To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Praca nad samooceną i charakterem - Asertywność

Anonymous - 2016-06-05, 22:16

Wiecie co? Mam koszmarny problem z asertywnością. Zupełnie nie potrafię mówić NIE,przez co stale jestem wykorzystywana. Jak sobie z tym poradzić? Macie jakieś skuteczne,sprawdzone sposoby?
tenswiatjest - 2016-07-28, 02:47

Umiem odmawiać, ale nie zawsze chcę.
Artemisia - 2016-07-30, 00:37

Opuszczona napisał/a:
Zupełnie nie potrafię mówić NIE,przez co stale jestem wykorzystywana. Jak sobie z tym poradzić? Macie jakieś skuteczne,sprawdzone sposoby?

Mam tak samo. Najgorsza jest ta świadomość, że ludzie mnie wykorzystują, a ja sobie na to pozwalam. W pracy było najgorzej. Jako że ja pracowita to cały czas prosili, żebym zostawała dłużej albo coś pomagała, albo robiła najgorsze roboty. A ja zawsze głupawo się uśmiechałam i się zgadzałam. W szkole powinni uczyć asertywności na zaliczenie zamiast niektórych głupot. :p

Euphoriall - 2017-07-24, 21:22

Artemisia, co by się stało, jakbyś odmówiła? Napisz wszystkie plusy i minusy, ale takie przyziemne np.
+
zdążę zrobić obiad
-
koleżanka z pracy się obrazi

Porównaj, a sama się przekonasz.

Zakręcona - 2017-09-15, 20:01
Temat postu: Asertywność czy narzucanie swojego zdania
Mam problem... pomijam fakt, że moje relacje relacje z innymi są skomplikowane , ciężko mi nawiązywać nowe znajomości, nieraz wyrażać swoje zdanie, powiedzieć dobitnie, że coś mi nie pasuje itd., ale do rzeczy. Macie taki problem, że coś zrobicie i zastanawiacie się czy to jest bronienie swojego zdania/interesu czy już narzucanie swojego zdania (że po mojemu lub wcale).
Ja mam z tym problem, znaczy coś szkodzi mi to się nie zgadzam się na to, tylko gdzie jest ta granica, gdzie możemy komuś pójść na rękę a w pewnym momencie już nie bardzo. Wiem, że nie ma jakiegoś złotego środka i to jakoś ma być zrobione intuicyjnie. A co wtedy gdy twój interes szkodzi komuś, znaczy to nie jest jakaś szkoda duża (tylko. np: spóźni się na jakieś spotkanie itp.). Ja jestem z tych osób co próbują (o zgrozo) dogodzić komuś, znaczy jak ktoś mnie o coś poprosi to mam coś takiego, że muszę pomóc: mimo, że nieraz mi nie po drodze. Wiem, że wszystko jest piękne itd., czasami trzeba z czegoś zrezygnować aby pomóc. Mogłam bardzo iść komuś na rękę... teraz to się zmienia i mam takie mieszane uczucia, może też resztę przyzwyczaiłam, że zawsze jestem, że pomogę. I mój błąd, że nie tłumaczę, że coś mi nie pasuje.
Jest to zrozumiałe co napisałam ? Nie chciałam odnosić się do konkretnych wydarzeń z życia, chyba, że lepiej by było, żebym to zrobiła.

[ Komentarz dodany przez: Żurawek: 2017-09-15, 20:15 ]
Używaj wyszukiwania zamiast powielać istniejące tematy.

Żurawek - 2017-09-15, 20:16

Scaliłam do istniejącego tematu.

