Wiek: 39 Dołączył: 23 Cze 2013 Posty: 94 Skąd: świat
Wysłany: 2014-03-30, 16:18
Myślę, że świadomy i racjonalnie działający partner, będzie mieć świadomość, że skoro zdradził to coś jest w związku nie tak. Myślę też, że jest to kwestia szacunku do drugiej osoby. Już nawet nie uczuć natury romantycznej, ale zwykłego szacunku, żeby o zdradzie powiedzieć. Ja byłem w sytuacji, kiedy o zdradzie dowiedziałem się, jak to zwykle bywa, przypadkiem. I muszę powiedzieć, że dużo mniej by to bolało, gdyby zostało mi powiedziane przez zdradzającego
Nigdy nie byłem zdradzony - nigdy nie byłem w związku, ale myślę, że nie wybaczyłbym zdrady. Jednak tak jak mówię - nigdy byłem w takiej sytuacji, dlatego nie wiem jakbym postąpił...
Wiek: 32 Dołączył: 02 Maj 2014 Posty: 341 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-07-30, 12:52
Co dla Ciebie jest zdrada?
Seks, pocałunek, flirt, czasami nawet pisanie z innym facetem to już zdrada (oczywiście pisanie które odbiega od "koleżeńskiego" i podchodzi już pod coś więcej). Tu chodzi o szczerość i intencje, jak z kimś jesteś to się tej osoby trzymaj - a jak potrzebujesz flirtować z innym to najpierw zerwij swój dotychczasowy związek. Nie ma dla mnie większego sku*wysyństwa niż zdrada, każda taka osoba jest dla mnie automatycznie zerem.
Jak uważasz czy można wybaczyć zdradę?
Nie można wybaczyć zdrady, NIGDY nie zrozumiem ludzi którzy tak robią. Po pierwsze jeżeli ktoś raz zdradził, to zrobi to ponownie i tyle. Po drugie, po co trwać w związku który z chwilą zdrady przestaje istnieć? Jak można żyć ze świadomością że najbliższa nam osoba była z kimś innym? Po co trzymać się kogoś, kto szuka wrażeń u innych? Dla mnie to brak szacunku dla samego siebie, osoba która zdradziła powinna automatycznie dostać po ryju i powinniśmy się starać żeby zniknęła z naszego życia na zawsze.
Jak mówisz na osoby które zdradziły?
Facet to zwykły sku*wysyn bez serca, a kobieta to zwykła dz*wka. Nie mam innego określenia na tego typu osobników, jakbym nie ubliżył takiej osobie to i tak będzie za mało.
Zdradził(a/e)s kiedyś?
Nie. I nigdy bym tego nie zrobił, jak mi nie odpowiada związek to zrywam i szukam kogoś innego. Miłość to dla mnie niesamowicie ważna rzecz, a zdrada rani taką osobę najbardziej. Zdradzono mnie dwa razy i nie życzę tego nikomu, ta pustka w sercu jest nie do opisania.
Przede wszystkim jest czymś intencjonalnym. Nie będzie to niezobowiązujące przespanie się z kimś, ale rozmowa w specyficznym tonie. Aby można było mówić o zdradzie musi nastąpić chęć zdradzenia, a nie ochota na spróbowanie czegoś nowego, oczywiście pewne granice są. Moim zdaniem swoboda tego typu w związku jest ważna, jeżeli tylko za zgodą obu stron.
Cytat:
Jak uważasz czy można wybaczyć zdradę?
Podążając za tym, co już napisałam... Nie wiem. Jestem osobą, która ma wysokie wymagania względem partnera więc jeśli znalazłabym kogoś pasującego, sądzę, że wybaczyłabym. Zdecydowanie łatwiej przyszłoby mi wybaczenie niezobowiązującego seksu z inną (choć moim zdaniem to nie jest zdradą) niż zdrady psychicznej. Właściwie nie jestem pewna czy potrafiłabym tą drugą wybaczyć.
Cytat:
Jak mówisz na osoby które zdradziły?
Nie mam określonego słowa. Jeśli mówimy o zdradzie ogólnie pojmowanej, to raczej używam określeń usprawiedliwiających.
Cytat:
Zdradził(a/e)s kiedyś?
Nie.
Cytat:
A może masz ochotę kogoś zdradzić?
Gdybym była w związku, na pewno dopuszczałabym jakąś swobodę, nawet seksualną. Tego typu zachowanie jednak, jak już wcześniej wspomniałam, zdradą by nie było - oczywiście za uzgodnieniem obu stron. Gdyby mój partner oczekiwał absolutnej wierności, nigdy nie zdradziłabym go w żaden ze sposobów, które zdradą nazywa. Wszystko musi być dokładnie określone przez obydwie osoby.
po co trwać w związku który z chwilą zdrady przestaje istnieć?
