To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Autoagresja - Blizny - usuwać czy nie?

Anonymous - 2013-02-22, 16:56

Psychosis napisał/a:
Nowa napisał/a:
Szczerze, do konca nie wiem czemu ale jaram sie tym jak one wyglądaja

Bo masz jakieś zaburzenie na tle psychicznym - proste.


Albo lubi być trendy.

Ella - 2013-02-23, 14:18

Wiecie co... wiem, że blizny psują poczucie estetyki osób, które je widzą i ze współczuciem polecają mi maści na blizny, jakieś zabiegi i inne takie.
Mam kupioną jedną maść, Contratubex. Dosyć droga, a ja jej nie używam. Strasznie się boję, że przez nią blizny znikną, a ja tego NIE CHCĘ. Bo gdy znikną, to zacznę dorabiać nowe. Na tym etapie - jestem tego pewna.

Wczoraj wyobraziłam sobie, że moje blizny znikają. Zaraz potem już widziałam siebie całą zapłakaną i bez chęci do życia.

To chyba chore, że jestem do nich tak przywiązana :(

Anonymous - 2013-02-23, 18:35

One są w pewnym stopniu dowodem na to, że istniejemy. Na to, że czujemy. Że jesteśmy z krwi i kości i że mamy problemy. Piszemy na ciele swoje bóle i troski. Blizny nam o nich przypominają. Wydaje mi się to taki syndrom sztokholmski.. jesteśmy uzależnieni od tego, co nas niszczy i nie potrafimy bez tego żyć.
Anonymous - 2013-02-23, 19:25

Moje blizny są już wprawdzie stare, białe i nie rzucają się zbytnio w oczy, ale nigdy nawet nie miałam takiego zamiaru by się ich pozbyć.
Nie wstydzę się ich, raczej jestem do nich przywiązana. Są częścią mnie, przypominają mi co przeszłam, co sobie zrobiłam i że muszę walczyć by już do tego nie wrócić.
A gdy mnie ktoś czasem zapyta co to za blizny na mojej ręce, odpowiadam, że skaryfikacja. Wyraz twarzy tej osoby - bezcenny ;)

Chloe - 2013-02-23, 22:05

Lilith napisał/a:
jesteśmy uzależnieni od tego, co nas niszczy i nie potrafimy bez tego żyć.

Całkowicie zgadzam się z tymi słowami. Blizny dają mi poczucie, że chociaż przez moment w moim życiu byłam sobą. Panowałam nad swoim życiem i nad tym co robiłam.

Euphoriall - 2013-02-24, 08:54

Ella napisał/a:
Wiecie co... wiem, że blizny psują poczucie estetyki osób, które je widzą i ze współczuciem polecają mi maści na blizny, jakieś zabiegi i inne takie.
Mam kupioną jedną maść, Contratubex. Dosyć droga, a ja jej nie używam. Strasznie się boję, że przez nią blizny znikną, a ja tego NIE CHCĘ. Bo gdy znikną, to zacznę dorabiać nowe. Na tym etapie - jestem tego pewna.

Wczoraj wyobraziłam sobie, że moje blizny znikają. Zaraz potem już widziałam siebie całą zapłakaną i bez chęci do życia.

To chyba chore, że jestem do nich tak przywiązana

Wydaj mi się, że co innego, gdy źle nam by było bez blizn, ale coś nam świta, że to chyba nie jest dobre, a co innego, gdy się podniecamy że je mamy.

Ja się staram zrozumieć, bo nie zawsze mi to wychodzi, że ktoś nie chce się pozbyć blizn bo się boi że zrobi sobie nowe (chociaż moim zdaniem to, że je ma już jest nakręcające na następne, ale wiem, że wiele osób tak myśli jak Ty, Ella), albo strasznie utożsamia się z bliznami bo boi się wyzdrowieć (to jestem bardziej w stanie zrozumieć, serio), ale chyba nigdy nie pojmę chorej fascynacji bliznami. Takie podejście to jak pro-ana w ED.

emilyrose - 2013-02-24, 18:49

Ja na początku walki z autoagresją też nie chciałam się ich pozbywać bo przecież to część mnie, kawałek mojej historii i takie tam. Bliznami się jarałam bo sprawiało mi satysfakcje patrzenie na to jak się zniszczyłam... Teraz wiem, że po prostu nie byłam gotowa odciąć się od tego etapu w moim życiu i gdzieś podświadomie bałam się żyć bez "tego" wiem też że bez względu na to czy blizny usuniemy czy pozostawimy, ślad autoagresji będzie nam towarzyszył zawsze. Takich rzeczy się nie zapomina. Chyba nikt z nas po uporaniu się z tym gó*nem nie chce być oceniany przez pryzmat "pozostałości" a nie ma co się oszukiwać prawie nikt widząc blizny nie zastanawia się nad tym jak ciężko w życiu miała dana osoba tylko myśli jakim trzeba być debilem, żeby sobie coś takiego zrobić. Czasem swojej przeszłości lepiej nie upubliczniać uważam, że autoagresja jest własnie takim przypadkiem. Ale ilu autoagresywnych tyle poglądów :)
PanFoster - 2013-02-24, 18:58