Nocny Motyl - 2017-09-15, 20:46
Temat postu: Re: Asertywność czy narzucanie swojego zdania
Zakręcona napisał/a:
Ja jestem z tych osób co próbują (o zgrozo) dogodzić komuś, znaczy jak ktoś mnie o coś poprosi to mam coś takiego, że muszę pomóc: mimo, że nieraz mi nie po drodze. Wiem, że wszystko jest piękne itd., czasami trzeba z czegoś zrezygnować aby pomóc. Mogłam bardzo iść komuś na rękę... teraz to się zmienia i mam takie mieszane uczucia, może też resztę przyzwyczaiłam, że zawsze jestem, że pomogę. I mój błąd, że nie tłumaczę, że coś mi nie pasuje.
Jest to zrozumiałe co napisałam ? Nie chciałam odnosić się do konkretnych wydarzeń z życia, chyba, że lepiej by było, żebym to zrobiła.

Czasami warto być egoistą. Mówię to jako osoba, która boryka się z tym samym problemem. Czy osoby, które proszą Cię o pomoc odwdzięczają się w jakiś sposób? Nie twierdzę, że należy pomagać innym tylko jeśli chce się czegoś w zamian, ale wszystko ma swoje granice. Pamiętaj też o swoich potrzebach. Możesz powiedzieć, że masz już plany lub zwyczajnie chcesz odpocząć. Zależy też jak wiele od ciebie wymagają. Ale poważnie, jeśli jesteś im bliska, nie powinni robić Ci wyrzutów, a jeśli będą - coś tu jest nie halo.
Jeśli nie chcesz podawać żadnych przykładów, ja to zrobię. W zeszłym roku koleżanki z pracy często prosiły mnie bym przychodziła za nie na popołudniową zmianę w soboty. Było mi to ogromnie nie na rękę. Pracę kończyłam o 21 godzinie, a z racji weekendu rozkład jazdy autobusów był inny przez co do domu wracałam dopiero o 22:30 (a dodam, że autobusem jechałam najwyżej 15 minut). Długi czas się zgadzałam ponieważ myślałam, że akurat wypadło im coś ważnego. Do czasu aż usłyszałam, że osoba za którą zostałam w pracy poszła na imprezę. To był ostatni raz gdy się zgodziłam. Nikt nie miał pretensji i to był ostatni raz gdy mnie o to poproszono. Wystarczyło jedno "nie" a podziałało jak zaklęcie. W ogóle w tamtym czasie byłam głupia i dawałam się wykorzystywać. Jednak zamiast zrzucać winę na swój brak asertywności, zrzucałam winę na koleżanki, które ciągle czegoś ode mnie chciały. W końcu zaczęłam je nienawidzić, ale w dalszym ciągu zgadzałam się na wszystko. Jeszcze jak idiotka wmawiałam sobie, że po prostu im pomagam. Pewnego dnia coś we mnie pękło i zebrałam się na odrobinę asertywności. Od tego czasu mam spokój, moja nienawiść względem nich minęła i nawet się zakolegowałyśmy - tym razem już na poważnie ;)

Jeśli chcesz możesz podać konkretny przykład z twojego życia :)

Zakręcona - 2017-09-15, 21:07

Nocny Motyl, czy odwdzięczają... zależy. Wiem, że nie chodzi tylko to. Czy mają wyrzuty - nie, tylko nieraz kończy się na tym, że ja mówię, że coś nie mogę to słyszę "proszę cię przyjdź", "nie bądź taka" lub gdy chorowałam i nie wychodziłam z domu to było "weź jakiś lek i przyjdź". Nie mówię, że wszyscy tak pisali. To też zależy albo przejdzie bez echa albo będzie dalsze drążenie tematu. Ja mam wyrzuty do siebie, że po co się zgodziłam, ale nie ukrywam, że to rzuca cień na znajomość z drugą osobą. Raz miałam sytuację, gdy koleżanka miała mi oddać materiały (nie mogłyśmy się dogadać co do terminu spotkania), więc tu ugrałam, żeby mi było na rękę trochę, miała czekać na mnie koło uczelni, żebym nie szukała jej po korytarzach, ale nie zgodziła się bo nie chciała się tych kilka minut spóźnić na wykład - i gdy to wspominam, nie wiem kto tu był głupszy i czy nie trzeba było się inaczej umawiać... może to głupota :facepalm: A coś ważniejszego: na przykład dowodzenie komuś jakiś materiałów, przegrywanie ich pracy na pendrive (bo on go nie ma i nie może na mieście czegoś wydrukować) albo robienie za pośrednika czy załatwianiu spraw, tu jak ktoś nie może można pomóc, ale kilka razy miałam, że za kogoś musiałam sprawy wyjaśniać, ale pewnym momencie już dałam do zrozumienia tej osobie, że lepiej niech to osobiście załatwia lub niech próbuje się kontaktować przez e-mail lub telefonicznie.
Delphi - 2017-09-16, 02:51

