Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10440 Skąd: świat
Wysłany: 2016-05-18, 19:19 Znienawidzone utwory, zespoły, wokaliści, gatunki
Pewno znaczna większość słyszała piosenkę, po której mieliście ochotę zatkać sobie uszy, bądź głos wokalisty przyprawiał Was o dreszcz bynajmniej nie zachwytu.
Podzielcie się swą katorgą!
Zacznę ja, od kobyły i zmory tego kraju...
...DISCO POLO.
O ile "majteczki w kropeczki" i "mydełko fa" były za dzieciaka wesołe, tak "Ona tańczy dla mnie" czy "Cztery osiemnastki" przyprawiają mnie o ból głowy. Brrr... na samą myśl o tym, co podczas niedzielnych grillów puszcza mój ulubiony sąsiad robi mi się niedobrze. Pozdrawiam pana Jacka serdecznie i spokojnie, polubi pan w końcu Marilyna Mansonai Ramsteina jak się z nimi pan bardziej osłucha, już ja o to zadbam.
Kolejna pozycja i tu mogę budzić kontrowersje, ale ja naprawdę, szczerze nie znoszę "Nothing Else Matters" Metallicy. Ten utwór jest tak nudny, wokal tak męczący, że po prostu sama mam ochotę wyć.
Moja zmora numer 3 - Coma (konkretnie Rogucki) Nudy, nudy, nudy - każda z piosenek na to samo, jedno kopyto, wokal też dla mnie niezwykle męczący. Jak chcę sobie zepsuć dzień to Coma, bądź Diagnose: Lebensgefahr. Przy czym Coma powiewa miernotą a to drugie - grozą, mrokiem i szaleństwem.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Idealny temat dla mnie!
Nie znoszę Comy. Forma przerasta treść, której jakakolwiek wartość estetyczna jest co najmniej wątpliwa.
Kolejna do odstrzału to Maria Peszek, zwykła pieniaczka. Jak to trafnie określił mój znajomy - skupia się na powierzchowności, a artyzmu w tym zero. Nie mogę ani jej słuchać ani nawet na nią patrzeć. Gardzę nią.
spacedementia, moim zdaniem Enej akurat wpasował się w fajną niszę w mainstreamie (jeśli można to tak ująć). Nie jestem ich fanką, ale tańczyłabym. Nawet zdarzyło mi się być na paru koncertach.
Muzyka country. Zwłaszcza w wydaniach spoza Murriki. Myślałam, że nasza rodzima wersja jest paskudna, dopóki nie wyemigrowałam do kraju, który pała doń niezdrowym sentymentem (i do Biebera też, dopóki nie strzelił focha na ostatnim koncercie).
Coma nie jest moją miłością. Dżemu również nie lubię. Strach powiedzieć o tym głośno, bo zaciukają, taki w moich kręgach kult tegoż jest. Happysad też jest niet.
Zaczynając od gatunków... rap, techno, disco-polo, reggae, muzyka country - zdecydowanie nie. Pomimo wielu prób, szczerych chęci nie jestem w stanie się do nich przekonać, w żadnym wykonaniu.
Jeśli chodzi o konkretnych wykonawców, to również podzielam niechęć do Comy i Dżemu. Pozostając przy drażniącym wokalu, nie mogę nie wspomnieć o Rihannie.
A z takich nowszych "perełek" - Sarsa i Indila. Całe szczęście, że nie słyszę ich już na każdym kroku.
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy - swoje smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.