Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
List do rodziców
Autor Wiadomość
AnkaMrowczynska 


Wiek: 36
Dołączyła: 23 Sty 2015
Posty: 69
Skąd: Polska

Wysłany: 2015-02-03, 16:57   List do rodziców

Napisałam do rodziców list. Nie wiem, kiedy odważę się go wysłać.

--------------------------------------------------------------------

Kochani rodzice!
Jest początek 1987 roku. Jestem u Mamusi w brzuchu i urodzę się w kwietniu. To ja. Wasza Córeczka. Jeszcze nie ma mnie na tym świecie, ale wiem, że bardzo mnie kochacie i będziecie kochać. Jednak Kochani Rodzice popełnicie sporo błędów, które wpłyną bardzo na moje życie. Nie tylko w nastoletnim wieku, ale i dorosłym życiu. Będę musiała leczyć się psychiatrycznie, brać silne leki przeciwpsychotyczne, przeciwdepresyjne, przeciwlękowe i uspokajające. Będę mieć osobowość chwiejną emocjonalnie typ borderline. Poczytajcie sobie o tym. Sami zrozumiecie z czym się będę borykać całe życie. Będę cierpieć z powodu depresji, silnych lęków, jak lęku przed bliskością, czy przed mówieniem. Będę niedojrzała emocjonalnie, nawet w wieku 28 lat mentalnie będę nastolatką. Nie będę potrafiła okazywać emocji, będę pełna złości, z którą nie będę sobie potrafiła poradzić. Kiedy będę mieć 27 lat, podejmę wieloletnią psychoterapię, żeby uporać się z przeszłością. Stracę do Was zaufanie i się od siebie oddalimy. Wyrośnie między nami wysoki i gruby mur, a nasze relacje będą powierzchowne.
Tatusiu, wiem, że nie możesz się doczekać kiedy weźmiesz mnie na ręce. Tak bardzo się martwisz żebym była zdrowa, że nie pozwalasz Mamusi stosować kremów na rozstępy. Tatusiu, wiem, że oszalejesz na punkcie swojej małej córeczki. Ja zresztą też będę z tobą bardzo związana.
Mamusiu, kiedy mnie urodzisz i będziesz karmić piersią, dbaj o zdrowie. Badaj się. Może dzięki temu unikniesz nowotworu piersi. Wiem, jakim koszmarem będzie dla ciebie ta choroba. Wiem również, że nie będziesz jedyną poszkodowaną.
Kochani Rodzice, nie zdajecie sobie nawet sprawy, ile widzą dzieci. Nie oszukujcie mnie. Nie ukrywajcie prawdy dla mojego dobra, bo tak naprawdę zrobicie to dla siebie. Trzynastolatka bardzo dobrze wie, że coś jest nie tak. Czuje, że nie mówi jej się prawdy. A nie znając jej, nie rozumie dlaczego nagle nikt się nią nie interesuje. To dlatego zaczynie pić, potem łykać tabletki i ciąć się. Od tego momentu zmieni się całe moje życie. Taka mała dziewczynka musi znać prawdę. Zrozumie ją. Powiedzcie, że Mamusia jest bardzo ciężko chora i to dlatego każdy interesuje się tylko nią. A nie dlatego, że Mamusia będzie dla mnie konkurencją i wszyscy będą ją kochać, a mnie nie. Ten jeden błąd będzie skutkował brakiem porozumienia między mną a Mamusią. To zmieni się dopiero jakiś rok po mojej próbie samobójczej, którą podejmę mając 21 lat. Dopiero po jakimś roku od tego wydarzenia zrozumiem, dlaczego nie potrafię się z Mamusią porozumieć. Dlaczego traktuję ją jak konkurentkę. Dlaczego cały czas będziemy się kłócić. Spowoduje to utratę poczucia bezpieczeństwa i niskie poczucie własnej wartości.
Kochani Rodzice, proszę, bądźcie konsekwentni w moim wychowaniu. Wiem, że będziecie chcieli mi dać jak najwięcej wolności. Jednak z drugiej strony będziecie mnie ograniczać do przesady. Będę mogła chodzić do klubów i wracać późno w nocy. Ale nie będziecie mnie chcieli puścić na Woodstock nawet, gdy będę już pełnoletnia. Potem będę się bała wyjeżdżać gdziekolwiek. Będę rezygnować z wyjazdów ze znajomymi. Nie będziecie się wtrącać do mojego życia, jednak z drugiej strony będziecie potrafili dać mi szlaban na telewizję na rok. Będziecie konsekwentnie przestrzegać tej kary. Tatusiu, Ty będziesz mi zabierał kabel od internetu. Mamusiu, Ty, gdy będę mieć jakieś 20 lat, powiesz "Nie dostaniesz batonika, bo byłaś niegrzeczna." albo "Dalibyśmy ci coś fajnego, ale nie dostaniesz, bo jesteś niewdzięczna". Właśnie. Niewdzięczna. To słowo będzie padać z Waszych ust dość często. Będziecie mówić, że jestem niewdzięczna i na nic nie zasługuję. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo wbije mi się to w podświadomość. Już w dorosłym życiu wciąż będę mieć zakodowane w głowie, że jestem niewdzięczna i nic mi się nie należy. Nawet miłość i zainteresowanie drugiej osoby.
