Wiek: 28 Dołączył: 07 Mar 2015 Posty: 459 Skąd: śląskie
Wysłany: 2016-01-29, 22:03 W poszukiwaniu pasji
Nie wiem, czy ktoś ma podobny problem, w każdym razie nie znalazłem pokrewnego tematu (albo oślepłem). Dzisiaj robiąc porządki u siebie, przegrzebałem całą masę różnych rzeczy, które zajmowały mi czas w przeszłości. I tak doszedłem do wniosku, że gdy byłem dzieciakiem, interesowało mnie praktycznie wszystko. Całe lata próbowałem swoich sił w najróżniejszych zajęciach, które ludzie nazywają hobby. Grałem w piłkę nożną, w szachy, pływałem. Bardzo interesowałem się historią, uprawiałem ogród, przejawiałem zainteresowanie motoryzacją, montowałem amatorskie filmiki, grałem w przeróżne gatunki gier, wyczytałem wiele gatunków książek... mógłbym wymieniać w nieskończoność. Część tych zainteresowań przetrwała w mniejszym stopniu do dziś. Jednak przyznam, że wszystko interesowało mnie tylko przez jakiś czas, do momentu gdy pojawiła się ciekawsza alternatywa. Mimo starań, nigdy nie znalazłem czegoś, co pochłonęłoby mnie tak na stałe, a może nawet wiązałbym z tym karierę zawodową.
Stąd moje pytanie. Czy udało Wam się znaleźć coś, jakąś pasję, która pochłonęłaby Was bez reszty? Wzbogaciła Wasze życie? Jeśli tak, to na jakim etapie życia odkryliście ją? Czy było to w całości dzieło przypadku, czy może wkręcaliście się w nią stopniowo, może nawet latami i dopiero po czasie zrozumieliście, że jest to coś, co raczej będzie towarzyszyć Wam przez resztę życia?
Czy udało Wam się znaleźć coś, jakąś pasję, która pochłonęłaby Was bez reszty? Wzbogaciła Wasze życie? Jeśli tak, to na jakim etapie życia odkryliście ją?
Tak, mam kilka takich rzeczy. Taki ze mnie typ pasjonata - jedna z nich stała się nawet przedmiotem moich studiów i pracy, co jest niesamowicie przyjemne, zajmować się cały czas tym, co się kocha najbardziej.
Odkryłam tę pasję w liceum chyba, choć wcześniej miewałam mnóstwo różnych innych zainteresowań - tylko część z nich została przy mnie na zawsze.
feels3 napisał/a:
Czy było to w całości dzieło przypadku, czy może wkręcaliście się w nią stopniowo, może nawet latami i dopiero po czasie zrozumieliście, że jest to coś, co raczej będzie towarzyszyć Wam przez resztę życia?
To było coś na zasadzie: wszyscy mi mówią, że to niemożliwe, to ja spróbuję i się tym zajmę. Potem okazało się, że prawdziwa istota tej pasji znacznie odbiegała od moich wyobrażeń. Pojechałam na wyjazd, na którym poznałam ludzi zajmujących się tym od lat. Zarazili mnie swoją pasją, a ja poczułam tam coś takiego, że... to właśnie jest moje miejsce i to tam chcę spędzić resztę życia, nawet jeśli będzie mi trudno. Od czterech lat skutecznie się udaje, choć czasem bywam zmęczona nawet pasją - zwłaszcza jeśli zajmuję się nią właściwie cały czas.
Arya, Tak pomyślałem, że na pytania feels3 na które odpowiedziałaś w swoim poście można by dać jako: "pytania - szablony tego tematu" na które każdy mógłby odpowiadać - taka sugestia moja
I jako że tak zasugerowałem, pozwolę sobie też na te pytania odpowiedzieć:
feels3 napisał/a:
Czy udało Wam się znaleźć coś, jakąś pasję, która pochłonęłaby Was bez reszty? Wzbogaciła Wasze życie? Jeśli tak, to na jakim etapie życia odkryliście ją?
Mnie się udało, trochu tego jest. Najbardziej jako pasja pochłonęła mnie motoryzacja, szczególnie samochody i wszystko co porusza się z pomocą kół (od hulajnogi, poprzez samochody, pociągi a na czołgach i okrętach kończąc), na dodatek dzielę tą pasję ze starszą siostrą która jest z zawodu mechanikiem. W pewnej chwili to, by kupić swój wymarzony samochód zostało mi jedynym celem jaki mnie posuwał do przodu...
Minimalnie mniej słuchanie muzyki, jeszcze mniej to np: modelarstwo i fotografia (gdzieś zapał znikł do tego, ale go szukam), eksperymenty w kuchni, aktorstwo (też jakoś zanikło).
feels3 napisał/a:
Czy było to w całości dzieło przypadku, czy może wkręcaliście się w nią stopniowo, może nawet latami i dopiero po czasie zrozumieliście, że jest to coś, co raczej będzie towarzyszyć Wam przez resztę życia?
Co do motoryzacji nie pamiętam, bo odkąd pamiętam to w głowie głównie samochody i to na pewno będzie mi towarzyszyć zawsze.
W fotografię się wkręcałem. Jakoś kiedyś oglądałem kilka razy z kimś zdjęcia które akurat ja głównie robiłem i usłyszałem nie raz że mi to wychodzi i w sumie spróbowałem i wciągło.
