Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Podziw dla blizn
Autor Wiadomość
shady 
4w5



Wiek: 24
Dołączyła: 29 Mar 2015
Posty: 566
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2017-04-10, 15:16   

U mnie, jak większość rzeczy, to działa na zasadzie sprzeczności. Raz podziwiam i chcę więcej, nakręca mnie temat autoagresji, a raz mam ochotę amputować sobie wszystkie "naznaczone" kończyny, cofnąć czas, nigdy nie zacząć. Jeśli chodzi o blizny innych to mam jakąś chorą fascynację. Gdy ktoś je posiada to automatycznie ta osoba mnie interesuje, chcę ją lepiej poznać i mój mózg nie przyjmuje argumentów, że to zupełnie inny typ człowieka, nie lubimy się, bądź na pewno nie dogadamy, a to że ma blizny nie czyni go moją bratnią duszą.



"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
 
 
 
Podziw dla blizn
Hekate 



Wiek: 29
Dołączyła: 13 Wrz 2013
Posty: 2447
Skąd: dolnośląskie

Wysłany: 2017-04-14, 17:18   

Ostatnio dali mi w pracy dziewczynę w moim wieku do przeszkolenia. Pracowałam w krótkim rękawie i po jakimś czasie zobaczyłam, że przygląda się mojej lewej ręce z bliznami. Jej spojrzeniu nie towarzyszyło obrzydzenie, czy też pogarda, ale właśnie zachwyt. Nie spodobało mi się. Gdy tylko to do mnie dotarło, poszłam po bluzę z długim rękawem. Kiedy ją założyłam, dziewczyna zapytała po co się ubieram. Powiedziałam, że jest mi zimno. Po czym nastąpiła krótka wymiana zdań:
- Przecież to jest piękne.
- Co jest takie piękne?
- Ręka.
- Ręka jak ręka. Nic nadzwyczajnego.
- To co masz na ręce jest piękne.
- Raczej smutne i nieprzyjemne.
- Ale miło się patrzy.

Po tym wydarzeniu, coś mnie od niej odpycha. Nie lubię tego, w jaki sposób na mnie patrzy. W jaki sposób do mnie mówi. Mam wrażenie, że byłaby w stanie zapłacić za to, żebym dała jej popatrzeć. Nie podoba mi się to, mam nadzieję, że odpadnie, albo przyuczy się na tyle szybko, że nie będziemy musiały się widywać.




 
 
Podziw dla blizn
Niedotykalna 



Wiek: 34
Dołączyła: 14 Wrz 2013
Posty: 4310
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-04-21, 12:03   

mustainne napisał/a:
Myślałam, ze jestem dziwna (...)

Z całym szacunkiem dla Ciebie - ale jesteś...
No ale przecież chyba o to Ci chodzi, bo:
mustainne napisał/a:
A dla mnie to historia, cos, co wyróżnia mnie spośród tłumu.

Hmm... Też czasem lubię się wyróżniać. W czasach nauki były to olimpiady czy egzaminy zdawane na 5.0. Możesz wierzyć lub nie, ale wzbudzało to znacznie większą uwagę otoczenia...
mustainne napisał/a:
Często robię to tylko dlatego, ze wciąż jest tych blizn za mało, są zbyt nieudolne.

I can't understand...
mustainne napisał/a:
Kocham to, to uczucie, kiedy cały emocjonalny syf wypływa razem z kolejnymi kroplami krwi.

No to rozumiem. Kiedyś czułam to samo. Dziś inaczej odreagowuję emocje. Ale tego trzeba najpierw chcieć się nauczyć.
chiroptera napisał/a:
Wiem, że ta myśl jest irracjonalna – oh, i nawet może być obraźliwa dla niektórych z Was. Ale naprawdę nie o to mi chodzi.

Hmm, nie jest to dla mnie obraźliwe, nawet mi to do głowy nie przyszło. Za to zastanawiam się, co takiego dzieje się w obecnej rzeczywistości, że dochodzi do takiego spaczenia ludzkiego umysłu (i ja też absolutnie nie chcę Ciebie ani nikogo tutaj obraźlić, termin zresztą dotyczy ogółu).
chiroptera napisał/a:
nie mogę znieść ich widoku u innych. Czuję się gorsza.

