Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Żurawek
2018-08-05, 20:22
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Autor Wiadomość
EvenIfICould 
żałosny śmieć



Wiek: 38
Dołączył: 23 Lis 2012
Posty: 619
Skąd: się biorą dzieci?

Wysłany: 2018-08-10, 17:59   

Commodore napisał/a:
więc trochę możliwości poznawania nowych ludzi mam ograniczone

A online? Dużo ludzi się tak poznaje. Tutaj Twoje możliwości nie będą ograniczone w żaden sposób.

Commodore napisał/a:
Nie potrafię pierwszy zagadać, zrobić pierwszego kroku, jestem bardzo nieśmiały

Mój kuzyn też był mega nieśmiały, za nic nie wykonałby pierwszego kroku, zawsze trzymał się z boku i bał się kobiet. Pewnego dnia na uczelni zaczepiła go dziewczyna i... zaprosiła do kina :P Poważnie, podeszła i zapytała czy pójdzie z nią do kina. Okazało się, że on się jej już od dawna podobał ale ona myślała, że przez tą nieśmiałość on nigdy nie zdecyduje się zagadać więc postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce :D Często mówi, że jego nieśmiałość jest dla niej urocza i ją rozczula :P Aha, teraz są już dawno po ślubie i mają gromadkę dzieci, także ten tego, morał jest taki, że nieśmiałość nie musi zawsze skazywać na samotność ;)

Commodore napisał/a:
i nie wierzę że mogę być kandydatem na partnera...

Masz ku temu jakieś szczególne przesłanki? Dlaczego tak sądzisz?




"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Commodore 
Biały Smok



Dołączył: 27 Lip 2018
Posty: 836
Skąd: Polska

Wysłany: 2018-08-10, 18:41   

EvenIfICould napisał/a:

A online? Dużo ludzi się tak poznaje. Tutaj Twoje możliwości nie będą ograniczone w żaden sposób.


Też mam problem, też pierwszy nie zagadam. Mam konto na pewnym portalu, tylko że aktywny tam nie jestem, jak ktoś napisze do mnie, to oczywiście odpisuje, ale w większości się to urywa po kilku wiadomościach.... Od małego tak mam, na szkolnych dyskotekach w podstawówce (wtedy bez wózka) zawsze podpierałem ściany, a potem było tylko gorzej. Samoocena jest tak niska, że puka w dno od spodu...

Cytat:

Masz ku temu jakieś szczególne przesłanki? Dlaczego tak sądzisz?


Bo kto by chciał być z facetem na wózku? Co ja mogę zaoferować? Nawet czasami głupi spacer odpada, bo wózkiem nie w każdych warunkach się da. Kino też, ja muszę siedzieć przed samym ekranem, tak się źle ogląda, nawet ja mam z tym problem, dlatego unikam kin.
Mogę być najlepszym facetem na ziemi, ale przez wózek jestem z automatu skreślany, nikt nie chce brać sobie problemu. Nie ukrywajmy, mimo że jestem samodzielny, mieszkam sam, to i tak bardzo wielu rzeczy czynności nie wykonam.....
Wózek to kłopot, a ludzie unikają kłopotów..... :(




 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Konrad96 
fan Imagine Dragons



Wiek: 27
Dołączył: 28 Paź 2015
Posty: 339
Skąd: lubuskie

Wysłany: 2018-08-11, 12:07   

Ja już nie wytrzymuję, że nie umiem zagadać, czuję się jak kretyn. Siedzę teraz wokół mnóstwa ludzi, a zagadać nie potrafię do dziewczyny, zresztą mam też uczucie, że one też nie chcą ze mną rozmawiać. Tak jak kolega wyżej jestem nieśmiały i często myślę, że miłość nie jest dla mnie.



,,Gorąca woda przelana do wielkiej kadzi,stygnie bardzo wolno.
Ale wystarczy porozlewać ją do mniejszych naczyń,
A wychłodzi się błyskawicznie.
 
 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
EvenIfICould 
żałosny śmieć



Wiek: 38
Dołączył: 23 Lis 2012
Posty: 619
Skąd: się biorą dzieci?

Wysłany: 2018-08-11, 17:13   

Commodore napisał/a:
Też mam problem, też pierwszy nie zagadam.

Dlaczego? Co może się stać najgorszego gdy pierwszy napiszesz do dziewczyny online? Najwyżej nie odpisze i tyle, nic gorszego stać się nie może raczej.

Commodore napisał/a:
jak ktoś napisze do mnie, to oczywiście odpisuje, ale w większości się to urywa po kilku wiadomościach...

