Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
Autor Wiadomość
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2022-12-11, 14:14   Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców

Pytanie głównie do osób, które z jakichś powodów (przede wszystkim zdrowotnych) zmuszone są mieszkać z rodzicami.

Jestem osobą niepełnosprawną, poruszam się na wózku inwalidzkim. Co za tym idzie, od urodzenia mieszkam z rodzicami, bo choć sparaliżowany jestem tylko od pasa w dół i staram się być na tyle samodzielny, na ile mogę, to z pewnymi czynnościami jednak nie jestem w stanie poradzić sobie sam. Niestety, pomoc rodziców, choć niezbędna, czasem staje się swego rodzaju balastem, głównie psychicznym. Mają oni bowiem przekonanie, że skoro mi pomagają, to ja właściwie nie powinienem mieć w żadnej kwestii własnego zdania, tylko podzielać ich własne. A gdy w jakichś sytuacjach próbuję się im sprzeciwiać, to zaraz się obrażają, stają w pozycji ofiary, że choć oni się starają, to ja jestem niewdzięczny itd., itp.… Mam już 38 lat, nie jestem więc na etapie zbuntowanego nastolatka, który na złość mamie odmrozi sobie uszy. Naprawdę doceniam to, co dla mnie robią. W wielu kwestiach staram się brać pod uwagę ich sytuację (są już w starszym wieku i również mają swoje dolegliwości) oraz zdanie, często wobec tego idę na kompromisy. Ale… no właśnie, są jakieś granice, których oni zdają się nie dostrzegać. Rozmowy nie pomagają, bo to są charaktery mocno apodyktyczne. Nie mam siły na kłótnie, zresztą kłócić się też za bardzo nie potrafię — pewnie jest to efekt takiego, a nie innego wychowania. Ale coraz bardziej mnie to załamuje, bo nie dość, że fizycznie ogranicza mnie choroba, to jeszcze psychicznie dominujący rodzice, na których pomoc jestem skazany nie z wyboru. Nie bardzo przez to potrafię odnaleźć się towarzysko (nie jestem w żadnym związku) oraz zawodowo (nie mam stałej pracy, utrzymuję się z renty i okazjonalnych, drobnych zleceń). Właściwie nie mam tzw. własnego życia.

Czy i w Waszych rodzinach obecne są takie zachowania Waszych rodziców? Jeśli tak, to w jaki sposób sobie z nimi radzicie?




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
kova84 
Nieżyciowy marzyciel



Wiek: 39
Dołączył: 08 Paź 2022
Posty: 433
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2022-12-11, 18:10   

Nie do końca kwalifikuję się jako odbiorca docelowy, ale to co opisujesz nie jest mi do końca obce.

sickman napisał/a:
Co za tym idzie, od urodzenia mieszkam z rodzicami

Jeśli chodzi o mnie, wyprowadziłem się z domu rodzinnego chwilę po dwudziestce. Natomiast, z powodu moich przejść (wrzucałem u siebie, więc nie będę się teraz rozpisywał), w ostatnim mieszkaniu została żona z córką, a będąc w trakcie naprawiania swoich finansów uznałem za najrozsądniejsze, by okres tych 2-3 lat częściowo przemieszkać u znajomych, a częściowo u mojej matki (rodzice w separacji).

Jeśli zaś chodzi o osoby bliskie, mam w dalszej rodzinie jedną dziewczynę, która z uwagi na niepełnosprawność właśnie cały czas mieszka ze swoją rodziną, jak również bliskiego znajomego, który zwyczajnie nigdy się z domu nie wyprowadził.

Tyle kontekstu.

sickman napisał/a:
Mają oni bowiem przekonanie, że skoro mi pomagają, to ja właściwie nie powinienem mieć w żadnej kwestii własnego zdania

sickman napisał/a:
zaraz się obrażają, stają w pozycji ofiary, że choć oni się starają, to ja jestem niewdzięczny

Znam tego rodzaju zachowania na przykładzie własnej matki oraz tej dalszej rodziny. Wiadomo, pomaganie komuś przez większość życia nie jest łatwe. Człowiek z jakiegoś powodu może nabrać przekonania, że skoro "tyle daje od siebie" to powinien za to otrzymywać nic tylko wdzięczność. Tymczasem to dość szkodliwe myślenie moim zdaniem i takie, które prowadzi później do rozczarowania. Bo osoba, którą się opiekujemy, jest osobną istotą i nie musi podzielać wszystkich naszych "racji", a nastawienie się, że ktoś z automatu powinien być wdzięczny, prowadzi do rozczarowań, których wynikiem są różne fochy.

