Ja mam za sobą jedną albo dwie nieudane. Sam nie wiem jak to jest.
Pierwsza jest na 100% nieudana. Nie będę wnikał w szczegóły, ale było związane z liną.
Druga miała wyglądać na wypadek. Wszystko było gotowe, ale poznałem pewną osobę i trafiła mi się głębsza rozmowa z przyjaciółką. Obie z tych osób o niczym nie wiedzą, ale to one dały mi siłę do dalszego trwania.
Wszystko zależy od jednej osoby. Tej którą widzisz w lustrze.
Ostatnio zmieniony przez 2015-12-16, 16:51, w całości zmieniany 1 raz
Nie wiem czy można to nazwać próbą samobójczą, ale zdarzyło mi się specjalnie wybiec na ulicę. Źle obliczyłam prędkość samochodu i zdążył się zatrzymać przede mną, kierowcą był jakiś staruszek. Dostałam opierdziel i uciekłam.
To kiepsko. Gdybyś biegła do budki z kebabem dodałabyś potencjalnemu zderzeniu heroizmu i kto wie... może pośmiertnie promowałabyś zdrowe odżywianie.
Pamiętam kiedyś jak podkurzałem po kryjomu za nasypem kolejowym, przechodząc przez niego nie usłyszałem nadjeżdżającego pociągu. Po takim wydarzeniu chyba większość rzuciła by palenie, ale cóż... jestem zbyt głupi.
U Mnie kolejna ostatnio, wyszedłem ze szpitala dzień przed Wigilią. Lekarz nie chciał Mi przepisać leków do domu. A szkoda... Miałbym zakąske do alkoholu.
Dwie, nie mam liny w domu szukałem długo aż znalazłem smycz (...) nie miałem odwagi ponownie tego wieszać.
Druga próba z tabletkami (...) na recepte miałem ich sporo (...). 3/4 tabletek upadając na ziemie wpadły do akwarium. Byłem zły na ta sytuacje sie przygotowywałem długo. Poszedłem spać z płaczem rano wstaje ja żyję ryby nie ...
[ Komentarz dodany przez: Arya: 2015-12-27, 23:31 ] Nie podajemy tak szczegółowych metod odebrania sobie życia, Bartku. Usunęłam też nazwę leku.
Ostatnio zmieniony przez 2015-12-27, 23:30, w całości zmieniany 1 raz
Jedna.
Tabletki.
Miałam za mało odwagi żeby zrobić coś bardziej "spektakularnego".
Szpital, w którym dostałam opierdziel od chyba każdej pielęgniarki, pani doktor...I decyzja że lepiej udać że nic się nie stało, bo będę mieć nasrane w papierach.
Tak więc nadal tutaj jestem, w tym stanie bez zmian...
Czytam...czytam... i myślę
Miałem chyba trudne dzieciństwo ale nigdy nie myślałem o tym aby je skończyć.. raczej uciekałem z domu aby sobie ulżyć... tylko mojej mamy było mi bardzo szkoda..
wiecie co ??
PARADOKS
Dziewczyna 17 lat... ma dość życia... bierze tabletki.. całą garść.. najgorszych.. łyka wszystko łapczywie i zasypia... budzi się... jasne światło.. przez chwilę przyjemnie ale potem przenikliwy ból.. płukanie żołądka..potem emocjonalny że się nie udało... i głupie zachowanie dorosłych... głupie uwagi i teksty.. i dalej nie chce żyć
Dziewczyna 17 lat.. nie ma dość życia... kocha życie.. wszystko przecież przed nią.. jest szczęśliwa i snuje piękne plany... będzie miała męża.. dwoje wspaniałych dzieci.. chłopak i dziewczynka.. dom.. pracę... miłość.. czeka na to... jest przeszczęśliwa.. wszystko jest takie piękne.. do czasu kiedy zdiagnozowano u niej śmiertelną bardzo bolesną chorobę.. dwa miesiące i koniec.
PARADOKS...
Nie chcesz żyć ?? pomyśl ile cię ominie... a ile możesz zyskać - obiektywnie !!
pomyśl ile cię ominie... a ile możesz zyskać - obiektywnie !!
Obiektywnie co nas najprawdopodobniej czeka:
- śmierć rodziców
- śmierć partnera, jeżeli jest się kobietą (kobiety żyją dłużej, a wciąż częściej wybierają sobie mężczyzn starszych od siebie)
- starość
- różne problemy zdrowotne
- śmierć innych bliskich osób
Obiektywnie, co najprawdopodobniej można zyskać:
- zakochanie (bo prawdziwa miłość jest dość rzadkim zjawiskiem)
- dzieci (o ile ktoś chce je mieć i można to traktować jako pozytyw)
Obiektywnie większość z nas nie zrealizuje marzeń o karierze zawodowej i samorealizacji. Obiektywnie, żyjąc w Polsce, większość z nas nie będzie zarabiać tyle, ile by chciała/potrzebowała. W relacjach międzyludzkich pojawia się obecnie coraz więcej trudności, a choroby typu depresja, jak prognozuje WHO, wkrótce będę główną przyczyną niezdolności do pracy. Coś obiektywnie to szału nie ma.