Wyjechałem/am, ale chcę wrócić do Polski w przyszłości
0%
[0]
Planuję wyjazd w przyszłości
44%
[12]
Chcę zostać w Polsce
44%
[12]
Wyjechałem/am i wróciłem/am.
3%
[1]
Głosowań: 27
Wszystkich Głosów: 27
Autor
Wiadomość
needy [Usunięty]
Wysłany: 2020-04-12, 13:41 Emigracja
Ciekawi mnie, ile osób stąd żyje na emigracji lub planuje wyjechać z kraju w przyszłości.
Chcecie poszukać sobie innego miejsca? Jakie kierunki Was interesują? Na stałe czy tymczasowo? Jaki jest powód tego, że chcecie wyjechać?
Dla osób, które zdecydowały się na opuszczenie kraju - co Was do tego sklonilo? Jak oceniacie swoją decyzję? Gdzie mieszkacie i jak wyglądał Wasz proces przeniesienia się? Czego brakuje Wam w Waszym miejscu zamieszkania, a co doceniacie, czego w Polsce nie było? Jakie trudności napotkaliście?
Ja jestem pewna, że chciałabym wyjechać z Polski. Poważnie rozważam jeden kierunek, jesteśmy zgodni z partnerem, że nie chcemy tu żyć. Na razie musimy odroczyć te plany, jednak decyzja jest w zasadzie podjęta.
Mam jakiś rok, maksymalnie 2 lata na to, żeby porządnie nauczyć się języka .
Na prośbę needy dodałam opcję w ankiecie. Myszka
Ostatnio zmieniony przez aga_myszka 2020-04-15, 12:32, w całości zmieniany 2 razy
Melduję się z norweskiego zadupia zasypanego śniegiem.
Byłam jeszcze studentką gdy mąż dostał zatrudnienie w miejscu, gdzie obecnie mieszkamy. Wcześniej bujał się trochę po Europie, a potem po samej Norwegii (dzięki czemu trochę też jej zjeździłam), aż w końcu przyszła ona - umowa na czas nieokreślony, lol. Wyjazd był mi na rękę, emocjonalna ucieczka od części problemów to za mało, musiałam od nich zwiać fizycznie i na zdrowie mi to wyszło. Przywoziłam więc systematycznie skromny dobytek podczas odwiedzin, aż w końcu zrobiłam to ze swoim dupskiem. Korzystając z uproszczonej papierologii, jaką oferował mi program łączenia rodzin miałam ułatwione zadanie i usprawnioną procedurę. Języka nie znałam za bardzo, niezbyt wiele się poduczyłam z naprędce nakupionych książek, ale okazało się to ostatecznie pozytywem - nynorsk używany w dawnym Sogn og Fjordane ma nieco inną strukturę, gramatykę oraz brzmienie niż ogólnokrajowy standard (który ostatecznie też się ogarnia intuicyjnie).
Ogólnie nie żałuję, choć z perspektywy czasu jest parę rzeczy, które zrobiłabym lepiej/inaczej/wcześniej (przede wszystkim prawo jazdy, bez tego jest się tutaj w dupie, i to głęboko). Można było to lepiej przemyśleć, ale... czasu nie cofnę.
Mieszkam w specyficznym miejscu, mam WSZĘDZIE daleko, więc brakuje mi wszystkiego, co mają mieszkańcy miast na wyciągnięcie ręki. Wiem, że nie o to chodziło, ale musiałam sobie pomarudzić, heh. Najbardziej tęsknię chyba za jedzeniem, norweska kuchnia jest ohydna, a warzywa i owoce tutaj są niedorzecznie drogie, na dodatek jest ich ograniczony wybór (pietruszka droższa od imbiru, natka - a to można jeść?!). Ciężko mi jest kupić tofu czy jakieś egzotyczne produkty do zabaw kuchennych, suchych strączków czy kasz na wyciągnięcie ręki też nie mam - choć w tym zakresie jakby coś zaczynało się poprawiać. Wybór herbat jest żałosny, kiedyś jak mnie przetrzepią na granicy, to potraktują moje zapasy jako szmuglowanie towarów na handelek. Brakuje mi też lumpeksów i Rossmanna/Hebe. Same przyziemne sprawy.
