Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Lęk przed samotnością
Autor Wiadomość
Insensibilis
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-23, 23:31   Problem z samotnością...

Nie wiem co się ze mną dzieje... Wiem jedynie, że nic dobrego.
Otóż...
Chociaż może zacznę od tego, że nigdy nie lubiłam być sama. Zawsze otaczałam się jakąś grupką dobrych znajomych i przyjaciół. A w związkach... nie przywiązywałam się do chłopaka za bardzo i szybko z nim zrywałam, lecz potem próbowałam sobie znaleźć szybko innego, by wypełnić jakąś dziwną pustkę w sobie.
W sierpniu 2010 znalazłam chłopaka, którego pierwszy raz potraktowałam poważniej. Stwierdziłam, że zmienianie chłopaków jak rękawiczki sprawia, że sama na tym cierpię i dałam temu szansę. Po dwóch miesiącach moja lekka niechęć do samotności zaczęła się zamieniać w coś gorszego... Spotykałam się z nim codziennie i prosiłam go by zamiast spotykać się z kumplami, spotykał się ze mną. Potrafiłam pojechać od razu po szkole do niego, by nie zdążył do nich pójść. Chciałam mieć go tylko dla siebie. I wtedy zaczęły się kłótnie. Po 3 miesiącach zerwaliśmy, lecz nie wytrzymałam bez niego dwóch tygodni i poprosiłam go byśmy spróbowali raz jeszcze. Zgodził się. Lecz po 3 kolejnych miesiącach sytuacja się powtórzyła i to już był koniec. Prówałam znowu do niego wrócić, ale nie przyjął mnie.
Od lutego do czerwca dochodziłam do siebie. Chodziłam nawet przez miesiąc do psychologa, który stwierdził, że mam depresję... Ale to inna historia. Żeby zapomnieć o tamtym szukałam sobie wręcz na siłe chłopaka. Całowałam się z kilkudziesięcioma, ale nic poza tym. Zaczęłam pić... codziennie, bo nie radziłam sobie z samotnością. I zaprzyjaźniłam się z Kubą, kolegą z klasy.
Pomagał mi. Bardzo. I czułam, że zależy mu na mnie. Stwierdziłam, że co mi szkodzi z nim być, skoro kiedyś brałam co się dało tylko po to żeby kogoś mieć, więc czemu by do tego nie wrócić.
No ale byłam z nim 3 dni... i stwierdziłam, że nie mogę tak. Że nie potrafię być z kimś wiedząc, że nie czuję do niego nic szczególnego. I zerwałam, bo bolało mnie to, że ranię go moją obojętnością. Lecz już następnego dnia czułam, że brakuje mi jego bliskości, i żałowałam że go zostawiłam. Ale nie potrafiłam mu się przyznać do błędu. Do czasu... Kilka dni później, gdy znowu się upiłam, a Kuba ze mną był i mnie pilnował to poruszyłam ten temat. I powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu, że żałuję tego posunięcia i przepraszam. I spytałam czy da mi jeszcze jedną szansę. Zgodził się.
Od tamtej pory wszystko w moim życiu zaczęło się układać. Zakończyłam toksyczną przyjaźń, przestałam pić i nałogowo palić. Spotykaliśmy się codziennie, bo zaczęły się wakacje. Ale nie miałam większych przeciwwskazań do tego by spędzał czas również z innymi. Sama chętnie spotykałam się ze znajomymi. Przestałam chodzić do psychologa, bo nie widziałam takiej potrzeby.
Zaczął się wrzesień i zaczęła się szkoła. A mój humor zaczął się psuć. Po wakacjach spędzonych w większości z Kubą i przyjaciółką, Pauliną, powrót do szkoły był ciężki. Za dużo ludzi. Na dodatek od początku zaczęłam zbierać jedynki, bo nie miałam ochoty się uczyć. Każdą przerwę spędzam z chłopakiem (bo nie bylismy już w jednej klasie, gdyż nie zdał), czasem gdy miał wolną lekcję to ja opuszczałam swoje (teraz chodzę na lekcje, bo Kuba mnie pilnuje). Po szkole jeździliśmy albo do mnie, albo do niego i siedzieliśmy razem do wieczora.
Byłam od niego coraz bardziej uzależniona. Zaczęłam mieć gdzieś znajomych, a także najlepszego przyjaciela... a to dlatego, że nie uczesniczyli w życiu moim i Kuby. Wreszcie został mi tylko Kuba i Paulina, która spędza z nami wiele czasu. Nie obchodzi mnie nikt poza tą dwójką. Nie przeszkadzało mi to do czasu, gdy uświadomiłam sobie, że nie potrafię wytrzymać bez chłopaka godziny... Muszę pisać z nim chociażby sms'y, bo inaczej płaczę i mam ochotę sobie coś zrobić.
Ostatnio napisał, że musi odetchnąć i pograć sobie 0,5h, a zeszło mu się 2,5... Płakałam i nie mogłam się uspokoić tylko dlatego, że przygotowałam się emocjonalnie na czekanie przez 30min, a gdy te pół godziny minęło to już wpadłam w histerię... a także powyrywałam sobie trochę włosów z głowy. Następnego dnia poszedł pierwszy raz od ponad miesiąca do kolegi, na dodatek na noc. Nie miał jak pisać sms'ów, bo pił (wtedy tego nie wiedziałam jeszcze). Przez kilka godzin płakałam, potem opuściły mnie chyba wszystkie emocje i siedziałam przed komputerem do 5 nad ranem, z alkoholem i papierosem w ręku, w które zaopatrzyłam się w chwili, gdy jego kolega napisał mi, że pił tego wieczora z Kubą... Dobiła mnie ta informacja, bo Kuba zawsze mówi mi, że on nie chce pić, bo nie lubi, bo od razu mu się zwraca. I ze względu na niego nie piłam. Bo skoro on nie pije, to ja też nie będę, gdyż będąc na miejscu niepijącego, nie chciałabym mieć pijącego (nawet czasem) partnera. Więc trochę zabolało mnie to, że pił. Poczułam się okłamana. Ale dalej...
Tak więc stwierdziłam, że nie potrafię wytrzymać chwili bez niego. Że przez to, że odrzucam wszystkie znajomości, ranię w jakiś sposób Kubę. Ograniczam go. I nie wiem co robić. Nie potrafię się zmienić. Nigdy nie potrafiłam być sama, ale ta wada przyjmuje różne postacie. Ale boję się, że jeśli się nie zmienię, to będzie miał mnie dość... Że mnie zostawi... Zawsze gdy dzielę się z nim tymi obawami to mówi mi, że on mnie nie zostawi, i że ta wada jest irytująca tylko czasem, a tak to jest wszystko idealnie... tylko co jeśli zacznie go to irytować częściej?
Rozmawiałam z nim ostatnio i stwierdziłam, że powinnam znaleźć jakiś znajomych by spędzać z nimi czas i 'odciążyć' Kubę, by mógł ode mnie odpocząć i miał czas dla swoich znajomych... Ale... nie wiem jak to zrobić, skoro mam gdzieś innych i nie mam ochoty spotkać się z nimi?