Gdybym na stałe znów zamieszkał z matką zapewne miałbym dość podobnie. Natomiast ta dziewczyna z rodziny raczej nigdy się nie wyprowadzi, z uwagi na stan zdrowia nie może samodzielnie żyć. Będzie to prawdopodobnie wyglądało tak, że do momentu aż jej rodzicom starczy sił i życia, będzie u nich. Potem? Nikt tego jeszcze nie wie. O dziwo tego problemu nie ma ten znajomy. On zdaje się nawet nieźle współistnieć ze swoimi rodzicami w jednym mieszkaniu. Zdaje się, że to po prostu różnica charakterów rodziców.

sickman napisał/a:
Rozmowy nie pomagają, bo to są charaktery mocno apodyktyczne.

Mówię oczywiście tylko we własnym imieniu (oczywista oczywistość), ale wydaje mi się, że rozmowa niewiele tu da. Gdyby coś dała, już by się coś zmieniło. A tak to będzie pewnie tylko kolejne spięcie, kłótnia, nieprzyjemność, a i tak do niczego to nie doprowadzi.

sickman napisał/a:
Czy i w Waszych rodzinach obecne są takie zachowania Waszych rodziców? Jeśli tak, to w jaki sposób sobie z nimi radzicie?

Nie wiem na ile to będzie konstruktywne tutaj, ale zauważyłem że takie uparte w swoich metodach osoby czy nadopiekuńcze nie uznają własnego dziecka za żaden autorytet. Ale autorytet jako taki już do nich przemawia. Czy jest jakakolwiek szansa, że zgodziliby się np. na kilka grupowych wizyt u terapeuty? Ktoś taki mógłby z pozycji osoby znającej się na rzeczy wskazać Wam, co jest pomocne, a co szkodzi na co dzień? Chyba prędzej komuś takiemu uwierzą.




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
wiedźma 
666



Wiek: 28
Dołączył: 17 Cze 2022
Posty: 390
Skąd: Polska

Wysłany: 2022-12-11, 21:28   

Może nie jestem w tak patowej sytuacji jak ty, ale wypowiem się jak to wygląda z mojego punktu widzenia. Mój ojciec nie żyje (zmarł jak miałam 15 lat,nie miałam z nim dobrego kontaktu. W ogóle nie miałam z nim kontaktu). Mieszkam z mamą. Między nami było i bywa różnie. Kłótnie, moje ucieczki z domu. Mamy choroba (choruje na raka), moje odejście z domu w momencie w którym mnie najbardziej potrzebowała.
Mama cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową, także możecie sobie jeszcze wiele dopisać.

Mogę powiedzieć, że nasza relacja jest toksyczna. Kocham ją całą sobą, bo jest moją matką, ona też mnie kocha. Wiem to, widzę to. Teraz bardziej staramy sobie okazywać miłość (mi też w tym wiele pomogła terapia).
No ale... moja mama lubi wracać do przeszłości i wypominać mi różne rzeczy. To jak się zachowałam, jak postąpiłam, jak ją zostawiłam. Wprowadza mnie tym w poczucie winy tak silne, że czuję się jak śmieć. Irytuje mnie to wracanie do tego, co było, pomimo, że nieraz okazywałam skruchę i ją przepraszałam, a nie życiem tym, co jest teraz i tym, co próbujemy obie naprawić. No ale z drugiej strony wiem, że ona też ma prawo do uczuć i ma prawo czuć się z tym źle, co jej zrobiłam. Wiem, że to przeżywa i ją to boli, dlatego jak zawsze o tym mówi, to płacze.
I tym jeszcze bardziej wprowadza mnie w poczucie winy.
Ale jestem świadoma tego, że to wszystko moja wina i ona ma prawdo do swoich uczuć i do tego, by być na mnie w pewien sposób zła i zawiedziona.
No ale te poczucie winy, nawet jak nic nie mówi, jest coraz większe. Sama sobie wypominam wiele rzeczy i czuję się z tym okropnie. Wiem, że moje ucieczki z domu nie były bezpodstawne, ale neguję mamy złe zachowanie i zwalam winę na siebie. Wiem, że nie powinnam. Ale tak toksycznie ją kocham, że inaczej nie potrafię.




Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2022-12-11, 22:35   

kova84 napisał/a:
Czy jest jakakolwiek szansa, że zgodziliby się np. na kilka grupowych wizyt u terapeuty? Ktoś taki mógłby z pozycji osoby znającej się na rzeczy wskazać Wam, co jest pomocne, a co szkodzi na co dzień? Chyba prędzej komuś takiemu uwierzą.

To byłoby najlepsze wyjście, ale nie w ich przypadku. Po pierwsze, dlatego że to są ludzie z gatunków "ja wszystko wiem lepiej" i "ja mam już swoje lata (w obu przypadkach prawie 70) i nie będzie mi ktoś mówił jak mam żyć". Po drugie, to są ludzie, którzy psychiatrów czy psychologów nie uważają za lekarzy, a osoby cierpiące na jakiekolwiek zaburzenia psychiczne to wg nich takie, którym się nudzi i lepiej powinni się wziąć za robotę, to by od razu im przeszło. "Stara szkoła" i niestety głęboki brak świadomości w wielu kwestiach. Ale za to ich mottem życiowym jest zasada "nie znam się, ale wypowiem się"… Między innymi z ich powodu nie biorę udziału w żadnej terapii. Bo sam nie jestem w stanie na nią dojechać, a żadne z nich by ze mną nie pojechało. Mieszkam na zadupiu, gdzie nie ma kogo poprosić o pomoc, a o kimś w stylu asystent osoby niepełnosprawnej można zapomnieć, bo nawet z podstawową opieką zdrowotną jest kłopot

wiedźma napisał/a:
Kocham ją całą sobą, bo jest moją matką, ona też mnie kocha.

Mam podobnie. Choć mówię sobie, że gdybym tylko był zdrowy, już dawno w tym domu by mnie nie było, to jednak nie byłbym w stanie zostawić matki z ojcem, który zupełnie jej nie szanuje i wiele już w życiu przez niego wycierpiała. Często mam też wobec niej wyrzuty sumienia typu, że zmarnowałem jej życie, bo w sumie to ona najwięcej się mną zawsze opiekowała (ojciec albo był w pracy, albo wolał się awanturować o wszystko). Dlatego czasem myślę sobie, że gdyby nie ja, to mogłaby sobie inaczej ułożyć życie i dziś mogłaby wieść spokojne życie emerytki, jak jej koleżanki.




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
kova84 
Nieżyciowy marzyciel



Wiek: 39
Dołączył: 08 Paź 2022
Posty: 433
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2022-12-11, 23:49   

wiedźma napisał/a:
Ale jestem świadoma tego, że to wszystko moja wina i ona ma prawdo do swoich uczuć i do tego, by być na mnie w pewien sposób zła i zawiedziona.

Kajam się i proszę o wybaczenie, ale mój cały światopogląd nie potrafi zgodzić się z tym, że to Twoja wina. Po pierwsze, byłaś nastolatką. To nie znaczy, że byłaś nieświadoma i nie rozumiałaś w ogóle co robisz, ale jestem zdania, że za dzieci (osoby niepełnoletnie) odpowiedzialność biorą rodzice. Za to jak ukształtowali, wychowali, z jakimi problemami szło się zmagać. A z tego co piszesz - nie było bezproblemowo.

Nie twierdzę też, że to wina Twojej mamy. Coś może się dziać i nie musi być w tym tego złego i winnego. Ma oczywiście prawa do swoich uczuć. Ba, może nawet świadomie lub nieświadomie (np. z powodu choroby) to poczucie winy wywoływać. Nie da się tego zabronić, niezależnie od niekorzystności tego zjawiska.

Wiem, że tak się nie da, ale najlepiej byłoby odciąć się zupełnie od "wtedy" i zacząć od zera "teraz". Nic nie da szukanie winnego przeszłości, jedynie wpędza w nieciekawe stany. Czy mama jest zła? Nie, raczej nie. Może po prostu robiła co mogła w sytuacji, w jakiej się znalazła i inaczej nie umiała. Nie mnie oceniać. Ale na pewno Ty nie jesteś w tym zła! Wiem, że to nic nie zmieni w praktyce i sama piszesz, że jesteś wielu rzeczy świadoma, ale też nie zaboli nikogo, jeśli wyrażę właśnie takie zdanie. Jesteś zupełnie w porządku i niczemu tu winna.

sickman napisał/a:
Po pierwsze, dlatego że to są ludzie z gatunków "ja wszystko wiem lepiej" i "ja mam już swoje lata (w obu przypadkach prawie 70) i nie będzie mi ktoś mówił jak mam żyć". Po drugie, to są ludzie, którzy psychiatrów czy psychologów nie uważają za lekarzy, a osoby cierpiące na jakiekolwiek zaburzenia psychiczne to wg nich takie, którym się nudzi i lepiej powinni się wziąć za robotę, to by od razu im przeszło.

