No wiesz, to, że undertaker wie, że jest ciężko, nie znaczy, że nie mogę tego napisać...
Od dziecka wszystko robię dla innych, a nie dla siebie. To jest u mnie już jak naturalne zachowanie. Odruchowe reakcje. Nie wiem nawet, jak ten problem ugryźć.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2012-08-05, 11:03
Może dobrym pomysłem byłoby poczytać o asertywności, popytać jak w danej sytuacji sobie poradzić.
Bo ten problem trzeba nazwać, żeby wiedzieć z czym walczyć.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Psychosis, trudno mi jest z tym walczyć, bo orientuję się, że znowu to robię dopiero po fakcie. A wtedy nie polecę z powrotem do danej osoby, żeby zmienić zdanie...
Na terapii, z której zrezygnowałam, moja psycholog uważała, że to wszystko bierze się z trudnego dzieciństwa. Musiałam być odpowiedzialna już w wieku 4-5 lat, czułam się winna wszystkiego, co złe i starałam się za wszelką cenę temu zapobiec. Może coś w tym jest. Bo udając kogoś innego, niż jestem i działając wbrew sobie "zapobiegam" temu, że ktoś mi bliski poczuje się źle.
Do tego dochodzą te natrętne myśli (w przypadku, kiedy rozważam, jak powinnam się zachować, a nie postępuję machinalnie), że jak kogoś skrzywdzę, coś złego tej osobie się stanie
Ja już się tak nauczyłam, że czuję wewnętrzny przymus. I z każdą czynnością tak robię.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go