Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
Autor Wiadomość
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-24, 20:33   Życie z niepełnosprawnością fizyczną

Nie chcę się skarżyć. Nie chcę też litości. Po prostu, praktycznie nie mam z kim o tym porozmawiać. Mam 34 lata, jestem osobą niepełnosprawną od urodzenia. Poruszam się na wózku inwalidzkim. Ze względu na stan zdrowia jestem osobą dość niesamodzielną — dlatego mieszkam z rodzicami, którzy pomagają mi w codziennych czynnościach takich jak mycie, ubieranie, korzystanie z toalety. Z resztą jakoś sobie radzę. Choć trudno to nazwać radzeniem sobie, skoro praktycznie cały czas spędzam w domu. Szkołę podstawową i średnią ukończyłem w trybie nauczania indywidualnego, tzn. przychodzili do mnie nauczyciele, z którymi miałem zajęcia. Wszelkie sprawdziany i egzaminy pisałem w domu. Maturę również. Studia ukończyłem w trybie eksternistycznym przez Internet. Od tego czasu (w tym roku minie 9 lat) nie pracuję, jestem na rencie. Oprócz mojej wrodzonej niepełnosprawności cały czas przytrafiają mi się najróżniejsze problemy ze zdrowiem, które jeszcze bardziej utrudniają mi życie i sprawiają, że jestem jeszcze bardziej zależny od rodziców, którzy są już emerytami i zaczynają mieć coraz częstsze problemy — ze zdrowiem i z ogólnym radzeniem sobie z życiem. Mam świadomość tego, że jestem dla nich ciężarem. Dla siebie również, coraz ciężej mi samemu ze sobą. Nie zostałem zbyt dobrze wychowany. Z dala od rówieśników i w izolacji od świata zewnętrznego. W przekonaniu, że jestem chory, więc sobie nie poradzę i lepiej, żebym się za nic nie brał, bo może się to dla mnie źle skończyć. W całkowitym posłuszeństwie rodzicom i ich decyzjom dotyczącym mojego życia, w którym nie miałem wpływu praktycznie na nic, bo moje zdanie rzadko kiedy się liczyło. To oni o mnie dbali i wiedzieli, co jest dla mnie najlepsze. A ja dość długo, nie mogąc skonfrontować swojego z rzeczywistością pozadomową, żyłem w przeświadczeniu, że tak właśnie powinno być. Weryfikować wszystko po swojemu zacząłem dopiero kilkanaście lat temu. Dopiero teraz zaczynam dyskutować i starać się stawiać na swoim. Nie wychodzi mi to, po prostu nie umiem walczyć o swoje. Zawsze przegrywam w dyskusjach z rodzicami, gdy w momencie, kiedy staram się postawić na swoim, pojawia się argument, że to ja jestem zły, bo robię im na złość, a oni się przecież tak starają. Nie mogę powiedzieć, że się nie starają i nie dbają o mnie, bo to praktycznie dzięki nim w ogóle żyję, a obecnie nie dzieje mi się żadna krzywda. Ale zbyt wielu rzeczy nie rozumieją, mają już swoje lata i dość archaiczny sposób myślenia, który nie we wszystkim przystaje do obecnej rzeczywistości. Jednocześnie są bardzo apodyktyczni, do nich zawsze musi należeć ostatnie zdanie. W końcu to oni mnie utrzymują i pomagają mi w codziennym funkcjonowaniu. Ale tak nie będzie wiecznie, bo starzeją się i wkrótce to oni będą potrzebowali pomocy, której ja fizycznie nie będę w stanie im udzielić. Brakuje mi kogoś bliskiego. Nie kogoś, kto by się mną opiekował i wyręczał mnie we wszystkim, ale kto byłby dla mnie psychicznym wsparciem. Obecnie jedyni moi znajomi to osoby poznane przez internet, z którymi jednak znajomość utrzymuje się jedynie na wirtualnym gruncie. Mieszkam w małej wsi, gdzie ludzie praktycznie tylko mnie znają, wiedzą o moim istnieniu. Nic poza tym. Mam wielkie trudności z nawiązywaniem kontaktu z ludźmi, a potem z utrzymywaniem tych relacji. Nawet przez internet. Każda taka znajomość dość szybko się kończy. Pewnie dlatego, że w moim życiu nie dzieje się nic nadzwyczajnego, a moja codzienność jest na tyle specyficzna, że niewiele osób ją rozumie. A ja już czasem nie mam siły tłumaczyć, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Przez to pewnie skończyło się wiele znajomości z osobami, na których mi bardzo zależało, ale nie potrafiłem zrobić nic, by zatrzymać ich przy sobie. W wielu sytuacjach nie potrafię się zachować. Na wiele tematów nie potrafię rozmawiać. Wiem, że różnię się od większości swoich rówieśników. Dlatego nie potrafię znaleźć z nimi wspólnego języka. Staję się coraz bardziej aspołeczny i niechętny nawiązywaniu nowych kontaktów. Nie mam pomysłu na siebie, nie widzę przed sobą żadnej przyszłości. To w sumie tyle, bo nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Nie czekam na odpowiedzi, ani na receptę na życie. Po prostu chciałem to napisać, choć zwykle nie pomaga mi wygadanie się komuś. Tym razem też pewnie nie pomoże, dlatego w tym momencie zastanawiam się, po co ja to wszystko napisałem. No, ale niech będzie.



