No wcześniej nie było ich widać, aż tak bardzo. Jak się przyjrzało to można było je dostrzec. A teraz stały się jakieś takie bardziej czerwone. Nie potrafię tego opisać aż tak dokładnie. Może mój magiczny zegarek znowu zadziała
Dzielą się na ciemne i jasne.
Te jasne łatwiej opanować wizualnie
Te ciemne są strasznie wkurzające - to są te płytsze, żeby było śmieszniej. Nim się rozejdą całkowicie mijają dłuuuuugie miesiące.
Tylko ciezko uwierzyc, ze ma sie problemy z cieciem..nie wiem mam takie mysli, ze jesli komus bym powiedziala, ze sie tne to mi nie uwierzy i wysmieje..bo prawie nic nie widac..
E tam, sama wiesz jak jest. Chrzanić innych.
Od kiedy ktoś ma w ogóle prawo podejść, obejrzeć Cię i stwierdzić, że nie masz problemu? xD
To tak jak po próbie samobójczej ktoś podchodzi i mówi Ci, że nie miałaś takich problemów, żeby aż próbować się zabić <glebi się>
Ja wiem..tylko czasem tak mysle sobie, ze szkoda, ze nie umie sie pociad by miec mega, duze blizny..
Widząc niektóre zdjęcia też mogę stwierdzić, że ja to się "nie tnę".
Powiedzieć, że to szkoda, to za dużo.
Bo sporną kwestią jest czy brak mi odwagi, czy może nie brak mi mózgu
Ale nie popadajmy w paranoję. Bo można wtedy uznać, że to co ja robię to jest nic ergo nie będę z tym walczyć.
To tak jak - są gorsi alkoholicy... więc może ja WCALE nie jestem alkoholikiem. Byle tylko odpuścić walkę.
Cherry napisał/a:
Ja wiem..tylko czasem tak mysle sobie, ze szkoda, ze nie umie sie pociad by miec mega, duze blizny..
Widząc niektóre zdjęcia też mogę stwierdzić, że ja to się "nie tnę".
Kurcze, sam myślę czasem podobnie, ale Tracy ma rację- to, że mamy małe blizny nie znaczy, że i problem jest mały.
A co do tych małych/ znikających blizn:
Z pewnością zależy od miejsca w którym znajdują się blizny- np na ramionach i udach zwykle są bardziej widoczne i częściej "przerastają" (robią się takie wałki) z powodu większej ilości kolagenu. Oczywiście to czy blizny będą większe czy niemal niewidoczne zależy od głębokości i rozmiaru rany oraz tego, jak dbaliśmy o nie podczas ich gojenia się. Więc może to nie tylko sama skóra Cherry, po prostu o siebie bardziej dbasz
Sam po sobie widzę, że nawet tam, gdzie rany były najgorsze a używałem Pantenolu, później porządnie je masowałem, używałem różnych peelingów i Cepanu- niemal nic nie widać.
Z kolei te pozostawione same sobie- cóż, wstyd się z takimi pokazywać...
Octopus, mam dokładnie tak samo, też bym potrafiła pokazać gdzie, czym, a nawet gdzie chciałam, ale tego z różnych powodów nie zrobiłam.
jakoś moje blizny specjalnie mi nie przeszkadzają, nawet w tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, które jeszcze widać, a które już zbladły... ot, są bo są, mam lepsze rzeczy do roboty niż przejmowanie się bliznami
Blizny na przedramieniu w ogóle mi nie przeszkadzają. Zresztą są coraz mniej widoczne. Jedynie "wychodzą" przy zmianach temperatur albo opalaniu.
Gorzej z udami. Dużo, większe, głębsze, świeższe. Przeszkadzają mi, nawet po domu nie chodzę w bieliźnie, jeśli nie jestem sama. Odkąd je mam, nie byłam na basenie. Wątpię, żeby zeszły do wakacji, więc tegorocznego lata wyjątkowo się obawiam Zobaczymy, na ile skuteczne są peelingi, bo Cepan na moją skórę w ogóle nie działa.
Na nieszczęście wiedziałam co zrobić, by jakby to ująć bardziej bolało.
Dlatego moja skóra w pewnych miejscach jest po prostu jedną wielką blizną, w której
na przedniej części i naskórku nie czuję już nic.
Po twarzy pamiętam, że też kiedyś to zrobiłam. Byłam wtedy o wiele młodsza, ale
prawda jest prawdą. Teraz obecnie się nimi nie przejmuje.