Apatia, zmęczenie. W tym momencie mam dość, siły brak. Psychicznie zaczynam się kończyć...
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
I znowuż ten sam schemat - kilka dni poprawy, a potem nawrót choroby. Może gdybym widział jeszcze sens w analizowaniu własnych mechanizmów, napisałbym post w temacie co sprawiło, że przegraliście? Ale nie, już nie chcę, nie potrafię... Brak mi sił, by czuć, myśleć i wspominać. Chciałbym zniknąć, więc przepraszam, że jeszcze ciągle jestem.
Znowu czuję się okropnie, mam ochote zrobić sobie krzywdę. Boli mnie to że nic nie zwróci mi zmarnowanego na toksyczną relacje roku. Na dodatek nie radzę sobie z jedzeniem i planuję napadowe zakupy bo 2km do sklepu już nie są przeszkodą.
Wiek: 22 Dołączyła: 31 Sie 2017 Posty: 429 Skąd: śląskie
Wysłany: 2018-07-13, 13:08
Czuję się źle.
Banalne błędy jak kupienie tylko jednego chleba, czy zapomnienie czegoś dopisać do postu wywołuje u mnie coś w rodzaju ataku paniki. Na przemian ledwo powstrzymuję łzy, przyspieszony oddech, czy trzęsienie się. Pilnuję młodszego brata i już raz się zapytał co mi się dzieje, muszę bardziej uważać.
Pewnie zacznę banalnie ale mnie pomaga wysiłek fizyczny oraz medytacja. Dostałem kartę multisport w robocie i zaliczam każdą siłownie lub lekcje sztuk walki w okolicy. Jeśli ktoś ma problem z pieniążkiem na takie wypady to można biegać albo ćwiczyć w domu a medytacja jest darmowa. Polecam, mnie pomaga, przynajmniej doraźnie.
czuje sie tak okropnie, wrocily mysli meczace mnie pol roku, co gorsza napedzam te mysli jak szalona
mam ochote zacząć dramę tylko po to żeby to z siebie wyrzucić, nienawidzę siebie i mam ochotę uciec, nie wiem co mam teraz robić
<<< Dodano: 2018-07-19, 10:34 >>>
Cierpię, to kara za to co zrobiłam. Nienawidzę siebie za ciągłą potrzebę obserwowania, że chcę wiedzieć za dużo. Przegrywam z autoagresją.
To wciąż męczy i rozrywa na kawałki, nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam. Gorsze myśli robią ze mną co chcą.
Strasznie się czuję. Nie potrafię niczego zacząć, ani skończyć. Nawet nie potrafię zasnąć, bo zaraz gnębią mnie myśli i niepokój. Już od kilku dni jest tak źle. Nie mam na nic ochoty, na spotkania, na rozmowy. Siedzę tak więc niespokojny i myślę...
Zbyt długi sen także nie jest dobry, więc nie wiem ile godzin snu masz na myśli.
Także się czuję mocno zmęczona psychicznie i nawet zwiększenie ilości snu tego nie poprawia, właściwie to z tego zmęczenia mogłabym w ogóle nie wstawać z łóżka.
Umiejętność zrelaksowania się nabrania nowej energii u mnie widoczna jest na wszelkich wyjazdach, nawet weekendowych, zmiana miejsca, klimatu, odstresowanie się, wrzucenie na luz.
Ostatnio zmieniony przez 2018-07-20, 08:36, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-07-20, 08:35
_Azazel, niekoniecznie. Sen na zmęczenie fizyczne - ok. Na psychiczne to rad jest wiele, chodzę do miejsca, gdzie i pracuję i też czasem odpoczywam. Aktywność fizyczna też trochę daje. Czasem samotność, czy odcięcie się od wszystkiego na chwilę i bycie z tą moją osobą. Weekend idzie, myślę, że odpocznę.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Moja paranoja/psychoza osiągnęła kolejny poziom zaawansowania. Wciągam w to bagno kolejne osoby, choć tego nie chce (dostają rykoszetem). Plus dochodzi to, że nie potrafię przyjąć pomocy i ciągle obawiam się, że poczta pantoflowa zadziała i zaraz będą mnie obgadywac.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Coraz bardziej przestaję wierzyć w siebie, czy ja w ogóle będę umiała żyć inaczej niż z dnia na dzień? Boję się sierpnia i samotności. Na razie drugi dzień bez aa ale wiem, że długo to nie potrwa. Nienawidzę siebie.