Ostatnio zmieniony przez Żurawek 2018-08-06, 21:13, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
takajakinne 
bóg



Dołączyła: 27 Lis 2015
Posty: 1854
Skąd: zewsząd

Wysłany: 2018-07-24, 21:45   

sickman, witaj. Wirtualne kontakty mają to do siebie, że są krótkotrwałe, ale niekoniecznie musi tak być. Ja właśnie w ten sposób poznałam swoją bratnią duszę. Życzę, żeby Tobie również udało się przenieść wirtualną znajomość w real ;)

A sytuacji nie zazdroszczę. Mój ojciec jest niepełnosprawny. Jeździ na wózku. Z mamą są 40 lat (ponad) razem... Także wszystko przed Tobą.

Cz się interesujesz?




 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
Comein 
Pokręcona głowa!



Dołączyła: 30 Lip 2015
Posty: 377
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2018-07-25, 06:58   

sickman, Cześć! Myślę, że bardzo dobrze, że mogłeś tutaj się trochę otworzyć przed nami i że skorzystałeś z tej okazji. Zawsze to jakiś początek, oczyszczenie.
Myślę, że twoje trudności rzeczywiście wynikają z tego w jaki sposób ukształtowało cię otoczenie, czyli rodzice i to że twoje życie wyglądało tak a nie inaczej. Jednak (!) podpisuję się w pełni pod tym, że to wszystko da się zmienić. Twoja sytuacja jest trudna, nie ma co ukrywać, ale jest możliwe przekucie jej w siłę do działania. Sama znam mnóstwo osób niepełnosprawnych pełnych niesamowitej siły i woli życia, więc i ty możesz.
I jeszcze jedno: nie powiedziałabym że jesteś dla kogokolwiek ciężarem. Nie wybrałeś swojego losu i nie miałeś wpływu na to że jesteś niepełnosprawny.
Nie jestem specjalistą ani lekarzem, ale polecałabym ci jakąś terapię grupową. W takich miejscach ludzie są różni, można nauczyć się dzięki temu rozmawiać z innymi i funkcjonować w społeczeństwie. Ja byłam i wiem, że nawet 1% postępu robi różnicę w tym temacie. :D
Przesyłam pozdrowienia i dużo siły :tuli:




Be the overflow
Pockets full of stones
 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-25, 21:06   

takajakinne napisał/a:
Wirtualne kontakty mają to do siebie, że są krótkotrwałe, ale niekoniecznie musi tak być.

To prawda. Mogą przekształcić się w coś dużo poważniejszego. Sam znam kilka par, które poznały się w necie, a dziś są udanymi małżeństwami mającymi dzieci. Jednak do tego potrzebna jest możliwość kontynuowania takiej znajomości w realu. Z czasem rozmowy przez komunikatory internetowe lub nawet telefon przestają wystarczać.

takajakinne napisał/a:
Mój ojciec jest niepełnosprawny. Jeździ na wózku. Z mamą są 40 lat (ponad) razem.

Nie wątpię w takie związki. Jednak biorąc pod uwagę staż małżeński Twoich Rodziców — to zupełnie inne pokolenie, z inną hierarchią wartości. Obecnie ludzie myślą zupełnie inaczej. Dziś, w czasach dominacji ciągłej gonitwy i konsumpcjonizmu raczej trudno o takie poświęcenia… Ale abstrahując od tego — choć napisałem, że brakuje mi kogoś bliskiego, to bynajmniej nie zależy mi na mniej lub bardziej formalnym związku z kimś. Z wielu względów. Po pierwsze, nie jestem zwolennikiem instytucji małżeństwa oraz rodziny. Nie są to dla mnie wartości priorytetowe. Być może wynika to z moich złych doświadczeń. Generalnie uważam, że to bardzo ogranicza indywidualność człowieka jako jednostki. W jakimś sensie odbiera mu wolność. Tę wolność, której mnie zawsze brakowało. Dlatego nie chciałbym pakować się z jednej zależności w drugą. Optymalnym rozwiązaniem byłaby dla mnie przyjaźń. Po drugie, nie chciałbym nikogo sobą obarczać. W żaden sposób. Jestem w pełni świadom obciążeń, jakie pociąga za sobą związek z osobą niepełnosprawną. To naprawdę nie jest łatwe życie. A moim zdaniem Kobieta potrzebuje mężczyzny, który będzie dla niej równorzędnym partnerem, wsparciem — nie tylko fizycznym, ale psychicznym. Ja nie potrafię być kimś takim, ponieważ sam takiego wsparcia potrzebuję. Dlatego chcę mieć czyste sumienie i w żaden sposób nikomu życia nie uprzykrzać.