Jak myślisz, czemu się tak dzieje? Brak wspólnych tematów?
A tak w ogóle to jeśli zdarza Ci się, że ktoś pierwszy do Ciebie pisze to już jest nieźle, wzbudzasz jakieś zainteresowanie. Do mnie przez jakieś 7-8 lat żadna dziewczyna nigdy nie napisała pierwsza, także to nie jest takie oczywiste, czymś jednak intrygujesz.

Commodore napisał/a:
Bo kto by chciał być z facetem na wózku?

Jestem w stanie zrozumieć, Twój tok myślenia, na pewno po części masz rację. Dzisiejszy świat jest taki trochę "wygodnicki" i pewnie nawet przyznałbym Ci rację, gdyby nie to, że tak wiele osób na wózkach znajduje jednak swoje drugie połówki... :roll: Jesteś samodzielny, mieszkasz sam, radzisz sobie, nie myśl w takich kategoriach, że mógłbyś być dla kogoś "problemem", bo to chyba jednak nie do końca prawda. Akurat okażesz się dla kogoś tym jedynym i wymarzonym "najlepszym facetem na ziemi".

Cytat:
Ja już nie wytrzymuję, że nie umiem zagadać, czuję się jak kretyn.

Też sobie pomyśl co może się stać najgorszego gdybyś zdecydował się zagadać? Dziewczyna nie będzie miała ochoty na pogawędkę, trudno, korona Ci z głowy nie spadnie z tego powodu. A jeśli okaże się, że świetnie wam się rozmawia? Sam pomyśl tyle można wygrać! A przegrać? Te kilka sekund niezręczności po ewentualnej odmowie? Chyba warto zaryzykować, co myślisz? I nie nakręcaj się, że dziewczyna nie ma ochoty z Tobą rozmawiać, nie wiesz tego przecież, nie siedzisz w jej głowie.

Przypomniał mi się przy okazji prosty trening na nieśmiałość. Jak będziesz następnym razem w jakimś większym centrum handlowym "upoluj" jakąś hostessę. Podejdź i zagadaj o produkt jaki reklamuje, ona na 100% będzie chciała z Tobą rozmawiać bo tej praca, płacą jej za to żeby rozmawiała z klientami. Nie ma obawy odrzucenia, wyśmiania, czegokolwiek. To dobry trening bo możesz poczuć się pewniej i zobaczyć, że dziewczyny nie gryzą. A jak się Wam będzie dobrze rozmawiało to i na inne tematy można pogadać, takie hostessy często strasznie się nudzą, także wiesz, chętnie utną sobie dłuższą pogawędkę ;)




"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Commodore 
Biały Smok



Dołączył: 27 Lip 2018
Posty: 836
Skąd: Polska

Wysłany: 2018-08-12, 08:43   

EvenIfICould napisał/a:

Dlaczego? Co może się stać najgorszego gdy pierwszy napiszesz do dziewczyny online? Najwyżej nie odpisze i tyle, nic gorszego stać się nie może raczej.


Wiem że to dziwnie zabrzmi, ale uważam że się narzucam :| Tak mam od małego, dlatego też mam problem z utrzymywaniem znajomości, jakoś tak mi się zakodowało, że jak ktoś do mnie nie pisze, to znaczy że ma mnie gdzieś, dlatego też sam się nie odzywam, gdyż nie będę się narzucał. Utrzymanie kilku znajomości kosztuje mnie masakrycznie dużo, dlatego też, mam jedną przyjaciółkę i kilku znajomych, większej ilości ludzi, już nie jestem w stanie utrzymać....
Najlepsze jest to, że jestem świadomy faktu, że powinienem się odezwać, napisać, ale tego nie robię.

EvenIfICould napisał/a:

Jak myślisz, czemu się tak dzieje? Brak wspólnych tematów?
A tak w ogóle to jeśli zdarza Ci się, że ktoś pierwszy do Ciebie pisze to już jest nieźle, wzbudzasz jakieś zainteresowanie. Do mnie przez jakieś 7-8 lat żadna dziewczyna nigdy nie napisała pierwsza, także to nie jest takie oczywiste, czymś jednak intrygujesz.


Zdarza się, że czasami jest to brak jakichkolwiek tematów, ja jestem dość elastyczny, ale czasami zwyczajnie się nie da. Może za dużo wymagam? Niestety, ale w większości rozmowy są sztywne, nijakie, prowadzone na siłę. Kilka razy zdarzyło mi się że był taki ekstra flow, czuło się, że ktoś faktycznie słucha, a rozmowy nie prowadzi tylko dla zabicia czasu.

