Tylko proszę się nie śmiać!!!
Wiem, że to głupie, ale ja się panicznie boję... manekinów. Od dłuższego czasu mam uraz... Kiedy muszę wejść do sklepu do od razu jest mi duszno, mam mdłości, zawroty głowy, itp.
Ostatnio jest trochę lepiej i mogę sobie przejść koło manekina czując jedynie lęk i duszności, ale odległość ok. 1,5-2 m musi być
Forever Alone, nikt się nie będzie śmiać. Ja bałam się manekinów przez dobre kilka lat. Nieraz uniemożliwiło mi to wejście do sklepu, jeśli ta paskuda stała przy wejściu. Musiałam iść kilka metrów od sklepowych witryn, bo wpadałam w panikę.
Z czasem lęk zaczął się zmniejszać, a teraz nie ma już go niemal w ogóle. Jestem nawet w stanie dotknąć ubrania, które wisi na manekinie, choć ciągle z lekkim lękiem.
Pirofobia - boję się ognia, acz jakoś tak wybiórczo. Zapałki, zapalniczki do ręki nie wezmę, od świec trzymam się z dala na kilometr, ale do grilla czy ogniska to pierwsza jestem.
Kynofobia - strach przed psami. Im większy pies, tym bardziej się boję. Nawet na ulicy, jak mijam kogoś z psem, nawet na smyczy i w kagańcu, to odległość między mną a nim wynosi kilka metrów.
Co ciekawe, nie mam żadnej traumy związanej z ogniem i psami, żadnego pożaru czy pogryzienia nie przeżyłam.
Ach, i jeszcze słynny lęk wysokości. Nie wiem, czy w moim przypadku to fobia. Bo mój lęk jest dość logiczny: nie boję sią samego przebywania na dużej wysokości (ba, nawet to lubię) a spadania. A więc uwielbiam podziwiać panoramę Warszawy z Pałacu Kultury - nie spadnę i nikt mnie nie wypchnie, wszędzie kraty i kolce. Ale z wyjściem na balkon mam problem: barierki niskie, żaden problem - wypaść. Dawniej bałam się nawet chodzić po schodach (w każdej chwili można się potknąć i poturbować), ale teraz już mniej.
Niemniej jednak moje lęki są dość męczące na co dzień.
Śmierć
(Kto widział od takiego słowa zaczynać wiersz.
Nie lepiej od razu się powiesić)
Rafał Wojaczek, "Początek wiersza"
A więc uwielbiam podziwiać panoramę Warszawy z Pałacu Kultury
Ja też lubię i nie mam ani trochę zawrotów głowy. To chyba właśnie przez te solidne barierki i kraty.
Zapomniałem dodać wcześniej: boję się latać. Bez tabletek na uspokojenie nie wsiądę do samolotu. A i tak potem pocę się i kręci mi się w głowie. Mimo to lubię jednak start. To są dopiero mieszane uczucia...
Panicznie boję się utraty bliskiej mi osoby, zostania oszukanym, samotności. Boję się również cieni, panicznie się boję spoglądać w nocy pod moje łóżko, bo boję się, że coś tak jest, wyskoczy i zrobi mi krzywdę (wiem, że to głupie i dziecinne, ale tak mam). Zapomniałam dodać, że panicznie się boję spać przy oknie/balkonie/ Niegdyś też miałam strach przed rzeczami, które podczas snu wisiały mi nad głową. Miałam tak, że w okół łóżka nie mogło być okna, obrazka, plakatu, dosłownie niczego. Bałam się i nie wiem czemu, teraz jest już lepiej, nie przeszkadza mi jak mam np. obraz na ścianie przy łóżku, ale okien i balkonów przy łóżku nadal się boję i wystrzegam.
Najgłębiej patrzą oczy, które najwięcej płakały.
Najbardziej kochają serca, które najwięcej cierpiały.
