Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Opowiadania
Autor Wiadomość
sadsoul
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-26, 21:27   

Arya, przyznam szczerze, że napisałam ten fragment już jakiś czas temu i przy sprawdzaniu te zęby mi jakoś umknęły. Teraz jednak, gdy zwróciłyście na to uwagę, zaczęło mnie to razić, także dziękuję. Nie wiem jak mogłam napisać o zagryzaniu zębów, haha. Co do imion - oczywiście, polskie imiona brzmią tak samo ładnie, jednakże zawsze wyobrażam sobie moich bohaterów jako osoby o imionach angielskich.
Dziękuję za twoją opinię, na pewno popracuję nad tymi zdaniami, postaram się nie wprowadzać takiego chaosu (; Opowiadanie natomiast, które podałam w linku to historia całkowicie inna, niezwiązana z tym fragmentem, który wkleiłam powyżej. Ten jest jedynie taką krótką wizją, których z resztą miewam dość dużo (;




 
 
Opowiadania
nobody5 


Wiek: 32
Dołączył: 10 Kwi 2014
Posty: 87
Skąd: kujawsko-pomorskie

Wysłany: 2014-07-05, 21:00   

Lubię spisywać swoje myśli. Od dawna też chciałem coś stworzyć. Dziś spłodziłem z wielkim bólem "coś". Chyba sam nie mam pojęcia co to jest. Wydaje mi się, że to syf, ale skoro już napisałem, to chciałbym się dowiedzieć co jest nie tak z tym "czymś".
Użyłem sporo wulgaryzmów, aby podkreślić pewne emocje, zapewne wyszło słabo.

04.07.2014
Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip.... Ku*wa, ten je*any budzik.
Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip.... No, nie zamknie się gnojek...
Nadludzkim wysiłkiem podniosłem rękę z łóżka w kierunku tego piekielnego urządzenia. Oczywiście za daleko...
Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip.... Co teraz?
Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip....Biiiiip.... Chyba się nie uciszy.
Podjąłem jeszcze większy wysiłek i wychyliwszy lewą część swojego bez kształtnego cielska poza łoże, w końcu udało mi się dosięgnąć tego sku*wiela.
Uff... Cisza. Cholera, dzisiaj egzamin z analizy, a ja zamiast się uczyć myślałem. O niej...
Ku*wa, jakie życie było by łatwiejsze, gdybym Jej nigdy nie spotkał na tej ekonomii…

Wikipedia podaje sześć głównych objawów zauroczenia. Zdiagnozowałem u siebie cztery. Jest bardzo źle.
Nie mogę spać, jeść, myśleć, a przede wszystkim nie mogę się skupić na niczym. To koszmarne.
Dlatego zawsze chciałem uniknąć tego stanu niepoczytalności umysłowej. Cóż, stało się, mój umysł zachorował.
Mózg był chory od dawna: depresja, autoagresja, myśli samobójcze, ale to było spoko. A teraz?! Coś okropnego…

Jakoś udało mi się wstać i nawet wbić w stary garnitur brata. Wyszedłem z domu i wsiadłem do mojego perłowo-białego Nissana Micry, rocznik '98. Można by powiedzieć Klasyk, stan jak spod igły. No, dobra, tak naprawdę to stary, rozpadający się gruchot pomalowany białą plakatówką...
Przekręciłem kluczyk, silnik, o dziwo, odpalił od razu. No, to jedziemy. Przed egzaminem musiałem wpaść do firmy i podpisać ch*ową umowę o ch*ową pracę. Przez je*ane trzy miesiące będę przerzucał opony na je*anym magazynie za tak ch*ową stawkę, że więcej zarobiłbym rzeżąc. Słabizna, nuda i gówniane zarobki - wymarzone wakacje. Najgorsze jest to, że po uzyskaniu dyplomu inżyniera i tak tam zapewne, ku*wa, wrócę. Ale ch*j z tym, zawsze można się zabić.