Trudnością był na pewno dla mnie lokalny rynek pracy. Jednak zdaję sobie sprawę, że wynika to głównie ze specyfiki regionu w którym żyję: gospodarstwa rolne, hodowle ryb, domy starców... Niezbyt wiele możliwości, jak się nie jest pielęgniarką, lekarzem lub ma się chorobę morską i lęki społeczne, które nie pozwolą usiąść na kasie w supermarkecie.
Cenię sobie bezpieczeństwo finansowe. Możemy być spokojni nawet wtedy, gdy jedynie jedno z nas generuje dochody - starcza spokojnie na opłaty, jedzenie, przyjemności. Oczywiście bez szaleństw, ale w sytuacji gdy się zepsuje laptop albo telefon problemem nie jest zakup nowego, budżet tego nie odczuje. Życie ogólnie jest spokojniejsze, ludzie mają mniejsze ciśnienie, mniej agresji i więcej tolerancji, a jak jej nie ma, to raczej większość zachowa swoje zdanie dla siebie zamiast rozkwasić pięścią nos. Ludzie trzymają większy dystans, ale mnie to nie wadzi, z mojej strony większy.
Nie wyobrażam sobie emigracji. Nie jest idealnie, można sobie pomarudzić, ale wolę mieć przywilej marudzenia na swoje, niż siedzieć na obczyźnie. Natomiast podróże, poznawanie innych kultur i pięknych widoków jak najbardziej.
Może to niepopularny osąd, ale cieszę się, że mogę mieszkać w Polsce. Abstrahuję od tego co wyczyniają politycy, nie dla nich tutaj jestem. Cieszę się, że nie jestem zmuszony wyjeżdżać na stałe. Gdybym miał wyjeżdżać, to pewnie kierunek Kanada, albo każdy inny anglojęzyczny kraj po za wyspami. Na linkedzie ciągle spamują mi ofertami pracy z różnych krajów, zarobki kuszą, ale musiałoby być w kraju bardzo źle bym się zdecydował.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Mustela Nivalis, a jak czujesz się z językiem teraz? Chodziłaś na miejscu na jakieś kursy językowe, czy uważasz że dzięki temu że mieszkasz w Norwegii to szybciej się go nauczyłaś? Jak porozumiewałaś się w kraju na początku?
Widzisz jakieś różnice między mentalnością Polaków i Norwegów, ich stylem życia, kulturą pracy, codziennymi przyzwyczajeniami? To jest rączkę na plus czy na minut Twoim zdaniem?
Delphi, chyba już jest . Ankieta mi się nie zaktualizowała, bo już w niej głosowałam, ale prosiłam adminkę o edycję, myślę że powinno działać.
cynthia, byłaś już tam kiedyś? Jak Ci się podobało? Twoja siostra jest tam od dawna?
Wiek: 29 Dołączyła: 12 Cze 2017 Posty: 341 Skąd: Polska
Wysłany: 2020-04-17, 15:06
Ja bym chętnie wyjechała. Ale 3 lata temu podjęłam ważna decyzję założenia własnego biznesu i on mnie tu trzyma. Jednak zainwestowane pieniądze, kredyty i pasja każe zostać w polsce. polsce zdecydowanie już przez małe "p"
Mustela Nivalis, a jak czujesz się z językiem teraz? Chodziłaś na miejscu na jakieś kursy językowe, czy uważasz że dzięki temu że mieszkasz w Norwegii to szybciej się go nauczyłaś? Jak porozumiewałaś się w kraju na początku?
Widzisz jakieś różnice między mentalnością Polaków i Norwegów, ich stylem życia, kulturą pracy, codziennymi przyzwyczajeniami? To jest rączkę na plus czy na minut Twoim zdaniem?
Okej, no to po kolei.
