Chochlik, To chyba zależy, czy masz też nawyk sięgania po coś do picia. Tak jak palacze sięgają po przekąski typu paluszki, żeby ręce zając czymś innym niż papieros. No bo jeśli będziesz brała tabsy i popijała wodą, to na to samo wyjdzie co kawa. Myślałaś nad bezkofeinową?
A co za różnica? W ogóle istnieje bezkofeinowa cola? Nie przeszkadza mi w niej kofeina tylko cukier, ale to raczej właśnie od kofeiny jestem uzależniona.
Sealiah, Chochlik nie pije kawy (bo o niej myślałeś pisząc "bezkofeinowa", tak?), zresztą napisała jedynie o energetykach i coli.
Chochlik napisał/a:
Co sądzicie o łykaniu tabletek z kofeiną, kiedy próbuje się rzucić energetyki/colę?
Ja raczej jestem sceptyczna, dla mnie takie tabletki oznaczają jeszcze mniejszą kontrolę nad ilościami przyjmowanej kofeiny (pomimo tego, że teoretycznie powinno być to czytelnie oznakowane). Z tego powodu epizod z takimi tabsami musiałam zakończyć bardzo szybko.
Bo je wcinałam jak cukierki odnosząc wrażenie, że nie działały tak, jak oczekiwałam. Kończyło się to ostatecznie niemiłą reakcją organizmu.
Chochlik napisał/a:
Po prostu razem z kofeiną piję siłą rzeczy straszne ilości cukru
No, to fakt. Ale dlaczego wykluczasz uzależnienie (również) od cukru?
Myślałaś może o spróbowaniu w początkowej fazie rzucania przerzucenia się na energetyki i colę w wersjach light? Problem cukru to eliminuje w pewien sposób, no, ale w zamian masz inny smak i faszerujesz się słodzikami, więc to może nie jest zbyt zachwycająca opcja.
Chochlik, sorry. Założyłem, że kawę też pijesz. No to wodę polecam. Jeśli chcesz odstawic cukier i kofeinę to najlepsza opcja. Ewentualnie herbata albo mięta, czy inne ziele do parzenia.
dlaczego wykluczasz uzależnienie (również) od cukru?
Bo nie brakuje mi 'czegoś słodkiego' ani 'jakiegoś gazowanego napoju', a tylko tego konkretnego, który ewentualnie od biedy mogę zastąpić energetykiem.
Mustela Nivalis napisał/a:
przerzucenia się na energetyki i colę w wersjach light
Energetyki? Przerzuciłam się na colę, żeby nie pić energetyków. Teraz mam w drugą stronę się przestawiać?
Chochlik, a zamiast tabsów z kofeiną może lepiej zainwestować w yerbę? Ona też działa pobudzająco. Jest specyficzna i nie każdemu smakuje, ale może?
Próbowałaś w końcu tej Coca-Coli Life? W niej jest ograniczona ilość cukru, bo dodano do niej stewię, więc w razie tęsknoty z smakiem byłaby jakąś tam alternatywą w sytuacjach kryzysowych.
Nie wiem, nie próbowałam. Chociaż przyznam, że mocna czarna, gorzka herbata w temperaturze pokojowej mi częściowo pomaga, więc może yerba to dobry pomysł...? Gdzie to kupić? Ile kosztuje? I noo... koniecznie konieczny jest ten fikuśny kubeczek?
Mustela Nivalis napisał/a:
Próbowałaś w końcu tej Coca-Coli Life?
Tak, ale jest dostępna tylko w jednym sklepie, tylko w puszkach i w jakiejś absurdalnej cenie. W ogóle ostatnio walczę czynnikiem ekonomicznym. Jak kupuję puszkę za 1,65zł, to taki ból czuję, wiedząc, że za 1,35 zł mogłabym mieć litr Pepsi lub za 1,56 zł litr CocaColi...
Wiek: 26 Dołączyła: 26 Sie 2011 Posty: 2709 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2015-06-24, 13:23
Chochlik napisał/a:
koniecznie konieczny jest ten fikuśny kubeczek?
Nie jest koniecznie konieczny ten fikuśny kubeczek.
Yerbe można kupić w normalnych sklepach oraz przez internet, ale w sklepach na miejscu cena może (ale nie musi być zabójcza) i kupowanie przez neta może okazać się tańsze. Ostatnio kupowałam tutaj.
Bardziej koniecznie jest zakupienie bombilli (tej śmiesznej rurki). Ale zamiast niej, można parzyć yerbe za pomocą zaparzaczek do herbaty.
Kilka razy widziałam yerbe w torebkach.
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-06-24, 20:07
Cirilla napisał/a:
Kilka razy widziałam yerbe w torebkach.
Yerba w torebkach jest o wiele słabsza. Raz piłam i jest po prostu... smaczna. A takiej z suszu nienawidzę, jest obrzydliwa. Choćby nie wiem jak mało jej wsypać.
Adriaen napisał/a:
A jak to smakuje? Jeżeli podobnie do rooibosa, to chyba nie dla mnie.
Rooibos jest (dla mnie) smaczny i ma posmak miodu. A Yerba... dla mnie jest obrzydliwa. Mocna. Ludzie zwykle krzywią się przy pierwszych łykach. Taki susz (później już nie susz...) zalewa się kilka razy i wtedy intensywny smak słabnie, wiadomo.
Podobno może dać kopa jak pewien narkotyk.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.