zachowywaliśmy się jak dobrzy przyjaciele. Któregoś dnia (kiedy opowiadałam mu o swoich sercowych rozterkach i płakałam w rękaw) powiedział mi, że czuje coś więcej. :roll:
panna_zuzanna napisał/a:
Co zrobić i jak się zachować, gdy w najlepszej przyjaźni pojawia się uczucie?

Ja o tym po prostu opowiedziałam, ale zawsze istnieje ryzyko, że druga osoba się zdystansuje. Tak czy inaczej lepiej jest aby wszystko było jasno powiedziane.
panna_zuzanna napisał/a:
Wierzycie w przyjaźń damsko-męską?

Jasne. Moim najlepszym przyjacielem jest facet.

panna_zuzanna - 2015-08-26, 15:06

Nigdy nie wyznaliśmy sobie miłości, ale nie wątpliwie coś do siebie czuliśmy. I to nie było przyjacielskie uczucie. Przez jakiś czas, kiedy doszło do mnie, że On coś do mnie czuje, nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Uważałam, że tylko mi się wydaje, coś sobie wymyślam, wkręcam sobie coś. Ale.... On tak patrzył maślanymi oczami, uśmiechał się, w rozmowie wyczuwałam mnóstwo podtekstów i znaków. Śpiewał mi jakieś piosenki o miłości, o jakimś zakazanym uczuciu, w sensie "jak ci to wyznać, skoro nie mogę". Tyle gestów, tyle czułych uśmiechów...
Aż w końcu doszło do czegoś...
A ostatni raz kiedy się widzieliśmy powiedział: "żałuję, że nie poznaliśmy się wcześniej"

Sophie - 2015-10-29, 20:14

Uważam, że przyjaźń mimo wszystko jest jakąś formą miłości, niezbędną wręcz do takiej jakby "normalnej" miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną. Tutaj naprawdę można się rozpisywać.
dorota1877 - 2015-10-30, 16:59

panna_zuzanna napisał/a:
Nigdy nie wyznaliśmy sobie miłości, ale nie wątpliwie coś do siebie czuliśmy. I to nie było przyjacielskie uczucie. Przez jakiś czas, kiedy doszło do mnie, że On coś do mnie czuje, nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Uważałam, że tylko mi się wydaje, coś sobie wymyślam, wkręcam sobie coś. Ale.... On tak patrzył maślanymi oczami, uśmiechał się, w rozmowie wyczuwałam mnóstwo podtekstów i znaków. Śpiewał mi jakieś piosenki o miłości, o jakimś zakazanym uczuciu, w sensie "jak ci to wyznać, skoro nie mogę". Tyle gestów, tyle czułych uśmiechów...
Aż w końcu doszło do czegoś...
A ostatni raz kiedy się widzieliśmy powiedział: "żałuję, że nie poznaliśmy się wcześniej"




Dalej jesteś z tym chłopakiem o którym piszesz w tym poście. ?


<<< Dodano: 2015-10-30, 17:05 >>>


Poznałam tego chłopaka ponad 6 lat temu. Od samego początku świetnie się dogadywaliśmy ale o niczym mi nie powiedział. Dziwnym fartem związałam się z jego daleką rodziną z kimś kto mnie nie rozumiał. Przez cały czas kiedy się widywaliśmy nic się nie wydał że czuje coś do mnie . Powiedział mi to w święta Bożego Narodzenia. Do tej pory gadamy jak kumple ale ja wiem , że on chciałby coś więcej i mnie coraz bardziej do niego ciągnie ale jakoś boję się zaryzykować.

lukas - 2015-12-05, 14:43

Pozwolę sobie nie opisywać swojego przypadku, ale jedno mnie zastanawia.
Jeżeli wszystko jest ok: wygląd, charakter i podejście do życia, komuś na mnie zależy i lubi ze mną spędzać czas, to co to jest "to coś" którego brakuje według kobiet? Czy faktycznie uważacie że coś takiego istnieje, czy jest to zwykłe gadanie niezdecydowanej kobiety, która nie chce stracić przyjaciela?
Ja nigdy nie odczułem braku "tego czegoś", zawsze chodziło o konkrety. Nie wiem czy w ogóle faceci mają problem braku "tego czegoś".