EvenIfICould napisał/a:

Jestem w stanie zrozumieć, Twój tok myślenia, na pewno po części masz rację. Dzisiejszy świat jest taki trochę "wygodnicki" i pewnie nawet przyznałbym Ci rację, gdyby nie to, że tak wiele osób na wózkach znajduje jednak swoje drugie połówki... :roll: Jesteś samodzielny, mieszkasz sam, radzisz sobie, nie myśl w takich kategoriach, że mógłbyś być dla kogoś "problemem", bo to chyba jednak nie do końca prawda. Akurat okażesz się dla kogoś tym jedynym i wymarzonym "najlepszym facetem na ziemi".


Nie raz, nie dwa, nie sto razy słyszałem, że jestem świetny, wartościowy, uczciwy, czuły, lojalny, etc..... Tylko że co z tego? Dla mnie to już chyba obelga, bo takie czcze gadanie tylko bardziej boli.
Prawda jest taka, że pierwsze wrażenie jest istotne, a wózek przeraża, odstrasza, etc. Ktoś to musi zaakceptować, a takich ludzi chyba nie ma, nikt nie chce sobie na głowę problemów brać. Ja już nie raz słyszałem że wózek to problem, nawet od rodziny, więc jak mogę uważać inaczej?

Ponadto, jak mogę być jakąkolwiek ofertą, jak obok jest cała masa zdrowych, sprawnych facetów? Wiem że wózek, to mój olbrzymi kompleks, ale od małego zawsze miałem kompleksy, zawsze taki byłem, a jak wylądowałem na wózku, to wszystko się tylko spotęgowało. Jak mam uwierzyć że będzie inaczej/lepiej? Jak mnie to wszystko omija, a Bóg mi świadkiem, jak zacznie mi zależeć, to staram się, tylko że może za bardzo?

Nawet jak już spotykam się z kimś, to i tak czuję się jak idiota, bo za dużo myślę, jestem za bardzo podejrzliwy, chociaż tego nie okazuję, bo jak ktoś może chcieć spotykać się ze mną?
Rozminąłem się z powołaniem, gdyby nie wózek, to poszedłbym na aplikację prokuratorską, z takim-moim myśleniem, byłby ze mnie dobry śledczy....




 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2018-08-12, 13:10   

Commodore napisał/a:
od małego zawsze miałem kompleksy, zawsze taki byłem, a jak wylądowałem na wózku, to wszystko się tylko spotęgowało.

Tak mi przeszło przez myśl, że skoro postrzegasz siebie i całe swoje życie przez pryzmat tego wózka, to też i inni ludzie zaczynają Cię tak postrzegać. Jeśli nie pogodzisz się z tym ograniczeniem, tym że wózek jest częścią Ciebie to już zawsze zamiast tego świetnego, wartościowego, uczuciowego, lojalnego faceta będziesz tylko inwalidą. Bo też sam tak siebie traktujesz.




 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Commodore 
Biały Smok



Dołączył: 27 Lip 2018
Posty: 836
Skąd: Polska

Wysłany: 2018-08-12, 16:55   

użytkownik napisał/a:
Commodore napisał/a:
od małego zawsze miałem kompleksy, zawsze taki byłem, a jak wylądowałem na wózku, to wszystko się tylko spotęgowało.

Tak mi przeszło przez myśl, że skoro postrzegasz siebie i całe swoje życie przez pryzmat tego wózka, to też i inni ludzie zaczynają Cię tak postrzegać. Jeśli nie pogodzisz się z tym ograniczeniem, tym że wózek jest częścią Ciebie to już zawsze zamiast tego świetnego, wartościowego, uczuciowego, lojalnego faceta będziesz tylko inwalidą. Bo też sam tak siebie traktujesz.


Szczerze jestem pogodzony z tym, że już nigdy nie będę tak sprawny jak inni. Mimo że coś tam chodzę, ogarniam siebie, mieszkanie, otoczenie i wszystko inne. Jednak jestem też realistą, albo by nie rzec pesymistą, ale wózek to problem. Nie wszędzie wejdę, nie wszędzie dojadę, nigdy nie dorównam sprawnym, choćbym stanął na głowie, to wielu kwestii nie przeskoczę.

Znam swoje zalety, jest ich niewiele, ale, aby je poznać, to ktoś musi chcieć je poznać, a tak się w większości nie dzieje. Traktuję tak siebie, jak traktuję, zawsze miałem problem z samooceną, a ostatnio, to już jest masakra, chociaż staram się jak mogę, ale jak człowiek jest zupełnie sam, to i toczy tak nierówną walkę..... walkę z samym sobą.
Jednak, nie pokazuje tego otoczeniu, zazwyczaj jestem w miarę wesołym facetem, żartuję, udaję że żyję.
Chyba za dużo razy nie zostałem nawet potraktowany poważnie, dlatego mam takie zdanie, a nie inne.