_____
Mam nadzieję, że nie zwińczujecie mnie za taki długi wywód...
Po prostu musiałam wyrzucić to całkowicie z siebie, mimo iż wiem, że mój problem jest raczej głupi... I serio nie wiem co robić D:




 
 
Lęk przed samotnością
megi-s 
piguła


Dołączyła: 29 Lis 2010
Posty: 2687
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2011-10-24, 00:52   

Palisiaaa, przedstawiłaś się w twoim poście jako osoba wręcz toksyczna, zaborcza wręcz zachłanna jeżeli chodzi o najbliższe Tobie osoby. Ale plusem jest to, że jesteś tego świadoma. Myślę, że błędem było zaniechanie wizyt u psychologa gdy Ci się polepszyło. Piszesz, że okresowo funkcjonujesz normalnie a potem włącza się u Ciebie ta zaborczość. Myślę, że masz szczęście, że masz takiego chłopaka, który Cię zapewnia, że wszystko jest ok, ale wróć do psychologa bo wykończysz nerwowo chłopaka ale przede wszystkim siebie. :tuli:



AMOR OMNIA VINCIT
:piguła:
 
 
Lęk przed samotnością
Outsider 
aka Razorek



Dołączył: 02 Gru 2010
Posty: 126
Skąd: biorą się dzieci ?

Wysłany: 2011-11-02, 19:00   

Uzaleznilas sie od tego chlopaka i nie potrafisz bez niego zyc... w pewnym momencie go zadusisz swoja zaborczoscia i bedzie robil wszystko by cie unikac az w koncu poszuka sobie innej dziewczyny. Lepiej troche daj mu swobody bo zaczna sie powazne konflikty i ty bedziesz cierpiec. Znajdz sobie jakies zajecie nie wiem pograj sobie w cos poczytaj ksiazke umow sie z kolezankami zorganizuj czas tak by chlopak mogl troche zatesknic za Toba ;)



!
 