takajakinne napisał/a:
Cz się interesujesz?

Zazwyczaj tym, czym nie powinienem. ;) A tak na poważnie, to psychologią, filozofią, informatyką, muzyką i literaturą.

CurlyHead napisał/a:
nie powiedziałabym że jesteś dla kogokolwiek ciężarem.

To nie tylko moje subiektywne odczucie. Choć nigdy nie wprost, to wielokrotnie słyszę od rodziców słowa świadczące o tym, że gdyby nie sytuacja ze mną, byłoby im łatwiej. Nie dziwię się. Ludzie w ich wieku są już dziś na emeryturze. Może nie wszyscy w pełni korzystają z życia, ale z pewnością mają więcej czasu na to, żeby odpocząć, zająć się sobą. Druga sprawa, że ciążę sam sobie. Masa ograniczeń wynikająca z mojego stanu zdrowia jest coraz bardziej męcząca i przygnębiająca.

CurlyHead napisał/a:
Nie wybrałeś swojego losu i nie miałeś wpływu na to że jesteś niepełnosprawny.

Być może. Cały czas jednak pozostaje przeświadczenie, że nie zrobiłem wszystkiego, co było na miarę moich możliwości, by odmienić swoje życie.

CurlyHead napisał/a:
Nie jestem specjalistą ani lekarzem, ale polecałabym ci jakąś terapię grupową.

To z pewnością jest dobry pomysł. Ale jedynie w sytuacjach, gdy samemu można wyjść z domu i się na taką terapię udać. W moim przypadku nie miałbym na kogo w tym temacie liczyć.




 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
takajakinne 
bóg



Dołączyła: 27 Lis 2015
Posty: 1854
Skąd: zewsząd

Wysłany: 2018-07-26, 12:50   

sickman, aleś Ty dobry. Faktycznie, inne są czasy, trzeba być zdrowym, młodym, jędrnym żeby z kimś żyć. Tylko nie zapomnij, że jak ten zdrowy zachoruje, jest już ciężarem i trzeba go pogonić..

Ja jestem zaburzona, mój partner również prezentuje, hm, delikatną konstrukcję psychiczną i jak norma kulturowa głosi, powinien być mi opoką. Ale wiesz co? Mimo tego że wsparciem służymy sobie nawzajem, nie odczuwam tego szczególnie dotkliwie :yahoo: Wręcz przeciwnie. Dobrze się dzięki podobnej umysłowości rozumiemy.

Przyjaźń przyjaźnią, każdemu potrzebny jest ktoś bliski. Kiedyś wydawało mi się, że dużo lepiej mieć dysfunkcję fizyczną niż psychiczną. (Przykład ojca, który jest optymistycznie nastawiony). Mi fizycznie prawie nic nie dolega i tym trudniej tłumaczyć braki w obrębie psyche...

Filozofia -pochwalam :D




 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-28, 20:24   

takajakinne napisał/a:
Tylko nie zapomnij, że jak ten zdrowy zachoruje, jest już ciężarem i trzeba go pogonić..

To prawda. Z drugiej strony, spotkałem się też z sytuacjami, kiedy osoby zdrowe zaczynały związki z osobami niepełnosprawnymi. Na początkowym etapie było wszystko ok — marzenia, wielkie plany, nadzieje etc. Kiedy jednak związek osiągał poziom bardziej zaawansowany, zdrowy partner zaczynał wymiękać — rzeczywistość przerastała jego wyobrażenia, bo trudności okazywały się być większymi, niż się spodziewał. No i relacja taka niejako umierała śmiercią naturalną.

