Slayer - za wszystko... za teksty, za riffy, za piękny bas, za Toma Arayę... moja miłość jedyna i wieczna po grób i jeszcze dłużej
Kelly Clarkson - za niewątpliwy urok osobisty i otwartość tej dziewczyny, za wysokie noty, które tak pięknie wyciąga, za rockową duszę i za piosenkę "Addiced"
Evanescence - za Amy, bo nikt nie umie tak jak ona wywołuwać u mnie skojarzenia z banshee , za to, że muzyka którą tworzą jest ponadczasowa i wyjątkowa, a tekty trafiają prosto w serce
Limp Bizkit - za to, że ich muzyka pomaga przeżyć wewnętrzną "złość i rozpierduchę"
Natalia Lesz - na przekór wszystkiemu i wszystkim, bo choć głosu nie ma cudmiódmalinowego, to jest w swojej twórczości szczera. Teksty łapią mnie za serce. I zazdroszczę jej figury i sukienek
Within Temptation - za klimat i za "Frozen" tak nieodparcie kojarzącemu się z dzieciństwem. Sharon jesteś niesamowita.
36 Crazyfists - główny wokalista tak fajnie wrzeszczy, że zajmuje miejsce tuż po Arayi. A i bas jest niczego sobie.
Placebo - za niepowtarzalność i umiejętność muzykalnego oddania chorych nastrojów
Marylin Manson - za to kim jest, za to, że nie przejmuje się krytyką i moherem, za to, że przekracza bariery
Eminem - za umiejętność prania swoich brudów publicznie, bezkompromisowość, za to, że się nie boi nikogo i niczego i jest w stanie powiedzieć każdemu szczerze "mam Cię w dupie" jeśli na to zasłużył i za to, że potrafi tworzyc utwory prawdziwe i piękne dlatego, że nie obłożone złotą folią, jak "Beautiful" ostatnie chociażby. Za to, że przeżył gehennę i o niej mówi. Za to, że uzależnienie od leków jest tematem przewodnim jego ostatniego krążka.
SOAD - za Lonely Day, która jest tą piosenką, które powinna byc puszczona na moim pogrzebie, jeśli by coś takiego się praktykowało. Są wyjątkowi i za to ich cenię. I mają niezłego basistę (kocham basistów, no...)
Rammstein - za Ciebie, Richardzie, miłości ma za to, że współpracowali z Lynchem, za poetyckość w obliczu obrzydliwości, za świetne riffy
Eowyn - za piękny głos wokalistki. Zespół nieznany, ale zasługuje na uznanie.
Akira Yamaoka - za OST do Silent Hill, tę muzykę, która wyrywa duszę
Angelo Badalamenti - za Lynchowskie klimaty
Metallica - za ballady
Plumb - za głos wokalistki i tematykę utworów
John Williams - za całokształt. Muzyka sciśle związana z filmami i scenami z nich. Muzyka, która wywołuje obrazy.
Linkin Park - miłość czasu młodzieńczego, tamtego buntu i nerwów, dziś na wygaszeniu, bo i zespół sie zmienił i ja
Three Days Grace - bas, linia melodyczna i świetne teksty, zwłaszcza w "Pain" i "I hate everything about you"
Ostatnio zmieniony przez Ella 2015-06-30, 21:19, w całości zmieniany 1 raz
Iron Maiden - maj uan tru lof. Słucham ich od uhm, 10 roku życia, bezustannie, choć z większymi lub mniejszymi okresami intensywności. Ale nieważne czy aktualnie u mnie lecą, czy nie, zawsze pozostaną tym number one w moim sercu i głowie. As simple as that.
Poza tym Bruce to moja druga życiowa loff (pierwsza to Vader tańczący Hammertime'a ). Jaki on ma głos...!
Metallica - to od niedawna, znaczy no, od pewnego czasu. Przekonałam się do nich, wcześniej kojarzyli mi się bardzo z nachalnym obnoszeniem się ze swoją łżeoryginalnością - wynik traumy z LO, gdzie wszyscy słuchali Metallici. Fuj.
Za to teraz w końcu się przemogłam i nie żałuję. I w dupie mam to, czy grają lepiej czy gorzej wg. masy. Dla mnie grają bosko.
No i głos Dżejmsa ach
Last but not least - Devics. Idealni na doła. Głos wokalistki jest po prostu anielski. ?wietne teksty, aranżacje muzyczne i wokal, cóż chcieć więcej?
Nine Inch Nails - bo kocham Trenta, zawsze i wszędzie. Kolejny geniusz z mojej listy, facet, który wie co zrobić by doprowadzić mnie do orgazmu w 10 sekund.