 
Lęk przed samotnością
savi93
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-19, 12:29   Lęk przed samotnością

Od kilku miesięcy czuje lęk, samotność szukam wyjścia z tej sytuacji jest mi bardzo ciężko, pojawia się to nagle jednego dnia jest wszystko okej, a drugiego dnia może się to wszystko zmienić obrócić i zaś będzie to samo... co mam zrobić, psycholodzy w moim mieście są niestety płatni, tak się zapisać na ten rok już nie da rady...



Ostatnio zmieniony przez 2012-11-25, 13:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Lęk przed samotnością
wannables 
zgniły anioł



Wiek: 29
Dołączyła: 04 Lis 2012
Posty: 144
Skąd: Poznań

Wysłany: 2012-11-19, 17:57   

(...)A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką,
W martwej ciszy - nadziei tylko słychać jęk,
Na łbie zaś mym schylonym, w triumfie wysoko,
Czarny sztandar zatyka groźny tyran - Lęk.


Czuję się dokładnie tak samo.




Gdyż nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka.
 
 
 
Lęk przed samotnością
savi93
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-19, 18:35   

I co z tym robimy trzeba to jakoś ogarnąć



 
 
Lęk przed samotnością
zaba
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-19, 19:20   

rany otwarte, świat zamknięty ja też tak mam nawet czasami już mam dość ale jakoś żyje wiem jak się czujesz ale nie wiem jak ci mogę pomóc



 
 
Lęk przed samotnością
tup_tuś
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-19, 19:42   

zaba, za dużo sali samobójców ? :roll:
taki temat chyba był...




 
 
Lęk przed samotnością
Lilith
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-19, 19:49   

czarną-linia, też się tak zastanawiam, czy zgłosić... :roll:



 
 
Lęk przed samotnością
znikajaca 



Dołączyła: 06 Lis 2012
Posty: 89
Skąd: Polska

Wysłany: 2012-11-20, 20:28   

Lęk. Lęk przed samotnością. Paraliżuję mnie każdego dnia. Nie wiem jak się przed tym bronić. Mam wrażenie, że wszyscy ode mnie uciekają i niedługo zostanę całkiem sama... boję się ciągle. Jak to przezwyciężyć?

Zdanie zaczynamy od dużej litery | Nmh




Truth is, everybody is going to hurt you; you just gotta find the ones worth suffering for...
Ostatnio zmieniony przez 2012-11-20, 23:37, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Lęk przed samotnością
Hunter 



Dołączyła: 04 Lis 2012
Posty: 50
Skąd: Rivendell

Wysłany: 2012-11-24, 21:50   

Również boję się, że zostanę sama. Mimo tego, że otacza mnie tyle osób, czuję pustkę. Dwie osoby, które kocham chciały się zabić. Boję się, że mnie opuszczą, że już nikt na mnie nie spojrzy...



"Ale kto wie, co mówiła w ciemności, gdy była sama, w gorzkie bezsenne noce, myśląc o swoim życiu, z każdym dniem uboższym, w czterech ścianach pokoju, w którym czuła się uwięziona jak leśne zwierzątko w ciasnej klatce."
 
 
Lęk przed samotnością
wannables 
zgniły anioł



Wiek: 29
Dołączyła: 04 Lis 2012
Posty: 144
Skąd: Poznań

Wysłany: 2012-11-25, 01:32   

Mam wrażenie, że kończę się, jak ta oto butelka wody, którą tutaj piję.
Jeszcze żeby było śmieszniej, dostałam dzisiaj propozycję grupowego samobójstwa. Ale tak cholernie się boję, tak bardzo jestem sparaliżowana, że nie potrafię ruszyć się w żadną ze stron.




Gdyż nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka.
 
 
 
Lęk przed samotnością
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-25, 08:32   

wannables napisał/a:
nie potrafię ruszyć się w żadną ze stron.

To może idź zrobić sobie herbatki na dobry początek?




 
 
Lęk przed samotnością
wannables 
zgniły anioł



Wiek: 29
Dołączyła: 04 Lis 2012
Posty: 144
Skąd: Poznań

Wysłany: 2012-11-25, 14:46   

rozwielitka napisał/a:
wannables napisał/a:
nie potrafię ruszyć się w żadną ze stron.

To może idź zrobić sobie herbatki na dobry początek?

W efekcie poszłam spać, brak myślenia murowany. Polecam tą metodę.




Gdyż nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka.
 
 
 
Lęk przed samotnością
Fenoloftaleina 
Fenoloftaleina



Wiek: 25
Dołączyła: 01 Paź 2012
Posty: 6439
Skąd: lubuskie

Wysłany: 2012-11-25, 19:24   

Boję się, że pewnego dnia się obudzę i nie będzie przy mnie nikogo, z osób które kochałam.



She always has a smile
From morning to the night
 
 
 
Lęk przed samotnością
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 14