Był jakiś facet w hotelu i miałam z Nim romans. Został o coś poważnego oskarżony. Większa część snu toczyła się na jakiejś sali sądowej czy czegoś w podobie. Siedział biedny na samym środku, pobity i prawie nagi, poniżony. Musiałam odpowiedzieć na cztery pytania, jak w jakimś teleturnieju, żeby go wypuscili i żeby uniknął śmierci. I to było takie... sama nie wiem jak to określić - jak tak siedział i patrzył na mnie stamtąd, z nadzieją, bo tylko ja mu zostałam i tylko ja go mogłam wyratować od okropnego losu.
Hehe tego tematu mi brakowalo ;D .... podobno jak sie czlowiek obudzi i odrazu spojzy w okno to sie zapomina sny ... i chyba spojzalem rano bo cos mi sie snilo ;D ... juttro cos napewno tu napisze
Miałam kolejną ciekawą noc. Najpierw rzucałąm kartki jakiemuś kotu w domu alutki z rodziny zastępczej, a ten kot je łapał i rysował obrazki, potem siedziałam z Draco Malfoyem w dziurze w ścianie w jakimś zamku bo mieliśmy z niej skakać (jakaś wojna była), potem nagle się to zmieniło i byłam w Toruniu i z przyjaciółką zwiedzałam Wielki Mur Chiński (tak, w Toruniu), chomik się powiesił na haku wbitym we framugę w drzwiach, które były bardzo wysokie i moja ciocia się po nich wspinała pół godziny żeby go zdjąć, ostatecznie byłam na forum o jedzeniu, zarejestrował się na nim Ruki (wokalista japońskiego zespołu, mój ulubiony), pisał po polsku i się wymienialiśmy przepisami na sałatki
Odgrzebałam parę staroci Fajnie się czyta po czasie.
12 lis 2008,
Dzisiaj śniło mi się, że dostałam od siostry psa.
Nie był taki, jak mój wymarzony. Ale pogodziłam się z tym - w końcu żywa istota. Siedziałam na kanapie, a pies (bokser) leżał sobie na parapecie okna. Za chwilę patrzę - a go nie ma! To był parter, więc pomyślałam, że uciekł. Wybiegłam w noc żeby go szukać. Nie znalazłam.
Ale za to spotkałam pięknego psa Husky o oczach koloru lodu... Takiego o którym marzę... Pomagał mi szukać boksera...
17 lis 2008,
?mierć kliniczna.
Widziałam we śnie swoje zdjęcia. Miałam jakies siniaki na ciele. Podobno cos mi w płucach pękło A lekarz mówił: "nie wiem, czyja ręka ją uratowała, ale to nie była moja".
25 sty 2009,
Byłam w kopalni... Stanęłam nad szybem... Czarno-czerwony, gorący otwór... Spadłam. Gdy spadałam patrzyłam w górę i widziałam potwory z błoniastymi skrzydłami spadające razem ze mną. Było mi żal... Bałam się, że to koniec, już nie wrócę.
Dantejskie sceny...
24 lut 2009,
?niło mi się, że byłam oficerem Gestapo. Przesłuchiwałam kolesia. Podpisywał akt ułaskawienia pod warunkiem przyznania się do winy. Z tyłu było napisane, że to wcale nie akt ułaskawienia, ale zgoda na dobrowolną karę najwyższą.
Tego oczywiście nie wiedział jak podpisywał.
3 mar 2009,
?niło mi się, że była wojna. Byliśmy otoczeni w centrum handlowym.
Najpierw w środku była królowa, staruszka, a ja byłam smokiem. Królowa stwierdziła, że musi załatwić parę spraw. Zapytałam, czy - jako smok - mogę jej w czymś pomóc, ale powiedziała, że jedyne co mogę zrobić to oddać jej białą różę którą dostałam. Później we śnie widziałam rozrzucone, zniszczone płatki białej róży...
Ci, którzy nas napadli byli wyjątkowo wredni. Ciągle strzelali, mordując wszystkich, którzy im się pokazali na oczy. Krew, krew i jeszcze raz krew... Lubili wywoływać strach np. pamiętam, że wzięli jednego kolesia, przystawili mu głowę do szyby restauracji i strzelili mu w głowę na oczach nas, zgromadzonych w środku...
Ja (jako ja) zdążyłam się schować za biurko, ale mojemu dziadkowi odstrzelili ucho. I tak dzielnie się trzymał. Cały czas kombinował, jak weteran jakiś, żeby się odgryżć.
Wojnę wygraliśmy.
Następnego dnia sporo osób szło się bawić do parku, ale ja nie poszłam. Nie było mi do śmiechu. Za dużo widziałam.