Uwielbiam jego klawisze, gitarę, słowa (aaaaaach), głos i jego lateksowe spodnie...mrrrau. No a jak dodam, że kojarzy mi się bardzo miło w kimś od kogo zaczęłam wyciągać masowo jego płyty a w kim też się trochę tego no, podkochiwałam i wielbiłam tajemnie to raczej nie dziwne, że nawet dziś, po tylu latach, odlatuję przy NIN.
Musze dopisać do swojej listy. Może niekoniecznie z tych samych powodów, niemniej też pokochałam Trenta. Ma cudowny głos, jego teksty są tak szczere, że lepszych to ja nie słyszałam(!). Lubię na Niego patrzeć na każde "wcielenie". Sama muzyka też do mnie przemawia, choć to coś innego niż to czego słucham - przepraszam - słuchałam zwykle. NIN pomaga mi odreagować to czego dziś już za żadne skarby nie wypowiem na głos, a jest.
Dużo w tym zasługi Rammsteinu, że tak płynnie podchwyciłam NIN. Rammstein wypełnił lukę między metalem a industrialem.
W ogóle dziś to ja wiem, że najpierw jest NIN & Rammstein & Slayer.
Odstęęęęęęęęęęęp.
Akira Yamaoka, Angelo Badalamenti, Eminem.
A potem długo, dłuuuuuuuuugo nic i cała reszta...
Ostatnio zmieniony przez Tracy 2010-02-20, 02:08, w całości zmieniany 1 raz
Zastanawiam się, czy w przypadku człowieka, który nie ogranicza się zespołami i stylami muzycznymi można mówić o ulubionych zespołach, które zmieniają się co chwila. Jednakże jest część zespołów, które zawsze lubię, nie ważne na co mam fazę. Są to:
Wyżej wymieniany Nine Inch Nails. Jednakże mnie Trent nie doprowadza do żadnego orgazmu, ani nic z tych rzeczy. Po pierwsze cenie sobie jego muzykę, gdyż jest tak różna od całej reszty. Koleś dba o każdy, choćby najmniejszy szmer dla lepszego efektu artystycznego. Moja przygoda z NIN zaczęła się przypadkiem. Szukając muzyki w kategorii ROCK na torrenty.org przypadkiem spotkałem album With Teeth, a że dużo ludzi udostępniało postanowiłem ściągnąć. Wydawał mi się jednak trochę dziwny, coś jakby rock, ale nie rock. Ogarnąłem komentarze i w tym momencie zaczęła się moja przygoda z NIN jak i z industrialem. Cenie sobie także Trenta jako artystę. Widać, że kolesiowi bardziej zależy na tym, co robi, a nie na kasie - nawoływanie fanów do ściągania płyt z internety, gdy te były za drogie, umieszczenie albumu za free na swojej stronie, a ostatnio darmowy koncert do pobrania.
Limbonic Art i Dimmu Borgir - Nigdy nie byłem wielkim fanem Black Metalu, ale pewnego razu postanowiłem chociaż sprawdzić ten gatunek. Pierwszym był Dimmu Borgir. Spodobało mi się bardzo. W kółko słuchałem jednej piosenki, którą ściągnąłem, podczas gdy ściągała się cała dyskografia. Potem zainteresowałem się Limbonic Art. Spodobało mi się bardzo. Można powiedzieć, że dzięki tym zespołom odkryłem piękno Black Metalu ^^
Koleś dba o każdy, choćby najmniejszy szmer dla lepszego efektu artystycznego.
Ymh. Strasznie mi się podoba, że w tych utworach nawet jego oddech jest melodią.
Albo inny świetny przykład - mechaniczne odgłosy w Reptile. Nigdy w życiu nie myślałam, że może mi się spodobać coś takiego
Dante napisał/a:
Widać, że kolesiowi bardziej zależy na tym, co robi, a nie na kasie - nawoływanie fanów do ściągania płyt z internety, gdy te były za drogie, umieszczenie albumu za free na swojej stronie, a ostatnio darmowy koncert do pobrania.
Zdecydowanie Lady Pank a bardziej konkretnie to Jan Borysewicz ponieważ to jemu zawdzięczam najwięcej, a mianowicie to pod wpływem jego muzyki po raz pierwszy wziąłem gitarę do ręki
Wiek: 40 Dołączyła: 25 Sie 2010 Posty: 412 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2010-08-25, 18:43
Linkin Park - Crawlin', Numb, By myself... wow. ci goście potrafią przekazać ból. Potrafią mówić, podczas kiedy moje usta są z reguły zamknięte. Od nich zaczęłam. Oni byli moim pierwszym głosem.
Three Days Grace - Time of dying, Never too late, Gone forever i inne. Na każdą sytuację z mojego życia, na większość emocji. Kiedy nie wiem, co czuję, szukam kawałka, który mi w danym momencie 'wchodzi'. I jest lżej. Chaos traci część swojej mocy.