Stoję sobie na lewoskręcie na czerwonym i słucham radia. Leciało akurat "Wehikuł Czasu" Dżemu, fajny kawałek. Nagle muzykę zakłóciło wku*wiające pierdzenie silnika. Pomyślałem, że pewnie auto obok nie ma tłumika. Rozglądam się, ch*ja to nikt obok. Drogą dedukcji stwierdziłem, że to pewnie ja. Przygazowałem na luzie... Jasne, że to Klasyk pierdzi...No, to będzie miło...
Zielone. Ruszyłem i usłyszałem, że ciągnę coś za sobą. Ku*wa wydech!!! Robiłem gnoja pół roku temu!!!
Zatrzymałem się na zatoczce autobusowej, wysiadłem z auta, zaglądam pod auto i jaki widok ukazał się mym zezowatym oczom? Z przodu urwała się rura wydechu i leży sobie na ziemi, a tył się trzyma. Ku*wa, co ja mam zrobić? Cholera, jestem w popielatym garniturze, śpieszę się na egzamin, no i muszę wpaść do firmy... Ch*j, jadę do warsztatu, gdzie mi robili ten wydech.

Ruszyłem. Dźwięk był taki jakby ktoś zarzynał stado krwawiących z odbytu świń. Ku*wa!!! Oczywiście wszyscy przechodnie i kierowcy gapią się na mnie. Co się, ku*wa, gapicie? Co ja mam z tym zrobić? Nasrać, czy wam w dupę wsadzić?
Ku*wa, tory. Ostrożnie, pomału... Jakoś przejechałem. Znowu czerwone, stoję. Podchodzi do mnie jakiś facet.
- Panie, panu się wydech urwał.
Ja na to:
-Tak, wiem. Tego się nie da nie zauważyć, bo naku*wia jak Twoja żona patelnią.
Chyba niebardzo spodobała mu się moja odpowiedź, bo jego dłoń zmieniła się w pięść, a potem mój nos zamienił się w bardzo bolący nos.
-Ty gnojku...
Dalej nie usłyszałem, bo zapaliło się zielone i spie*doliłem, oczywiście hałas robiłem taki, jak je*any Dzwon Zygmunta w Krakowie. Ja pie*dolę, takie coś, to tylko mnie mogło spotkać…

Jadę, nos zaczął mnie piec i jakoś zrobiło mi się tak mokro koło niego. Odruchowo przetarłem go rękawem. Tak, ku*wa, popielatym rękawem marynarki, wytarłem krew z nosa... Co za debil ze mnie. Ale sam mocniej się ciąłem, więc nie jest źle.
Klasyk dzielnie prze na przód, ciągnąc pod sobą tę je*aną rurę i w sekundę wyrabiając roczną normę hałasu. Nagle dziura! Skręciłem gwałtownie kierownicą, ale była za duża...
Cholera, aż Klasyka w górę wybiło jak tyczkarkę... Zawieszenie zapiszczało jak umierający o świcie bawół. Włączyłem awaryjne i zatrzymałem Klasyka. Wysiadam, patrzę pod auto, a ta rura powyginana jak dziewica na jodze... Ja pie*dolę, przecież to wygląda jak je*ane, chińskie dzień, ku*wa, dobry!!! Babka, która się za mną zatrzymała wysiadła z auta i mówi:
- Panu się wydech urwał.- W tym momencie mój wk*rw osiągnął punkt krytyczny.
- PRZECIEŻ, KU*WA, WIEM!!! TEGO SIĘ, KU*WA NIE DA NIE ZAUWAŻYĆ. PRZECIEŻ NAPIE*DALA JAK STADO NIEWY*UCHANYCH KACZEK!!!
Wsiadłem wku*wiony i wciąż zalewający się krwią do Klasyka i ruszyłem z piskiem opon. Pomyślałem, że albo dojadę do warsztatu, albo urwę tą je*aną rurę. Tak czy siak problem zostanie rozwiązany.