Rozumiem. Mam i takich "specjalistów" w rodzinie, co depresję by leczyli nie tyle przykazem uśmiechania się, co ruszenia czterech liter i wzięcia się do roboty zamiast narzekania. Jednak straszna szkoda, że chociaż Ty nie uczestniczysz w terapii i nie masz jak. Nie znam Cię, ale od kiedy terapie jako takie są na moim życiowym radarze to wiem, że się często przydają. I że w sytuacji, w jakiej jesteś - tyle lat przyzwyczajony do obecnego stanu - same chęci mogą nie wystarczyć, by w którymś momencie przełamać się towarzysko. A odizolowanie od tego na pewno jakoś niekorzystnie wpływa. Nie jest to tak dobre jak bezpośrednia wizyta, ale jeszcze można by próbować przez Internet. Chociaż coś mi mówi, że rodzice dziwnym trafem zwęszyliby ten proceder.

sickman napisał/a:
Często mam też wobec niej wyrzuty sumienia typu, że zmarnowałem jej życie

Patrząc na swoją córkę jako rodzic powiem tak: nie jestem na 100% pewien czy podołałbym ze świadomością, że muszę się nią całe życie zajmować. Może by się okazało, że potrafię, a może bym wymiękł. To dopiero praktyka może pokazać. Także tak, podziwiam Twoją matkę (Twoich rodziców?) za to. Nie sądzę jednak, że rodzic przy dziecku marnuje sobie w ten sposób życie. To może mieć różny sens, tutaj ma akurat taki, choć okoliczności się nie wybiera. Nie, to ciągle nie oznacza, że nie masz prawa do własnego zdania. To jest bardzo nie fair w stosunku do Ciebie.




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2022-12-12, 00:28   

kova84 napisał/a:
Nie jest to tak dobre jak bezpośrednia wizyta, ale jeszcze można by próbować przez Internet. Chociaż coś mi mówi, że rodzice dziwnym trafem zwęszyliby ten proceder.

Z tego, co mi wiadomo — specyfiką takich netowych terapii jest to, że zazwyczaj odbywają się one w trybie wideokonferencji. Trudno takową prowadzić, gdy pokój rodziców ma się tuż obok… Po drugie, często myślę o tym, na ile by mi taka terapia pomogła, gdybym poddał się jej tylko ja sam. Bez zmiany otoczenia, które ma na mnie negatywny wpływ, byłoby to raczej czymś w rodzaju wyjścia z kąpieli błotnej, wejścia pod prysznic i powrotu do błotka ponownie. Z pewnością wzrosłaby moja świadomość tego, w jak bardzo czarnej d*** się znajduję. Ale i tę z wiekiem mam coraz większą. Niestety, przyszła do mnie dość późno. I nie bardzo wiem, co mam z nią zrobić. Między mną i moimi rodzicami jest 30 lat różnicy. To ponad jedno pokolenie. Widzę tę przepaść nie tylko w temacie życia rodzinnego, ale również postrzegania świata zewnętrznego i rozumienia go. Widzę, jak bardzo myślą w kategoriach z ustroju słusznie minionego. "Bo kiedyś to było tak…" i za cholerę nie dociera do nich, że dziś jest zupełnie inna rzeczywistość, zmienił się zakres wiedzy na temat wielu zjawisk i sposób ich postrzegania. Z przerażeniem obserwuję, jak łatwo dają się manipulować jedynie słusznemu przekazowi medialnemu. Świadomie unikam rozmów na tematy polityczne, religijne i w pewnym zakresie społeczne, bo kłótnia gotowa. Pozostaje rozmowa o pogodzie i o tym, co na obiad, choć i tu czasem nie da się uniknąć wymiany zdań bardziej intensywnej, niżby omawiana materia tego wymagała.




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
wiedźma 
666



Wiek: 28
Dołączył: 17 Cze 2022
Posty: 390
Skąd: Polska

Wysłany: 2022-12-12, 11:13   

kova84 napisał/a:
A z tego co piszesz - nie było bezproblemowo.


