Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Pogodzić się z przeszłością...
Autor Wiadomość
Bezsenna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-10, 01:37   

Czy pogodziłam się z przeszłością? Ewidentnie nie. Czy się z nią rozliczyłam ? To inna kwestia. Poniekąd tak. Z niektórymi sprawami wciąż nie umiem. Za bardzo mnie przytłaczają. Zbyt wielkie mam zadry w sercu, zbyt wiele złych i żywych wspomnień. Nie umiem żyć teraźniejszością, ani przyszłością. Wciąż żyję przeszłością. Narzeczony próbuje mi jakoś pomóc się z tym uporać, choć trochę to ze mnie wykorzenić, ale to jest tak głęboko we mnie... Niektórych rzeczy wiem, że nigdy nie wybaczę rodzinie. Niektóre po latach z trudem przetrawiłam. Co nie znaczy, że całkowicie wybaczyłam. Raczej się z nimi pogodziłam i nie katuję się aż tak rozmyślaniami o nich. Uparcie jednak jakby walczę z innymi o jakiś dziwny szacunek czy coś dla moich przeżyć i doświadczeń. Jakbym chciała ochronić swoją przeszłość przed tymi uśmiechami pełnymi kpiny i ciosami, które mi zadają. Przeszłości nie da się ot tak wymazać na zawsze. Zapomnieć. Kiedyś tak myślałam. Ale po latach pewne rzeczy wróciły. I tak w kółko. To tylko inni mi wciskają kit, że można na zawsze zapomnieć. Akurat ci, którzy ani jednej rzeczy tej co ja nie przeżyli.



 
 
Pogodzić się z przeszłością...
redath 
orange room



Wiek: 42
Dołączyła: 14 Paź 2013
Posty: 192
Skąd: Polska

Wysłany: 2013-11-11, 10:59   

Emaleth napisał/a:
Zastanawiam się czy według Was da się i warto pogodzić się z zaniedbaniami, czasem krzywdami wyrządzonymi przez rodziców i starać się o jakieś dobre relacje z nimi?


Jeżeli ktoś potrafi wybaczać - gratuluję. Ja nie potrafię. Ale też chyba nie chcę. Nawet półgłówek wie, że alkohol i awantury w rodzinie nie wpłyną dobrze na psychikę dziecka. Tak samo będzie z nieprzytulaniem swoich pociech i nie mówieniem im nigdy, że się je kocha.

Moi rodzice wiedzieli, co robią. Najwyraźniej nienawiść między nimi, czy cokolwiek tam zaszło, była tak silna, że była ważniejsza od dobra ich dzieci. Super. Nie widzę powodu, dla którego miałabym im wybaczyć, że przepełnili moje dzieciństwo awanturami.

Nie pozwalam, żeby nienawiść czy wszelkie negatywne uczucia wobec moich rodziców przeszkadzały mi w życiu. Ojca wyrzuciłam z domu, gdy byłam nastolatką. Zmarł kilka lat później - oficjalnie na zawał, ale jestem przekonana, że zapił się na śmierć. Na pogrzeb pojechałam tylko dlatego, żeby matka dała mi spokój. To był ostatni raz, kiedy zaszantażowała mnie emocjonalnie, żeby coś zrobić. W każdym razie o ojcu już w ogólę nie myślę.

Co do mojej matki...w zeszłym roku wykryto u niej raka. Wiecie, jak się dowiedziałam? Esemesem, którego wysłała we wtorek, o treści: "mam raka. w czwartek idę pod nóż." Wow. I wiecie, jaka była moja pierwsza reakcja? "Ku*wa, będę musiała się nią opiekować." Powinnam poczuć jakiś strach, że umrze, prawda? Powinnam poczuć coś 'dobrego,' a nie tylko irytację. Moja matka sama jest sobie winna. Gdyby była inna, jak byłam dzieckiem, być może nasze relacje byłyby też inne, być może lepsze. Nie mam zamiaru naprawiać czegoś, co ona spieprzyła wiele lat temu.

Nie jestem osobą rodzinną. Rodzinne więzi nic dla mnie nie znaczą. Zrobię więcej dla przyjaciela, bo wiem, że na niego zawsze mogę liczyć. Wkurza mnie pomaganie rodzinie, bo 'to przecież twoja rodzina.' To nic nie znaczy. To są tylko ludzie o tym samym nazwisku. To wszystko.

Meh, wyżaliłam się trochę.