A ja panicznie boję się wszystkiego co nowe. Dosłownie kamienieję ze strachu, gdy słyszę że mam coś nowego zrobić, iść gdzieś gdzie nigdy nie byłam, lub spotkać się z kimś kogo nie znam, nawet gdy ta osoba będzie w dobrze znanym mi towarzystwie. To utrudnia życie, bo mimo iż pragnę ludzi, i nie chcę by moje życie było samą stagnacją to właśnie na tym zawsze się kończy. Poza tym panicznie boję się popełniania błędów, przez to dziesiątki razy dopytuję czy coś zrobiłam dobrze albo czy ma to wyglądać tak a tak czym doprowadzam ludzi wokół siebie do szału.
O rany, an angel, mam dokładnie te same problemy. Ten sam lęk przed pójściem dokądś, konkretniej w miejsce, w którym nigdy jeszcze nie byłam i identycznie z nowymi ludźmi. Tylko u mnie akurat te lęki są tłumaczone fobią społeczną.
No ale z tym lękiem przed popełnieniem błędu... cholera. Niby nie mam siebie za jakąś perfekcjonistkę, ale jak mam coś zrobić, to muszę mieć jasno określone, jak krok po kroku daną rzecz wykonać, bo tak strasznie obawiam się potknięcia, tego że popełnię jakiś błąd.
'Czasami wolę być zupełnie sam, niezdarnie tańczyć na granicy zła
I nawet stoczyć się na samo dno
Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk(...)'
Witaj w klubie Dust. U mnie też stwierdzono fobie społeczną, ale to było dawno temu. I tak jak mówisz potrzebuję jasno określonych poleceń i niemal instrukcji obsługi zadania To męczy już nawet mnie ;/
an angel
Dust
Jeśli mam być szczerym to nie macie się czego wstydzić
słyszałyście o pojęciu "strefy komfortu"?
Jest to pojęcie w tej chwili coraz częściej biznesowe, choć ryczy się psychologii.
Każdy z nas tworzy sobie wokół siebie obszar w którym czuje się bezpieczny, do którego może wrócić, powtarzalność, konsekwencja to to czego oczekujemy od otoczenia, a co tak często ciężko jest nam w sobie wytworzyć, stąd strach przed nowym, nowymi znajomościami, nową rolą, nowymi obowiązkami, czy to fobia społeczna? może tak, w takim razie wszyscy mogę powiedzieć że ją mają, może autyzm, bo też znajduje ukojenie w powtarzalności? jak dla mnie to naturalna reakcja, a nadnaturalną, a często wypracowaną jest otwartość, czy odwaga
Mirodow ok, tylko że to o czym mówię, to fragment tego co się u mnie na fobię składa. Był bowiem czas, że unikałam WSZYSTKICH ludzi i nie byłam w stanie nawet wyjść z domu, nie mówiąc już o podróży komunikacją miejską.
Mirodow ok, tylko że to o czym mówię, to fragment tego co się u mnie na fobię składa. Był bowiem czas, że unikałam WSZYSTKICH ludzi i nie byłam w stanie nawet wyjść z domu, nie mówiąc już o podróży komunikacją miejską.
Cholera, kiepsko... Już miałam nadzieję, że jest szansa, że mi przejdzie, ale trwa to już... siódmy rok? Hahaha, borze, jak sobie to teraz przeliczyłam to aż się zaśmiałam do monitora... Tyle lat w klatce...
O w mordę! Współczuję Sadi bo wiem z czym to się wiąże. Był moment, że z domu wychodziłam tylko kiedy musiałam czyli co drugi weekend na uczelnię, a i to nie zawsze Najgorsze było wtedy, gdy musiałam iść do przychodni. Te tłumy w poczekalni...od razu zaczynałam panikować i mało zawału nie dostawałam Z drugiej strony, są różne klatki. Dobrze że chociaż wiemy z czym walczymy, bo czasem tkwimy w klatce a nawet o tym nie wiemy i jest jeszcze gorzej ;/