Kiedyś chodziłam do szkoły z taką jedną A. Trzymałyśmy się razem przez trzy lata. Byłyśmy (niby) przyjaciółkami, jednak ta przyjaźń szła tylko w jedną stronę, tzn. byłam zawsze wtedy gdy ona mnie potrzebowała. Zrzynała ode mnie na testach, robiłam za nią zadania. Ale to nie wszystko... z nią w szkole piłam, ćpałam, chodziłam na wagary, cięłam się. Zawsze chciałam jej dorównać, bo to ona była ta ładniejsza, to ona wyrywała najlepszych facetów, ona miała wszystko... a ja byłam jak taki jej cień. Długo było mi to na rękę, bo dzieki temu zawsze byłam tam gdzie działo się najwięcej. Potem zaczęło mi to przeszkadzać... tak jakoś w 3kl zawodówki. Jakoś bez kłótni wytrzymałam ten ostatni rok, będąc tą gorszą... źle wpływały na mnie nasze spotkania, jakoś zawsze mnie dobijały.
Po szkole widywałyśmy się czasami, potem wyjechała do Holandii - miałam spokój. Wróciła jakiś czas temu... i widujemy się od czasu do czasu (między innymi dlatego, że jest kuzynką moje najlepszej koleżanki). Zawsze się przy niej czuję źle. A to jestem za mało zabawna, a to za gruba, a to za mało rozrywkowa, a to za mało mam kasy... itp.
Ciągle coś, zawsze musi mnie wyśmiać z byle powodu: że ścięłam się na krótko, albo z tego jaką mam piosenkę na czasoumilaczu...
Głupie wiem, ale ona tak cholernie mnie dobija.
No i jutro mam rozpoczęcie w szkole. I jak się okazało - ona jest w moje grupie. Myślałam, że może jakoś się przeniosę do innej grupy, ale za późno - właśnie dzwoniła, że jest taka szczęśliwa - ŻE BĘDZIE TAK FAJNIE JAK KIEDY?!
Myślałam, że się poryczę. Tak się cieszyłam, że idę do szkoły, teraz już mi się nie chce.
Mieliście kiedyś takich 'znajomych'? Jak sobie z nią poradzić? Jak się uodpornić?
Tylko nie mówcie, że olać, to jest jedna z tych osób, których nie da się olać... no i ona jest z paczki znajomych mojego męża... więc, wiecie... wstydu też chciałabym sobie zaoszczędzić.
Ostatnio zmieniony przez Mustela Nivalis 2014-02-14, 11:38, w całości zmieniany 3 razy
Już zaplanowała, że jutro po wykładach będziemy pić z okazji jej urodzin, ale powiedziałam, że nie, że nie mogę, nie chcę... i że moja Mała jest chora, wiec nie będę mogła zostać. A jeśli jutro nadal będzie nalegać, to zwolnię się z ostatniej godziny i sama wrócę do domu.
Dokładnie. Asertywność to podstawa, Agatko.
I nie tylko czasy się zmieniają, ale i ludzie.
Niech zrozumie, że wydoroślałaś ze ćpania, picia i cięcia się w szkole.
Czuczi, postaraj się przez taką osobę nie zrywać z zajęć... Sytuacja lipna, ale gdyby się uprzeć to można by znaleźć jednego plusa i się go trzymać. Jakiego? Choćby tego:
Mercy napisał/a:
Czuczi, musisz nauczyć się stanowczego "nie"!
To też jest dobrym rozwiązaniem:
Mercy napisał/a:
A może jej powiesz, że teraz nie będzie już jak kiedyś bo wszystko się zmieniło?
Masz dziecko, rodzinę i czasy się zmieniły.
Teraz co innego jest ważne dla Ciebie. A nie imprezy.
Powiedzenie tego wprost i konsekwentne odmawianie jej propozycjom...
Mieliście kiedyś takich 'znajomych'? Jak sobie z nią poradzić? Jak się uodpornić?
ja miałam podobnie, może nie za bardzo tu pasuje, ale taka kwestia lat młodzieńczych. Znajomi z klasy i z podwórka, miałam wtedy ok. 7-8 lat. Kiedy miałam lody albo kupowałam w sklepie słonecznik czy inne pierdoły za swoje pieniądze to byłam fajna. Jak nie kupiłam nic .. nie odzywali się do mnie.
Najlepszym sposobem jest rozmowa oraz tak jak ktoś napisał, nauczenie się stanowczego "nie". Mówisz, że nie da się jej olać, też myślałam, że tamtych się nie da. Ale udało mi się, zakolegowałam się z kimś innym i nawet nie przebywałam w ich towarzystwie. Nie reaguj na zaczepki typu: chodź napijemy się, daj ściągnąć, chodź naćpamy się ... żyj swoim życiem, masz swoje życie ona ma swoje.
Eh, moja kumpela chyba dziś się zorientowała, że przytakuję jej by ją zbyć.
Nie truje mi już. Chociaż próbowała. Mam się z kim trzymać.
I mam na nią sposób... kiedy ona zaczyna nawijać o imprezach, chłopakach itp - ja zaczynam gadkę na temat Ami o wszystkim ile śpi, co robi, ile już mówi, czego się nowego nauczyła, ile zjada, jak przetrwała ostatnie szczepienie, że się z nocy nie wyspałam przez jej ząbki.. itp. Dziewczyna w tym momencie odpada. Nie ma cierpliwości słychać i mi też nie zanudza... hehe