Nie będę tracić energii na naprawienie relacji, o które moja matka nie zadbała jako osoba, która miała mnie wychowywać. Nie było jej przy mnie, gdy ją potrzebowałam jako dziecko i nastolatka. Teraz nie ma mnie przy niej, gdy mnie potrzebuje jako stara i schorowana kobieta.





 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Niedotykalna 



Wiek: 34
Dołączyła: 14 Wrz 2013
Posty: 4310
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2013-11-25, 02:03   

Ech...
To dla mnie temat bolesny. Nie pogodziłam się jeszcze z niczym.

Jestem dopiero na etapie zauważania zmian w moich rodzicach i porównywania tego, co jest do tego, co było. Zmiany mnie cieszą do momentu, w którym znów mnie zwyzywają czy matka powie mi, że mogę sobie zdechnąć. Kiedy słyszę te słowa aż mną trzęsie. Jednak trzeba przyznać, że teraz słyszę je rzadko, a kiedyś to była codzienność.
Widzę też, że matka stara się czasem zauważyć coś dobrego we mnie, wcześniej widziała samo zło. Ojciec stara się hamować przez awanturami, ale nadrabia wyzwiskami.

Pomimo wszystko mam do nich mniejszy żal niż kiedyś. Staram się uczyć tego, by nie oczekiwać od nich tego, czego przez całe życie mi brakowało - dobrego słowa, dotyku ciepłych dłoni, szczerego uśmiechu i zrozumienia. Niemniej jednak bardzo trudno pogodzić mi się z myślą, że nie wrócimy do dziecięcych lat i nie będę miała matki, o jakiej zawsze marzyłam... Próbuję zaakceptować ten fakt oraz moją mamę taką jaka jest. Jest to u mnie bardzo ważna część terapii.

Co do ojca, wolałabym się nie wypowiadać zbyt szczegółowo, bo to sprawa trochę bardziej skomplikowana.


Moje obecne kontakty z rodzicami są poprawne. Nienawidzę tego słowa, bo pod nim wciąż kryją się udawane uśmiechy, masa nieistotnych w gruncie rzeczy pierdół. Nie rozmawiamy. Nie licząc rozmów o psie.

Źle mi z tym :( To samo w sobie świadczy o braku zgody na przeszłość i na całą tą sytuację. Ale wierzę, że czas tu może dużo zmienić, bo przecież wszyscy się zmieniamy. Myślę, że zarówno oni jak i ja musimy dojrzeć do tego, by policzyć się z przeszłością.




Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...

/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Hekate 



Wiek: 29
Dołączyła: 13 Wrz 2013
Posty: 2447
Skąd: dolnośląskie

Wysłany: 2014-05-22, 09:27   

Myślę, że można próbować odbudowywać dobre relacje. Uważam, że jednak jest to rzecz bardzo trudna i czasochłonna. Czasem jest to niemożliwe. Przeszłość przeszłością, ale pewne wspomnienia nigdy nas nie zostawią.



 
 
Pogodzić się z przeszłością...
frantic
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-22, 11:34   

Zgadzam się z Hekate.
To trudny temat "Pogodzić się z przeszłością", niektórym idzie to łatwiej, inni nie wybaczają przez lata lub nigdy. U mnie budowanie na nowo relacji z rodzicami dopiero niedawno się zaczęło. Rozmawiamy ze sobą zazwyczaj tylko na "cześć, co na obiad?" , ale to więcej niż nic. Planowałam krwawe mordy na ojcu, a teraz chce się z nim pogodzić. Wiem, że zrujnował mnie, ale wiem, że jest tylko człowiekiem i zagubił się jak wielu alkoholików.Nie wiem czy kiedykolwiek nasze relacje doznają progresu. Teraz pracuję nad tym, by im wybaczyć i żeby na co dzień być dla siebie rodziną a nie wyrodnymi rodzicami i wyrodnym dzieckiem.




 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-22, 12:56   

frantic, to, że próbujesz bardzo dobrze o Tobie świadczy. Wiem, że nie jest to łatwe, tym bardziej gratuluję siły i odwagi.

Ja z częścią przeszłości się pewnie nigdy nie pogodzę. Nie chcę, nie mam na to siły. Nie wybaczę siostrze i nie zapomnę jej grzechów wobec nas wszystkich. Wiem, że to złe... Ale cóż, nigdy nie mówiłam, że jestem dobrym człowiekiem.