Papa Roach - Dead Cell, BloodBrothers to masa energii. Last resort daje mi poczucie, że nie jestem sama z SI.
Plumb - niektóre piosenki. Serce się wyrywa.
Evanescence - kiedy tracę jakąkolwiek wizję jakiejkolwiek przyszłości. Czuję, że nie idę sama. Choć tyle. Aż tyle. Snow White Queen.. dotyka do żywego.
Superchick - Beauty from pain. Ta jedna piosenka. Reszty nie znam. Ale ta jedna była pierwszą choć ciut pozytywną. Jeden promyk. Jedyny promyk.
Szukam nowych. Głównie post grunge. Porusza mnie kiedy znajdę 'swoje usta', kiedy muzyk wyraża coś, czego ja nie potrafię powiedzieć... jak dziecko się uczę..
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Michał Wiśniewski- nie, to nie jest żart. Ja naprawdę przepadam za czerwonowłosym wariatem. Możecie mówić co chcecie, ale chyba nikt tak jak on nie umie ująć szczerej prawdy w tekst piosenki. Oprócz tego bardzo doceniam jego talent wokalny, barwę głosu i oczywiście osobowość. Zawsze szedł pod prąd i nie bał się tego, co powiedzą inni.
Doda- teraz też nie robię sobie jaj. Doda może i ma wygląd łatwiutkiej panienki, ale głupia nie jest. A tym bardziej nie należy do laski lekkich obyczajów. To silna kobieta, która wie czego chce i potrafi nawet dać w pysk. Ona po prostu sobie nie pozwala. Oczywiście jestem fanką jej muzyki-zarówno teksty ma naprawdę dobre, jak i wokal. Jej muzyka daje mi kopa.
To byli moi ulubieńcy, a teraz mniej lubiane zespoły,ale też ich lubię:
Lady Punk-uwielbiam słuchać Borysewicza
Evanescence-ta muzyka jakos do mnie trafia...
Vanessa Mae-ona jest świetna, ale Ja przede wszystkim cenię ją za jeden utwór pt ,,Contradanza".
Killer- za utwór ,,Liar" który mnie uspokaja
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
Wiek: 33 Dołączyła: 18 Sie 2010 Posty: 2282 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2010-08-30, 12:25
Zaq, pomyślmy Ty lubisz blondynki inny szatynki i co jest głupi???
Moim ulubionym wokalistą jest... hm może głupie ale Turnau- dlaczego?za piosenki i barwę głosu. A wokalistką jest Lilu- teksty i melodyjność muzyki...
Od początku kariery Rihanna mnie interesuje ma coś w sobie. Po za tym lubię Iron Maiden za agresywność i może to głupie ale za grafiki na okładkach albumów. Z Polskich zespół Hey i Varius Manx za teksty i są częścią mojego życia.
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
Zaq, bez przesady. Jak jest taka ,,arcygłupia" to ciekawe jakim sposobem doszła do tego,co ma teraz?? Swoją głupotą, tak? Głupi jest ten, który umie tylko krytykować innych i mówić, ze im to się udało, a jemu to nikt nie pomoże, i siedzi przed TV z puszką piwa i chipsami.
Myśl logicznie bo osoba, która w tak młodym wieku ma tyle kasy i może pozwolić sobie na wszystko, napewno do głupich nie należy a że ma osobowość, jaką ma, to tylko pozazdrościć. Ja chciałabym mieć jej pewność siebie. Poza tym w show-biznesie potrzebują takich ,,świrów", co nawet powiedział Kuba Wojewódzki i to jest jedyna rzecz w której się z nim zgadzam. Artysta musi być albo kochany,albo znienawidzony, nie może wzbudzać neutralnych uczuć bo tak to jest nikim.
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
Ostatnio zmieniony przez Skorpion 2010-08-30, 13:09, w całości zmieniany 1 raz
Zaq, pomyślmy Ty lubisz blondynki inny szatynki i co jest głupi???
A co to ma do rzeczy? Mówię tylko, że uważam Dodę za głupią, a nie tego kto ją lubi.
Skorpion napisał/a:
Zaq, bez przesady. Jak jest taka ,,arcygłupia" to ciekawe jakim sposobem doszła do tego,co ma teraz??
Ma głos. Tyle. Jakaś grupa wzięła ją sobie na wokalistkę, bo miała niezły głos. Do tego dodała wulgarny sposób bycia i prostacki image plastikowej laluni. Taki zestaw świetnie się sprzedaje nawet jeżeli muzycznie nic się nie reprezentuje. Dzisiejszym nastolatkom to wystarczy. Oczywiście, żadna fanka (ani fan, o ile tacy istnieją) nie przyzna, że bez świecenia dupą Doda byłaby nikim.