Nie było. I masz rację. Byłam smarkaczem, który nic nie rozumiał i był pod wpływem innych osób. Mama wtedy też źle się zachowywała, był to ciężki okres w naszym życiu. Ale patrząc z biegiem lat potrafię ją usprawiedliwić. Przerabiałam to nieraz na terapii ale nic mi to nie dało...

kova84 napisał/a:
najlepiej byłoby odciąć się zupełnie od "wtedy" i zacząć od zera "teraz". Nic nie da szukanie winnego przeszłości, jedynie wpędza w nieciekawe stany.


Próbuję. Naprawdę. Ale mama ciągle żyje przeszłością. Boli ją to. Widzę to. Chcę,by wybrała się do psychiatry, może na terapię by to wszystko omówiła. Myślałam też nad terapią rodzinną. Ale sama nie wiem...




Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
takajakinne 
bóg



Dołączyła: 27 Lis 2015
Posty: 1854
Skąd: zewsząd

Wysłany: 2022-12-12, 13:33   

sickman, jestem fizycznie sprawna, mój ojciec jeździ na wózku. I powiem Ci, że on jest bardziej życiowo sprawny niż ja.
Pewnie gdyby nie ucieczka z domu, ciąża i zamieszkanie z ojcem dziecka, nadal bym z nimi mieszkała. U mnie w domu to mama jest bardziej apodyktyczna i nie uznaje innego zdania niż własne. W czasach nastoletnich przeszliśmy terapię rodzinną (kilka spotkań), po której rodzice uznali, że terapeuta gówno wie. Pewnie sądzili, że ich poprze i mi nakaże zmianę zachowania :lol: Nic takiego nie nastąpiło więc odsądzili go od czci i wiary.

Po rozwodzie wróciłam do nich na trzy tygodnie, po czym na szczęście przygarnęła mnie przyjaciółka, bo najpewniej byśmy się pozabijali. Pracowałam, chodziłam na palcach, a mama wciąż była na mnie o coś zła. Codziennie pytała kiedy się wyprowadzę.. A gdy powiedziałam, że się wyprowadzam wyszła z domu i ojciec przekazał mi, że mama jest załamana moją postawą, bo planowała zrobić dla mnie przyjęcie wyprowadzkowe, bo miałam wg niej jakieś mieszkanie na oku :facepalm: Owszem, miałam, ale gość wziął zaliczkę i zniknął. A ona uznała, że ją okłamuję.. W każdym razie, cyrk na kółkach.

Teraz mieszkam w innym mieście i poza nią, która nadal potrafi mi wypomnieć przeszłość jest obecny partner. Dwa lata temu się wyprowadził, po kłótni i do dziś mi ją wypomina.. A ja z nim jestem, bo widocznie tylko tak odgrywam rolę, którą znam...
Może myślę, że kiedy z nim wszystko wyjaśnię, to dziecięcy lęk przed matką zniknie.




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2022-12-12, 13:59   

takajakinne napisał/a:
W czasach nastoletnich przeszliśmy terapię rodzinną (kilka spotkań), po której rodzice uznali, że terapeuta gówno wie. Pewnie sądzili, że ich poprze i mi nakaże zmianę zachowania Nic takiego nie nastąpiło więc odsądzili go od czci i wiary.


Doskonale znam to z autopsji i dałbym sobie głowę uciąć, że gdyby tylko moi jakimś cudem zgodziliby się na terapię rodzinną (czego jestem pewien, że nigdy nie nastąpi), to na 101% skończyłoby się to identycznie.

takajakinne napisał/a:
Teraz mieszkam w innym mieście i poza nią, która nadal potrafi mi wypomnieć przeszłość jest o obecny partner. Dwa lata temu się wyprowadził, po kłótni i do dziś mi to wypomina.. A ja z nim jestem, bo widocznie tylko tak odgrywam rolę, którą znam...
Może myślę, że kiedy z nim wszystko wyjaśnię, to dziecięcy lęk przed matką zniknie.


