Mojego pierwszego chłopaka poznałam na czacie, byliśmy razem dwa lata. Dzieliło nas 100 km. Nie była to duża odległość a jednak związek nie przetrwał przez jego złe traktowanie. Obecnego chłopaka również poznałam przez internet. Tutaj niestety była większa odległość - 400 km. Na szczęście w przeciwieństwie do mojego byłego zrobił wszystko aby być bliżej mnie i zamieszkał ze mną. Uważam, że znajomość przez internet lub związek ma szanse przetrwać, ale w dużej mierze zależy to od zaangażowania obu stron.
Boszz, mamy się spotkać w poniedziałek... Wszystko jest ok, gadamy na skajpaju, termin zaklepany. Trochę panikuję, ale cóż, przecież to tylko facet, grunt żebym nie zrobiła sobie znowu jakiś wielkich oczekiwań, to już będzie połowa sukcesu
To według mnie, jakby związek fikcyjny wraz z tą wyznawaną miłością... Zakochać się w kimś, kogo się nigdy nie spotkało... Dlaczego, w ciągu waszej rocznej znajomości, nie doszło do spotkania?
ina, Dla kogo fikcja, dlatego fikcja. Dla mnie to nie był związek fikcyjny. I co z tego, że się nie spotkało? Zaintrygował mnie swoim charakterem... Dlaczego się nie spotkaliśmy? Po prostu mnie by nie puszczono samej. A po drugie u niego było krucho z kasą, ale miał sobie robić prawo jazdy. No to może spotkamy się kiedyś.
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
Sourlie, podobno kryterium wg. którego ocenia się zaawansowanie sztucznej inteligencji jest to, czy da się odróżnić robota od człowieka w rozmowie kiedy się go nie widzi. Pytanie: skąd wiesz, że nie był botem? I drugie: skąd wiesz, że nie kreował swojego wizerunku przed tobą tak, żeby był niezgodny z rzeczywistością?
Chochlik, Mam takie wrażenie, że nim nie był. Na pewno nie był botem, gdyż rozmawiałam z nim przez skype'a i widzieliśmy siebie nawzajem. Wątpię, by kreował. Był ze mną szczery. Nie wiem dlaczego sądzisz, że miałby kreować swój wizerunek. Może i inni tak robią, ale on tego nie robił. Zaufałam mu. I jeszcze jakoś do tej pory się na tym nie przejechałam. A w ogóle nawet znam jego przyjaciela. Więc naprawdę nie wiem dlaczego musisz doszukiwać się czegoś w mojej znajomości z nim.
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
Nie wiem dlaczego sądzisz, że miałby kreować swój wizerunek.
Po to, żeby z ciebie zakpić (ile fikcyjnych kont się pojawia na forum chociażby?), żeby cię oszukać (popularny chwyt na wyciąganie kasy od wieków), żeby zaspokoić swoje chore fantazje ("Cześć, jestem Wojtek. Też mam 12 lat") lub się dowartościować (stworzyć siebie takiego, jakim chciałby być i cieszyć się, że wreszcie jest akceptowany).
Nie twierdzę, że na pewno tak było. Twierdzę, że nie możesz mieć co do tego pewności.
Chochlik, No niestety, ale muszę się z Tobą zgodzić. Wiem, że bywają ludzie, którzy zdobywają nasze zaufanie, lecz potem okazują się kimś innym. Okłamują nas tylko po to by osiągnąć swój cel.
Do niczego nie można mieć pełnej pewności, takie życie.
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
I co z tego, że się nie spotkało? Zaintrygował mnie swoim charakterem...
To z tego, że ciężko tu mówić o miłości?
Pisałaś, że on wyznał Tobie miłość, Ty także to zrobiłaś i nadal go kochasz?
Sourlie napisał/a:
A po drugie u niego było krucho z kasą, ale miał sobie robić prawo jazdy
Prawo jazdy kosztuje, i to wcale nie tak mało, samochód i utrzymanie go, też. Nie miał kasy na bilet na pociąg do Ciebie, a miałby kasę na prawo jazdy?
lub się dowartościować (stworzyć siebie takiego, jakim chciałby być i cieszyć się, że wreszcie jest akceptowany).
Ja tak robiłam i mam teraz ogromne wyrzuty sumienia.
Co do tematu to zdarzyło mi się poznać przez internet osobę, z którą miałam się spotkać. Przed wyjazdem powstrzymał mnie mój wygląd i obawy, że ta osoba jak mnie zobaczy (pomimo rozmów na skype), wyśmieje i każe wracać do siebie.
Tak naprawdę pisząc z kimś nie masz pojęcia, czy to jest wszystko na serio czy ktoś sobie robi jaja. Można napisać wszystko, zranić kogoś i nie ponieść żadnych konsekwencji. Jak dla mnie taka znajomość jest pozbawiona emocji - nie można drugiej osoby zobaczyć czy dotknąć. Poza tym człowiek w ok. 90% zwraca uwagę na formę wypowiedzi (ton, mimikę, gesty itd.) a tylko w 10% na słowa. Dlatego moim zdaniem ciężko mówić o miłości, która polega jedynie na pisaniu pustych słów i wyrażaniu emocji za pomocą emotikon. Oczywiście nie mówię, że to jest niemożliwe. Po spotkaniu dużo może się zmienić, jednak ja już nie chcę się nigdy w taką znajomość pakować.
lub się dowartościować (stworzyć siebie takiego, jakim chciałby być i cieszyć się, że wreszcie jest akceptowany).
Ja tak robiłam i mam teraz ogromne wyrzuty sumienia.
Nie wiem czy o tym wspominałam, ale jeśli nawet to na tyle dawno, że ciebie na forum jeszcze nie było.
Raz (pod koniec liceum) poznałam przez internet osobę, która chciała się ze mną spotkać. Zgodziłam się z tym, że nie poszłam tam jako Kinga, ale jako... Artur. Oczywiście dziewczyna się nie skapnęła. Powiedziała, że jestem dla niej zbyt dziecinny i ona nie chce mieć chłopaka, który nosi skarpetki ze słoniem.
Potem doszłam do wniosku, że to kłamstwo by za daleko nie zaszło i już nie kłamałam w ogóle na swój temat.