 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
EvenIfICould 
żałosny śmieć



Wiek: 38
Dołączył: 23 Lis 2012
Posty: 619
Skąd: się biorą dzieci?

Wysłany: 2018-08-12, 16:57   

Commodore napisał/a:
Najlepsze jest to, że jestem świadomy faktu, że powinienem się odezwać, napisać, ale tego nie robię.

Dobrze byś zrobił jakbyś spróbował jakoś przełamać tą barierę. Na pewno dobrze wiesz o tym, że jeśli ktoś założył sobie konto na takim portalu to już jakby wyraził przez to chęć kontaktu. Przecież na ogół właśnie po to się takie konto zakłada, z taką właśnie myślą "chcę kogoś poznać", "chcę z kimś pogadać". Narzucanie się w takim wypadku nie ma jakby racji bycia. Zgodzisz się z tym?

Commodore napisał/a:
Niestety, ale w większości rozmowy są sztywne, nijakie, prowadzone na siłę.

Tego nie przeskoczysz. Możesz być najbardziej wygadaną i kontaktową osobą ale nie z każdym się dogadasz, nie da się. Czasem po prostu nie ma tego "flow" o którym piszesz, rozmowa się nie klei, nie ma chemii. To zupełnie normalna sytuacja.

Commodore napisał/a:
Kilka razy zdarzyło mi się że był taki ekstra flow, czuło się, że ktoś faktycznie słucha, a rozmowy nie prowadzi tylko dla zabicia czasu.

I w takie znajomości celuj. Nigdy nie wiesz w co może się ewentualnie przerodzić.

Commodore napisał/a:
Ponadto, jak mogę być jakąkolwiek ofertą, jak obok jest cała masa zdrowych, sprawnych facetów?

Może ci faceci nie są wartościowi, czuli, lojalni, uczciwi jak Ty? Zdrowie i sprawność to nie wszystko, jeśli kobieta będzie szukała fajnej, wartościowej relacji to będzie raczej szukała takich cech jak Twoje niż super sprawnego i wyrzeźbionego gościa ale z sianem w głowie.

Commodore napisał/a:
Jak mam uwierzyć że będzie inaczej/lepiej?

Musisz najpierw uwierzyć, że komuś Twój wózek wcale nie musi przeszkadzać. To proste ale też cholernie trudne zarazem bo jak się człowiek przyzwyczai do pewnego toku myślenia to potem trudno się z tego wyrwać. Pomyśl, jakim cudem tylu gości na wózkach ma jednak drugie połówki, co ich odróżnia od Ciebie?
Kojarzysz może takiego gościa jak Nick Vujcic? Gość nie ma ani rąk, ani nóg. A jaką ma żonę... Pozazdrościć mu może niejeden sprawny facet.

Cytat:
Nawet jak już spotykam się z kimś, to i tak czuję się jak idiota, bo za dużo myślę, jestem za bardzo podejrzliwy, chociaż tego nie okazuję, bo jak ktoś może chcieć spotykać się ze mną?

Popełniasz błąd. Nie roztrząsaj tak tego, ktoś się z Tobą spotyka z własnej, nieprzymuszonej woli to chyba dobrze, co nie? ;) Jakie ma intencje? Wyjdzie w praniu ale nie ma póki co węszyć spisku, na podejrzeniach żadna znajomość się chyba jeszcze nigdy nie rozwinęła. Wiem, że łatwiej jest napisać niż zrobić ale pamiętaj, że akurat te ograniczenia są tylko w Twojej głowie bo sam je sobie narzuciłeś, a skoro tak, to sam też możesz się ich pozbyć.

użytkownik napisał/a:

Tak mi przeszło przez myśl, że skoro postrzegasz siebie i całe swoje życie przez pryzmat tego wózka, to też i inni ludzie zaczynają Cię tak postrzegać.

Masz rację. Commodore, Ty to nie wózek, wózek to tylko przedmiot, który pozwala Ci się poruszać. Nie identyfikuj się z nim za bardzo bo zatracisz gdzieś w tym wszystkim siebie.




"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Commodore 
Biały Smok



Dołączył: 27 Lip 2018
Posty: 836
Skąd: Polska

Wysłany: 2018-08-12, 20:18   

EvenIfICould napisał/a:
Commodore napisał/a:
Najlepsze jest to, że jestem świadomy faktu, że powinienem się odezwać, napisać, ale tego nie robię.

Dobrze byś zrobił jakbyś spróbował jakoś przełamać tą barierę. Na pewno dobrze wiesz o tym, że jeśli ktoś założył sobie konto na takim portalu to już jakby wyraził przez to chęć kontaktu. Przecież na ogół właśnie po to się takie konto zakłada, z taką właśnie myślą "chcę kogoś poznać", "chcę z kimś pogadać". Narzucanie się w takim wypadku nie ma jakby racji bycia. Zgodzisz się z tym?

