Wiek: 22 Dołączyła: 13 Sie 2016 Posty: 403 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2019-04-21, 13:46
Jak zmarła moja prababcia, rozryczałam się pierwszy raz od kilku lat. Od wtedy nigdy wcześniej. A byłam, bo reszta rodziny była, znałam ją, a do tego nie było mnie z kim zostawić.
A do teraz mi smutno, że mało razy z nią się widziałam. I jeszcze smutniej, bo nie chcę stracić babci.
Wiek: 73 Dołączył: 18 Kwi 2019 Posty: 117 Skąd: świat
Wysłany: 2019-04-21, 14:31
Sam nie wiem.
Żegnając się z czyimś ciałem, nie czuję się "pożegnany"?
Prawdziwego pożegnania dokonuję w głowie.
Pogrzeby uważam za nudne, smutne ceremonie gdzie sami na sobie jakby często nienaturalnie wymuszamy pewien nastrój. Te kondolencje, rodzina w okół... I jeszcze chęć zakrapianej stypy, która moim zdaniem w tej formie jest czymś zwyczajnie obrzydliwym.
Myślę tak może jednak dlatego, że nie zmarł mi nikt naprawdę bliski, prócz jednego z Dziadków, nie miałem jednak okazji być na jego pogrzebie, mały byłem, tak wyszło.