Wiek: 33 Dołączył: 15 Gru 2014 Posty: 21 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-04-28, 22:58
snape2 napisał/a:
Ale mi wytłumaczenie... żyć żeby czytać jakieś książki i słuchać muzyki... Zajeb... cel masz... Normalny szary człowiek nie przeżywa tego co my - no tak nie zna bólu, cierpienia, samotności, objawów somatycznych... Rzeczywiście ma gorzej od nas...
Nie no kolego nawet nie jestem za to zły tylko żal mi Ciebie Twojego podejścia do życia. Z takim nastawieniem nigdy nie będziesz w pełni szczęśliwy. Może dla Ciebie moje podejście do życia jest błahe, ale uwierz książki muzyka kształtują ducha. To dzięki nim jeszcze tu jestem, pozwalają spojrzeć na ten świat szerzej. To dzięki książkom zaakceptowałem ten stan w jakim się znajduję. Może dla Ciebie to głupie, ale rozwój duchowy też jest ważny.Dajmy ten przykład dobra spoko odniosłeś sukces, jesteś bogaty masz dużo hajsu i co z tego. Spójrz że ludzie na szczycie też popełniają samobójstwa aktorzy, piosenkarze. Wiem że może w życiu i nie odniosę jakiegoś spektakularnego sukcesu, ale akceptuję ten stan i akceptuję samego siebie i to jest najważniejsze. Jednak uważam się za wartościowego człowieka to co przeżyłem to co czuję kształtuję mnie. W sumie a może i kiedyś i ja odniosę jakiś sukces, biorę tabletki zacząłem się leczyć, jest lepiej, czemu by nie. Dlatego też nie ogarniam ludzi, ludzie widzą kolory czarne albo widzą kolory białe, a życie takie nie jest. Życie to nie film, wiem w filmach wszystko jest takie jasne i w ogóle. Dobra rozgadałem się ale naprawdę, wiem ja też nie jestem krystaliczny często uciekam w szpony nałogu, ale kurczę to przecież takie ludzkie. Błądzić jest rzeczą ludzką. Kończę swoją wypowiedz bo chyba to co chciałem już przekazałem. Pozdr wszystkim
"Mówią, że świat poszedł naprzód. No tak! Poszedł naprzód, poszedł naprzód, i to bardzo... zawędrował po drodze do piekła." Stephen King- Czarnoksiężnik i Kryształ
Ostatnio zmieniony przez PanLew 2017-04-28, 23:31, w całości zmieniany 1 raz
Ale mi wytłumaczenie... żyć żeby czytać jakieś książki i słuchać muzyki... Zajeb... cel masz... Normalny szary człowiek nie przeżywa tego co my - no tak nie zna bólu, cierpienia, samotności, objawów somatycznych... Rzeczywiście ma gorzej od nas...
Może dla Ciebie moje podejście do życia jest błahe, ale uwierz książki muzyka kształtują ducha. To dzięki nim jeszcze tu jestem, pozwalają spojrzeć na ten świat szerzej. To dzięki książkom zaakceptowałem ten stan w jakim się znajduję.
Dobrze, że masz coś, co Ci pomaga, że znalazłeś sobie przestrzeń, w której odnajdujesz siłę do życia. I że dzięki temu zaakceptowałeś ten stan. To jest naprawdę duży sukces, gdy się coś takiego ma. Ja mam kilka pasji, m.in. też książki, ale gdy nasilają się stany depresyjne, nic nie jest w stanie przynieść mi ulgi. Wszystko staje się szare i bez wartości, nawet książki.
qń napisał/a:
Może dla Ciebie to głupie, ale rozwój duchowy też jest ważny.
Poza tym wiesz, jak coś jest głupie, ale działa, to znaczy, że nie jest głupie. To genialne, że książki i muzyka trzymają Cię przy życiu.
Czuje się źle, ale to moja wina... Złapałam się na tym, że często mówię takie "półprawdy", nie tłumaczę czegoś co w mniejszym lub większym stopniu powinnam. Dziwne to: jakbym bała się powiedzieć to co myślę, lub bała się, że ktoś nie zaakceptuje moich działań (tych normalnych, że tak to ujmę). Uważam, że nie muszę lub po co to robić a później wychodzi z tego nie wiadomo co... I wiadomość dnia: nie jestem dobrym człowiekiem, w sumie jestem nikim..., który nawet postawić na swoim nie umie i obronić swoich racji, który czuje, że musi się z wszystkiego tłumaczyć i kryć wszystko co mi się podoba a innym nie aby nie było kłótni i problemu...
Przed znakami interpunkcyjnymi nie stawiamy spacji. | Hekate
Ostatnio zmieniony przez Hekate 2017-04-29, 22:20, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 23 Dołączyła: 06 Cze 2016 Posty: 274 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-04-30, 21:16
No jest kiepsko. To uczucie braku przynależności, czy coś...