Nigdzie nie jest napisane, ze zwiazek w momencie zdrady przestaje istniec. Pewnie wiele przestaje, ale nie każdy. Własciwie, to smiem zakładać, że do zdrady dochodzi właśnie dlatego, ze związek się rozpadł i istnieje juz tylko formalnie.
Zdecydowanie łatwiej przyszłoby mi wybaczenie niezobowiązującego seksu z inną (choć moim zdaniem to nie jest zdradą) niż zdrady psychicznej.
axellya napisał/a:
Gdybym była w związku, na pewno dopuszczałabym jakąś swobodę, nawet seksualną. Tego typu zachowanie jednak, jak już wcześniej wspomniałam, zdradą by nie było - oczywiście za uzgodnieniem obu stron. Gdyby mój partner oczekiwał absolutnej wierności, nigdy nie zdradziłabym go w żaden ze sposobów, które zdradą nazywa. Wszystko musi być dokładnie określone przez obydwie osoby.
I oto nadszedł ten dzień, w którym spotykam na swojej drodze kogoś, kto myśli o tym tak jak ja.
renu napisał/a:
Jak można żyć ze świadomością że najbliższa nam osoba była z kimś innym?
Zupełnie normalnie... w pewnym wieku ciężko już uświadczyć dziewicę/prawiczka, stąd zazwyczaj nasz partner/partnerka ma za sobą jakieś doświadczenia, więc był/była z kimś innym.
Akurat na punkcie zdrady mam obsesję
Zdrada to chyba najgorsze co może się w związku zdarzyć. Po zdradzie czułabym się poniżona i zła jednocześnie.
Nie ma dla mnie innego wyjścia jak koniec... Nawet jeśli bym tego nie chciała, czuła bym ,że muszę zerwać.
I jako zdradę rozumiem seks, w każdej postaci. Pocałunek byłabym w stanie wybaczyć. Ale zaufanie poszło by się je%*ć...
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Ogólnie jest mi to obojętne, czy ów parter/partnerka zdradzałby/zdradzałaby mnie. Możliwe, że wynika to z relacji moich rodziców. W każdym razie nie uważam zdrady za koniec związku. Jest to po prostu zaspokojenie własnych potrzeb. Skoro ja nie mogę ich zapewnić. Czasami też zdarza się etap obrzydzenia, albo chwilowa fascynacja innym osobnikiem. Nigdy nie traktowałam współżycia jako solidnego fundamentu związku, zwyczajne, instynktowne działanie, a w moim wypadku czasami chęć upokorzenia się, bądź przyrównania do niedoścignionego ideału, czyli mojej matki. Jednak to już zbyt mocne zagłębianie sie we mnie.
Wiek: 32 Dołączył: 02 Maj 2014 Posty: 341 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-07-31, 13:24
Lady Emaleth napisał/a:
Zupełnie normalnie... w pewnym wieku ciężko już uświadczyć dziewicę/prawiczka, stąd zazwyczaj nasz partner/partnerka ma za sobą jakieś doświadczenia, więc był/była z kimś innym.
Tak, ale godzisz się na to wiążąc się z taką osobą. A jeżeli ktoś w czasie trwania związku puszcza się z kimś innym, to już zwykłe sku*wysyństwo i o to mi chodziło. Oczywiście jeżeli ktoś ustali sobie inne zasady wierności to już inna sprawa.
Wiek: 32 Dołączył: 01 Sie 2014 Posty: 34 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-08-14, 23:19
Mam problem, bo nawet nie wiem, jak zareagować na pewną sytuację... Nie do końca była to zdrada, ale byłem na imprezie, gdzie była dziewczyna, która nie jest mi obojętna. A według jej przesłanek to ja jej też nie. Problem polega na tym, że był też tam ziomek, który bezczelnie ją trochę wykorzystał na moich oczach, jak była w kiepskim stanie, ja zresztą też. Ona teraz udaje, że nic się nie wydarzyło, ale ja mam ciągle obraz przed sobą i nie wiem, co mam teraz dalej zrobić... Już wolałbym tego po prostu nie widzieć, ale i tak bym się dowiedział, bo tamten typ i tak by się tym bezczelnie chwalił... Cały dzień o tym myślę...
[ Komentarz dodany przez: Astrid: 2014-08-17, 12:28 ] Wielokropek składa się z trzech kropek. Odstęp miedzy słowami to jedna spacja, nie dwie. Brak przecinków.
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-17, 12:28, w całości zmieniany 1 raz
na imprezie gdzie była dziewczyna która nie jest mi obojętna
Czyli jesteście parą? Przyjaciółmi? Parą przyjaciół, czy jak?
edzioo napisał/a:
bezczelnie ją trochę wykorzystał
Co to znaczy "trochę wykorzystać"?
Czyli jakiś chłopak wykorzystał Twoją dziewczynę (?) na Twoich oczach i nic z tym nie zrobiłeś... dobrze zrozumiałam? Dlaczego?