Czasem wpadka się zdarza. To coś dziwnego, że się zdarza? Niewiarygodnego?
nevermore napisał/a:
Później powiedz takiemu dziecku, że było "niechciane" i "nieplanowane" - blizna na psychice zostanie, jeszcze wiedząc z jakim podejściem rodzice podchodzili do potencjalnego poczęcia.
Nie wiem czy byłam chciana, ale nie byłam planowana. Nie wpływa to nijak na jakość mojego życia.
nevermore napisał/a:
A ja nie rozumiem takiego pojęcia jak "niechciana ciąża". Ma taki negatywny i lekceważący wydźwięk. Uprawiając seks chyba wiadomo jakie jest ryzyko, tak?
Jadąc samochodem, wiesz jakie jest ryzyko. Czy to znaczy, że "niechciany wypadek" powinien być jednak "chciany"?
Nie, w końcu seks to rzecz naturalna. Jasne, że czasem człowiek nie zabezpieczy się dobrze. Ale jak już "wpadnie" to sądzę, że nie powinno mówić się na swoje przyszłe dziecko, że jest niechciane i nieplanowane. To aroganckie bardzo. Nawet jak nie chcieli w tej chwili dziecka, to powinni to zaakceptować bez zbędnych lekceważących słów.
Chochlik napisał/a:
Nie wpływa to nijak na jakość mojego życia.
No rozumiem Cię. Ale mi chodzi o samą kwestię wypowiadanych słów i podejścia. Stało się, dziecko nie jest nic winne, że zostało poczęte, więc naprawdę nie rozumiem tych słów typu "niechciane".
Chochlik napisał/a:
Jadąc samochodem, wiesz jakie jest ryzyko. Czy to znaczy, że "niechciany wypadek" powinien być jednak "chciany"?
Zły przykład podałaś. Jazda samochodem nijak ma się do moralności człowieka. To prowadzenie pojazdu, a nie żywa istota, która nie powinna dostać łatki "niechciana" czy "wpadka".
Jazda samochodem nijak ma się do moralności człowieka.
Rozjeżdżanie pieszych jest niemoralne. W przykładzie skupiłam się na aspekcie ryzyka wystąpienia zdarzenia niepożądanego.
nevermore napisał/a:
Stało się, dziecko nie jest nic winne, że zostało poczęte, więc naprawdę nie rozumiem tych słów typu "niechciane".
Stało się, mam grypę/ ukradli mi portfel/ zjadłam zepsutego ogórka - nie powinnam mówić, że tych rzeczy nie chciałam, bo przecież się zdarzyły.
Akceptacja stanu faktycznego a pożądanie go, to dwie różne rzeczy. Nie lubię mojej koleżanki z pracy, ale pogodziłam się z tym, że muszę znosić jej towarzystwo. Nie jest przeze mnie chciana, a jest akceptowana.
Chochlik, domyślam się, że poprzez przykłady chcesz mi pokazać aspekt moralny i kwestię akceptacji i pożądania, ale uważam że przykłady nie są tej samej wagi co przyszłe rodzicielstwo.
Każda z tych sytuacji jest na innym poziomie i ma inną wagę moralną (oczywiście moralność też jest kwestią spojrzenia na sprawę). Ja akurat kieruję się tym, że nieraz od swojej matki usłyszałam, że byłam niechciana, nieplanowana i że powinna mnie była usunąć. Bardzo zabolały mnie te słowa i wiesz... uważam, że samo myślenie w ten sposób o własnym przyszłym dziecku jest niemoralne. Nie rozumiem takiego zachowania, nie zrozumiem, i nawet jakbym "wpadła" nigdy by mi przez myśl nie przeszło, że jest to "niechciane" czy "nieplanowane" dziecko.
Chochlik, już pisałam, że kwestie moralne to osobista sprawa. Mam swoje zdanie, które już wytłumaczyłam, a przynajmniej tak mi się wydaje. Nie musisz go rozumieć, tym bardziej akceptować.
nevermore napisał/a:
nawet jakbym "wpadła" nigdy by mi przez myśl nie przeszło, że jest to "niechciane" czy "nieplanowane" dziecko
Wydawało mi się, że "wpadka" oznacza właśnie ciążę nieplanowaną.
Nieplanowane=wpadka. Jednak sądzę, że nie powinno się używać samych określeń co do tego - jeśli człowiek wie, jakie ryzyko niesie ze sobą seks, w tym przypadku ciąża, to powinien przewidywać, że może dojść do czegoś takiego. Wtedy jakiekolwiek plany mało są ważne, skoro możliwość wpadki była przewidywana. Gdyby ktoś był głupi i nie wiedział, że dzieci biorą się z seksu, mógłby sobie myśleć, że to jest całkowicie "przypadkowa wpadka" i "że w ogóle sobie tego nie planował".
Chochlik, w takim razie albo nie uprawiaj seksu, albo dobrze się zabezpieczaj. A jak już "wpadniesz" to nie mów, że była to "niechciana" ciąża, bo... przewidywać konsekwencje potrafisz