znam tę historię, czytałam posty na poprzednich stronach. gdyby miłość do narzeczonego była wystarczająco silna, to nie myślałaby o kimś innym. sytuacja trudna, ale jeśli serce nie sługa?
Ostatnio zmieniony przez 2012-10-29, 14:03, w całości zmieniany 1 raz
Tak, doświadczyłam. Poznałam Go na innym forum, walczył z autoagresją, depresją - zresztą tak jak ja. Rozumieliśmy się bez słów, mieliśmy w sobie wsparcie. Planowaliśmy się spotkać, jednak do niego nie doszło, gdyż kłopoty, jakie zwaliły mu się na głowę sprawiły, że postanowił ze sobą skończyć. Do dzisiaj tego nie rozumiem i nie mogę się z tym pogodzić. Liczę, że z czasem przejdzie...
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy - swoje smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.
Wiek: 31 Dołączyła: 21 Lut 2013 Posty: 85 Skąd: świat
Wysłany: 2013-03-05, 22:19
Nie doświadczyłam, może dlatego że ja w miłość na odległość nie wierzę. Nie zakocham się dopóki nie będę mogła z kimś siedzieć do rana na plaży i gadać o głupotach, przytulić się w miarę potrzeb a nie wtedy kiedy dłuższe wolne na to pozwala a przede wszystkim uważam że więź z ludźmi trzeba budować na rozmowach w cztery oczy a nie pisaniu ale wyjątki do reguły zawsze się zdarzają więc pozostaje mi tylko trzymać kciuki i gratulować parom którym się udaje być razem mimo odległości
Również doświadczyłam, podobnie jak diversity, poznałam swojego chłopaka na innym forum. Pisaliśmy ze sobą rok, w końcu postanowiliśmy się spotkać. Dzieliło nas ponad 600 km. Przeprowadziłam się dla niego, jesteśmy razem, mieszkamy ze sobą. Nie wyobrażamy sobie życia bez siebie.
Dreams torn to pieces, broken like glass
Hope faded away, withered like leaves...
Czas odświeżyć temat...
Właśnie jestem w takim związku, codzienne rozmowy na skype min. 5 godzin dziennie Tak, to jest trudne... Wytrzymać do stycznia, kiedy się pierwszy raz zobaczymy... Już się boję... Czy jestem dla niego idealna, jak się ubrać, co powiedzieć, jak się umalować...
Też znam to uczucie. Co prawda nie było to uczucie na zasadzie miłości damsko-męskiej, ale bardziej uczucie takie, jak jest między przyjaciółmi. Jednak po czasie zawiodłam się na takiej osobie, bardzo mnie to zabolało i staram się nie przywiązywać teraz do osób, których znam tylko z internetu (jeśli je potem poznam to ok., ale nie, jeśli znajomość ma być tylko przez internet).
Najgłębiej patrzą oczy, które najwięcej płakały.
Najbardziej kochają serca, które najwięcej cierpiały.
Znam to uczucie, zadurzyłam się bez wzajemności w chłopaku poznanym kiedyś na czacie. Skończyło się tak, że po roku znajomości z dnia na dzień zakończył ze mną kontakt, usunął mnie ze wszystkich komunikatorów, nie odpisywał na smsy itp. A ja po roku nadal nie wiem, czemu to zrobił i co ze mną było nie tak No dobra, nikt nie jest w stanie wytrzymać długo z kimś takim jak ja.
I’ve woken now to find myself in the
shadows of all I have created.
Wiek: 42 Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 192 Skąd: Polska
Wysłany: 2013-11-25, 17:50
Mój pierwszy 'poważny' związek, w jakim byłam zaczął się przez internet. Mój kolejny, najdłuższy związek, w jakim byłam, też zaczął się przez internet. Potem były spotkania w realu.
Wierzę w takie związki. Wierzę, że można kogoś bardzo dobrze poznać 'przez neta'. Ale kiedyś trzeba ze sobą zamieszkać
Właśnie poznałam kogoś faceta. Dużo piszemy, jest szansa na spotkanie, ale... No właśnie ale. Boję się z nim spotkać. Oczywiście mówiłam mu o swoich problemach, ale nie wiem czy on zdaje sobie sprawę z "powagi" i rozległości tego wszystkiego... Mamy się spotkać, ale ja się boję jak cholera. Nawet nie tego że się sobie nie spodobamy czy coś, tylko wręcz przeciwnie... Co będzie jak coś z tego będzie? Czy ja dam radę się zaangażować? Boję się że go zranię, nie chcę tego. Nie chcę go skazywać na siebie, nie chcę go zarzucić swoimi problemami, pokręconą psychą. Najgorsze jest to uczucie że nie jestem wystarczająco dobra dla nikogo, a z drugiej strony potrzebuję bliskości, kogoś przy boku... I jak tak będę wiecznie się wymawiać ze spotkania to on straci cierpliwość, przecież nie będzie czekał w nieskończonośc... Nie wiem co robić, zaryzykować? Myślę nad tym cały czas i dalej nie wiem...