Zgadzam się, jak mi na kimś zależy, to staram się, piszę, odzywam się pierwszy, ale muszę też wiedzieć, czuć, że komuś zależy. Inaczej nic z tego nie wychodzi.

Commodore napisał/a:
Niestety, ale w większości rozmowy są sztywne, nijakie, prowadzone na siłę.

Tego nie przeskoczysz. Możesz być najbardziej wygadaną i kontaktową osobą ale nie z każdym się dogadasz, nie da się. Czasem po prostu nie ma tego "flow" o którym piszesz, rozmowa się nie klei, nie ma chemii. To zupełnie normalna sytuacja.

Commodore napisał/a:
Kilka razy zdarzyło mi się że był taki ekstra flow, czuło się, że ktoś faktycznie słucha, a rozmowy nie prowadzi tylko dla zabicia czasu.

I w takie znajomości celuj. Nigdy nie wiesz w co może się ewentualnie przerodzić.

Udało mi się tak trafić, ale znowu, moja psyche podpowiada że nadaję się do friendzone, a tego się boję, bo kolejnej porażki już nie dźwignę. Nie dam rady. Tylko że już sam sobie nie ufam....

Commodore napisał/a:
Ponadto, jak mogę być jakąkolwiek ofertą, jak obok jest cała masa zdrowych, sprawnych facetów?

Może ci faceci nie są wartościowi, czuli, lojalni, uczciwi jak Ty? Zdrowie i sprawność to nie wszystko, jeśli kobieta będzie szukała fajnej, wartościowej relacji to będzie raczej szukała takich cech jak Twoje niż super sprawnego i wyrzeźbionego gościa ale z sianem w głowie.

Commodore napisał/a:
Jak mam uwierzyć że będzie inaczej/lepiej?

Musisz najpierw uwierzyć, że komuś Twój wózek wcale nie musi przeszkadzać. To proste ale też cholernie trudne zarazem bo jak się człowiek przyzwyczai do pewnego toku myślenia to potem trudno się z tego wyrwać. Pomyśl, jakim cudem tylu gości na wózkach ma jednak drugie połówki, co ich odróżnia od Ciebie?
Kojarzysz może takiego gościa jak Nick Vujcic? Gość nie ma ani rąk, ani nóg. A jaką ma żonę... Pozazdrościć mu może niejeden sprawny facet.

Kojarzę faceta, nie wiem jak to zrobił, ale z mojej perspektywy, wydaje się to niemożliwe. Ja niczego nigdy nikomu nie zazdrościłem, ale podziwiam, że mu się udało. Nie wiem jak, ale widocznie dobrze trafił, ja tego szczęścia nie miałem, albo go nie dostrzegam....

Cytat:
Nawet jak już spotykam się z kimś, to i tak czuję się jak idiota, bo za dużo myślę, jestem za bardzo podejrzliwy, chociaż tego nie okazuję, bo jak ktoś może chcieć spotykać się ze mną?

Popełniasz błąd. Nie roztrząsaj tak tego, ktoś się z Tobą spotyka z własnej, nieprzymuszonej woli to chyba dobrze, co nie? ;) Jakie ma intencje? Wyjdzie w praniu ale nie ma póki co węszyć spisku, na podejrzeniach żadna znajomość się chyba jeszcze nigdy nie rozwinęła. Wiem, że łatwiej jest napisać niż zrobić ale pamiętaj, że akurat te ograniczenia są tylko w Twojej głowie bo sam je sobie narzuciłeś, a skoro tak, to sam też możesz się ich pozbyć.

Wiem to, ale taka moja "uroda", jakoś tak zawsze węszę podstęp, zwyczajnie nie wierzę, że ktoś może zaakceptować moje ograniczenia... Wiem, że takim myśleniem sprawiam sobie ból, ale, odkąd pamiętam, takie byłem. Długo mi zajmuje, abym komuś zaufał, ostatnio zajęło to 5 lat.

użytkownik napisał/a:

Tak mi przeszło przez myśl, że skoro postrzegasz siebie i całe swoje życie przez pryzmat tego wózka, to też i inni ludzie zaczynają Cię tak postrzegać.

Masz rację. Commodore, Ty to nie wózek, wózek to tylko przedmiot, który pozwala Ci się poruszać. Nie identyfikuj się z nim za bardzo bo zatracisz gdzieś w tym wszystkim siebie.