Z językiem czuję się na tyle pewnie, że obejrzę wiadomości, załatwię sprawę w urzędzie czy wezmę udział w kursie zawodowym a potem przystąpię do egzaminu zawodowego, ale nie na tyle pewnie, bym określiła jego znajomość jako "dobrą". Bierze się to pewnie z moich lęków, zacinam się i wyłączam nawet w ojczystej mowie, kiedy czegoś nie dosłyszę lub kiedy ktoś mnie po prostu... słucha, z językiem obcym jest to jednak level wyżej. Miałam na miejscu kurs językowy, to nawet nie było nic oficjalnego, inicjatywa społeczności wiejskiej mająca na celu przysposobienie przyjezdnych do życia tutaj. Jestem z niego bardzo zadowolona, bo miałam zarówno podręczniki w nynorsku jak i naukę lokalnych dialektów i różnic fonetycznych w praktyce. Zanurzenie poza klepaniem rozmówek na kursie jednak naprawdę dużo mi daje. Small talki, wiadomości, radio, telewizja, rozmowy na ulicy, sprawy urzędowe, zakupy, praca, każda drobnostka. Kurs (pod postacią słownictwa i gramatyki) przygotował mnie do rzucenia się na głęboką wodę. Porozumiewałam się od początku po norwesku, nawet jeśli to były szczątki, migi i robienie z siebie debila. Chociaż bez problemu dogadasz się tu po angielsku jestem dość radykalna, posiłkowanie się nim oznaczałoby dla mnie zastój i rozleniwienie.
Co do różnic, hm. To jest trudne pytanie... Dlatego tyle zwlekałam z odpowiedzią. Jestem słabo zintegrowaną samotnicą, więc daleko mi do wypowiadania się jakoś bardziej szczegółowo o norweskiej duszy. Zwłaszcza, że żyję na wsi ze średnią wieku 60 plus. Jedne rzeczy są bardzo fajne (jak przywiązanie i szacunek do natury czy ogólna kultura bycia na zewnątrz), inne mnie lekko dziwią lub bawią (olbrzymia duma narodowa/samozadowolenie z siebie jako narodu/kraju i hiperpoprawność polityczna zmieszane z prawem Jante). Coraz bardziej rzuca mi się oczy swoisty, surowy naturalizm w podejściu do życia (mam na myśli takie aspekty jak cielesność, fizjologia, choroba, starość, umieranie, poród itp), z którego chętnie bym zaczerpnęła, ale coś mi nie wychodzi. Bardzo pasuje mi rezerwa i mniejsza wylewność, chociaż czasem chciałabym, by mi ktoś coś rzygnął w twarz zamiast uśmiechać się i zapewniać, że wszystko ok. Zawsze zbieram minusy mówiąc, że nie lubię oglądać sportu, owoce morza mi śmierdzą i w ogóle jestem trawożerna. Na kulturę pracy nie mam co narzekać, jednak nie mam porównania z Polską, tutaj póki co "rozwija się" moja życiowa kariera zawodowa...
Wiek: 28 Dołączył: 07 Mar 2015 Posty: 459 Skąd: śląskie
Wysłany: 2020-05-08, 16:42 Re: Emigracja
Wyjechałem na 3 miesiące i wróciłem, ale chcę wyjechać w przyszłości, więc zaznaczyłem tę drugą opcję.
needy napisał/a:
Chcecie poszukać sobie innego miejsca?
Ciągle jeszcze szukam odpowiedniego miejsca dla siebie. Póki co odważyłem się na migrację z miasta do miasta.
Cytat:
Jakie kierunki Was interesują?
Na chwilę obecną Czechy.
Cytat:
Na stałe czy tymczasowo?
Kiedyś myślałem o zagranicy jako o prostszej opcji na dorobienie się i lepsze życie we własnym kraju po powrocie. Patrząc jednak na to co się dzieje teraz w Polsce, chyba jednak na stałe.
Cytat:
Jaki jest powód tego, że chcecie wyjechać?
Nieprzejrzyste i często zmieniane prawo, społeczeństwo skłonne do jego omijania a nie poprawy, przerośnięta biurokracja, obawy przed popełnieniem błędu przy załatwianiu prostych spraw urzędowych (ryzyko kary i niemal zerowa odpowiedzialność urzędników), brak długoterminowej wizji rozwoju kraju - cała polityka ustawiana pod wygranie kolejnych wyborów, opieka medyczna za którą i tak trzeba płacić z własnej kieszeni mimo składek i wiele innych...