Jakimś cudem udało mi się dojechać do tego warsztatu. Oczywiście po drodze jeszcze 5 osób zwracało mi uwagę, że "urwał się panu wydech..." NO, ŻEŚ KU*WA JEGO MAĆ, JAK MIAŁBYM TEGO NIE ZAUWAŻYĆ?! PRZECIEŻ TO NAKU*WIA JAK SZEREGOWY Z CEKAEMU!!!
Facet w warsztacie, gdy zobaczył żądzę mordu w moich oczach i plamę krwi, od razu zaczął przepraszać. Oczywiście okazało się, że ostatnim razem robił tylny tłumik, czy jakieś inne gówno, a tego gwarancja nie obejmuje...
Wyciągnąłem ostatnią stówę z mojego chudziutkiego portfela i z ogromnym żalem oddałem ją temu oblechowi... Będę tęsknić za tą stówą, chciałem zaprosić ją do kina... A, ku*wa, i tak byś jej nie zaprosił, przecież nie masz jaj.
Wsiadłem do Klasyka, i pojechałem na uczelnie. Ch*j.. Do firmy podpisać umowę już nie zdążę.
Wbiegam na uczelnię, wpadam do sali. Wszyscy patrzą na mnie jak na idiotę (mają rację). Podchodzę do profesora i mówię najmilej jak potrafię.
- Panie profesorze, przepraszam za spóźnienie, ale miałem po drodze małą awarię. Czy mógłbym mimo to podejść do egzaminu?
Uśmiecham się, chociaż pewnie wyglądałem jak krwawiący odbyt pawiana. Profesor na to błyskotliwie, jak to profesor.
- Niestety, panie studencie, ale nie.
Wkurwiony i wciąż krwawiący z nosa wyszedłem z sali, potem budynku i skierowałem swoje kroki do Klasyka.

Dzisiejszy dzień jest tak chu*owy, że jej odmowa już nic nie zmieni. Wyciągnąłem telefon i naskrobałem kilka bezładnych słów "Czy miałabyś może ochotę pójść ze mną do kina?” Ręcę zaczęły mi się trząść jak na odwyku. Palec zawisł nad przyciskiem "wyślij". Nie mogłem się zmusić, aby go nacisnąć. Wziąłem głęboki oddech i skupiając całą wolę na palcu wysłałem do niego impuls - wciśnij. A ten gnojek jednak wcisnął...
Już nic nie mogłem zrobić, wiadomość została wysłana w świat. Teraz pozostawało czekać na kosza.

Roztrzęsiony wsiadłem do auta, odpaliłem Klasyka i ze zwinnością rannego hipopotama włączyłem się do leniwego, popołudniowego ruchu.
Jadę sobie moim perłowo-białym Klasykiem i nagle poczułem się jakbym w kieszeni miał wibrator. SMS...pewnie od niej... Kurwa... Co zrobić? Przeczytać? Ch*j raz się żyje. Sięgnąłem prawą ręką do kieszeni i na sekundę oderwałem wzrok od jezdni. Gdy znów spojrzałem, tam gdzie powinienem był patrzeć cały czas, oślepiła mnie czerwień świateł hamowania. Odruchowo wcisnąłem pedał hamulca.... No i to był błąd.
Wszystko potoczyło się cholernie szybko. Wpadłem w poślizg i mimo mojego wewnętrznego protestu zjechałem na przeciwległy pas ruchu. Ostatnie co zobaczyłem, to grill ogromnego tira…

Klasyk leżał na boku, a ja wciąż trzymałem w zaciśniętej dłoni telefon z komunikatem "jedna nie przeczytana wiadomość".
I gdy to pojąłem, pojmować przestałem.

- Pięć złamanych żeber, przebity szczyt prawego płuca, obie nogi zgruchotane całkowicie, złamane lewe przedramię i prawy obojczyk, no i oczywiście wstrząśnienie mózgu.- Mówiąc to Lekarz miał lekki ubaw, a prawdę mówiąc bawił się doskonale. Sadysta, sku*wiel je*any. Ja tu cierpię, a on sobie ku*wa kabaret robi. Weź bilety posprzedawaj i, ku*wa, zniżkę na watę cukrową daj.
- Chociaż co do mózgu, to pewności nie ma. No, bo nie można doznać urazu nieistniejącego narządu. A jakbyś kupił normalne auto, a nie tą puszkę po Coli, to prawdopodobnie mógłbyś kiedyś chodzić. A tak, to wózek jak nic. - Wyglądał jakby opowiadał kawał w je*anym klubie stand-upowym. Ja pie*dolę!
- A! Musieliśmy wyłamać palce prawej ręki ze stawów, miałeś tak zaciśniętą dłoń na tym telefonie. Po co żeś go trzymał? - Miałem ochotę go je*nąć, ale z przyczyn bardziej niż oczywistych nie zrobiłem tego. Opowiedziałem najgrzeczniej jak mogłem, ale i tak brzmiałem, jakby ktoś wkładał mi rozżarzony pręt w odbyt.
- Chciałem sprawdzić SMSa. Mógłby pan zobaczyć tę wiadomość? - To nie był pręt, to był je*any pal.
- Tak, pewnie. Aż ciekaw jestem. - Banan na jego krzywej facjacie nie mógł być już większy, bo uszy przeszkadzały. Wziął ze stolika przy oknie mój sponiewierany telefon.
-Wiadomość nie została poprawnie wysłana. - Lekarz tak bardzo parsknął śmiechem, że aż mnie opluł. No, to zajebiście, ona nawet nie przeczytała tej wiadomości...