Wszyscy są tacy nerwowi, chyba zapomnieli o mnie. Tzn, nie chcę być jakoś egoistyczna, ale "oczekiwałam" od rodziców większego zaangażowania? Nie umiem napisać tego tak, żeby nie zabrzmiało jak wytykanie błędów przez głupiego dzieciaka. xD
Straciłam kompletnie zainteresowania. Moja miłość - konie... nie wiem, co z tym. Zależy mi na mojej kobyle, ale nie potrafię się zebrać i do niej pojechać. I bardzo boli mnie fakt, że rodzice tylko irytują się, jak proszę ich o podwózkę. Nie chcę źle dla nikogo. Po prostu... nie mogę z jakiegoś powodu. Nic już nie rozumiem.
Moi "przyjaciele" zabrali mi wszystko, na czym i zależało. Dlaczego nie mogłyby być już wakacje...?
What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
Sama nie wiem czy chcę być wśród ludzi czy nie. Z jednej strony chce ich bliskości, ale z drugiej gdy spędzam czas z kimkolwiek to automatycznie uznaje to za zagrożenie mojej strefy komfortu. Dłuższe przebywanie z kimś wywołuje u mnie płacz i histerię od razy gdy tylko owe spotkanie się zakończy i będę mogła już być sama. To tak jakby nienawidzić ludzi i całego świata, ale potrzebować tego by byli obok jak cholera. Chyba że to siebie tak mocno nie lubię, że nie odnajduje się w tym świecie.
Mam już serdecznie dosyć tej huśtawki. Najpierw przychodzi chwila gdzie wydaje mi się, że mogę zrobić wszystko a potem przychodzi moment, że wszystkie moje działania wydają mi się pozbawione sensu i opuszcza mnie motywacja, którą miałam wcześniej i tracę zainteresowanie wszystkim co chciałam zrobić. To jest naprawdę dobijające.
Mam gonitwę uczuć w głowie i już nie wiem co tak naprawdę czuję. Jestem przytłoczona tym wszystkim
Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
Wiek: 23 Dołączyła: 06 Cze 2016 Posty: 274 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-05-05, 19:53
Czuję się źle. Znowu. Czuję się jak natrętny robal, którego każdy wolałby się pozbyć. Kompletnie nie wiem co robić, nie mam z kim o tym porozmawiać. Dlaczego nikt nie akceptuje mnie takiej, jaka jestem? Nie mogę być sobą. Wszystko jakoś przytłacza. Nic już nie rozumiem. Nikt nie chce mi wyjaśnić.
What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
oże dla Ciebie moje podejście do życia jest błahe, ale uwierz książki muzyka kształtują ducha. To dzięki nim jeszcze tu jestem, pozwalają spojrzeć na ten świat szerzej. To dzięki książkom zaakceptowałem ten stan w jakim się znajduję
nie ma czegos takiego jak "kształtowanie ducha", a juz napewno nie przez czytanie książek. Można jedynie chartować charakter idąc naprzykład do wojska itp .
Przedłużanie swojej egzystencji tylko po to by za jakiś czas przeczytać jakąś książkę wydaje mi się sztucznym przedłużaniem własnej agonii? Kiedyś lubiłem grać w gry komputerowe typu transport. To na podobnej zasadzie mam żyć "hej może za kilka lat jakąś nową gre taką wydadzą to pogram!" , gdy jednocześnie całe moje życie jest ruiną.... Szukać sobie na siłę argumentów tylko po to by dalej żyć?
Wiek: 30 Dołączyła: 16 Maj 2016 Posty: 167 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2017-05-10, 08:08
snape2,
Zamiast wszystko krytykować to spróbuj. Widać, że boisz się czegoś zmienić i spróbować, bo warczysz na wszystko i na wszystkich. Innym pomagają książki, bo to jest ich sposób, bo go znaleźli a nie siedzieli w miejscu i krytykowali. Ja np. maluje lub robię zdjęcia. Może to też jest bez sensu? Może dla Ciebie tak, bo to jest moje. Ty znajdź swoje zamiast krytykować sposoby innych.
Bardzo cierpisz, ale nie ruszając się z miejsca nigdzie nie dojdziesz.
Przedłużanie swojej egzystencji tylko po to by za jakiś czas przeczytać jakąś książkę wydaje mi się sztucznym przedłużaniem własnej agonii? Kiedyś lubiłem grać w gry komputerowe typu transport. To na podobnej zasadzie mam żyć "hej może za kilka lat jakąś nową gre taką wydadzą to pogram!" , gdy jednocześnie całe moje życie jest ruiną.... Szukać sobie na siłę argumentów tylko po to by dalej żyć?
Snape2, naprawdę nie rozumiem toku twojego rozumowania. Narzekasz na to, że ludzie znajdują coś co sprawia, że czują się lepiej. Przecież po co czekać na kolejną część ulubionej serii, która poprawi humor, najlepiej od razu się zabić, nie podejmując walki ze swoimi myślami. To, że ty nie znalazłeś czegoś takiego nie znaczy, że inni też nie mogą. Mój psycholog powiedział mi żebym znalazła sobie coś co odciągnie moje natrętne myśli od samookaleczania. Jeżeli Twoje życie jest ruiną to spróbuj to zmienić a nie tkwisz w jednym miejscu czekając na cud. Przestań warczeć na wszystko i wszystkich i znajdź może jakąś, nawet małą, rzecz w swoim życiu, która sprawi Ci radość.
Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay