Dołączyła: 22 Mar 2016 Posty: 89 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2018-03-24, 15:14 Pierwsza wizyta u terapeuty
Nie udało mi się znaleźć podobnego tematu lupka - jeśli szukałam nieuwaznie to najmocniej przepraszam.
We wtorek mam swoją pierwszą wizytę u terapeuty. Zwykle nie radzę sobie ze stresem, więc staram się absolutnie nie dopuszczać do siebie myśli że się denerwuje. Jak wyglądało Wasze pierwsze spotkanie? Może macie dla mnie jakieś rady?
Odpowiedz sobie na pytania:
1. Z jakim problemem przychodzisz?
2. Od jak dawna trwa i w jaki sposób Twój stan się zmieniał? Czy podejmowałaś już jakieś kroki żeby zwalczyć ten problem?
3. Czego oczekujesz od terapii?
I pewnie jeszcze jest kilka innych standardowych pytań, które z reguły padają. Może ktoś podrzuci więcej . Jeśli masz jakieś wypisy ze szpitali czy opinie terapeutyczne, to warto przynieść je na pierwszą wizytę.
TOM napisał/a:
Jak wyglądało Wasze pierwsze spotkanie?
Na pierwszych spotkaniach zawsze opowiadałam o tym, co mnie tu sprowadza, streszczałam historię mojego dotychczasowego leczenia i opowiadałam o mojej aktualnej sytuacji życiowej. Myślę, że w ten sposób większość terapeutów zaczyna pracę z pacjentem.
TOM, na pierwszym spotkaniu jest tak jakby wywiad, opowiadasz o sobie, rodzinie, jak się czujesz, co ostatnio przechodziłaś itp. Terapeuta poznaje Cię, myślę że i na paru pierwszych spotkaniach tak będzie. Nie masz czym się stresować, bo jeżeli terapeuta Ci nie podpasuje - zawsze możesz z niego zrezygnować. Nie musisz ciągnąć tego dalej.
Warto sobie też postawić takie pytania jakie napisała eithné, może to pozwoli Ci swobodniej porozmawiać z terapeutą.
Nie wiem co miałbym tutaj dodać, więc wpadłem podpiąć się pod tym co napisali poprzednicy. TOM, nie masz się czym denerwować, to zadaniem terapeuty jest Ci ten komfort i spokój zapewnić.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2018-03-25, 11:17
TOM, to ja jakoś inaczej to widzę.
Dobrze, że się stresujesz. I to nie dlatego, że będą Cię tam bić, oceniać, wyśmiewać. Idziesz tam między innymi dlatego właśnie, że się tym stresujesz, tego może nawet boisz. I mów o tym otwarcie i im więcej razy to na pierwszym spotkaniu powiesz, tym lepiej. Wentyluj nerwy ile wlezie, nie chowaj ich na terapii w sobie. będziesz mieć ochotę tam płakać - powiedz o tym, nawet się rozpłacz, nikt Ci krzywdy przez to nie robi. Terapia to praca na emocjach i im więcej o nich powiesz tym lepiej. Nawet zacznij rozmowę od tego, że bardzo się denerwujesz. To znaczy najpierw powiedz "dzień dobry", a potem hulaj dusza piekła nie ma.
Co do pierwszej wizyty, to tu się zgodzę z przedmówcami - będzie wywiad, może nawet króciutki i sesja potrwa 20 minut. To normalne - nie będzie Cię maglować do upadłego za pierwszym razem skoro Cię nie zna.
Możesz sobie w punktach te najważniejsze rzeczy o sobie wypisać, choć myślę, że to jeszcze za wcześnie.
Co do pytań o cele terapii, to nie na pierwszym spotkaniu, a może trzecim, czwartym. Przynajmniej ja się jeszcze z tym nie spotkałam, a byłam już u kilku.
Potraktuj to jako spotkanie z kimś, któremu chcesz się przedstawić nie patrząc co sobie o Tobie pomyśli. O tym pamiętaj - terapeuta oceniać Cię nie będzie . Masz problemy, nie rodzisz sobie z nimi i idziesz do odpowiedniej osoby, która pomoże Ci poradzić sobie z tym.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Dołączyła: 22 Mar 2016 Posty: 89 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2018-03-25, 20:23
Serdeczne dzięki za wszystkie rady i słowa otuchy. Naprawdę to doceniam.
Samą w sobie terapia, rozmową nie stresująca się jakoś bardzo. Dużo naczytałam się historii o piekielnych terapeutach - niemilych, oceniających, opryskiwych i nierozumiejacych. To, że mogę trafić na właśnie takiego stresuje mnie najbardziej. No ale próbuję się nastawić na pozytywne myślenie!
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-03-25, 20:53
Ja się streszowałam i stresuję przed każdą sesją. I nie widzę w tym nic złego. Co do pytania, co Cię sprowadza możesz powiedzieć to co powiedziałaś psychiatrze. A cele terapii to po kilku spotkaniach konsultacyjnych, bo tak to zwykli nazywać. Wtedy Ty decydujesz, czy chcesz współpracowac z danym terapeutą i sam terapeuta też decyduje czy się podejmie. Co do piekielnych psychologów to trafiłam na taką tylko raz. W ośrodku pomocy ludziom młodym (do 26 r.ż.) o ironio, a że moim przedziałem wiekowym zajmowała sie tylko ta to podziękowałam. Choć nie będę ukrywać, że moje poszukiwania terapii trwały rok. Ale wiele wynikało też z mojego stanu psychicznego i położenia w życiu, że tak to ujmę. Trzymam kciuki!
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.