Jest już taki temat? W tym dziale lepiej, czy w religijnym?
No, w każdym razie, jeden z biskupów powiedział ostatnio, że "jak Bóg da", to za 4 lata (czyli po pełnym cyklu nowego, czteroletniego liceum) będzie to możliwe. Oczywiście pojawiają się od razu domysły, że w jakimś ustronnym miejscu rząd się z kościołem dogadał w tej sprawie.
Co sądzicie o religii, jako przedmiocie do wyboru na maturze?
Tak się głośno zastanawiam... czy to miałaby być matura z religii (ze wszystkich istniejących) czy z kościoła katolickiego?
Chociaż w pierwszej chwili pomyślałam, że pół biedy jak to opcja dobrowolna.
Edit. doczytałam, że to tylko religia katolicka...
Jak już matura z religii to ze wszystkich religii, a nie tylko z jednej. To tak jak miałaby być matura z polskiego lub z matematyki, ale tylko z jednego działu.
Jak już matura z religii to ze wszystkich religii, a nie tylko z jednej. To tak jak miałaby być matura z polskiego lub z matematyki, ale tylko z jednego działu.
Ja bym to przyrównała do języków obcych. Każdy może sobie wybrać język, z którego chce zdawać, z którym być może wiąże przyszłość. Po co miałby zdawać jeden egzamin jednocześnie z portugalskiego, mandaryńskiego, hindi i jakiegoś ginącego dialektu aborygenów?
Chochlik, w sumie racja... Z jednej strony jak to dobrowolne to nie ma nad czym rozkminiać, a z drugiej strony co w przypadku osób będących innego wyznania, wprowadzą maturę z ich religii? Przy składaniu deklaracji maturalnej i wpisaniu "religia" dorzucą "wpisz jaka Cię interesuje"?
To by było moim zdaniem jedyne sensowne rozwiązanie. Skoro szkoła ma obowiązek zapewnić lekcje religii (jakiejkolwiek), jeśli zbierze się w szkole dostatecznie duża grupa chętnych (7 osób, o ile się nie mylę), to i powinni pozwalać na wybór religii.
Język możesz zdawać i taki, którego w szkole nie miałaś. Filozofię i wiedzę o tańcu tez raczej niewiele osób miało... To czemu nie zdawać z pastafarianizmu?
Najlogiczniejszym pomysłem wydaje się równouprawnienie tych religii, z których zbierze się wystarczająca liczba chętnych - w przeciwnym razie będzie to graniczyło z dyskryminacją religijną... jednocześnie jakoś nie widzę tego, żeby można było pisać maturę z buddyzmu lub protestantyzmu. Zobaczymy.
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-05-24, 18:47
Moim zdaniem matura z religii mogłaby mieć podobny charakter co matura z filozofii, wtedy miałoby to sens. Ale jak z samej religii katolickiej, to nawet nie rozumiem, po co taka miałaby istnieć. mamy matury z języków mniejszości, to albo matury z każdej religii, albo walnąć po prostu religioznawstwo, albo jego podstawy, wtedy miałoby to nawet sens. Tylko mam nadzieję, że nikt wspaniałomyślnie nie wpadnie na pomysł obowiązkowej matury z tego przedmiotu.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Tylko powstaje pytanie czemu służyłoby posiadanie tej matury z religii na dyplomie? Religia nie jest obowiązkowym przedmiotem, a samo pisane matury z religii (zwłaszcza w formie materiału obecnie wykładanego uczniom) jest w jakiś sposób zmuszaniem człowieka do praktykowania konkretnej wiary. Religia obecnie bywa bardzo stronniczym przedmiotem. O ile w liceum miałam świetnego księdza, który uczył nas o każdej religii i otwarty był na każdą opinię i odmienność w kwestii wyboru wiary to np moi znajomi już tego szczęścia nie mieli. Ocena końcowa z religii zależna była od: 1) Frekwencji na mszach i innych wydarzeniach, które wiążą się z pójściem do kościoła. 2) Znajomością modlitw, nie uważam, żeby znajomość modlitw powinna być ujmowana w materiale do matury z religii. 3) Wizytami księdza na kolędzie - bez podpisu w zeszycie nie było zaliczenia. Nawet jeśli rodzice nie byli wierzący.
