Czy myśleliście kiedykolwiek o tym, żeby po swojej śmierci (ewentualnej) pozostawić testament? To znaczy wiadomo, wcześniej trzeba byłoby go wcześniej przygotować. Trochę temat podobny do tematyki listu pożegnalnego, ale jednak troszkę co innego.
Co byście tam zawarli?
Ostatnio zmieniony przez 2016-06-02, 18:21, w całości zmieniany 1 raz
Czy myśleliście kiedykolwiek o tym, żeby po swojej śmierci ( ewentualnej ) pozostawić testament ?
Na pewno zostawię, jeżeli będzie co po mnie dziedziczyć (i nie będą to długi ) - tym bardziej, że dzieci nie planuję, więc dziedziczenie ustawowe raczej nie rozdysponuje poprawnie mojego ewentualnego majątku. Jak nie ma czego po mnie dziedziczyć, to nie widzę sensu spisywania testamentu.
Scarlet Halo, raczej miałam również na myśli wpisanie tam tego, jak chcecie być pochowani, czy chcecie, by Was spalono, czy tradycyjnie w trumnie, etc.
Samotna93, myślę, że do tego nie potrzeba testamentu. Takie coś mogę powiedzieć po prostu bliskiej rodzinie. Dla mnie testament jednak jest zwykłym formalnym dokumentem na temat rozdysponowania majątku. Noszę przy sobie taką małą listę 'na wypadek zgonu' z kontaktami do osób, które mają zostać powiadomione.
Scarlet Halo, ja tam nie mam nawet osoby, którą by można poinformować. U lekarza tez nikogo nie upoważniam do informacji o stanie zdrowia, bo nie mam kogo.
Natomiast mam przy sobie deklaracje o pobraniu narządów i organów po mojej śmierci do przeszczepu.
Scarlet Halo, ja tam nie mam nawet osoby, którą by można poinformować.
Ja tam wpisałam poza najbliższymi, także osoby, z którymi mam słabszy kontakt, a chcę aby zostały powiadomione. Jakieś dawno zapomniane dziecięce przyjaźnie czy koleżanki z terapii. To przykre co piszesz, że nawet nie masz kogo na taką listę wpisać. Życzę Ci, żeby pojawiły się w Twoim życiu osoby, które byś chciała zawiadomić.
Samotna93 napisał/a:
Natomiast mam przy sobie deklaracje o pobraniu narządów i organów po mojej śmierci do przeszczepu.
W naszym prawie zgoda jest domniemana, jeżeli nie zastrzeżesz, że nie wyrażasz zgody, to mogą narządy pobrać. U mnie w pracy (pracuję w banku tkanek) rutynowo pyta się o to rodzinę, ale formalnie nawet nie trzeba.
Krzywdze siebie i wystarczy. Po co mam jeszcze kogoś niepotrzebnie ranić ?
Jestem autoagresywna i moi bliscy to akceptują. Nie dostaję informacji zwrotnej, że czują się skrzywdzeni. Oczywiście najlepiej by było jak byś przestała siebie krzywdzić i wtedy już by nie istniał problem, że możesz kogoś tym zranić.
Scarlet Halo, a myślisz, że można nie krzywdząc siebie skrzywdzić kogoś? Mnie wydaje się, że jak najbardziej tak. Samo to, że krzywdzę siebie nie ma dla nikogo żadnego znaczenia.
Ostatnio zmieniony przez 2016-06-02, 18:20, w całości zmieniany 1 raz
myślisz, że moźna nie krzywdząc siebie skrzywdzić kogoś ? Mnie wydaje się, że jak najbardziej tak.
Jasne, że można. Można stosować różne formy przemocy i manipulacji, które krzywdzą, ale to jak się zachowujemy wobec innych jest pod naszą kontrolę. Jak zauważa się u siebie takie tendencje, to można się uczyć je ograniczać, a w ostateczności wyeliminować. Mnie matka nauczyła emocjonalnej manipulacji i zdarzyło mi się krzywdzić tak partnera zupełnie jeszcze wtedy nieświadomie. Po prostu myślałam, że to jest normalne. Pracowałam nad sobą, żeby to zmienić i jest progres. Poinstruowałam obecnego partnera, że mam takie ciągoty i jak ma się wtedy zachować i jak dotąd jest dobrze. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Scarlet Halo, w takim razie życzę Ci powodzenia i oby dalej był postęp, a ja chyba muszę się przede wszystkim nauczyć panować nad sobą i swoimi emocjami.
nie mam nawet osoby, którą by można poinformować. U lekarza tez nikogo nie upoważniam do informacji o stanie zdrowia, bo nie mam kogo.
Trochę nie w temacie, ale widząc niektóre Twoje posty i Twoje zaangażowanie na forum to wydaje mi się, że część osób zwraca twoją uwagę. Być może chciałabyś z nimi spotkać się i po prostu pogadać i być może zawarlibyście bliższą znajomość czy nawet zaprzyjaźnili. Więc widzę, że jest duża szansa na znalezienie osób do umieszczenia w testamencie!!!
Chris, ja mało kogo w ogóle do siebie dopuszczam i faktycznie poznałam tutaj przynajmniej jedną wartościową osobę, w sumie nie liczyłam, ile osób tu poznałam, ale nie do końca rozumiem, jak Twoim zdaniem to w ogóle ma się do testamentu? Żeby kogoś umieścić w testamencie musi to być naprawdę wyjątkowo bliska osoba.
Żeby kogoś umieścić w testamencie musi to być naprawdę wyjątkowo bliska osoba.
Normalnie dziedziczy kolejno najbliższa rodzina, potem dalsza, a na końcu przechodzi majętność na skarb państwa.
Jeśli nie masz nikogo, to chyba lepiej umieścić w testamencie kogoś znajomego, kto ewentualnie Twoim zdaniem jakoś może zasługuje na odrobinę hojności - niż twój stan posiadania ma pójść zupełnie nie wiadomo gdzie i w jakie ręce. To miałem na myśli.