Po prostu rozmawiam z kimś. Może być o pierdołach, ale wtedy nie myślę.
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Mercy, Dobry pomysł, bo ja ślepy nawet nie zauważyłem tego tematu, a rzeczywiście jest warty uwagi.
Mój sposób może nie jest najlepszy i najzdrowszy, właściwie to dosyć szkodliwy, ale dla mnie skuteczny. Nazwijmy to " zagłuszaniem nałogu " . Słucham bardzo głośno muzyki, tak że nie słyszę własnych myśli, nie skupiam się na chęci zrobienia tego, ale na muzyce. Nie mogę się na chęci skupić, bo jej tak jakby nie słyszę w swojej głowie. Niestety to dosyć niszczy słuch, dlatego nie polecam tej metody.
Ja staram się akceptować własne pragnienie zrobienia sobie krzywdy... wiem, że ono we mnie jest i pewnie jeszcze długo będzie, ale staram się myśleć na zasadzie, że wcale nie jestem niewolnicą tego pragnienia... że może się ono pojawiać, ale to nie znaczy, że mam od razu sięgać po coś ostrego. W końcu moje pragnienie nie może być silniejsze ode mnie, bo jest częścią mnie i w najlepszym wypadku dysponuje taką samą siłą jak i ja... i od czasu kiedy tak to sobie tłumaczę przegrywam tylko wtedy kiedy stwierdzam "pierd*** mam to w rzyci", czyli wtedy kiedy sama rezygnuję z walki... a rezygnuję z niej wtedy kiedy przestaję widzieć w tym sens, kiedy spisuję siebie i swoje życie na straty, kiedy zabijam w sobie wszystkie pozytywne impulsy i skaczę na główkę w otchłań depresji...
Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2012-02-04, 01:24, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10448 Skąd: świat
Wysłany: 2012-02-04, 10:07
Ostatnimi czasy znów to za mną chodzi, ale wtedy albo nie potrafię na szczęście znaleźć tego czegoś ostrego co zwykle, a jeśli znajdę to po chwili uświadamiam sobie "nie po to kurde tyle kasy wydałam na leczenie blizn, nie po to tyle ryczałam, że ich nie chcę, żeby nowe robić"
Działa
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Ja, gdy się denerwuje biorę tabletki. Tak z 15-20 może więcej. Nigdy ich nie licze i nie patrzę co biorę.Sama świadomośc tego, ze je połknęłam mnie uspokaja. Tak mają ludzie z żyletką. To po prostu jest silniejsze ode mnie. Ktoś polecił mi, abym zajęła czymś umysł. Czyli "joga" . Dostałam różne ćwiczenia. Niektóre wymagaja wysiłku ale się oplaca. O wiele lepiej się czuję i nie myślę o tabletkach.
1. walczę z uzależnieniem
2. będę bardziej rozciagnięta
3. będę zdrowasza.
Więc, polecam. Jeżeli ktoś jest zainteresowany proszę pisać na gg
Rozmawiam z Przyjaciółmi. Mówię, to co myślę... Że mam ochotę wrócić, że tęsknie za tym... Piszę też na forum o moich wahaniach nastroju. Póki co pomaga...
ja zawsze kogoś zapraszam do siebie, lub wychodzę z domu do kogoś i siędzę tam do czasu kiedy pragnienie nie przejdzie.. jednak nie zawsze się udaje, ale cóż próbowac trzeba a czasem staję nago przed lustrem i tez przechodzi
Nie jestem pewna czy to dobry temat...
Jak walczę? Hmmm... Nie walczę. Ale żebyście mnie dobrze zrozumieli - nie walczę, ale się i nie tnę. Ostatnio dochodzi do mnie, że to nie ma sensu. Nie chcę się zabić, bo nie potrafię - coś ciągle mnie tu trzyma na świecie. A skoro nie chcę się zabić to jaki jest sens robienia sobie krzywdy? Zostaną po tym tylko blizny, z których będę musiała się tłumaczyć coraz większej liczbie osób.
Niestety nie oznacza to wszystko, że w jakiś sposób wygrałam. Nadal bywa mi źle - bardzo często popadam w depresyjne nastroje, jest mi smutno, mam niską samoocenę... Nadal żyję z dnia na dzień bojąc się wszystkich i wszystkiego. Po prostu nie widzę już sensu w cięciu się, skoro to nie zmieni mojej sytuacji. Jednak zmienić ją tą właściwą drogą - jest bardzo trudno. Bardzo brakuje mi kogoś blisko, kogoś kto by mi pomagał na co dzień. Wiem, że to możliwe, ponieważ byłam już tak zakochana, że każdy dzień wydawał mi się darem od Boga.
"Każdy ma niezbywalne prawo do zmarnowania sobie życia."
Amelia
nie wytrzymuje już tego wszystkiego. Staram się ale nie daje rady... Szkola, dom, swięta, przylot siostry z tym swoim... To nie na moje nerwy...poza tym mam siebie dość. Nie moge na siebie patrzeć,mam taki ochydny wielki brzuch że we wszystkich chuciach, kurtkach itp widać to, poza tym te nogi... Nie no, ja już nie mam do siebie siły...
Hej... nie możesz się teraz poddać. Wytrzymałaś miesiąc. Musisz się wyciszyć. Nie myśl o tym. Od kiedy założyłam tutaj konto to nie wzięłam ani jednej tabletki. Co do wagi ;/ nie gadaj głupot .. a nwet można odchudzam się. Ja.. od 2 dni biegam i a6w.. 22927258 gg. jakbyś chciała napisać.