nevermore, grube skarpetki symbolizują Twoją złożoną osobowość. Nie przepadasz za tłumami, wolisz zaszyć się we własnym przytulnym kącie. Chronisz się murem przed innymi, tak samo jak stopy grubą skarpetą przed światem zewnętrznym. Proste obuwie, jakim są te laczuszki, mówią wyraźnie, że nie raz zgrywasz pajaca, zupełnie inną osobę, lecz w środku, jesteś pełen ciepła, jesteś inteligentny i elokwentny, mimo, że wśród ludzi starasz się tego nie okazywać.
Adriaen, nogawka wsunięta w obuwie, mówi o Twojej skrytej osobowości - tego jestem pewna.
Brak wiary w tobie,
Pociąga za sobą brak wiary w innych.
~Lao Tzu
Strasznie drażni mnie ten temat, bo brzmi, jak pomysł na dyskusję galerianek w centrum handlowym. Kojarzycie podobną scenę z filmu?
- Po telefonie to już można rozpoznać człowieka. Poza tym patrz na telefon, buty, zegarek – jak fanty są w porządku, to później już jakoś pójdzie. W końcu telefon to nie jakieś skarpetki czy jakiś pasek od spodni.
Ciekawe co powiedzieliby o mnie z czasów liceum. Nosiłam brudne i podarte tenisówki, mniej więcej takie (tylko bardziej styrane):
http://www.zeberka.pl/img.../12/trampki.jpg
Czy ktoś, kto uważa, że buty w jakiś sposób mnie określają, może zrobić mi na podstawie tego, jakiś opis ówczesnej mnie? Chciałabym to porównać z rzeczywistością.
Chochlik, Arya, ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to żarty. Nie jestem idiotką. Jednak nie zmienia to faktu, że są ludzie, którzy są skłonni mnie ocenić po pasku do spodni lub właśnie po butach i postanowić nie nawiązywać ze mną relacji przez wyciągnięte w ten sposób wnioski.
Temat z przymrużeniem oka, ale świat idzie niestety w tym kierunku. Nie raz się z tym spotkałam. Dlatego nawet w hyde parku, czuję się rozdrażniona.
Naamah, nie sądzę, żeby ktokolwiek wartościowy oceniał kogokolwiek po ubraniu - a przynajmniej po jego marce. Bo jednak jeśli ktoś notorycznie chodzi brudny, spocony i zaniedbany, to źle to o nim świadczy.
Naamah, nie sądzę, żeby ktokolwiek wartościowy oceniał kogokolwiek po ubraniu - a przynajmniej po jego marce.
Nie mówię, że byli to wartościowi ludzie. Po prostu - że spotkałam się z takim podejściem.
Arya napisał/a:
Bo jednak jeśli ktoś notorycznie chodzi brudny, spocony i zaniedbany, to źle to o nim świadczy.
Też nie byłabym do tego tak do końca przekonana. Miałam w szkole dziewczynę, z którą nie chciano się zadawać, bo od niej zwyczajnie śmierdziało... A poza tym wiecznie miała brudne ręce (nie mówię o dłoniach, a o np. łokciach w górę, co widać było na wfie).
Były żarty, kpiny, wyśmiewanie się z brudnych ubrań i zaniedbanych włosów.
Dziewczyna ta nie miała w domu bieżącej wody. Nie w sensie ciepłej - a żadnej. Czerpała wodę ze studni, co było ogromnym utrudnieniem, zwłaszcza, że oprócz młodszej siostry nie miał jej w tym zadaniu, kto pomóc, ponieważ rodzicie spali pijani.
Notorycznie chodziła zaniedbana... A była niezwykle sympatyczną dziewczyną, gdy się z nią porozmawiało.
Też nie byłabym do tego tak do końca przekonana. Miałam w szkole dziewczynę, z którą nie chciano się zadawać, bo od niej zwyczajnie śmierdziało... A poza tym wiecznie miała brudne ręce (nie mówię o dłoniach, a o np. łokciach w górę, co widać było na wfie).
No widzisz. A ja często widuję osoby, które przechwalają się dobrym sprzętem, Apple'ami (nie wiem, jak to zapisać), a ubierają się byle jak. W takim wypadku po tym, jak ta osoba wygląda (czy nawet jakie buty nosi - czyste, zadbane, czy może ciągle ubłocone i byle jakie) świadczy dla mnie o tym, jaka jest - bo widząc ów drogi sprzęt pozwalam sobie dojść do wniosku, że wcale nie są to osoby ubogie.
Często też spotykam osoby w markowych ciuchach, które są zaniedbane - koszula krzywo zapięta, buty rozwiązane, sznurówki pourywane, plama z obiadu na marynarce widniejąca tam od kilku dni.
I czasem też patrzę na bezdomnych. Są miejsca prowadzone przez siostry zakonne/wolontariuszy, do których każdy z nich może przyjść po ciepły posiłek i czyste ubranie. Warunek jest jeden - trzeba być trzeźwym. I kiedy widzę taką osobę na ławce w parku któryś tydzień z rzędu w tym samym, śmierdzącym ubraniu, to... też oceniam takiego człowieka. Wtedy to ubranie coś mi o nim mówi.
Podsumowując - są sytuacje, w których wygląd mówi o człowieku wiele.
No widzisz. A ja często widuję osoby, które przechwalają się dobrym sprzętem, Apple'ami (nie wiem, jak to zapisać), a ubierają się byle jak. W takim wypadku po tym, jak ta osoba wygląda (czy nawet jakie buty nosi - czyste, zadbane, czy może ciągle ubłocone i byle jakie) świadczy dla mnie o tym, jaka jest - bo widząc ów drogi sprzęt pozwalam sobie dojść do wniosku, że wcale nie są to osoby ubogi
Może jakiś hipster?
A tak w ogóle to może przenieść tę rozmowę do innego tematu jak już ktoś chcę prowadzić dyskusję?