Nie wiem, czy ja w ogóle chciałbym związku. Póki co, po 34 latach mieszkania z rodzicami i ciągłego podporządkowywania się ich woli mam jedno marzenie — być zdrowym i mieć pracę, dzięki której stać by mnie było na mieszkanie SAMEMU. Aby być panem swojego losu i móc w 100% decydować o sobie, bez oglądania się na kogokolwiek. A związek mimo wszystko wymaga uwzględnienia drugiej osoby. Wiem, to egoistyczne. Ale kiedy przez całe życie musisz iść na bardzo daleko posunięte kompromisy względem innych osób, zaczynasz odczuwać potrzebę absolutnej wolności. Nawet kosztem samotności. Pewnie po jakimś czasie takiego samotnego życia zmieniłaby mi się perspektywa i zapragnąłbym bycia z kimś. Póki co jednak chciałbym absolutnej niezależności. Aby spróbować życia tylko i wyłącznie na własnych warunkach. Co nie wykluczałoby przyjaźni, która jednak daje obu stronom takiej relacji bardzo szeroki zakres niezależności względem siebie.




 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
takajakinne 
bóg



Dołączyła: 27 Lis 2015
Posty: 1854
Skąd: zewsząd

Wysłany: 2018-07-29, 11:16   

sickman, doskonale to rozumiem. Moje dysfunkcje, co prawda nie fizyczne, skutecznie uniemożliwiały mi samodzielność. Tak naprawdę nigdy nie mieszkałam sama. Zawsze ktoś się mną opiekował. Chociaż to ostatnie raczej zgryźliwie...

Teraz to ja jestem tą, która się troszczy. Mieszkam z dziećmi. Jestem, powinnam być, dla nich wsparciem. Staram się jak umiem. Możliwe, że potrzeba spowodowala, albo delikatnie powoduje, pojawienie się kompetencji, o których istnieniu nie miałam pojęcia.

Jasne, zdarzają się gorsze chwile, całe ciągi gorszych chwil, ale jestem przekonana, że jest i będzie lepiej.

Natomiast Twoja potrzeba samotności, niezależności jest jak najbardziej zasadna. Tylko jak do niej zmierzać? Jak osiągnąć? Tu już musiałaby pomoc technika. Bo teraz jak rozumiem, rodzice Ci pomagają w codziennych czynnościach?




 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
Commodore 
Biały Smok



Dołączył: 27 Lip 2018
Posty: 836
Skąd: Polska

Wysłany: 2018-08-04, 16:34   

sickman

Sam jestem niepełnosprawny, poruszam się na wózku, tylko że jestem w pełni samodzielny, mieszkam sam... Mogę Ci powiedzieć, że to jest przekleństwo, jeżeli wiesz że nie ma nikogo, kto w godzinie "w" może Ci pomóc, albo chociaż być.
Jestem także typowym introwertykiem, zawsze dobrze czułem się sam, dopóki tak naprawdę nie zostałem sam, zupełnie bez nikogo, nawet gęby nie ma do kogo otworzyć.

W pełni rozumiem chęć poczucia samodzielności, sam tak mam, o pomoc nie poproszę, chociaż Bóg mi świadkiem, jak bardzo jej czasami potrzebuję.
Jest bardzo ciężko jeżeli wszystko musisz zrobić sam, sam decydować o wszystkim, sam podejmować wszystkie decyzje, jak nie masz nawet z kim skonsultować tego czy robisz dobrze, czy źle. Nie masz z kim cieszyć się z sukcesów, z kim martwić z porażek. To nie jest życie......




I am happy, I'm all smiles. Just the grieving in my style. Just a problem I enjoyed. No more crying I'm
a boy. :dragonek:
 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
sickman
[Usunięty]

Wysłany: 2018-08-06, 20:34   

Cytat:
Natomiast Twoja potrzeba samotności, niezależności jest jak najbardziej zasadna. Tylko jak do niej zmierzać? Jak osiągnąć? Tu już musiałaby pomoc technika. Bo teraz jak rozumiem, rodzice Ci pomagają w codziennych czynnościach?

Tak. Mycie, ubieranie, korzystanie z toalety. Z resztą staram się sobie radzić, ale już uzależnienie w ww. czynnościach dość komplikuje życie. Technika swoją drogą, choć to też kwestia niemałych kosztów.

Commodore, rozumiem, o czym piszesz. Dlatego przy obecnym stanie zdrowia nigdy nie zdecydowałbym się na samodzielne mieszkanie (choć takie właśnie by mi się marzyło), bo bez odpowiednich dostosowań nie miałbym szans nawet na podstawowe funkcjonowanie. Gdybym natomiast tylko był zdrowy, nie zastanawiałbym się ani chwili i zrobił wszystko, by tylko zamieszkać samemu.




 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
Żurawek 
Śmiertelna Nogawka



Wiek: 27
Dołączyła: 18 Paź 2014
Posty: 5179
Skąd: Polska

Wysłany: 2018-08-06, 21:03   

Zmieniłam tytuł na bardziej ogólny.




Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści. Opowieść Podręcznej M. Atwood
23.10.15r.
 
 
 
Życie z niepełnosprawnością fizyczną
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 13