O, nigdy nie doprawiam zup. Mam taką zasadę prawie od dziecka . Jak jest ugotowane i doprawione przez kogoś - takie zjem. Żadne polepszanie, bo się boję, że coś źle zrobię i będzie nie dobre.
Aha, płatki zbożowe po zalaniu mlekiem mają trochę postać (15-30 min.) i porządnie nasiąknąć. Chrupiących nie uznaję.
Herezja!!! Wyłącznie chrupiące nadają się do spożycia i koniecznie zalane mlekiem prosto z lodówki (zalewanie cieplejszym to zwykła zbrodnia). Papka jest absolutnie niejadalna
Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2011-02-18, 21:17, w całości zmieniany 1 raz
Latem miałam takie coś, że jadłam tylko określonymi sztućcami. Inne nie wchodziły w grę. Nie byłam w stanie normalnie zjeść normalną łyżką, czy widelcem. Musiałam mieć takie, które w połowie miały czerwony plastik.
A tak odnośnie waszych płatków, to mój ojciec jadł takie hurtowo i zawsze zostawiał parę na talerzu i talerz wrzucał do zlewu. I kiedyś patrzę tam, a tu coś czarnego siedzi sobie . Płatki takie śmieszne formy przybierały, jak posiedziały za długo w mleku.
I nie trawię żadnych płatków prócz cynamonowych i miodowych. Odrzuca mnie na samą myśl o czekoladowych.
Ostatnio zmieniony przez 2011-02-18, 21:20, w całości zmieniany 1 raz
Herezja!!! Wyłącznie chrupiące nadają się do spożycia i koniecznie zalane mlekiem prosto z lodówki (zalewanie cieplejszym to zwykła zbrodnia). Papka jest absolutnie niejadalna
<gasp!> Wiedźma! Na stos z nią! ; >
Wg mojej doktryny ciepłe mleko jest jak najbardziej dopuszczalne. Wyższa temperatura mleka oznacza szybsze namoknięcie płatków, a wszystko to na chwałę Pana i pożytek wszelaki.
Wg mojej doktryny ciepłe mleko jest jak najbardziej dopuszczalne. Wyższa temperatura mleka oznacza szybsze namoknięcie płatków, a wszystko to na chwałę Pana i pożytek wszelaki.
Straszne... może jeszcze napiszesz, że lubisz sernik sprofanowany rodzynkami
Wg mojej doktryny ciepłe mleko jest jak najbardziej dopuszczalne. Wyższa temperatura mleka oznacza szybsze namoknięcie płatków, a wszystko to na chwałę Pana i pożytek wszelaki.
Zgadzam się
Lubię z zimnym, ale mleko prosto z lodówki źle wpływa na gardło, długi czas takie piłam, a potem gardło mi się rozchorowało, jako że - aktualnie - wciąż mam niewyleczone, to wolę nie ryzykować. Z letnim, ciepłym mlekiem też niektóre płatki bywają pyszne
Przed chwilą zjadłam Cini Minis z ciepławym mlekiem Pycha
dead_eternity napisał/a:
Nie raz obwąchuję coś przed zjedzeniem . Sprawdzam, czy brzydko nie pachnie, nie jest zepsute itd.
Też tak mam
U siebie w domu, jak ktoś przyuważy, to zawsze mi coś powie na ten temat
A sernik uwielbiam, ale bez rodzynek zawsze rodzynki wygrzebuję
Wszelkie kotlety muszę mieć bez panierki i nie tykam mielonego. Odrzuca mnie na kilometr. Dopiero niedawno zjadłam na siłę, bo nie miałam wyjścia, głodna nie mogłam chodzić, ale od dziecka pamiętam, że tego nie ruszałam.