Nie jestem pewien, czy w dobrym wątku umieściłem ten temat, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone
Otóż zdałem sobie sprawę, że jako dziecko byłem, że tak to ujmę "dziwny". Owszem bawiłem się z rówieśnikami i nie stwarzałem żadnych problemów z wychowaniem. Jednak pamiętam, że jako dziecko miałem dziwne myśli, już wtedy myślałem o sobie jako o kimś, kto nie jest normalny, że moje życie jest dziwne. Zastanawiałem się, czy moi rówieśnicy również mieli takie myśli. Czułem swego rodzaju "odrealnienie" - nie mam pojęcia jak mogę to ująć, bo jest to naprawdę trudne do opisania. Czy wy też mieliście tak w dzieciństwie? A może wiecie, czym może być to spowodowane?
Baby I will love you so hard like a seventies porno
Onirism, Ja tak miałam i też się zastanawiałam, czy tylko ja tak myślę. Tak właściwie to myślałam tak, ponieważ moja matka i babcia mi mówiły, że jestem głupia, dziwna itd, jednak sama też to zauważałam. Nie wiem czy jest to jakieś nienormalne u dzieci.
Onirism, ja zawsze czułam się inna, może tak o tym nie myślałam, bo jednak potrafiłam w pełni oddać się prawidłowościom wieku dziecięcego, czyli głównie zabawie, ale zawsze odczuwałam pewnego rodzaju inność. Przejawiało się to między innymi tym, że rówieśnicy, a także młodsi, jak i starsi nie chcieli ze mną spędzać czasu, w tym także bawić się. Z wiekiem spowodowało to u mnie niejako poczucie bycia gorszą, ale miałam też takie chwile, że wydawało mi się, bo chyba o pewności nie mogę tutaj mówić, że mnie i moich rówieśników dzieli ogromna przepaść intelektualna i emocjonalna. Dlaczego? Bo coś, co mnie się wydawało bardzo proste, to z reguły wszystkim dookoła sprawiało trudność. Ja na przykład w wieku 10 lat potrafiłam odczuwać samotność, odrzucenie, bo wiedziałam, że jest na świecie osoba, która mnie nie chce, a nie wiedziałam, dlaczego - chodzi tutaj o matkę biologiczną, która mnie oddała obcym ludziom i nie szukała przez lata kontaktu, nie rozumiałam wówczas, dlaczego, podczas, gdy moi rówieśnicy odczuwali jedynie beztroskę i permanentne szczęście. Do tej pory tak mam, że inaczej podchodzę do pewnych ważnych kwestii życiowych, niż osoby w moim wieku, a niekiedy i starsze. Jakoś tak nie wiem sama, jak to określić - może dojrzalej, bardziej odpowiedzialnie?
Też tak miałam. Takie przeczucie że jestem inna i tu nie pasuje. A w dodatku miałam w dzieciństwie myśli samobójcze więc chyba od tego zmieniło mi się to postrzeganie świata. Często zadawałam pytania mamie o życiu
A sądzicie, że depresja albo inne choroby psychicznie są w jakiś sposób z nami od urodzenia? Miewaliśmy dziwne myśli jako dzieci, a potem to się pogłębiło. Może coś jest na rzeczy, oczywiście nie mówię, że to prawda, tak tylko skojarzyłem.
Baby I will love you so hard like a seventies porno
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1400 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-03-05, 22:26
Cytat:
A jakie dzieci nie mają dziwnych myśli?
Każde ma dziwne myśli, zachowania, nawyki.
Ja się praktycznie nie odzywałam w dzieciństwie.
Każdy takie "coś" przechodził, nie ma idealnego dziecka i nie ma w tym niczego nadzwyczajnego.
Wiek: 29 Dołączyła: 12 Cze 2017 Posty: 341 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-03-06, 09:11
Ja za to miałam ciągłe wrażenie, że nikt mnie nie lubi. I, że inne dzieci bawią się ze mną bo muszą... Jeszcze się bałam, że zrobię coś głupiego lub powiem i już w ogóle nie będę miała z kim się bawić.
Nie jestem pewien, czy w dobrym wątku umieściłem ten temat, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone
Otóż zdałem sobie sprawę, że jako dziecko byłem, że tak to ujmę "dziwny". Owszem bawiłem się z rówieśnikami i nie stwarzałem żadnych problemów z wychowaniem. Jednak pamiętam, że jako dziecko miałem dziwne myśli, już wtedy myślałem o sobie jako o kimś, kto nie jest normalny, że moje życie jest dziwne. Zastanawiałem się, czy moi rówieśnicy również mieli takie myśli. Czułem swego rodzaju "odrealnienie" - nie mam pojęcia jak mogę to ująć, bo jest to naprawdę trudne do opisania. Czy wy też mieliście tak w dzieciństwie? A może wiecie, czym może być to spowodowane?
Też miałam odrealnienie. Byłam skryta. Dzieci w przedszkolu i podstawówce były potworami bo byłam nieśmiała. Zawsze wierzyłam w magię i inne istoty. Czułam, że jestem inna i zmienię świat. Na początku nawet myślałam, że ktoś za mną chodzi i mnie prześladuje. Nie dajmy się ponieść. Jakbym opowiedziała to psychiatrze powiedziałaby że miałam początki schizofrenii. Zabawne. Nadal wiem, że zmienię świat i mogą to być urojenia. Nic mnie to nie obchodzi. W końcu jestem szczęśliwa. Mogę to powiedzieć. Każdy dzień to krok do przodu i zrobiłam je sama. Żaden lekarz i psychiatra. Trzeba grać i iść do celu. Dzieciństwo nie ma znaczenia. Liczy się teraz i trzeba to naprawić.
PS. Nie odpowiadam na zaczepki i nie ładne komentarze lub próby negowania moich osobistych twierdzeń i myśli, które tu przed chwilą napisałam. Nie mam czasu na takie głupoty. Bez urazy. Piszę to bo nie chce, żeby ktokolwiek mnie zaczepiał w nieprzyjemny sposób.
Ja za to miałam ciągłe wrażenie, że nikt mnie nie lubi. I, że inne dzieci bawią się ze mną bo muszą... Jeszcze się bałam, że zrobię coś głupiego lub powiem i już w ogóle nie będę miała z kim się bawić.