Podsumowując bo zaczynam się motać: Religia z matury - spoko, jeśli ktoś chce iść do seminarium - czyli matura nieobowiązkowa, ale w dalszym ciągu nie widzę sensu, żeby zdawać maturę z religii jako przedmiot dodatkowy, żeby potem dostać dodatkowe punkty w rekrutacji na np. filologię angielską.
a samo pisane matury z religii (zwłaszcza w formie materiału obecnie wykładanego uczniom) jest w jakiś sposób zmuszaniem człowieka do praktykowania konkretnej wiary.
Niekoniecznie. Ktoś, kto jest wierzący i praktykujący bardzo chętnie może chcieć taką maturę napisać. I niekoniecznie zdobywać punkty do rekrutacji na filologię, ale na teologię czy na uniwersytet papieski (i tu nawet na filologię) jak najbardziej.
Niekoniecznie. Ktoś, kto jest wierzący i praktykujący bardzo chętnie może chcieć taką maturę napisać. I niekoniecznie zdobywać punkty do rekrutacji na filologię, ale na teologię czy na uniwersytet papieski (i tu nawet na filologię) jak najbardziej.
Tak zapomniałam o teologii, i nie miałam pojęcia o uniwersytecie papieskim. Ale powiedzmy, ze ujęłam mówiąc o seminarium. Zgadzam się z tym, że osoby wierzące i praktykujące mogą chcieć podejść do takiej matury, będę temu przyklaskiwać jeśli jednocześnie uruchomimy maturę z każdej innej wiary - żeby nie dyskryminować wyborów młodych ludzi. Ale tak jak powiedziałam (albo nie, mogłam to pominąć) jeśli taka matura nie byłaby obligatoryjna to proszę bardzo - każdy dokonuje swoich wyborów, każdego interesują inne zagadnienia.
jak z samej religii katolickiej, to nawet nie rozumiem, po co taka miałaby istnieć
Pewnie niektórzy by chcieli zdawać, a jakby była, to wszelkie seminaria, by od razu to sobie wciągnęły do kryteriów rekrutacji.
pannanikt napisał/a:
pisane matury z religii (zwłaszcza w formie materiału obecnie wykładanego uczniom) jest w jakiś sposób zmuszaniem człowieka do praktykowania konkretnej wiary
W jaki sposób? A to, że jest możliwość wyboru na maturze wiedzy o tańcu, to zmuszanie ludzi do tańca?
pannanikt napisał/a:
Religia obecnie bywa bardzo stronniczym przedmiotem.
Ciężko, żeby była obiektywna, skoro jej zadaniem jest przekazanie konkretnego światopoglądu.
pannanikt napisał/a:
Religia z matury - spoko, jeśli ktoś chce iść do seminarium - czyli matura nieobowiązkowa, ale w dalszym ciągu nie widzę sensu, żeby zdawać maturę z religii jako przedmiot dodatkowy, żeby potem dostać dodatkowe punkty w rekrutacji na np. filologię angielską.
Chyba nikomu się krzywda nie stanie, jeśli z własnej woli nauczy się na jeden egzamin więcej? Poza rekrutacją istnieją zainteresowania albo chociaż... zakłady.
A tak swoją drogą, to na maturę z religii naciska kościół 'dominujący', a o ewentualnych innych religiach nic nie słychać. Aż szkoda, że pastafarianie ostatnio przegrali sprawę.
Chyba nikomu się krzywda nie stanie, jeśli z własnej woli nauczy się na jeden egzamin więcej?
No właśnie stanie się. Chcę zdawać na medycynę, muszę wyuczyć się na trzy mega ciężkie rozszerzenia i zdać je powyżej 95%. Jestem stanowczo przeciw maturze z religii, zwłaszcza że obserwując nasz rząd, jest to tylko krok do zrobienia matury obowiązkowej z religii i jak największej zależności od kościoła.
Podam przykład - bierzmowanych u mnie było z 50 osób w parafii, może 4 chodziły co niedzielę do Kościoła, z czego dwie pod przymusem rodziców, zupełnie bez własnej wiary. Z tych wszystkich osób przystępujących do sakramentu, z 2 naprawdę chciały go przyjąć, reszta albo pod przymusem (jak np. ja) albo nieświadomym przymusem - zapytani po co przystępują, odpowiadali by mieć ślub kościelny? A po co skoro nie wierzą? Bo tak wypada.
Rozumiem że ma to sens ale jeśli tylko i wyłącznie poprzestaniemy na maturze z religioznawstwa, przydatnej na podobne kierunki.