Wiek: 37 Dołączyła: 23 Sty 2015 Posty: 69 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-02-03, 16:48
Ja nie mogę brać stabilizatorów. Zachowuję się po nich jeszcze gorzej. Mam silne myśli samobójcze, czuję się jak naćpana, drętwieje mi mózg, mam zawroty głowy, okropność.
Ostatnio mam nawroty objawów, z którymisobie poradziłem. Ale najwidoczniej się myliłem. Mam lekko dosyć tego, zaczynam myśleć, że po co pracować nad sobą jak i tak to wróci.
Jakże wspaniałym tworem jest człowiek! Może chuchać na dłonie, aby je ogrzać i dmuchać na zupę, by ją ostudzić.
Mam lekko dosyć tego, zaczynam myśleć, że po co pracować nad sobą jak i tak to wróci.
Jasne, że wróci. Wróci pierwszy, drugi, piąty i piętnasty raz. Praca nad sobą to ciągły proces, i wymaga nieustannego zaangażowania - nie można odpuścić licząc na to, że skoro wszystko jest już w porządku, to gorsze chwile na pewno nie wrócą.
Kiedyś przyjdzie jednak taki czas, kiedy uświadomisz sobie, że... ta praca nad sobą miała sens. Że objawy są o wiele słabsze niż kiedyś, a Ty jesteś silniejszy i potrafisz im się oprzeć. Zobaczysz.
Niedotykalna, a wiesz jak tam na Kopernika wygląda terapia grupowa zaburzeń osobowości? Bo mam iść i trochę się boję...
Jest to terapia psychodynamiczna, indywidualna na tle grupy. Nie czuję się kompetentna, by pisać więcej, ponieważ ja nie byłam na pododdziale zaburzeń osobowości tylko na tym dla zaburzeń odżywiania, więc de facto nie wiem jak wygląda terapia grupowa dla zaburzeń osobowości.
PanFoster napisał/a:
Ostatnio mam nawroty objawów, z którymisobie poradziłem. Ale najwidoczniej się myliłem. Mam lekko dosyć tego, zaczynam myśleć, że po co pracować nad sobą jak i tak to wróci.
Ale idąc Twoim tokiem rozumowania to nic nierobienie też nie ma sensu, bo objawy będą cały czas, mogą się nawet pogłębić. Pracując nad sobą masz szansę na to, że przynajmniej część swojego życia przeżyjesz normalnie, a nawet dobrze, że będzie Cię to życie satysfakcjonować. Z Borderline da się wyjść jeśli się nad sobą systematycznie pracuje. Tylko praca ta jest mozolna i długa.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2017-08-26, 09:41
Czarny Pan, najlepiej jakbyś poszedł do terapeuty tej osoby bo tak naprawdę każdy przypadek jest inny.
A jeżeli nie chodzi, to koniecznie ją namów, ucierane są chore schematy pogłębiające zaburzenie. Może nie potrzebować leków od psychiatry ale terapia to dla wielu mus.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Ostatnio zmieniony przez Motyl 2017-08-27, 18:16, w całości zmieniany 2 razy
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-09-02, 21:42
Może mi ktoś podpowiedzieć czy moje objawy/zachowania mają coś wspólnego z Bordeline?
1. Mam problem z nerwicą natręctw, leki kompletnie nie działają.
2. Obżeram się a potem się głodzę.
3. Mam ochotę zabić siebie albo kogoś z mojego otoczenia.
4. Kompletnie nie umiem wyrażać własnych emocji. Kiedy coś mi nie pasuje, nie umiem o tym powiedzieć, kiedy ktoś mnie rani, nie umiem zareagować.
5. Nie umiem okazywać uczuć, nigdy nikomu nie powiedziałam, że go kocham.
6. Jak się zakocham a ktoś mnie oleje to zazwyczaj mam myśli samobójcze a znowu jak ktoś się do mnie zbliży to ja go odrzucam.