 
 
Pogodzić się z przeszłością...
frantic
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-22, 13:25   

Naamah, do niedawna miałam podobne myślenie. Jednak wiem, że jeśli nie odbuduję, a przynajmniej nie spróbuję naprawić relacji teraz to z czasem zobojętnieję na to wszystko i nie będę miała czasu na rozmyślnie o takich tematach. Moja rodzina, jak praktycznie każda ma członków którzy są ze sobą całe życie skłóceni- ja nie chcę podzielać ich losu. Jeżeli się uda to wspaniale, jeśli nie to przynajmniej się starałam i nie będę sobie pluła w brodę, że to moja wina , bo byłam "zbyt dumna".
Czas leczy rany, a może po prostu dorosłam.




 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Złośnica
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-15, 13:07   

Przez długi, bardzo długi czas miałam ogromny żal do rodziców o najróżniejsze rzeczy. Relacje z nimi poprawiły się znacznie, kiedy wyprowadziłam się i mieliśmy ze sobą kontakt raz na tydzień - dwa. Miałam wrażenie, że dopiero wtedy dorośli do bycia rodzicami. Że dopiero z takim doświadczeniem i podejściem powinni byli myśleć o dziecku, nie te x lat wcześniej.

Chyba właśnie spojrzenie na nich jak na równie niedorosłych, niegotowych, z problemami jak ja pozwoliło mi, przynajmniej częściowo, pogodzić się z tym, co było i zacząć również, obok złych, dostrzegać ich dobre zachowania.

Myślę, że po 23 latach czekania doczekałam się posiadania odpowiedzialnych rodziców.




 
 
Pogodzić się z przeszłością...
biały królik 
odmieniec



Wiek: 28
Dołączyła: 09 Lut 2014
Posty: 855
Skąd: świat

Wysłany: 2014-09-18, 17:28   

Nigdy nie pogodziłam się ze swoją przeszłością. Wciąż do niej wracam i rozpamiętuję. Czasem sama myśl, że mogłabym zapomnieć... to jest nie do pomyślenia. Jakkolwiek by nie była bolesna i tak nie zapomnę.



 
 
Pogodzić się z przeszłością...
lilie 
lilie



Dołączyła: 19 Lut 2014
Posty: 537
Skąd: Europa

Wysłany: 2014-09-18, 22:18   

Co to znaczy pogodzić się z przeszłością? Co złego, a co dobrego przynosi zapomnienie?

Nie jestem typem osoby która to potrafi, czy stara się zaakceptować. I jak mam się z nią pogodzić jak mnie otacza i na każdym kroku powstrzymuje?

Od dłuższego czasu rozpamiętuję sobie moje dzieciństwo, dom rodzinny, relacje z rodzicami. Napawa mnie to ogromnym smutkiem i żalem. Tyle niewypowiedzianych słów, tłoczące się myśli. Ale podoba mi się to. To jest moje i nikt nie ma prawa mi tego zabrać czy mówić że mam się z tym pogodzić, odpuścić, nie być naiwną, nie liczyć na cud. To mój żal, mój sposób radzenia sobie z tym więc nie zamierzam się godzić z tym wszystkim. Pozostanę melancholijna, przywiązana, emocjonalna, nostalgiczna.

Patrzę przez kilka pryzmatów i w każdym widzę prawie to samo. Wiele rzeczy mi się nie podoba, wywołuje złość, żal, rozgoryczenie. Relacje moje z rodziną są skomplikowane, trudno jest je konkretnie określić. Bywają dni, że mogę się pochwalić rodziną, bywają dni że oddałabym ich, a nawet dopłaciła byle by ktoś mnie od nich zabrał.

To jest problem, ale w moich oczach radzę sobie z nim i nie potrzebuję żadnej innej akceptacji czy zmiany czegokolwiek. Jest dobrze tak jak jest. Paradoksalnie godzę się i akceptuję swoją nie akceptację przeszłości.

Patrzę na to co napisałam i się zastanawiam czy to jest logiczne...




 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Motyl 
talitha kum



Wiek: 30
Dołączyła: 03 Sie 2012
Posty: 1733
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2014-09-19, 13:17   

biały królik, :tuli6:
biały królik napisał/a:
Czasem sama myśl, że mogłabym zapomnieć... to jest nie do pomyślenia.
O przeszłości nie uda Ci się zapomnieć. :roll: Możesz jedynie zrobić coś, aby wspominanie tego co się wydarzyło nie bolało aż tak bardzo.
biały królik napisał/a:
Jakkolwiek by nie była bolesna i tak nie zapomnę.

Pewne sytuacje w naszym życiu bolą. I nikt nie ma prawa oczekiwać od nas, że będzie inaczej. To się już wydarzyło, nie możemy wyprzeć z siebie tego co jest częścią nas.
biały królik rozmawiałaś z kimś o tej sytuacji? Masz kogoś z kim mogłabyś o tym porozmawiać?

lilie,
lilie napisał/a:
Napawa mnie to ogromnym smutkiem i żalem.

