Natomiast co ciekawe zauważyłam, że kiedy przedstawiam się komuś nowemu to jakby nawet oczekiwał, że przedstawię się czymś zdrobniałym a kiedy słyszy tę pełną, oficjalną wersję już na wstępie nabiera dystansu.
Mam takie same doświadczenia. Po jakimś czasie większość nie wytrzymuje i każe mi się z tego tłumaczyć, zwłaszcza, gdy usłyszy, że pełną formą imienia zwraca się do mnie nawet małżonek (#niemożebyćjaktotak!).
Raczej radykalnie nie domagam się zwracania do mnie per Joanno i nie morduję wzrokiem, ale lubię zaznaczyć, że nie lubię zdrobnienia i byłoby miło, gdyby ktoś tego nie robił.
Joasiowanie potrafi przybierać patologiczne formy, czasami wręcz nie mam alergii ale od razu dostaję ciężkiej rtęcicy. Joasienieńka. Brrr.
No to pjontka. Jak słyszę samo Joasiu to mnie krew zalewa, najlepsze kiedyś usłyszałam Joaśka prawie spadłam z krzesła. Ale wolę Aśka tak między znajomymi w życiu codziennym niż Joanna tak szczerze mówiąc.
Chochlik, jedno. Ja mam jedno i moja minimalistyczna osobowość czuje się z tym lepiej, niż gdybym miała wpisywać na wszelkich dokumentach dwa imiona.
Chochlik napisał/a:
2. Imię po którymś z rodziców, czy nie?
Nie. Mam tak samo na imię jak moja mama, babcia i prababcia... i nie jest to wygodne, kiedy na zjazdach rodzinnych ktoś którąś z nas woła i nie wiadomo, o kogo właściwie chodzi.
Chochlik, to akurat bywało wygodne - można było na przykład odebrać różne rzeczy pokazując swój własny dowód (imię i nazwisko się zgadzały ) czy załatwić coś za tę drugą osobę.
No. Joanię i Joankę też przerabiałam.
Próbowano też mi Janinować i Jolantować, ale to już patologiczne zachowania totalnie wynikające z dziwnego rodzaju ignorancji.
Chochlik napisał/a:
1. Jedno imię, czy dwa?
2. Imię po którymś z rodziców, czy nie?
1. Jedno. Dwa to dla mnie zbytek.
2. Nie... Nie chciałabym. Jeśli już ktoś by się musiał upierać, to jakąś przerwę o pokolenie lub dwa, ale nie tak po mamusi i tatusiu.
W rodzinie mojego ojca przyjęli taką taktykę, jeden synek imię po tatusiu, drugi po mamusi. W efekcie jeden do końca życia był Tośkiem, aby odróżnić go od ojca, Antoniego, a z drugiego śmiali się, bo Gieńiek (koniecznie z zaakcentowanym ń).
Złośnica, tak do mnie mówią dwie osoby i to w ogóle mi nie przeszkadza. Wiec u mnie to zależy od osoby, która się do mnie zwraca - Aśka, Asia, Joanna, wszystko to mi pasuje.
Wszyscy w mojej rodzinie mają jedno imię i jest mi z tym dobrze. Raczej nie ma tradycji nadawania imion po rodzicu.
Jeśli ktoś przedstawia się "Zośka", "Aśka", "Kaśka" również od razu nabieram jakiegoś dystansu, bo to być może kolejna "szalona-krejzolka-nie-da-sobie-w-kaszę-dmuchać". O.
W moim gospodarstwie domowym tylko ojciec ma dwa imiona i łatwiej by mu się żyło, gdyby miał jedno, bo to prosty człowiek jest.
Ostatnio zmieniony przez Złośnica 2016-04-28, 19:51, w całości zmieniany 2 razy
A ja uważam, że są imiona, które zdrabnia się praktycznie naturalnie, jak Anna, Aleksandra, Katarzyna, bo użycie ich formy podstawowej często sugeruje sytuację bardziej formalną. Ale z drugiej strony są zdrobnienia tworzone "na siłę", jak wszystkie Justynki, Klaudusie, Ewunie, Kinie które moim zdaniem są niepotrzebne, bo pełne imię nie sugeruje sytuacji formalnej. Oczywiście taka granica jest bardzo płynna i dla każdego może znaczyć coś innego. Poza tym uważam, że każdy ma prawo zwracać się do drugiej osoby jak tylko chce, jeśli tylko ta osoba nie ma nic przeciwko, co nie zmienia faktu, że mnie, jako mimowolnego słuchacza może jakieś konkretne zdrobnienie denerwować.
Chochlik napisał/a:
Jedno imię, czy dwa?
Moim zdaniem dwa, ale ze względów praktycznych. W liceum, w mojej klasie była jeszcze jedna dziewczyna, która miała takie samo pierwsze imię i nazwisko, jak ja. Drugie imię nas rozróżniało w sytuacjach formalnych.
Scarlet Halo napisał/a:
Miałam koleżankę, która prosiła by mówić do niej Magdalena, bo nie mogła ścierpieć zdrobnienia Magda.
Doskonale ją zatem rozumiem. To przecież dwa różne imiona.
Ostatnio zmieniony przez EverPaiin 2017-01-29, 15:33, w całości zmieniany 1 raz