Ja pod tym względem jestem naprawdę dziwny. Lubię patrzeć na moje blizny, napawają mnie taką chorą dumą ;o
Schisma - 2013-02-25, 09:23

Ja pozbywałam się blizn. Bo to co się działo w moim życiu to moja sprawa, nie porzebuje nie wygodnych pytań itd. Po za tym nie muszę na to wszystko patrzeć, mam to wszystko w pamięci. Nie widzę sensu obnoszenia się z tym.
Bloody Caroline - 2013-02-25, 14:09

Nigdy nie będę chciała usunąć blizn. Może mnie oszpecają. Ale kocham je. Przypominają mi to wszystko. Może to źle. Ale bez nich czuła bym się dziwnie...
metanoied - 2013-02-26, 01:59

Ja też bym swoich nie usuwał. Może to dziwne porównanie, ale blizny dla wielu autoagresywnych są czymś w rodzaju słojów drewnianych - każda niesie z sobą jakąś historię. Usuwając blizny - tak jak już niektórzy napisali, straciłbym część siebie. To tak jakbym próbował na siłę uciec od przeszłości, której nie da się wymazać z pamięci. Z pewnością są osoby, którym właśnie to by w pewnym sensie pomogło, ale nie mi.
Część blizn przypomina mi pewne doświadczenia, o które jestem teraz mądrzejszy. Dają do zrozumienia, że w jakichś kwestiach powinienem być ostrożniejszy, żeby nie powtórzyło się to, co mnie kiedyś zniszczyło. Druga część blizn to po prostu te, które są efektem ubocznym ulgi, jaką potrzebowałem sobie sprawić w trudnych momentach. Żadnych nie chcę się pozbyć.

Ale z drugiej strony... Gdy będę miał te 45+ lat, z pewnością będą dla mnie zbędne i nie będę ich chciał.

Schisma - 2013-02-26, 08:55

metanoied napisał/a:
Usuwając blizny - tak jak już niektórzy napisali, straciłbym część siebie. To tak jakbym próbował na siłę uciec od przeszłości, której nie da się wymazać z pamięci. Z pewnością są osoby, którym właśnie to by w pewnym sensie pomogło, ale nie mi.


Rozumiem, że blizny sa wynikiem naszej bezsilności, negatywnych emocji. Ale myślę, ze nie są nam potrzebne do tego by o tym pamiętać. Nie sądze też by po tym jakby nagle miały zniknąć byłbyś kimś innym. Bo to co się działo nie wyryło się na Twojej ręce, a w głowie. Tego już nie usuniesz. Skoro jednak nie próbowałeś nic z nimi robić ani nic skąd wiesz, że akurat Tobie by to w jakiś psoób nie pomogło? Przyznam, ze mi to czy one były czy nie nie robiło żadnego znaczenia. Starałam się ich pozbyć jedynie w związku z pracą. Chyba, ze jest to Twoje wołanie o pomoc wobec innych.

metanoied - 2013-02-26, 20:49

Schisma napisał/a:
Chyba, ze jest to Twoje wołanie o pomoc wobec innych.

Nie, bo się z nimi ukrywam. One są dla mnie, niewiele osób o nich wie.
Schisma napisał/a:
Skoro jednak nie próbowałeś nic z nimi robić ani nic skąd wiesz, że akurat Tobie by to w jakiś psoób nie pomogło?

Hm, zadałaś pytanie, na które odpowiedź jest już wyżej.
Cytat:
Część blizn przypomina mi pewne doświadczenia, o które jestem teraz mądrzejszy. Dają do zrozumienia, że w jakichś kwestiach powinienem być ostrożniejszy, żeby nie powtórzyło się to, co mnie kiedyś zniszczyło. Druga część blizn to po prostu te, które są efektem ubocznym ulgi, jaką potrzebowałem sobie sprawić w trudnych momentach. Żadnych nie chcę się pozbyć.


Czasami to, co jest w głowie, nie wystarcza. Niejeden raz okazało się, że po prostu zachowałem się jak naiwne, zbyt ufne dziecko. Między innymi te blizny teraz mnie przed takimi błędami chronią.

Schisma - 2013-02-27, 11:11

metanoied napisał/a:
Czasami to, co jest w głowie, nie wystarcza. Niejeden raz okazało się, że po prostu zachowałem się jak naiwne, zbyt ufne dziecko. Między innymi te blizny teraz mnie przed takimi błędami chronią.


Trochę ciężko mi zrozumieć, że blizny bardziej powstrzymują i przypominają przed głupimi działaniami niż to co się działo w naszej psychice.

metanoied - 2013-02-27, 19:00

Schisma, oczywiście, że przypominają tą bolesną przeszłość. Ale na szczęście mam do niej dystans, z każdym dniem coraz większy. Dlatego blizny same w sobie są teraz bardziej nauczką, niż 'syndromem wiecznego cierpienia'. Jestem z natury fatalistą, muszę przecierpieć swoje, zanim dojdę do wniosków, które mogą stworzyć mi jakieś perspektywy na przyszłość. To chore, ale w pewnym sensie lubię psychiczne cierpienie. Co dziwniejsze, nawet dość często podświadomie komplikuję sobie życie. Na szczęście nie lubię cierpieć na tyle, żeby tego pragnąć.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group