Wiek: 29 Dołączył: 14 Sie 2014 Posty: 747 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2014-08-18, 19:45
to był taki żart sytuacyjny, ale okeja. Co do pierwszego cytatu chodziło o specjalistę, że musi mieć wiedzę. Zresztą nieważne, moje mało śmieszne żarty bawią tylko mnie A z Twojego pytania wynika, że można zrobić i to i to. Chyba najlepiej wykorzystać obydwa sposoby. Poza tym jakie to ma znaczenie co jest poprawne? Chyba lekarz, który Cię zdiagnozował wie co robi i co jest poprawne w Twoim przypadku?
Z tym, że w moim przypadku diagnoza polegała na wywiadzie, a nie na testach... stąd moje pytanie, jak to z tym jest.
No i prawidłowo, tak jak równie prawidłowo byłoby z testem . Mi też nikt żadnych testów nie robił, mam diagnozę opartą o wywiad i obserwację w szpitalu.
Lekarz powiedział mi, że to już "taka uroda", trzeba się leczyć, ale borderline mija zazwyczaj po 30, ew. koło 35 roku życia...
Skoro "samo mija" to po co się leczyć? Lekarze i ich "genialne" teorie.
Lekarz wytłumaczył to tak, że leczenie potrzebne jest do tego czasu aż przejdzie (ew. złagodnieje)... Tak, żeby jakośc życia była lepsza (znośna) i żeby nie wylądować w kostnicy Ale dla mnie to dziwne, skoro twierdził też, że to już taki charakter.. Rozumiem, że wg niego charakter ma mi się zmienić^^
Arya napisał/a:
PanFoster napisał/a:
Pierwszy raz słyszę o testach na border.
Hm. U mnie było tak, że po iluś tam wizytach i wywiadach wpisali mi bordera na skierowaniu,
Mi w kartę po dwóch wizytach niby się wszystko zgadza, ale czasem na prawdę podejrzewam CHAD..
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2014-09-19, 11:57
Jakiś czas temu psychiatra wywnioskował, że mam bordera.
Sama nie wiem, mam mieszane uczucia... Może jego diagnoza była nadinterpretacją?
Nie miałam żadnych testów, ani rozmów, które miały na celu upewnienie się czy to border.
Stwierdził to po moich rocznych wizytach u niego oraz z czytania kartoteki i omawianie tematów, które były poruszane na terapii.
Dzisiaj wizyta u psychologa, ciekawe co powie na moją nową diagnozę.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Też mam Borderline. Diagnoza oparta na testach, wywiadzie, chyba z 15 pobytach w psychiatryku i kilkuletniej terapii.
Tylko że u mnie objawy Bordera były o wiele silniejsza gdy byłam młodsza. Teraz, po kilku latach intensywnej terapii psychodynamicznej są o wiele lżejsze i naprawdę da się jakoś żyć. Kiedyś to był koszmar.
Niestety zauważyłam, że tą diagnozę bardzo często stawia się gdy nie wiadomo co komuś jest. I tym samym często postawiona jest pochopnie, nieprawidłowo. Nie każde dziwne zachowanie to od razu Borderline.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2015-01-27, 10:23
Patrząc na moją poprzednią wypowiedź...
Wszystko wskazuje na to, że zostałam dobrze zdiagnozowana.
W końcu lekarz trafił ze stabilizatorami, które naprawdę pomagają.
Diagnoza dała mi nadzieję... Poczucie inności się osłabiło.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
U mnie stabilizatory działają tylko czasowo. Teraz na przykład, po tym jak odstawiłam ostatnie, bo wydawało mi się, że jestem już zdrowa, nie dostałam nowych. Podobno niektóre antydepresanty też mają działanie stabilizujące.
Czy Wam też nastrój zmienia się przynajmniej 5 razy dziennie? I to tak skrajnie, od wiary we własne możliwości, po nienawiść i rezygnację?
Ostatnio zmieniony przez Morcades 2015-01-29, 15:56, w całości zmieniany 1 raz
niestety, pięć razy dziennie? Kilka lat wcześniej mój nastrój zmieniał się co dwie miminuty a nawet sekundy... nie wiem jak to było możliwe... Na szczęście to minęło.