Właśnie nie chcę zatracić siebie, siebie, czyli pomocnej jednostki, dlatego też, tak obrywam po tyłku, z niemal każdej strony,,,,




 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2018-08-13, 10:47   

Commodore napisał/a:
zawsze miałem problem z samooceną

Doradziłbym Ci terapię, żeby nad tą samooceną sobie popracować, ale z tego co pamiętam wychodzisz z założenia, że nic nie jest w stanie Ci już pomóc. A szkoda.




 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
EvenIfICould 
żałosny śmieć



Wiek: 38
Dołączył: 23 Lis 2012
Posty: 619
Skąd: się biorą dzieci?

Wysłany: 2018-08-13, 11:03   

Commodore napisał/a:
Zgadzam się, jak mi na kimś zależy, to staram się, piszę, odzywam się pierwszy, ale muszę też wiedzieć, czuć, że komuś zależy. Inaczej nic z tego nie wychodzi.

Jak mówi stare przysłowie "Bo w tym cały w tym ambaras żeby dwoje chciało naraz" czy jakoś tak... :D A tak na poważnie, dobrze, że wychodzisz z inicjatywą, odzywasz się pierwszy itp, jeśli ta druga osoba też wykaże zainteresowanie to powinno być ok. Wygląda mi na to, że nie trafiłeś jeszcze na tą odpowiednią osobę ale jesteś na dobrej drodze.

Commodore napisał/a:
Kojarzę faceta, nie wiem jak to zrobił, ale z mojej perspektywy, wydaje się to niemożliwe.

Też nie wiem jak to zrobił ale myślę sobie, że on po prostu wierzył w siebie. Myślał "ja to ten gość w środku, nie to niekompletne ciało, jestem taki, siaki i owaki, na pewno pojawi się kobieta, która to dostrzeże" no i się pojawiła.

Commodore napisał/a:
Długo mi zajmuje, abym komuś zaufał, ostatnio zajęło to 5 lat.

Nie musisz od razu wyskakiwać z wielkim zaufaniem bo ludzie też są różni tak jak różne są ich intencje, natomiast słabo jest popadać w drugą skrajność i być totalnie nieufnym i nie dopuszczać do siebie myśli, że ktoś może mieć dobre intencje.

Commodore napisał/a:
Właśnie nie chcę zatracić siebie, siebie, czyli pomocnej jednostki, dlatego też, tak obrywam po tyłku, z niemal każdej strony

Doskonale Cię rozumiem. Nie zatrać się w takim czarnym myśleniu bo potem ciężko się z tego wygrzebać ani nie stawiaj wokół siebie murów bo zburzyć je potem też jest ciężko. A już na pewno nie zatrać w sobie tego co jest fajne, jesteś pomocną jednostką, dobrym człowiekiem, tacy zawsze mają pod górkę ale bardzo często udaje im się jednak wyjść na prostą, czemu Tobie miałoby się nie udać?




"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Commodore 
Biały Smok



Dołączył: 27 Lip 2018
Posty: 836
Skąd: Polska

Wysłany: 2018-08-13, 15:37   

użytkownik napisał/a:

Doradziłbym Ci terapię, żeby nad tą samooceną sobie popracować, ale z tego co pamiętam wychodzisz z założenia, że nic nie jest w stanie Ci już pomóc. A szkoda.


Niestety, ale jestem uparty, nie potrafię poprosić o pomoc, i to głupie, nie bo nie..... Samoocenę mam taką, a nie inną, ale to już właściwie od podstawówki się za mną ciągnie, tylko jedna osoba we mnie wierzyła, dopingowała. Wszyscy inni tylko krytykowali, że źle, że niedobrze, że nie tak, etc. Dlatego w siebie nie wierzę :)

EvenIfICould napisał/a:
Jak mówi stare przysłowie "Bo w tym cały w tym ambaras żeby dwoje chciało naraz" czy jakoś tak... A tak na poważnie, dobrze, że wychodzisz z inicjatywą, odzywasz się pierwszy itp, jeśli ta druga osoba też wykaże zainteresowanie to powinno być ok. Wygląda mi na to, że nie trafiłeś jeszcze na tą odpowiednią osobę ale jesteś na dobrej drodze.


Staram się, nawet bardzo, ale gdzieś tam w głowie siedzi, że to i tak nie ma sensu, po co się starać, po co walczyć, jak to nic nie da? Tylko zacznie mi zależeć, a to później będzie bolało.

EvenIfICould napisał/a:
Też nie wiem jak to zrobił ale myślę sobie, że on po prostu wierzył w siebie. Myślał "ja to ten gość w środku, nie to niekompletne ciało, jestem taki, siaki i owaki, na pewno pojawi się kobieta, która to dostrzeże" no i się pojawiła.