Ostatnio zmieniony przez 2014-07-06, 13:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Opowiadania
Arya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 09:53   

nobody5 napisał/a:
ale skoro już napisałem, to chciałbym się dowiedzieć co jest nie tak z tym "czymś".

Przeczytałam całość i jeśli pozwolisz, wtrącę tu parę uwag od siebie:

nobody5 napisał/a:
Podjąłem jeszcze większy wysiłek i wychyliwszy lewą część swojego bez kształtnego cielska poza łoże, w końcu udało mi się dosięgnąć tego skurwiela.

Nie buduj takich zdań, proszę... Nie dość, że w połowie już można się zgubić przez nadmiar informacji (wyobraź sobie, że Twój bohater jednocześnie podejmuje wysiłek, wychyla część ciała gdzieś tam, i jeszcze dosięga czegoś tam - za dużo tego...), to jeszcze gramatycznie też można się zaplątać. Lepiej budować krótsze, poprawne gramatycznie zdania, w których będzie mniej informacji - naprawdę wychodzi wtedy lepszy efekt.
Zamiast tego konkretnego zdania proponuję na przykład coś takiego: Podjąłem jeszcze większy wysiłek i wychyliłem swoje bezkształtne cielsko poza łoże. Minęło trochę czasu, zanim dosięgłem tego skurwiela.
nobody5 napisał/a:
Uff... Cisza. Cholera, dzisiaj egzamin z analizy, a ja zamiast się uczyć myślałem, o Niej...
Kurwa, jakie życie było by łatwiejsze, gdybym Jej nigdy nie spotkał na tej ekonomii…

Zakładam, że zaprezentowany przez Ciebie fragment to początek "czegoś". Jeśli to początek opowiadania czy innej formy, wypadałoby dodać czytelnikowi trochę więcej informacji i rozwinąć pewne fakty, zamiast tylko je sygnalizować. Co o niej myślałem, jak myślałem? Dlaczego akurat tak? Kiedy ją spotkałem i jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie? Może jeszcze jakiś opis do tego, jak była ubrana? Co sprawiło, że zwróciłem na nią uwagę? Więcej informacji, akcja nie może być tak pobieżnie zarysowana.
nobody5 napisał/a:
Ale huj z tym zawsze można się zabić.
nobody5 napisał/a:
leciało akurat "Wehikuł Czasu

Co takie informacje wnoszą do akcji? Myślę, że bardzo dobrym pomysłem byłoby przed zabraniem się za pisanie ułożenie sobie ogólnego planu, co chcę opisać i co chcę przekazać czytelnikowi. Poukładać, co jest najważniejsze, a co mniej ważne. Nie wiem, co jest punktem kulminacyjnym Twojej historii, ale większą część tekstu zajmuje opis awarii samochodowej. I na tym też skupia się głównie uwaga czytelnika. O to chodziło, czy jednak o coś innego?

Ogólnie - ćwicz i pracuj nad warsztatem, bo to naprawdę bardzo dużo pomaga... I jeszcze wielki plus za zabawną puentę - podoba mi się. ;)




 
 
Opowiadania
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 13:13   

Arya, akurat to o tym, że może się zabić uważam za stosowne... To pokazuje podejście bohatera do życia i to, że ma skłonności samobójcze.

nobody5, skoro chcesz wiedzieć co jest nie tak, to wszystkie zmiany, które naniosłam w tekście zaznaczyłam na fioletowo. Nie wiem jak zaznaczyć usunięte podwójne spacje i nadprogramowe przecinki, ale wierzę, że masz gdzieś wersję z oryginalną pisownią i sobie je porównasz. Rozumiem, że można zrobić literówkę, ale kwiatki typu "nie za uwarzyć" i "przeciw legły pas ruchu" jakoś nie mieszczą mi się w tej kategorii. Polecam sprawdzać pisownię, kiedy skończysz pisać, a najlepiej dać to do przeczytania drugiej osobie.

