Cóż, mam swój sposób jedzenia jabłek. Najpierw obieram, potem odkrajam te 4 części aż zostaje ogryzek Następnie obgryzam ogryzek (?) , potem jem te 4 części jabłka, a czasem na końcu jeszcze zjadam tą skórkę.
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Jak pewnie niektórzy zauważyli w tym tygodniu mam nieszczęście mieszkać u matki. I obserwuję jej sposób jedzenia*, i wydaje mi się on dziwny. Nie pamiętam jak było kiedyś, ale teraz wygląda to tak:
Poniedziałek: Na obiad ziemniaki i duszone pieczarki. Zostało ziemniaków, ale na kolację** są kanapki.
Wtorek: Na śniadanie są kanapki, a ziemniaki nadal nieruszone. Na szczęście na obiad dogotowała więcej ziemniaków i zrobiła kapustę kiszoną i jakieś mięso. Zostało trochę kapusty i dużo ziemniaków. Na kolację kanapki. Znowu!
Środa: Na śniadanie... kanapki A na obiad krokiety z kapustą z wczorajszego obiadu. Ziemniaki stoją nieruszone. Krokietów zostało tyle, że miałabym jedzenie na na 3 dni. Co na kolację? KANAPKI!
Wróżę, że jutro na śniadanie będą jedli kanapki, ziemniaki matka wyrzuci, krokiety będą sobie schły na parapecie, a ona zrobi pizzę***. Pizza nie będzie w sobie zawierała ani krokietów, ani ziemniaków, ale istnieje szansa, że będzie zawierała kanapki. A na kolację będą kanapki, chociaż będzie jeszcze pół blachy pizzy i wczorajsze krokiety.
Rzeczy, które są tutaj dla mnie dziwne:
1. Jedzenie obiadu o 11 - 12, a kolacji o 16 - 17.
2. Jedzenie kanapek po kilka razy w miesiącu... co ja gadam?! Po kilka razy DZIENNIE!
3. Robienie następnego jedzenia, kiedy poprzednie się jeszcze nie skończyło, a jest dobre. Po prostu marnuje te ziemniaki.
---
*Jako że ona uważa, że obiad powinien być NAJPÓŹNIEJ o 12, a wstaje i zaczyna robić śniadanie chyba o 5, to nie mam szans na robienie jedzenia... Nie mam tez szans na sprzątanie kuwety (śledzi kiedy kot skorzysta i natychmiast biegnie wybierać) ani karmienie kotów.
**W związku z tym co napisałam 'gwiazdkę wyżej', kiedy wracam z pracy i jem obiad, oni jedzą kolację.
***Pytałam dzisiaj, czy zrobi pizzę, ale że pytałam o 11, to już kończyła robić obiad, więc nie było pizzy.
vulpes, boję się zapytać jakie wyciągnęliście wnioski z tego badania...
Jakkolwiek niektóre zwyczaje żywieniowe nie są szkodliwe, tak moje raczej nie należą do najbardziej bezpiecznych...
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-12-11, 14:23
Chochlik napisał/a:
Jedzenie kanapek po kilka razy w miesiącu... co ja gadam?! Po kilka razy DZIENNIE!
U nas też zwykle je się kanapki na śniadanie i kolację. I jest to dla mnie całkowicie naturalne.
Chochlik napisał/a:
Robienie następnego jedzenia, kiedy poprzednie się jeszcze nie skończyło, a jest dobre. Po prostu marnuje te ziemniaki.
W moim rodzinnym domu to również norma. Po kilku dniach jedzenie nadal jest dobre i wtedy jemy tzw. "resztki". A ziemniaki zwykle zbierają się z dwóch czy trzech dni i wtedy je smażymy. A dla taty i tak zawsze muszą być ugotowane...
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Prawie zawsze jem brokuły/kalafior/ziemniaki z keczupem. Jedzenie kroję na rękach, bo szkoda mi brudzić deski. Przed szkołą robię 2 kawy i wypijam je na raz jak lekko ostygną. Brzydzę się posłodzoną kawą i herbatą, nie jestem w stanie ich wypić. Lubię jeść kanapki z dżemem i serem żółtym. Warzywa na patelnie jem usmażone z jajkami (taka warzywna jajecznica ) Szynkę zawsze idealnie obkrawam z wszelkich tłustych miejsc, żyłek itd. Jem miód łyżkami. Nie tykam czipsów, niedobrze mi jak czuję ich zapach. Nałogowo i o każdej porze wyjadam twaróg i jabłka.
Także szynkę zawsze kroję i odcinam skórkę, tłuszcz itp.
Kanapki z białym serem jem tylko wtedy, jeśli mogę polać je keczupem.
Kiedyś, gdy jeszcze jadłam kanapki z żółtym serem także polewałam je keczupem.
W dzieciństwie jadłam poduszone ziemniaki, wymieszane z keczupem. Czerwonawa papka, teraz uznaję to za obrzydliwe.
Jabłko zawsze kroję na kawałki, nie lubię jeść całego.
Lubię suchy makaron z zupek Knorra. I suche płatki śniadaniowe. Oraz suche kakao Nestuiqa.
Swego czasu lubiłam połączenie: kanapki z musztardą + sok pomarańczowy do popicia.
Na chwile obecną tyle jestem w stanie sobie przypomnieć.
Hathor, ja makaron z zupek zalewałem wodą w kubku, kiedyś jak dodałem przyprawy to nie rozpuściły się i na dole zostały i smakowały okropnie. Teraz robię sobie "zupkę chińską" bez przypraw czyli po prostu miękki mokry makaron w kubku.
1. Jeśli mam możliwość (np. robię kanapki dla kilku osób), to jem tylko górę bułki. Dół mnie nie cieszy .
2. Jeśli mam na talerzu ziemniaki i np. sałatkę z sosem, nie zjem ziemniaków, które się w tym sosie wytaplały, bo mnie brzydzą.
3. Piję kawę z olejem kokosowym, ale nie wiem, czy to dziwne.