Dla mnie to strzał niemal jak szóstka w totka, a szczerze wolałbym trafić uczciwą dziewczynę, która zaakceptuje mnie takiego jakim jestem, niż trafić kilka baniek w totka :D

EvenIfICould napisał/a:
Nie musisz od razu wyskakiwać z wielkim zaufaniem bo ludzie też są różni tak jak różne są ich intencje, natomiast słabo jest popadać w drugą skrajność i być totalnie nieufnym i nie dopuszczać do siebie myśli, że ktoś może mieć dobre intencje.


Właśnie ciężko to wyważyć, dlatego dla własnego bezpieczeństwa, staram się nikomu nie ufać, dość szybko wyłapuję, że coś może być nie tak, często nie wiem co, ale czerwona lampka ostrzegawcza w głowie miga ;)

EvenIfICould napisał/a:
Doskonale Cię rozumiem. Nie zatrać się w takim czarnym myśleniu bo potem ciężko się z tego wygrzebać ani nie stawiaj wokół siebie murów bo zburzyć je potem też jest ciężko. A już na pewno nie zatrać w sobie tego co jest fajne, jesteś pomocną jednostką, dobrym człowiekiem, tacy zawsze mają pod górkę ale bardzo często udaje im się jednak wyjść na prostą, czemu Tobie miałoby się nie udać?


Dlaczego miałoby się nie udać? Życie raz za razem, pokazuje mi środkowy palec przy okazji śmiejąc się w twarz ;) Mimo to, nadal żyję, jeszcze się staram, ale obecna próba będzie moją ostatnią, więcej już nie zniosę, kolejna porażka będzie ostateczna. Last fight :)

Prawda jest taka, że poznałem pewną dziewczynę, ona to początkowo ciągnęła do przodu, teraz ja, nawet wbrew sobie utrzymuje ten kontakt. Nie jest łatwo, psyche podsuwa mi tylko same złe scenariusze, nie dość że walczę ze swoim introwertyzmem, to i jeszcze z depresją. Najgorsze jest to że zaczęło mi zależeć, a tak jak napisałem powyżej, boje się że będzie boleć, a że jestem bardzo emocjonalny, to także wiem, jak to przeżywam.....
I tak źle, i tak niedobrze....




 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
EvenIfICould 
żałosny śmieć



Wiek: 38
Dołączył: 23 Lis 2012
Posty: 619
Skąd: się biorą dzieci?

Wysłany: 2018-08-15, 16:49   

Commodore napisał/a:
Dlatego w siebie nie wierzę :)

Słyszałem, że to się podobno da zmienić. Przyznam się bez bicia, że ja nie jestem odpowiednią osobą do mówienia czegokolwiek na temat samooceny bo moja puka w dno od spodu ale są tu osoby, które z pewnością wiedzą jak ją podnieść.

Commodore napisał/a:
Tylko zacznie mi zależeć, a to później będzie bolało.

Z jednej strony racja, ale z drugiej, wiesz, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, może wcale nie będzie bolało bo drugiej stronie będzie zależało tak samo jak Tobie. Ja myślę, że lepiej zaryzykować ewentualne zranienie niż nie spróbować.

Commodore napisał/a:
Dla mnie to strzał niemal jak szóstka w totka, a szczerze wolałbym trafić uczciwą dziewczynę, która zaakceptuje mnie takiego jakim jestem, niż trafić kilka baniek w totka :D

Tu się zgodzę. Pieniądze choć ważne to rzecz nabyta, raz są, raz nie ma. Czyichś uczuć, takich prawdziwych, nie da się kupić, są więc dużo cenniejsze od pieniędzy i najpewniej potrafią dać też dużo więcej szczęścia.

Commodore napisał/a:
Mimo to, nadal żyję, jeszcze się staram, ale obecna próba będzie moją ostatnią, więcej już nie zniosę, kolejna porażka będzie ostateczna. Last fight :)

Nada żyjesz, jesteś silny, dałeś radę się otrząsnąć już wiele razy po ciosach od życia, nie zakładaj więc teraz nokautu ;)

Commodore napisał/a:
Prawda jest taka, że poznałem pewną dziewczynę, ona to początkowo ciągnęła do przodu, teraz ja, nawet wbrew sobie utrzymuje ten kontakt.

Stary, nawet nie wiesz jak trzymam kciuki, żebyś tym razem trafił dobrze. Nie zakładaj z góry pesymistycznych scenariuszy, nie wiesz jak to będzie a może być różnie. Płyń z tym i zobacz gdzie Cię to zaniesie. Piszesz, że Tobie zależy, piszesz, że ona z początku też ciągnęła mocno tą relację, spróbuj to jakoś wyważyć bo ogólnie brzmi całkiem dobrze.