Dalej... Póki "Ona" nie jest :ella: nie ma sensu, żeby pisać zaimki wielką literą. Co innego "Klasyk". Traktujesz to jak nazwę własną, a raz używasz wielkiej, a raz małej litery.

No i co to, u diabła, jest?
Cytat:
I gdy to pojąłem, pojmować przestałem.


Poza tym mam wrażenie, że bohater jedzie do tego warsztatu tyle czasu, żeby tylko pokazać z iloma rzeczami potrafi porównać ten hałasujący samochód. Naprawdę jedno trafne porównanie byłoby dużo ciekawsze, wymowne i zapadające w pamięć, niż piętnaście skomplikowanych odniesień do jakichś niedomagających zwierząt. Takie ilości dziwnych porównań są straszne... I niezrozumiale. Nie wiem jak ty, ale ja nie wiem jak brzmi głos kogoś, komu wkładają rozżarzony pręt w odbyt i poza obrzydzeniem, które odczuwam, wyobrażając sobie coś takiego... NIC mi to nie daje, a już na pewno nie pozwala na lepsze wyobrażenie sobie opisywanej sytuacji.

No i ten... Nie przeklinamy. Rozumiem, ze to opowiadanie, ale pamiętaj, że mogą to czytać osoby, które niekoniecznie powinny mieć kontakt z takim słownictwem... tj. dzieci. A ja osobiście za takim przeładowaniem wulgaryzmami nie przepadam. Nie wiem co tym chciałeś osiągnąć poza zmęczeniem i zniechęceniem czytelnika tekstem, którego treść trzeba wydłubywać spomiędzy przekleństw. One są po to, żeby ich używać, ale w takiej ilości tylko zaciemniają treść i sprawiają, że jest (pozwolę sobie użyć twojego stylu wypowiedzi) równie zachęcająca jak banda pijanych drechów w ciemnej bramie odludnej części blokowiska. W całym tym tekście bym wstawiła jedną ku*wę, a mianowicie, kiedy bohater zauważa nieuchronnie zbliżającego się TIRa.

Pominęłam takie słowa jak gnojek, gówno i cholera, ale całą resztę wygwiazdkowałam... Jeśli nic nie przeoczyłam. Wstawiłam 49 gwiazdek. Mogę mieć tylko nadzieję, że na co dzień się tak nie wysławiasz...




 
 
Opowiadania
Arya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 13:27   

Chochlik napisał/a:
Arya, akurat to o tym, że może się zabić uważam za stosowne... To pokazuje podejście bohatera do życia i to, że ma skłonności samobójcze.

W takim razie jeśli już koniecznie chcemy gdzieś taką informację umieścić, to zrobiłabym to jakoś inaczej stylistycznie. :roll:
Chochlik napisał/a:
nie ma sensu, żeby pisać zaimki wielką literą

Kolega nie podał imienia w swoim opowiadaniu, więc właściwie ów zaimek zastępuje nazwę własną. Stąd użycie wielkiej litery uznałabym jednak za stosowne.
Chochlik napisał/a:
One są po to, żeby ich używać, ale w takiej ilości tylko zaciemniają treść i sprawiają, że jest (pozwolę sobie użyć twojego stylu wypowiedzi) równie zachęcająca jak banda pijanych drechów w ciemnej bramie odludnej części blokowiska.