Nie wydaje Ci się, że rozpamiętywanie tego co boli jest pewnym rodzajem masochizmu? Oczywiście powinnaś dać sobie czas na smutek, na przeżycie tych negatywnych wydarzeń w Twoim życiu.
Nie mówię, że masz zapomnieć, przebaczyć, przyjmować wszystko bez żadnego protestu.
Ale jeżeli uda Ci się pewne sprawy "przerobić",może będzie Ci łatwiej?
Sama z powodu sytuacji rodzinnej bardzo się męczyłam. :roll: No i nie byłam w stanie sobie z tym poradzić do póki nie zaczęłam terapii. Dopiero jak to wszystko przerobiłam, poczułam się wolna.
Masz kogoś z kim mogłabyś szczerze porozmawiać o Twojej sytuacji?
:tuli6:




Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
 
 
Pogodzić się z przeszłością...
biały królik 
odmieniec



Wiek: 28
Dołączyła: 09 Lut 2014
Posty: 855
Skąd: świat

Wysłany: 2014-09-19, 15:19   

W tym rzecz Motyl, że nie chcę zapomnieć. I nie. Skoro jest to czyjąś słabą stroną, należy schował to jak najgłębiej żeby ludzie tego nie wykorzystali. I taka jest moja zasada. Tak jest dobrze. Mimo wszystko.



 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Złośnica
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-19, 15:28   

Nie uważam, żeby "pogodzenie się" zakładało zapominanie czegokolwiek.

Chociaż uważam się za pogodzoną z samym dzieciństwem to przecież nie zapomniałam, jak mnie na każdym kroku besztali, rozdawali moje zabawki do wyrzucania innym dzieciakom i te pe, i te de.

Pogodzenie się to jedynie niepozwolenie, żeby to, co było, niszczyło nadal to, co jest.




 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Usagi 
Krwawy Króliczek



Wiek: 29
Dołączył: 14 Sie 2014
Posty: 747
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2014-09-23, 18:15   

Mam podobnie biały królik. Coś te króliki ostatnio zgodne. <3

Sama myśl o tym, że kiedyś mogłabym pogodzić się z tym wszystkim. I co gorsza WYBACZYĆ sprawia, że nóż w kieszeni mi się otwiera. To całkowicie niemożliwe. Nie da się zapomnieć tego co naprawdę cię ukształtowało, zwłaszcza, że to był okres dzieciństwa. Po prostu nie da się zapomnieć. Może wyciszyć, ale nie zapomnieć, a tym bardziej pogodzić się z tym. Tak jak zawsze pozostanie mi nienawiść do Ojca. Z wiekiem coraz większa.







平和 heiwa (z jap. spokój ducha)
 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Mnich 


Wiek: 31
Dołączył: 18 Lip 2014
Posty: 201
Skąd: Europa

Wysłany: 2014-09-24, 00:30   

Czy się pogodziłem... z tym że dla matki jestem, nawet nie wiem jak to opisać... przedmiotem? Takim o wartości worka na śmieci. Że ojciec nie szukał ze mną kontaktu? Że babcia trzymała mnie w niewiedzy by wylać swe żale gdy wiedziała już że kończy się jej czas? Rodzeństwó że biernie obserwowało i porzuciło? Sobie że wybrałem tak a nie inaczej? Nie, nie potrafie zapomnieć, nie potrafie wybaczyć. Ale nie potrafie też stwierdzič kto i czy faktycznie zawinił. Matka też nie miała lekkiego dzieciństwa, czy to więc dziwne że jest taka a nie inna? A może nie zależnie od tego jakie było jej życie powinna być "lepszą matką" bo tego się wymaga od dorosłej osoby? Co jest dobre a co złe? Ostatecznie sprowadza się to do prostego pytania: "Czy słabość to grzech?". A może to tylko ja to do tego sprowadzam? Może to dlatego że są ludzmi? Z wszystkimi zaletami i wadami? Nie wiem. Wybaczyć nadal nie potrafie, nie chce. Gdy się zemszcze bedę tym złym... I chyba mi to pasuje. A najbardziej nie potrafie wybaczyć wszystkim hipokrytom któży robili to co wyglądało na dobre, wiedząc że konsekwencje będą podłe, że to ja zapłaca za ich grzechy. Modle się by ich piekło pochłoneło, oby predzej niż mnie.



 
 
Pogodzić się z przeszłością...
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 12