A nie masz w głowie takiej myśli, że człowiek, który dopuszcza się takich działań jest po prostu... słaby? Bo nie radzi sobie z podstawowymi emocjami, nie potrafi dać im ujścia w inny sposób, postępując wbrew naturze, która przecież jest kwintesencją doskonałości?
chiroptera napisał/a:
A jednocześnie wiem, że moje blizny zupełnie błahe przecież nie są.

A nawet gdyby były... to co?
chiroptera napisał/a:
Czy można się dowartościowywać bliznami? Khyyy, i to jak.

Nie rozumiem tego mechanizmu i powiem szczerze, że mnie to przeraża choć sama jestem pokryta bliznami od stóp do głów.
chiroptera napisał/a:
Co tu, kurna, chciałam zrobić – pochwalić się?!?!...

A może utwierdzić się w przekonaniu, że jesteś dość dobra...? Może warto przewartościować to pojęcie, myśląc o tym co dalej, nawet w szerszej perspektywie?
chiroptera napisał/a:
to całe porównywanie z innymi swojego samookaleczania jest totalnie bez sensu. Każdy ma trochę inną sytuację.

Spróbuj zrobić coś, by Twój intelekt dokładnie te słowa przekazał Twoim emocjom.
chiroptera napisał/a:
ciągle marzą mi się takie porządne, wymagające szwów sznyty.

Ech... Nawet nie wiem co powiedzieć. One są okropne, a każda jedna oznacza po prostu inny upadek...
chiroptera napisał/a:
Mam kompleksy, bo nigdy mnie nie szyto i nie byłam w psychiatryku

Ten psychiatryk to w CV byś sobie wpisała czy co?
chiroptera napisał/a:
możecie w to uwierzyć?

Tak. Choć ciężko mi to pojąć i zrozumieć.
chiroptera napisał/a:
Jakieś rady?...

Zdecydowanie: TERAPIA.




Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...

/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
 
 
Podziw dla blizn
chiroptera 
bezmiar



Wiek: 28
Dołączyła: 23 Gru 2016
Posty: 3477
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-04-28, 11:29   

Niedotykalna, dziękuję za odpowiedź, dopiero zauważyłam. <3 Dziwnie tak spojrzeć na swój post sprzed czterech miesięcy i zobaczyć, jak ogromnie zmienił się mój sposób myślenia od tego czasu... A przecież sposób myślenia, który wtedy opisałam, towarzyszył mi przez lata. Doskonale zdawałam sobie sprawę, jak bardzo to infantylne i wstydzę się tego, ale cieszę się, że to opisałam. Bo rzeczywiście coś z tym zrobiłam.

W końcu trafiłam na dobrą terapeutkę, która pomogła mi zrozumieć, dlaczego myślę tak, a nie inaczej. Może spróbuję to trochę wytłumaczyć. U mnie to było tak, że rodzice bagatelizowali wszystkie moje uczucia i karali za najmniejszy ich przejaw. Przez tłamszenie ich w sobie ze strachu przez lata, później, jeśli coś czułam, musiałam sobie udowodnić, że te uczucia są prawdziwe. Udowodnić w jakiś widzialny sposób. Głębokość sznyty oznaczała dla mnie głębokość odczuwanego bólu i jeśli była płytka, oznaczała, że moje uczucia nic nie znaczą i się nie liczą. No i płytkie nie wyrażały dobrze tego bólu w środku. A chciałam, żeby ktoś zrozumiał. Dowartościowywałam się nimi, bo udowadniały mi, że cierpię, a cierpię = żyję = liczę się.

Drugim powodem była chyba wrodzona potrzeba rywalizacji. :marzyciel: Ale z tego na szczęście też już ochłonęłam. Po prostu straciłam w styczniu kontrolę nad samookaleczaniem, odkryłam, że cięcie się głębiej jest przeraźliwie proste (nie zasługuje na podziw) i przestraszyłam się, co mogę sobie zrobić.

Gdyby ktoś mi teraz powiedział, że może pstryknąć i wszystkie moje blizny znikną, jednak bym się nie zgodziła. Jeszcze nie teraz. Nadal gdzieś się ich chwytam, nadal mi udowadniają, że potrafię coś czuć. Ale pracuję nad tym. Jak już do tego dojrzeję, to przykryję je tatuażem.




– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.
 
 
Podziw dla blizn
Nihilista 



Wiek: 25
Dołączył: 03 Maj 2017
Posty: 44
Skąd: warmińsko-mazurskie

Wysłany: 2017-05-06, 11:31   

Nie raniłem się jakoś hardkorowo i większość moich blizn z czasem zniknęła, zostały tylko te powstałe podczas niezamierzonych wypadków, ale to inna bajka. Chociaż gdyby zostały, to bym się ich nie wstydził. Raczej porównałbym je do blizn weterana, który wrócił z wojny. Nawet jeśli to tylko prywatna wojna, która toczyła się w głowie. Bo liczy się zwycięstwo, nie?



Przepoczwarzanie.
 
 
Podziw dla blizn
m. 



Dołączyła: 06 Maj 2017
Posty: 10
Skąd: dolnośląskie

Wysłany: 2017-05-07, 00:30   

Kiedyś bardzo lubiłam patrzeć na swoje blizny, ale teraz bardzo się ich wstydzę. Mimo to, uważam, że blizny są piękne



 
 
Podziw dla blizn
Alessa 
Samara



Wiek: 26
Dołączyła: 25 Lut 2017
Posty: 804
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-05-07, 05:57   

Nihilista napisał/a:
Nie raniłem się jakoś hardkorowo i większość moich blizn z czasem zniknęła, zostały tylko te powstałe podczas niezamierzonych wypadków, ale to inna bajka. Chociaż gdyby zostały, to bym się ich nie wstydził. Raczej porównałbym je do blizn weterana, który wrócił z wojny. Nawet jeśli to tylko prywatna wojna, która toczyła się w głowie. Bo liczy się zwycięstwo, nie?


Też nie cięłam się zbyt głęboko żeby bliny nie zostały (została tylko jedna ale smaruję ją specjalnym kremem i już powoli blednie.) Nie, nie wstydzę się tego. To w sumie część mojej historii.




Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
 
 
Podziw dla blizn
Usagi 
Krwawy Króliczek



Wiek: 29
Dołączył: 14 Sie 2014
Posty: 747
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2017-05-21, 14:10   

Mam chory podziw dla moich blizn. Lubię na nie patrzeć. Lubię je pokazywać. Nie chowam ich specjalnie. Chyba, że są świeże to wtedy tak. To jakaś część mnie. Rozmyślam nad tatuażem w tamtych miejscach, ale najbardziej jara mnie sakryfikacja. Takie kontrolowane blizny. Lubię też patrzeć na rany i krew innych ludzi. To chyba nie jest właściwe i zdrowe, bo czasami nakręcam się na autoagresję. Chyba będę musiała o tym porozmawiać z terapeutą, jak już kiedyś się tam wybiorę.






平和 heiwa (z jap. spokój ducha)
 
 
Podziw dla blizn
antynatalizm 



Dołączyła: 17 Maj 2017
Posty: 16
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-05-21, 18:30   

Rany, okaleczenia i siniaki zawsze uważałam za cholernie estetyczne. Już jako dzieciak po całym dniu spędzonym na dworze siadałam i podziwiałam swoje siniaki na kolanach. Dotykałam ich i przez kolejne dni obserwowałam, jak ich kolor się zmienia. Przez całe swoje życie uwielbiałam mieć rany, choć dopiero od roku zaczęłam celowo je sobie sprawiać. U mnie autoagresja nie szła w parze wyłącznie z chęcią odreagowania, łączyły się z tym również przeżycia estetyczne. Moje blizny nie są dla mnie czymś na kształt symbolu własnej słabości, po prostu mi się podobają. Pamiętam też, że gdy pierwszy raz sięgnęłam po żyletkę, nie miałam większych problemów. Chciałam zobaczyć, jak to jest, podziwiać krew i obserwować gojenie się rany.

Usagi napisał/a:
To chyba nie jest właściwe i zdrowe

Pewnie nie jest, chociaż dla mnie absolutnie nie stanowi to problemu. Mimo wszystko nigdy nie uzależniłam się od autoagresji i potrafię nie robić tego przez dłuższy czas, więc skoro moje "chore" upodobania estetyczne w zupełności mi nie przeszkadzają, nie będę nic z tym robić.