:hahaha:




 
 
Opowiadania
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 14:14   

Arya napisał/a:
właściwie ów zaimek zastępuje nazwę własną

Może... Jakoś mam alergię na tych "Mężów" i "Partnerki" pisanych wielkimi literami... Poza tym sama zauważyłaś, że to wygląda jak wstęp do większej całości, więc spodziewam się w kolejnych rozdziałach jednak zobaczyć jej imię. :)

Cytat:
:hahaha:

No co?! :P


<<< Dodano: 2014-07-06, 15:17 >>>


Arya, może konkurs? Napisz tę samą historię swoimi słowami. :) Ja zrobię to samo. Zobaczymy jak wyjdzie. :P




 
 
Opowiadania
nobody5 


Wiek: 32
Dołączył: 10 Kwi 2014
Posty: 87
Skąd: kujawsko-pomorskie

Wysłany: 2014-07-06, 14:18   

Arya napisał/a:
Zakładam, że zaprezentowany przez Ciebie fragment to początek "czegoś". Jeśli to początek opowiadania czy innej formy, wypadałoby dodać czytelnikowi trochę więcej informacji i rozwinąć pewne fakty, zamiast tylko je sygnalizować. Co o niej myślałem, jak myślałem? Dlaczego akurat tak? Kiedy ją spotkałem i jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie? Może jeszcze jakiś opis do tego, jak była ubrana? Co sprawiło, że zwróciłem na nią uwagę? Więcej informacji, akcja nie może być tak pobieżnie zarysowana.


Ja celowo nie dopowiedziałem tego. To po prostu wyrwany dzień z życia tego faceta. Chodziło mi głównie o jego emocje.

Arya napisał/a:
Nie wiem, co jest punktem kulminacyjnym Twojej historii, ale większą część tekstu zajmuje opis awarii samochodowej. I na tym też skupia się głównie uwaga czytelnika. O to chodziło, czy jednak o coś innego?

W tej historii nie chodzi o nic konkretnego. To miała być taka luźna opowiastka.

Cytat:
I jeszcze wielki plus za zabawną puentę - podoba mi się. ;)

Ciesze się bardzo, mi też się podoba :D

Chochlik napisał/a:
Dalej... Póki "Ona" nie jest :ella: nie ma sensu, żeby pisać zaimki wielką literą. Co innego "Klasyk". Traktujesz to jak nazwę własną, a raz używasz wielkiej, a raz małej litery.

Właśnie to miała być taka nazwa własne, ale może powinienem użyć np. Blondynka. Tak zdecydowanie to było by lepsze.

Chochlik napisał/a:
Poza tym mam wrażenie, że bohater jedzie do tego warsztatu tyle czasu, żeby tylko pokazać z iloma rzeczami potrafi porównać ten hałasujący samochód. Naprawdę jedno trafne porównanie byłoby dużo ciekawsze, wymowne i zapadające w pamięć, niż piętnaście skomplikowanych odniesień do jakichś niedomagających zwierząt. Takie ilości dziwnych porównań są straszne... I niezrozumiale. Nie wiem jak ty, ale ja nie wiem jak brzmi głos kogoś, komu wkładają rozżarzony pręt w odbyt i poza obrzydzeniem, które odczuwam, wyobrażając sobie coś takiego... NIC mi to nie daje, a już na pewno nie pozwala na lepsze wyobrażenie sobie opisywanej sytuacji.

Właśnie się bałem, że przesadziłem... :oops:

Chochlik napisał/a:
Mogę mieć tylko nadzieję, że na co dzień się tak nie wysławiasz...

Nie, na co dzień prawie wcale nie klnę. Chciałem podkreślić złość. Na usprawiedliwienie dodam, że to mnie naprawdę spotkało i pamiętam jak się wk*****łem :P


<<< Dodano: 2014-07-06, 15:20 >>>


Cytat:
Arya, może konkurs? Napisz tę samą historię swoimi słowami. :) Ja zrobię to samo. Zobaczymy jak wyjdzie. :P

A prawa autorskie? :P




 
 
Opowiadania
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 14:24   

nobody5 napisał/a:
A prawa autorskie? :P

Uznajmy to za fanfic. :P Widzisz? Jedno opowiadanie i już masz fanów. :)

nobody5 napisał/a:
Na usprawiedliwienie dodam, że to mnie naprawdę spotkało i pamiętam jak się wk*****łem :P

Szkoda. Znaczy... szkoda, że nie wymyśliłeś tego. Ja też lubię sobie pisać relacje z tego co mnie spotyka (forumowicze potwierdzą :P ), ale nie umiem stworzyć historii od zera. Takie coś mocno ogranicza zapędy literackie. :)