7. Miałam kontakty seksualne z facetem poznanym w sieci.
8. Mam mega straszną huśtawkę nastroju, potrafi się to zmienić w kilka chwil, od kompletnego doła, do euforii, rozdrażnienia i kompletnej agresji.
9. Miewam takie dni, że nie mam kompletnie na nic ochoty, nic mnie nie cieszy, muzyka, seriale, ładna pogoda, deszcz, cokolwiek. A potem nagle mam mega dobry humor.
10. Mam niekontrolowane wybuchy agresji, mam ochotę krzyczeć, rzucać przedmiotami, robić sobie krzywdę.
11. Mam ataki paniki, podczas których odczuwam nieuzasadniony lęk i wymiotuję.
12. W przeszłości się okaleczałam.
Zawsze byłem tzw. quite borderem, to znaczy agresję kierowałem do siebie. Dusiłem w sobie emocje, okaleczałem się, wyżywałem na sobie.
Kiedy miałem najgorszy czas z ED zacząłem to wszystko kierować na zewnątrz: furie, płacz, krzyk, zdenerwowanie, uderzanie w przedmioty, tupanie nóżką, ciągnięcie się za włosy, rozdrażnienie, frustracja, niemiłe odzywki w stosunku do bliskich i tym podobne.
Teraz, jak się podniosłem, wszystko się uspokoiło. Pozostały jakieś małe elementy cichego bordera, ale nie przeszkadzają mi tak bardzo w życiu. Wydaje mi się, że trochę mam uśpione te zaburzenia osobowości, ale boję się, że wulkan znowu wybuchnie. Oby nie ze zdwojoną siłą, a najlepiej wcale.
Ja już sam nie wiem co mam, byłem w swoim życiu u kilku lekarzy i co najdziwniejsze, co lekarz to inna diagnoza, jeden twierdzil że fobia społeczna, drugi depresja trzeci zaburzenia lekowe uogólnione , to byli podrzędni lekarze z przychodni na nfz którzy nie trzymali mnie dłużej niż 5,10 minut . Byłem raz prywatnie u pewnego profesora psychiatrii , dosyć słono zapłaciłem i on stwierdził po samej rozmowie i wpatrywaniu się we mnie jak w obrazek, że to jego słowa " Nie jest to żadna fobia społeczna , ani nie depresja, to zaburzenie z pogranicza borderline, przepisze panu leki i zobaczymy jak zareaguje , jeśli pomogą to znaczy że trafił, a on się prawie nigdy nie myli", leki wykupiłem, ale oczywiście po namyśle wywalilem je do śmietnika i nie brałem, pewnie źle zrobiłem , tak bym się przekonał czy profesorek dobrze kombinował. Jak tak czytam to faktycznie prawie wszystko się zgadza z tą diagnozą , ale no nie wiem, wydaje mi się, że aby to stwierdzić tak w 100 % to potrzebne są jakieś specjalistyczne testy osobowisci itp, sam nie wiem, jak to wygląda, jak u was zostało zdiagnozowane Borderline ?
Właśnie, czy borderlnie da się tak po prostu zdiagnozować po jednej rozmowie? Byłam u psycholog która powiedziała, ze nie zgadza się z ta diagnoza i lekarz to głupek... za to lekarza stwierdziła, ze dla niego to bordline lub afektywna dwubiegunowa, dał leki i kazał przyjść za 2 tygodnie. Mam mętlik.
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-09-15, 14:14
Rainbow, pamiętaj, że proces diagnozowania w przypadku trudnych chorób trwa dłużej. Niektórzy nawet nie chcą diagnozy znać, dla innych to rzecz bardzo ważna. Spróbuj zaufać. Nic od razu. Poza tym pamiętaj, że najlepsze wyniki daje współpraca psychiatra-pacjent-psycholog. Moja stwierdziła, że dłuższą obserwację zostawia psychologowi i po jakimś czasie wróci do diagnozowania. Póki co dołączyła leki i jest ok.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.