Nie mam dużego doświadczenia w związkach, ale z doświadczeń własnych i obserwacji innych wynoszę wrażenie, że chcąc uciec od dysfunkcyjnej przeszłości (dzieciństwa, młodości, rodziny), jakoś wyjątkowo często podświadomie angażujemy się w relacje bardzo podobne do tych, od których chcieliśmy się odciąć. Myślę, że masz rację co do tego odgrywania roli, którą znamy. Jakby podświadomy lęk przed angażowaniem się w coś nieznanego i wplątywanie się w coś, czego nie akceptujemy, ale nie jest nam obce. Trochę to się jakby łączy ze zjawiskiem powielania schematów, o którym wspominałem w jednym ze swoich tematów — choć nie akceptujemy pewnych zachowań swoich rodziców, to czasem zachowujemy się tak samo jak oni. Bo tak nas nauczono reagować i dopóki nie wykształcimy własnych schematów postępowań, będziemy jedynie naśladować te, które nam wpojono.




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
kova84 
Nieżyciowy marzyciel



Wiek: 39
Dołączył: 08 Paź 2022
Posty: 433
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2022-12-12, 14:34   

sickman napisał/a:
jakoś wyjątkowo często podświadomie angażujemy się w relacje bardzo podobne do tych, od których chcieliśmy się odciąć.

Nigdy o tym dużo nie czytałem, ale to nie tak, że kobiety poszukują facetów trochę takich jak ich ojciec, a faceci jak ich matka?

takajakinne napisał/a:
Teraz mieszkam w innym mieście i poza nią, która nadal potrafi mi wypomnieć przeszłość jest o obecny partner. Dwa lata temu się wyprowadził, po kłótni i do dziś mi to wypomina.. A ja z nim jestem, bo widocznie tylko tak odgrywam rolę, którą znam...
Może myślę, że kiedy z nim wszystko wyjaśnię, to dziecięcy lęk przed matką zniknie.

Kto wie. Ja tylko od siebie dodam to, co zwykłem dodawać przy takich tematach i zgodnie z moimi przekonaniami - nie jesteś warta mniej niż ktokolwiek inny, zasługujesz na szczęście :) Takie banały, ale jestem zdania, że jak powie nam to dokładnie 9999 osób, to wtedy problemy znikną. Także dokładam cegiełkę.

Jestem natomiast ciekaw czy chociaż odrobinę się poprawiło między Tobą a rodziną. Podobno po wyprowadzce przeważnie jest choć ciut lepiej.

sickman napisał/a:
Trudno takową prowadzić, gdy pokój rodziców ma się tuż obok

Tak zakładałem :( Niewiele się na to poradzi. Nie da się ich raczej oszukać, że się jedzie do miasta, a tak naprawdę nie powiedzieć gdzie.

wiedźma napisał/a:
Próbuję. Naprawdę.

Nie zawsze wychodzi, wiadomo. Napisać złotą radę jest prosto, ale realizacja to zupełnie co innego. Mam ogromną nadzieję, że nigdy nie uwierzysz do końca w to, że ta przeszłość to Twoja wina albo że znajdzie się zawsze ktoś, kto będzie o tym przypominał do skutku :)




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2022-12-12, 15:16   

kova84 napisał/a:
Nigdy o tym dużo nie czytałem, ale to nie tak, że kobiety poszukują facetów trochę takich jak ich ojciec, a faceci jak ich matka?


Mniej więcej tak to działa. Problem w tym, że to raczej nigdy nie jest świadome i celowe. Wszystko tkwi w podświadomości (a poprawnie "przedświadomości", jeśli używać terminologii psychoanalitycznej). A raczej w nieświadomości, do której pewne sprawy trafiły wyparte przez mechanizm represji.




 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
takajakinne 
bóg



Dołączyła: 27 Lis 2015
Posty: 1854
Skąd: zewsząd

Wysłany: 2022-12-12, 21:02   

Wybieramy partnera w stylu naszego domu, niekoniecznie w konfiguracji kobieta partner jak ojciec, mężczyzna, jak matka. Może być wg charakteru matki u kobiety i ojca i mężczyzny. Chodzi o to z czym jako dziećmi mieliśmy problem.. A raczej z którym z rodziców.



 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2022-12-12, 22:40   

takajakinne, masz rację. W takich podobieństwach czujemy się po prostu bezpiecznie. Choć myślę, że to nie jest żadna reguła i dużo zależy od charakteru. Jedni idą znajomymi ścieżkami, drudzy tak bardzo chcą się odciąć od pewnych zachowań, że ryzykują związki z zupełnie odmiennymi osobowościami. Oczywiście, jedno i drugie wyjście może być jednakowo ryzykowne.



 
 
Wzbudzanie w nas poczucia winy przez rodziców
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 11