A co do porównań, to nie mówię, żebyś z nich rezygnował, ale niech tego nie będzie aż tyle i niech będzie bardziej noo... życiowe. Widziałeś kiedyś rannego hipopotama albo krwawiącą dupę pawiana? :)




 
 
Opowiadania
nobody5 


Wiek: 32
Dołączył: 10 Kwi 2014
Posty: 87
Skąd: kujawsko-pomorskie

Wysłany: 2014-07-06, 14:28   

Ranny hipopotam wydaje mi się spoko. :P Dziękuję bardzo za konstruktywną krytykę. :D

[ Komentarz dodany przez: Chochlik: 2014-07-06, 15:31 ]
Więcej konstruktywnej krytyki: Kropki na końcu zdań i "...dziękuję za konstruktywną..." bez przecinka. :*




Ostatnio zmieniony przez 2014-07-06, 14:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Opowiadania
Złośnica
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-11, 13:00   

Ukryta Wiadomość:
Zaloguj się, aby zobaczyć tą wiadomość
--- Log in to see the message ---




Ostatnio zmieniony przez Złośnica 2015-03-17, 22:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Opowiadania
Areva 



Wiek: 33
Dołączyła: 12 Sie 2014
Posty: 85
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-09-13, 14:59   

Przyjemnie się czyta ludzi z talentem. :)
Złośnica, mam nadzieję, że pojawi się ciąg dalszy opowiadania. Bardzo lubię czytać fantastykę, a Ty masz do niej smykałkę. :)




 
 
Opowiadania
Shavy 



Wiek: 37
Dołączyła: 25 Wrz 2014
Posty: 97
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2014-09-25, 23:30   

Hej, pozwolę sobie podzielić się z Wami fragmentem "Snu na jawie" - to taka... nazwijmy to powieść, którą piszę od kilku lat. Wbrew pozorom nie jest ona o miłości, jest o wszystkim tylko nie o miłości.

"-...bliżej, dalej, bliżej, dalej... - szeptała wyrywając kolejne płatki.

- Chyba raczej: kocha, nie kocha - przerwał jej półgłosem.

Przez chwilę wydawać się mogło, że cała ich relacja kręcił się wokół nieudolnej pogoni za niewypowiedzianymi pragnieniami, które czasem odbijały się w ich oczach, zaraz mącone błyskiem ironii niczym kamieniem wrzuconym w spokojną toń stawu.

- Przecież wiem że nie kocha, - odpowiedziała spokojnie - ale liczy się obecność.

- Kocha, nie kocha, bliżej, dalej, dziś, jutro, ja, ty, zawsze, nigdy... Niełatwiej byłby spytać?

- Pozwól połudzić mi się jeszcze przez chwilę - szepnęła zniecierpliwiona patrząc na ostatnie dwa płatki - przecież i tak prawdopodobieństwo uzyskania szczerej odpowiedzi jest takie samo... a przynajmniej tu zawsze mogę sięgnąć po drugi kwiat.

- Jak chcesz - rzucił niedbale i odszedł.

- Bliżej, dalej... "




Zajrzyj: moje badanie dotyczące autoagresji, kontroli emocji i lęku przed śmiercią:

http://www.autoagresywni....der=asc&start=0 :porannakawa:
 
 
Opowiadania
Arya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 15:30   

Shavy, podoba mi się fragment Twojego opowiadania. Rzadko się zdarza, żeby po przeczytaniu takiego krótkiego fragmentu już można było odnieść pozytywne wrażenia... Tobie się to udało, chętnie przeczytałabym ciąg dalszy. Po stylu widać, że nie jest to Twoje pierwsze spotkanie z piórem. ;)



 
 
Opowiadania
Tygrys 



Wiek: 40
Dołączył: 25 Wrz 2014
Posty: 288
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-10-07, 14:46   

Złośnica, Twoje opowiadanie bardzo przyjemnie się czyta. Taka odskocznia od... wszystkiego. I co w końcu z magiem? Co z jego kapłanką? Kiedy ciąg dalszy? :)



"Głęboka zemsta jest córką głębokiego milczenia"
Vittorio Alfieri
 
 
Opowiadania
Złośnica
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-09, 22:58   

Tygrys, zadajesz dużo trudnych pytań, wiesz? ;) "Kto wie. Może kiedyś". O.



 
 
Opowiadania
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 13