Wiek: 33 Dołączyła: 20 Mar 2019 Posty: 2062 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2021-02-08, 23:55
Krzysiu, myślę, że w przypadku ludzi ta metofora z magiem niestety nie zadziała. Nie rzucimy na kogoś czegoś, czego sam nie chce. Nie porozmawiasz z człowiekiem, jeśli nie będzie chciał. Nie wysłuchasz go, jeśli nie będzie chciał mówić.
PS. Ja za kotami nie przepadam, stąd też moja wzmianka o tych kotach B)
Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni.
WhiteBlankPage., ktoś, kogo istnienie nie budzi Twego sceptycyzmu, daje Ci coś pomocnego, czego się dostać nie spodziewałaś. To jest aż tak bardzo całkowicie niekonstruowalny scenariusz…
Krzysiu, myślę, że trywializujesz szczęście i nie chodzi mi o używane przez Ciebie metafory. Szczęście to nie suma pozytywnych chwilowych uniesień. Nikt nie stanie się szczęśliwym człowiekiem bo dostał dobrą ocenę z egzaminu, ktoś powiedział mu coś miłego. Nie odnajdziesz potwierdzenia sensu życia w świecie zewnętrznym, bo sens życia to coś osobistego, coś co samemu trzeba sobie stworzyć od podstaw. Są ludzie, którzy wierzą, że mając te rzeczy chwilowo uważają, że są szczęśliwi i to prawdziwe uczucie, ale nie jest trwałe, ani nie stanowi fundamentu. Gdyby było tak jak piszesz wystarczyłoby zadbać o to by ktoś miał wystarczająco dużo dobrych doświadczeń i byłby szczęśliwy. To jest ten poziom, jakby leczyć depresję wyjściem do lasu, albo słynne "idź pobiegać".
Mogę oczywiście wyłącznie mówić o sobie, o tym czego sam się nauczyłem, może moja definicja szczęścia jest nieadekwatna, ale...
Dla mnie szczęście i sens życia to zaufanie do siebie, w to że kiedy nie mam nikogo kto mi podaruje metaforycznego kotka, kiedy nic z zewnątrz nie przyjdzie akurat by poprawić mi nastrój, to wiem, że mogę ufać sobie, wierzę, że mogę przetrwać kryzys, wiem, że umiem sobie poradzić. Moim sensem życia nie jest nic na zewnątrz, jest nim życie samo w sobie, to co jest wewnątrz mnie.
Nawiązując trochę to głównego tematu. W miłości, gdybym polegał, że moja narzeczona będzie dostawcą mojego sensu życia, to byłoby to mocno nie fair. Cedować odpowiedzialość na kogoś innego? Patrząc z drugiej strony. Gdybym ja chciał nadać sens życia mojej partnerce? Kim ja jestem by rozstrzygać o tak osobistych kwestiach?
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Ten sposób na szczęście każdy sam musi sobie wypracować, odkryć. Jakkolwiek rozumie pojęcie 'szczęścia'.
Natomiast jak ktoś choruje np. na depresję to najpierw droga do wyzdrowienia jest trudna i to tak też nie działa, że komuś coś dajesz i ktoś nagle odkrywa swój sens życia.
To o czym piszesz - podarowanie komuś czegoś czy miły gest brzmi bardziej w kategorii bycia wsparciem, ale to nie sprawia, że ktoś nagle odkryje swój sens życia czy cokolwiek mu się zachce.
Bycie przy kimś jak ktoś tego chce jest ok i wtedy warto zapytać tej osoby czego oczekuje by się z czymś nie narzucić i nie stworzyć większej ilości problemów.
Zwierzęta bywają dobrym wsparciem w terapii, ale nie w taki sposób, że się komuś nagle daje kota.
Natomiast ktoś może nie chcieć ani taki gestów, ani prezentów, może też nie chcieć wsparcia od konkretnej osoby, i to też jest ok. Taki jego wybór.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10440 Skąd: świat
Wysłany: 2021-02-16, 13:13
Krzysiu, Wzium,
Do 15-ego każdego miesiąca, trzeba wysłać deklaracje Zusowskie w przypadku przedsiębiorców z pracownikami, a że nowy rok to nowe stawki i rozliczenia roczne. Podatki są do 20-ego każdego miesiąca, w cholerę zmian covidowych i takich o, z kaprysu... a to nie o tym.
Dla mnie zasada Walentynek, opiera się na szczególnym pałaniu i okazywaniu miłości nie do świata a jednej i konkretnej osoby.
Tak też przeleżeliśmy cały dzień przed Netflixem (wspomnę tylko, że jesteśmy w fazie remontu, więc dzień był podwójnie świąteczny) i w ramach naszego poziomu romantyzmu - walentynkowy obiad składał się z kwaśnicy i kubełków z KFC.
Oprócz napisania, że skrzydełka kurczaka były pikantne, resztę pozostawię dla siebie.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.