A reszta: jakoś eksperymentując w kuchni czy grając jakąś rolę ujęła mnie możliwość improwizacji, dodaniu czegoś od siebie, bazując na oryginale.
"Mam w sobie tyle ładu i porządku co przedszkola."
Mam całe życie by umrzeć, więc nie będe się spieszyć."
feels3, przewinęło się przeze mnie wiele rożnych pasji. Jedne czasem wracają inne czasem nie. Jednak nieważne co by mnie akurat interesowało zawsze polega to na tworzeniu czegoś ( no może poza jazda na rowerze ). Własnie niedawno doszedłem do wniosku że moją prawdziwą pasją jest tworzenie i przejawia to się w rożnych formach, od rysowania po siedzenie w warsztacie i budowanie różnych urządzeń.
Wszystko zależy od jednej osoby. Tej którą widzisz w lustrze.
Kiedyś interesowałam się rysowaniem i widziałam siebie w przyszłości jako internetową artystkę rysującą w digitalu (w programie graficznym). Potem się poddałam i choć mam 22 lata nic nie przyciąga mojej uwagi, nic mnie nie ciekawi. To frustrujące i przykre, nie mieć żadnego hobby.
Moje pasje... rozwijały się od dziecka, niektóre narzucone przez matkę a inne nie. W historii wojen, broni nie było na mnie mocnych. Myślałem, że po wyzdrowieniu pójdę do wojska, na wojnę. Gdy wiadomo było, że nie to pomyślałem o projektowaniu broni. Wojskowa Akademia Techniczna itp... realia wybiły mi to z głowy i tak nie będzie wojny totalnej, egzoszkielety niepotrzebne...
Główne pasje: kolej, awiacja, dworce + fotografie; fantastyka; komiksy - Marvel i DC; brydż sportowy; hobbystycznie zakuwanie książek z polibudy i projektowanie systemów uzbrojenia; gry bitewne; modelarstwo militarne; gry planszowe, karciane; LEGO.
Poboczne: gotowanie, dekoracja wnętrz, mikrobiologia, prawo, energetyka, projekty NASA, demonologia i okultyzm + tarot, pluszaki, pokemony, programowanie hobbystyczne, kryptografia i algorytmy, broń masowej zagłady, choroby i patogeny, historia gospodarcza, latawce, strzelectwo, asg, larp, rpg, apo i zona, filmy, muzyka...
"Because he's the hero Gotham deserves, but not the one it needs right now. So we'll hunt him. Because he can take it. Because he's not a hero. He's a silent guardian. A watchful protector. A Dark Knight".
Ostatnio zmieniony przez 2016-02-05, 16:46, w całości zmieniany 1 raz
Ja mam ostatnio mały problem z pasjami. Kiedyś bardzo dużo interesowałam sie muzyką. Nadal siedzę i cale dnie słucham, ale porzuciłam praktycznie doszczętnie granie. Rysowanie też już mi nie sprawia przyjemność. Tak samo jak pływanie czy czytanie. Nie chce mi się oglądać filmów bo zwyczajnie się zanudzam. Nie wiem co ze mną nie tak. Na szczęście ostatnio zaczęłam coś czytać o kuglarstwie i zrobiłam sobie treningowe poi (a teraz biore sie za ledowe), ale i tak mam wrażenie, że jakiś czas mi się to znudzi.
O fajny temat!
Gdy byłam dzieckiem to moją pasją było szkicowanie oraz fotografia. Do dziś to lubię ale jakoś czułam że dla mnie to za mało i chcę jednak iść w kierunku sportu ale każdy nauczyciel wf'u mnie karcił, że się nie nadaję.
W gimnazjum próbowałam sił w piłce nożnej ale ona mnie nie cieszyła i pewnego dnia znalazłam pewien sport, który odmienił moje życie i dzięki niemu zaczęłam robić się '' twardsza''. Miałam wtedy 14 lat. Każdy i tak mi mówił, że pochodzę miesiąc i przestane albo że jestem za słaba. Chciałam udowodnić sobie i innym, że jeżeli chcę to potrafię no i tak do dziś żyje hokejem. Mimo niewiary ludzi we mnie.
Gdy byłam pierwszy raz na oddziale psychiatrycznym, zafascynował mnie świat ludzkiego umysłu i uczuć. To było trzy lata temu, a mam poczucie że to jest TO. Że to właśnie mnie kręci, że to chcę robić w życiu. Od tego czasu regularnie czytam literaturę z psychologii i psychiatrii, rozmawiam z ludźmi którzy się leczą, staram się jak najbardziej rozwijać w tym kierunku m.in. prowadząc bloga pomagającego ludziom w kryzysach psychicznych. Na mojej półce przy łóżku dumnie leży podręcznik dla studentów psychiatrii, mnóstwo książek z tej dziedziny opisujące doświadczenia chorych i oczywiście grupa biologia, bez której podobno zdanie na medycynie jest niemożliwe. Kocham ludzi z zaburzeniami, cała moja filozofia życia opiera się na ich wrażliwości i empatii. Zdecydowałam, że to chcę robić w życiu mimo że czasem mam wątpliwości. Ale chcę o to powalczyć bo o tym marzę.