Cytat:
W ogóle w tamtym czasie byłam głupia i dawałam się wykorzystywać. Jednak zamiast zrzucać winę na swój brak asertywności, zrzucałam winę na koleżanki,

To że ktoś cię wykorzystuje, nie jest twoją winą, tylko tego kogoś. Skoro utrzymują cię w błędnym przekonaniu (celowo? nie wiadomo), to niby gdzie tu twoja wina?

Nocny Motyl - 2017-09-16, 06:52

Delphi napisał/a:
To że ktoś cię wykorzystuje, nie jest twoją winą, tylko tego kogoś. Skoro utrzymują cię w błędnym przekonaniu (celowo? nie wiadomo), to niby gdzie tu twoja wina?

Moją winą było to, że na to pozwalałam. Nawet jeśli chciałam odmówić, nie robiłam tego.

sematary - 2017-09-16, 11:33

Zawsze miałem z tym problem, każdy mógł mi wskoczyć na głowę , nie potrafiłem nigdy odmawiać , teraz już jest troszkę lepiej z tym bo dlugo nad tym pracowałem, ale swego czasu rodzina mnie ostro wykorzystywała wiedząc że ja i tak sie na wszystko zgodzę, gdy chodzili imprezować na weekendy to mi podrzucali bratanka , oni sie dobrze bawili, a ja za niańkę musiałem robić, gdy ojciec poważnie zachorował to mając tzrech braci kto musiał się nim tylko opiekować ? oczywiście że ja. Brak asertywności niszczy życie dlatego warto nad tym pracować.
Nocny Motyl - 2017-09-16, 19:06

sematary napisał/a:
Brak asertywności niszczy życie dlatego warto nad tym pracować.

O tak, ciągle pamiętam to przyjemne uczucie gdy w końcu udało mi się powiedzieć "nie". Polecam :)

Zakręcona - 2017-09-16, 19:49

Warto, trochę ten wariant "asertywność" wprowadzam w życie. Nie od razu Rzym zbudowano, ale na razie tłumaczę co mi nie pasuje i rozjaśniam sytuacje. I powiem, że nie jest tak źle. Może jest drążenie tematu, ale nie ma takich wyrzutów od kogoś na kolejnym spotkaniu. Tylko muszę pozbyć się tych wyrzutów sumienia gdy nie mogę komuś pomóc, gdy mówię "nie".


<<< Dodano: 2017-09-17, 09:53 >>>


I ufać trzeba sobie gdy coś nie odpowiada. Dalej mam problem czy zachowuje się w porządku, ale próbuje się przełamać. Tu należy pracować nad sobą...


<<< Dodano: 2017-10-02, 19:20 >>>


I szybko poszło. Wracam do swoich nawyków, ale zaczynam się irytować tą sytuacją i znowu prostuje sprawy... Brawo :yahoo: zrób coś raz a dobrze

Pierrot - 2017-12-02, 16:05

Chyba zrobiłem spory krok, milowy właściwie, w kierunku asertywności. Szkoda, że takim kosztem.
L.M. - 2020-06-23, 15:47

Mogę się pochwalić, że ostatnio postawiłam sobie za cel mówić co chcę i co mi nie pasuje choć raz w tygodniu. Zdarzyło mi się 3 razy, co spowodowało jedną zmianę i jedną poważniejszą rozmowę. Widzę tego efekty, choć nie czuję się dobrze, gdy kogoś zabolą moje słowa.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group