 
 
Podziw dla blizn
monor 
Nieistotny dysonans.



Wiek: 22
Dołączyła: 05 Cze 2016
Posty: 274
Skąd: Europa

Wysłany: 2017-05-21, 18:51   

Czytam czasem swoje wcześniejsze wpisy i łapię się za głowę, o czym ja w ogóle myślałam wtedy? Tragedia jakaś.
Od dłuższego czasu blizny służą mi jedynie jako wspomnienie - i nic poza tym. Myślę, że ten "podziw" przechodzi wraz z czasem, zmianami w życiu...




What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
 
 
 
Podziw dla blizn
Tony 
Suicide Mission



Wiek: 30
Dołączył: 10 Maj 2015
Posty: 58
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-05-23, 20:24   

To jest dla mnie mega dziwne uczucie, ale w pewnym sensie zazdroszczę osobą, które mają blizny. Zazdroszczę im odwagi. Wiele razy też czułem że samookaleczenie to jest to, co pomogłoby mi ulżyć i odreagować, ale wtedy przychodzi moment w którym sobie mówię "będziesz musiał to ukrywać do końca życia. co jak ktoś to zobaczy i będziesz musiał się tłumaczyć?".
Nie zrozumcie mnie źle, nie popieram samookaleczania ale mam ten jakiś "podziw" do takich osób.




Your eyes are swallowing me, Mirrors start to whisper, Shadows start to see, My skin's smothering me, Help me find a way to breathe...

Seeing as time stood still, The way it did before, It's like I'm sleepwalking, Fell into another hole I got
It's like I'm sleepwalking
 
 
Podziw dla blizn
cukierkowysen 
cukierkowysen



Wiek: 28
Dołączyła: 23 Sty 2016
Posty: 203
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-05-25, 11:04   

Blizny są piękne, raniłam się po to żeby patrzeć jak się goją i powstają, najpierw delikatnie a później co raz to mocniej. Później już robiłam je po to żeby odreagować, stres, kłótnie, smutek, samotność, kłamstwa innych... Patrząc na nie, widzę ile walk stoczyłam, ile kłótni. Lubię je, przypominają mi o tym co było.



Im wrażliwszy się stajesz, tym bardziej poszerza się twoje życie.
 
 
 
Podziw dla blizn
R. de Valentin 



Dołączył: 03 Lip 2013
Posty: 2803
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2017-05-25, 11:12   

Lubisz je, bo przypominają Ci te wszystkie kłótnie, smutek, samotność, kłamstwa innych?

cukierkowysen napisał/a:
Blizny są piękne, raniłam się po to żeby patrzeć jak się goją i powstają, najpierw delikatnie a później co raz to mocniej.

Ale teraz jesteś już chyba w szpitalu i nie będziesz tego robić...?




dead but delicious
 
 
Podziw dla blizn
cukierkowysen 
cukierkowysen



Wiek: 28
Dołączyła: 23 Sty 2016
Posty: 203
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-05-25, 11:57   

R. de Valentin, Nie sprawia mi to problemu że one przypominają, po prostu wiem że tych ludzi już nie ma i krzywdy więcej mi nie zrobią.

Nie jestem w szpitalu, stchórzyłam przy rozmowie z ordynatorem i powiedziałam, że nie wiem czy chce tutaj być i się boję tutaj być, odpowiedz jego to się zastanów i przyjdź jak będziesz chciała.




Im wrażliwszy się stajesz, tym bardziej poszerza się twoje życie.
 
 
 
Podziw dla blizn
pan_da 



Wiek: 26
Dołączyła: 22 Maj 2017
Posty: 271
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-06-07, 18:54   

Podziw dla blizn - tak - ale nie swoich. Podziwiam blizny ludzi, którzy okaleczali się, ale przestali, wygrali sami ze sobą. Bo skoro inni mogli, ja też mogę.

Moje blizny na szczęście są w miejscach, w których nikt ich nie zobaczy. Wstydziłabym się tego, gdyby ktoś się o nich dowiedział.




17.12.2018 - przestałam uciekać od odpowiedzialności.
05.02.2019 - mówię prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.
30.06.2019 - jak zagłuszyć wyrzuty sumienia?
 
 
 
Podziw dla blizn
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 11