(...)facet pokroju strongmana.
Ja swojego nie włączałam w to.
To po co sobie brać takiego bysiora? Trzeba było wziąć chuderlaczka i zapisać się na Judo, aby móc go obronić na ulicy przed dresami. To jest prawdziwa wartość. <— to jest uśmiech z językiem, nie usta z opryszczką.
Udzielałem porad ludziom ułomnym. Pod wpływem otrzymanego ostrzeżenia zmieniłem swe postępowanie. Już nie będę
Zrozumiałem, że Pani jest taką chudzinką przy trzy razy cięższym Partnerze. Czy to ma zapewnić poczucie stabilności? (On robi 12h dniówki, a Ona szuka) Proszę wyprowadzić mnie z błędu.
Udzielałem porad ludziom ułomnym. Pod wpływem otrzymanego ostrzeżenia zmieniłem swe postępowanie. Już nie będę
Nie wolno bawić się wydzielinami -nie po to zostały przez Boga stworzone.
Ja piszę, w formie pytania, nikogo nie zachęcam, czy jeśli praktyki masocistyczne sprawiają osobie przyjemność (ból gromadzą w tym miejscu), to czy wspólne działanie -przy zrozumieniu Partnera "zdrowego"- przez Partnera dawałoby osobie "PAT"* tyle samo radości, ile daje zrobienie tego samej?
Krzysiu napisał/a:
Bliżej mi do przeświadczenia(...)
Zatem, czy jesteś -w większości przypadków- ZA leczeniem farmakologicznym?
Ja uważam, że tego typu "leczenie" za pomocą specyfików (tabletka, zastrzyk, wziew, olejek) jest uzależniające w formie zastąpienia uzależnienia cięcia uzależnieniem przyjmowania.
A nie tu jest problem, żeby z cięciomana zrobić lekomana.
Przepraszam za określenia.
*deformacja psychologiczna (patologia)
Udzielałem porad ludziom ułomnym. Pod wpływem otrzymanego ostrzeżenia zmieniłem swe postępowanie. Już nie będę
Piotr4s, zrównujesz autoagresje z uzależnieniem od leków. Tylko wiesz że autoagresja w większości wypadków bierze się z zaburzeń psychicznych? Leki mają to zahamować lub przynajmniej ograniczyć, dlatego takie porównanie jest dla mnie nie na miejscu.
I am happy, I'm all smiles. Just the grieving in my style. Just a problem I enjoyed. No more crying I'm
a boy.
Tylko wiesz że autoagresja w większości wypadków bierze się z zaburzeń psychicznych?
Dobrze, ograniczmy, ale co potem?
Czy jako nastolatek myślał Pan co będzie za 10 lat?
To zupełnie tak jakby w afr.pomorzeŚwiń zalecać
bicie zdrowych świń zamiast eliminować źródło,
w obawie, że choroba rozniesie się dalej. To też
Leczmy jeśli musimy. Teraz co kto sobie dopowie?
Udzielałem porad ludziom ułomnym. Pod wpływem otrzymanego ostrzeżenia zmieniłem swe postępowanie. Już nie będę
Piotr4s, znowu kolejne nietrafione porównanie, w przypadku pomoru świń, zachodzi obowiązek wybicia całości hodowli, nawet jeżeli byl to jednostkowych przypadek. I kwestia najważniejsza, autoagresja i o zgrozo leki nie powodują wybicia osób z aa i lęczących się.
Leki mają pomagać, takie jest ich zadanie, po dodaniu psychoterapii, efekty są w większości przypadków dobre. Nie należy tez zapominać, że w przypadku niektórych schorzeń, leki zapewniają dobre funkcjonowanie.
I am happy, I'm all smiles. Just the grieving in my style. Just a problem I enjoyed. No more crying I'm
a boy.
Wracając do tematu i przeniesionej tutaj dyskusji. Piotr4s, sprecyzuj swój pierwszy post, zacytuję go i pogrubię interesujące mnie słowa do których mógłbyś się odnieść:
Piotr4s napisał/a:
A próbowałyście włączyć w to swoich partnerów?
Nie tak włączyć żeby powiedzieć, ale czynnie -żeby on był Waszą ręką? Skąd można przypuszczać, że Twój partner też nie ma kuku. Przepraszam za określenie. Skoro sobie ufacie, będziecie to robić bezpiecznie, na trzeźwo, znaczy nie po stronie żył... i razem mielibyście z tego przyjemność, to dlaczego nie zaprosić? Proszę tylko o opinie od DOROSŁYCH osób powyżej 23rż.
Powyższy cytat dotyczy zasugerowania partnerowi swojego problemu i uzyskanie od niego wsparcia by więcej nie stosować autoagresji, by móc z niej wyjść czy aby stosować ją wspólnie, bo bezpiecznie, bo byłaby z tego wspólna przyjemność?
do tematu i przeniesionej tutaj dyskusji. (...)by więcej nie stosować autoagresji, by móc z niej wyjść czy aby stosować ją wspólnie, bo bezpiecznie, bo byłaby z tego wspólna przyjemność?
Mam wrażenie, że nie do końca rozumie Pani różnicę pomiędzy problemem a przyjemnością. Jest to zagadnienie psychologiczne, lub jakby to niektórzy określili kulinarne. Różnica jest tu bowiem jak między serem, a szynką. To i to z czego innego powstaje i do czego innego ma wykorzystanie.
Pierwotny temat w którym wiadomość powstała był o "chęci na zabawę małym(...)", natomiast Pani przeniosła wiadomość do tematu o zapobieganiu. W obecnym temacie krytyka takiej wiadomości (której nigdy bym tutaj nie napisał) jest oczywista.
Natomiast, wracając do porównania, jeżeli osoba jest uzależniona od szynki, a chce ograniczyć jej spożycie, lub spożyć ją szybciej, warto w takim przypadku podzielić się, nawet jeśli Partner nie je szynki, a tylko miałby nią karmić.
Natomiast jeśli ktoś lubi ser, nawet ten spleśniały, to dlaczego ktoś inny ma go mu odmawiać. Mamy wolny rynek.
Tak więc polecam zastanowić się, czy to smutek, czy to przyjemność nagli nas do jedzenia.
Commodora napisał/a:
efekty są w większości przypadków
Efekt może być dobry, a jak jest w większości przypadków po odstawieniu?
Udzielałem porad ludziom ułomnym. Pod wpływem otrzymanego ostrzeżenia zmieniłem swe postępowanie. Już nie będę
Piotr4s, jesteśmy na forum dyskusyjnym, więc obowiązuje tu netykieta w której zwracamy się do siebie nickami a nie "pan/"pani".
Poza tym w żaden sposób nie odpowiedziałeś i nie wyjaśniłeś o co Ci chodziło - bo dyskusję zawsze można przenieść w inny temat. Nie skorzystałeś z opcji wyjaśnienia do czego odnosisz swoją pierwotną wypowiedź czy do wyjścia z problemu czy do pogrążenia się w nim wspólnie.
Być może skusisz się jednak na rzeczową konwersację zamiast ciągnięcia offtopu.