Anonymous - 2015-12-05, 14:51

"Tym czymś", czego brakuje opisanemu przez ciebie mężczyźnie, by przejść z relacji przyjacielskiej w związek są w moim przypadku cycki. Za inne osoby wypowiedzieć się nie mogę. Mam nadzieję, że pomogłam.
lukas - 2015-12-05, 14:58

Chochlik, dziękuję za szybką odpowiedź, ale niestety w moim przypadku chyba nie chodzi o brak cycków. Choć posiadanie jednej pary na własność uważam za dobrą opcję. :) No i tak jak pisałem podobno nie chodzi o nic w wyglądzie.
Anonymous - 2015-12-05, 14:58

lukas napisał/a:
Jeżeli wszystko jest ok: wygląd, charakter i podejście do życia, komuś na mnie zależy i lubi ze mną spędzać czas, to co to jest "to coś" którego brakuje według kobiet? Czy faktycznie uważacie że coś takiego istnieje, czy jest to zwykłe gadanie niezdecydowanej kobiety, która nie chce stracić przyjaciela?

Gdyby to było takie łatwe do określenia, nie nazywałoby się "tym czymś", a byłoby nazwane jakoś bardziej konkretnie.
Trudno powiedzieć ;) . Niektóre osoby mają w sobie cechy wyglądu i charakteru, które przyciągają i fascynują. I myślę, że te cechy różnią się w zależności od preferencji osoby, a bez tego nie ma chemii.

Evi - 2015-12-05, 15:38

"To coś", to w moim przypadku taka aura, jaką rozsiewa wokół siebie dana osoba, która sprawia, że jest chemia. Np. mój facet nie jest w ogóle w moim typie i teoretycznie w życiu nie zwróciłabym na kogoś takiego uwagi, ale właśnie miał coś w sobie, co mnie do niego przyciągnęło od razu, gdy go zobaczyłam i nie potrafię wyjaśnić co to było.
Ella - 2015-12-05, 15:48

lukas napisał/a:
Nie wiem czy w ogóle faceci mają problem braku "tego czegoś".

Ostatnio usłyszałam właśnie od mężczyzny, że nie ma między nami chemii, a to właśnie ona odpowiada za to, czy coś do danej osoby czujemy, czy też nie.
Po czym wytłumaczył mi to w przydługi, medyczny sposób. :D

Chodzi po prostu o to, że kiedy ktoś się nam podoba, to nasz mózg wydziela sporo dopaminy i najzwyczajniej w świecie to czujemy. Ciągnie nas do tej osoby, myślimy o niej, jesteśmy radośni. Dopamina podobno działa trochę jak narkotyk. ;)

Anonymous - 2015-12-05, 18:15

Myślę też, że tym czymś jest sposób zachowania, aura właśnie, drobne gesty, ruchy... Takie szczegóły, które sprawiają, że niby ktoś jest w moim typie, a jednak nie stworzę z nim związku. Bo nie ma tego czegoś.
Anonymous - 2015-12-05, 20:19

lukas napisał/a:
Jeżeli wszystko jest ok: wygląd, charakter i podejście do życia, komuś na mnie zależy i lubi ze mną spędzać czas, to co to jest "to coś" którego brakuje według kobiet?

Hmmm... u mnie to jest tak, że mam wielu przyjaciół płci męskiej, którzy wszystko mają ok, ale z większością bym nigdy nie chciała być w związku. Pociąga mnie u mężczyzn pewien swoisty typ emocjonalności, określony sposób przeżywania rzeczywistości, który potem przekłada się na ich reakcje i zachowanie. Nie chodzi o sam charakter jako taki, a o to 'jak czują' świat wokół nich. Wiem, że tylko z kimś takim jestem w stanie stworzyć satysfakcjonującą mnie relację, jak tego nie ma, to moje uczucia romantyczne do tej osoby zawsze pozostaną płytkie i powierzchowne... po prostu się nie zakocham romantycznie, choć mogę kogoś takiego kochać jako przyjaciela.

lukas - 2015-12-06, 21:37

Dziękuję za odpowiedzi.
Przyznaję: pisałem na gorąco. W sumie nie wiem czego oczekiwałem. Chyba prostego rozwiązania problemu o który codziennie rozbija się tysiące osób. xD
Ale widać, że "to coś" nie jest metafizyczne, tylko jest jakimś konkretem. Choć trudno definiowalnym. Mimo wszystko czułem/czuję się taki jakiś wybrakowany. Zwłaszcza jak spojrzę na jej poprzedniego faceta, który widocznie miał to coś, skoro z nim była. Nie chodzi tu nawet o to, że uważam się za lepszego, ale pytanie w czym on aż tak bije mnie na głowę, że ze mną nawet nie chciała spróbować.
Pewnie teraz muszę po prostu odchorować. I nie rozwalić przypadkiem przyjaźni. Chciałbym z nią to dokładnie przeanalizować, ale widzę, że jej jest źle z tym, że sytuacja wygląda jak wygląda. A nie chcę jej robić kuku.
(Przepraszam za rozpisywanie się, wykorzystuję okazję do wyrzucenia tego z siebie).



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group