"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Commodore 
Biały Smok



Dołączył: 27 Lip 2018
Posty: 836
Skąd: Polska

Wysłany: 2018-08-15, 17:55   

EvenIfICould napisał/a:
Słyszałem, że to się podobno da zmienić. Przyznam się bez bicia, że ja nie jestem odpowiednią osobą do mówienia czegokolwiek na temat samooceny bo moja puka w dno od spodu ale są tu osoby, które z pewnością wiedzą jak ją podnieść.


Moja samoocena także puka w dno od spodu, mimo że obiektywnie patrząc nie mam źle, sporo osiągnąłem, ale za grosz nie czuję że to moja zasługa.

EvenIfICould napisał/a:
Z jednej strony racja, ale z drugiej, wiesz, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, może wcale nie będzie bolało bo drugiej stronie będzie zależało tak samo jak Tobie. Ja myślę, że lepiej zaryzykować ewentualne zranienie niż nie spróbować.


Niestety, ale ostatnio za często mam rację, mimo że deprecha podsuwa same złe myśli, ale jakimś cudem się one zawsze sprawdzają, rzadko się ostatnio mylę....

EvenIfICould napisał/a:
Nada żyjesz, jesteś silny, dałeś radę się otrząsnąć już wiele razy po ciosach od życia, nie zakładaj więc teraz nokautu


Tak jak wyżej, zbieram takie baty, że już dalej nie mogę. Nec hercules contra plures..... Ostatnio całą swoją energię marnuję na podtrzymanie tego durnego życia, chociaż nie wiem po co :)

EvenIfICould napisał/a:
Stary, nawet nie wiesz jak trzymam kciuki, żebyś tym razem trafił dobrze. Nie zakładaj z góry pesymistycznych scenariuszy, nie wiesz jak to będzie a może być różnie. Płyń z tym i zobacz gdzie Cię to zaniesie. Piszesz, że Tobie zależy, piszesz, że ona z początku też ciągnęła mocno tą relację, spróbuj to jakoś wyważyć bo ogólnie brzmi całkiem dobrze.


Ha, chyba już nie ma za co trzymać kciuków :) Tak jak pisałem wcześniej, przyjaciel, albo friendzone w moim przypadku to opcje gwarantowane. Nie przeskoczę tego, że zawsze jestem opcją zastępczą, a jak tylko się coś zmieni, to lecę w odstawkę.
Żałuję tylko że zaczęło mi zależeć, a to jest niebezpieczne w tym stanie w jakim się znajduję. Nie mam siły walczyć, ani rywalizować, ot, kolejna porażka, nie pierwsza, ale na pewno ostatnia.

Najlepsze jest to, że początkowo to nie mi zależało :) Tylko kończy się jak zawsze.




I am happy, I'm all smiles. Just the grieving in my style. Just a problem I enjoyed. No more crying I'm
a boy. :dragonek:
 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
EvenIfICould 
żałosny śmieć



Wiek: 38
Dołączył: 23 Lis 2012
Posty: 619
Skąd: się biorą dzieci?

Wysłany: 2018-08-15, 18:13   

Commodore napisał/a:
mimo że obiektywnie patrząc nie mam źle, sporo osiągnąłem, ale za grosz nie czuję że to moja zasługa.

Spójrz na to z jakiejś innej strony, samo się nie osiągnęło przecież. Radzisz sobie pomimo tego, że nie masz łatwo i dostajesz od życia po czterech literach, doceń się bardziej ;)

Commodore napisał/a:
Niestety, ale ostatnio za często mam rację, mimo że deprecha podsuwa same złe myśli, ale jakimś cudem się one zawsze sprawdzają, rzadko się ostatnio mylę....

Może to samospełniająca się przepowiednia? (Ja nie wierzę, że coś takiego jak zaklinanie rzeczywistości istnieje, ale kto wie...) Słyszałeś kiedyś o czymś takim?

Commodore napisał/a:
Ostatnio całą swoją energię marnuję na podtrzymanie tego durnego życia, chociaż nie wiem po co :)

Teraz nie wiesz po co. A może za jakiś czas coś się pozmienia i stwierdzisz, że to była najlepiej zainwestowana energia w Twoim życiu, you never know...

Commodore napisał/a:
Ha, chyba już nie ma za co trzymać kciuków :)

No nie, nie gadaj... Serio?
To już tak definitywnie? Jak to się stało? (Oczywiście nie musisz o tym pisać, rozumiem, ciężki temat).

Commodore napisał/a:
Najlepsze jest to, że początkowo to nie mi zależało :) Tylko kończy się jak zawsze.

Jakieś pomysły skąd ten "table turn" w jej podejściu? Skoro to jej zależało z początku to skąd ten odwrót teraz?




"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
 
 
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 12