Lekarz skacowany po ostrym weekendowym pijaństwie. Nagle wchodzi pacjent, w doskonałym nastroju, i pyta:
- Panie doktorze, jak tam moje wyniki?
Na to opryskliwie lekarz:
- Ma pan raka!
- Jak to raka? A przecież wcześniej mówił pan, że to tylko kamienie!
- Kamienie... A pod każdym kamieniem rak!
***
Błędny rycerz zabłądził na swej długiej wędrówce w posępnym, mrocznym
lesie. Nadzieja już go opuścić miała, gdy usłyszał przecudne granie,
jakoby pienia anielskie, a tak cudowna łagodność i błogość z tych pień
biła, ze serce rycerza napełniło się odwagą i postanowił sprawdzić, skąd
tez te niebiańskie dźwięki harfy dobiegać mogą. Dotarł tez wkrótce do
leśnej polany, na której w promieniach słońca siedziała przecudna
dziewica w białej szacie, i swymi białymi palcami muskała
struny harfy, wydobywając z nich boskich tonów.
- Och, powiedz mi, piękna pani, co robisz tu, w tym mrocznym i posępnym lesie?! - zawołał zachwycony rycerz.
- A... tak se kurwa z nudów brzdąkam...
Ostatnio zmieniony przez 2009-12-30, 09:24, w całości zmieniany 1 raz
Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym
będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Jaś:
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak.
- No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz.
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrżnął orla - przyjmuje
wyzwanie Jaś.
- A z trzema ptakami ?
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla i puścił
pawia.
- A z czterema ptakami, cwaniaczku ?
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym
puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa.
- A z pięcioma ptakami ?
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym
puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa.
***
David i John każdego roku jeździli na polowanie na jelenie. Las był tak gęsty, że wynajęli helikopter, żeby ich tam zabrał. Na koniec polowania przywołali helikopter, żeby zabrał ich i sześć jeleni, które ustrzelili. Pilot helikoptera spojrzał na łup:
- Mogę wziąć tylko połowę waszej zdobyczy - powiedział - Sześć jeleni to będzie za dużo dla tego helikoptera.
- W zeszłym roku helikopter zabrał sześć jeleni - powiedział David - I to był taki sam typ helikoptera, jak pana, a pogoda była podobna.
Pilot uległ tym argumentom i wziął na pokład myśliwych i sześć jeleni. Helikopter nie mógł unieść takiego ładunku, ślizgał się po czubkach drzew przez milę i rozbił się w końcu na zboczu góry. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
- Wiesz, gdzie jesteśmy? - spytał John.
- Tak - powiedział David - jakieś sto metrów od miejsca, w którym rozbiliśmy się zeszłym razem.
literówka
edit by Sadu
Ostatnio zmieniony przez 2009-12-30, 10:22, w całości zmieniany 1 raz
Siedzi wędkarz nad rzeką. Podchodzi facet:
- Nie widział pan tu kobitki w fioletowej sukience?
- Aaaaa... tak, jakieś 5 minut temu...
- No, to jak się pośpieszę, to ją dogonię!
- Wątpię, dzisiaj w rzece bardzo silny prąd.
To nie będzie typowy kawał, tylko opis jednej sceny z filmu, która mnie rozbawiła do łez.
Na pokładzie samolotu była jakaś szarpanina, w której ucierpiał także pilot. Widać jego poranioną twarz. Obok niego stoi stewardesa, opatruje mu rany. Pilot łączy się z wieżą kontrolną:
Wieża: "W jakim pan jest stanie?"
Pilot (rzucając wymowne spojrzenie na stewardesę): "Na razie w kawalerskim, ale robię wszystko, żeby to zmienić."
Wsiada mocno pijany koleś do taksówki i mówi do taksówkarza:
-Na dworzec proszę!
Na to taksówkarz:
-Ależ proszę Pana, my już jesteśmy na dworcu.
Wtedy schlany koleś wyjmuje 50 zł, daje taksówkarzowi i mówi:
- Następnym razem Pan tak nie zapierdalaj!
Na ławce w parku siedzą dwaj emeryci:
- Popatrz, jaka ta dzisiejsza młodzież ma ciężko w tym kryzysie! Jednego papierosa na pięciu muszą palić...
- No, ale dzielne chłopaki! Mimo wszystko się chcichrają na całego!
nie lubię 'takich' dowcipów, ale przy tym padłam ze śmiechu
Mówi żona do męża:
-Wiesz.. śniło mi się dzisiaj wiadro pełne penisów.
-To pewnie mój był największy? - pyta mąż.
-Nie... twój był na samym dnie, taki malutki - odpowiada żona.
Na drugi dzień mąż mówi do żony:
-Wiesz, dzisiaj śniło mi się dzisiaj wiadro pełne ci**k.
-To pewnie moja była na samym dnie taka malutka? - pyta żona
-Nie... wiadro w niej stało...
Hans goni Żydów. Ci ostatni ukrywają się w studni. Hans przystaje przy niej i duma:
- A może pobiegli do lasu.
Echo ze studni:
- A może pobiegi do lasu, lasu..
Hans:
- A może są w studni.
Echo:
- A może są w studni, studni..
Hans:
- A może wrzucę tam granat.
Echo:
- A może pobiegli do lasu, lasu..
Ostatnio zmieniony przez 2010-02-01, 21:26, w całości zmieniany 1 raz