Kochani Rodzice, gdy będę niegrzeczna, nie straszcie mnie domem dziecka. Tatusiu, nie mów "Ela, dzwoń do domu dziecka, niech ją zabiorą". Ja naprawdę będę się przeraźliwie bała, że mnie chcecie oddać.
Kolejna sprawa Kochani Rodzice. Kiedy będę miała kilka lat i będziemy nad jeziorem, poznam chłopca w moim wieku. Będę spędzać z nim wiele czasu. Wiem, że wolelibyście żebym poszła z wami na spacer, ale wtedy tata kolegi przyniesie te raki do namiotu… Będę chciała zobaczyć jak się je przyrządza. Mamusiu, wiem że będziesz wtedy zawiedziona, że spędzam z wami za mało czasu. Ale proszę… Jak wrócicie z tego spaceru, a ja do was podbiegnę, nie mów mi, że nie jestem waszą córką i mam iść sobie do nowej rodziny… Dla kilkuletniej dziewczynki to naprawdę szok.
Proszę was również o to, abyście nie upokarzali mnie. Szczególnie przy innych. Wiem, że będzie Was bawić straszenie mnie biciem. Kiedy będę niegrzeczna, będę wam przeszkadzać, a będziecie mieli gości, nie mówcie „Przestań, bo pójdę po pasa!”. Ja się wtedy nie uspokoję. Ty, Kochany Tatusiu, wstaniesz i podejdziesz do szafy. Ja w przerażeniu podbiegnę do niej i nie pozwolę ci jej otworzyć. Wtedy właśnie będziecie się śmiać ze mnie, że nigdy nie dostałam lania, a tak się go boję.
To nie prawda, że nigdy mnie nie uderzycie. Szczególnie Ty, Tatusiu. Puszczą ci nerwy kiedy będę uczyła się wypowiadać „hmm”. Uparcie będę mówiła „hym”. Tatusiu, nie rozkładaj wtedy różnych pasów na pralce i nie mów, że mam sobie wybrać, którym chcę dostać lanie. Nie bij mnie wtedy. Ja naprawdę będę próbowała wypowiedzieć to dobrze. Będę miała siniaki na pupie i udach. Nie będę przez jakiś czas ćwiczyć na wf-ie, bo będę się wstydziła rozebrać. To też zburzy moje poczucie bezpieczeństwa. Będę odczuwać przeraźliwy wstyd.
Takie straszenie mnie biciem i upokarzanie spowoduje, że nawet w dorosłym życiu będę wstydziła się bólu. Swoje nieszczęście będę chować w czterech ścianach. Będzie mi się wydawać, że okazanie bólu lub cierpienia jest upokarzające. Że nie powinno się pokazywać słabości.
Tatusiu, proszę Cię również żebyś nie używał argumentu „nie, bo nie”. Tak nie jest żadna dyskusja. Spowoduje to, że będę myślała, że z Wami nie da się porozmawiać. Będziesz się denerwował, że robię coś za Twoimi plecami i stawiam Cię przed faktem dokonanym. Ale uwierz mi Tatusiu, w takich sytuacjach nie będę widziała innego wyjścia.
Tatusiu, kiedy zdam maturę, pójdę na filozofię. To dlatego, że w profilu absolwenta przeczytam, że zdobędę umiejętność dyskutowania i argumentacji. Będę chciała się tego nauczyć, żeby potrafić z Tobą rozmawiać. Dyskusje z Tobą będą dla mnie bolesne. Z góry będę się stawiać w roli przegranej. To przez to Tatusiu, że nie będziesz brał pod uwagę żadnych moich argumentów.
Tatusiu, proszę, okazuj emocje. Nie wstydź się płakać. Zaszczepisz we mnie poczucie, że nie można okazywać emocji, bo to oznaka słabości. Będę się wstydzić okazywać negatywne emocje, będę je dusić w sobie, aż znajdę destrukcyjne sposoby ich rozładowywania.
Kochani Rodzice, kiedy będę Wam pokazywać wiersze, zainteresujcie się, czemu piszę o śmierci i przemijaniu. Już wtedy będę mieć poważne problemy ze sobą. To będzie dla mnie bardzo ważne, że będziecie mnie za nie chwalić. Jednak zainteresujcie się ich treścią, bo te wiersze powinny Was zaniepokoić.
Kochani Rodzice, kiedy będę mówić, że coś mi nie pasuje, nie zaprzeczajcie temu. Nie mówcie, że jesteście najlepszymi rodzicami na świecie i powinnam się wstydzić, że mam jakieś zarzuty wobec Was. To spowoduje, że w dorosłym życiu nie będę potrafiła otwarcie mówić o tym, co myślę i czuję.
Kochani Rodzice, błagam, nie odtrącajcie mnie kiedy będę się złościć. Nie nazywajcie mnie niewdzięczną, gdy będę mieć jakieś zarzuty wobec Was. Nawet sobie nie zdajecie sprawy jakie będę mieć przez to problemy w dorosłym życiu. Nie będę potrafiła okazywać i rozładowywać złości w konstruktywny sposób. Będę przepełniona złością, z którą nie będę umiała sobie poradzić. Jedyny sposób jaki znajdę na jej rozładowanie, to autodestrukcja. Wszystkie złe emocje będę dusić w sobie i kierować przeciw sobie.
Kochani Rodzice, wiem, że się bardzo kochacie. Że stajecie za sobą murem. Jednak ja będę mieć wrażenie, że jestem odsunięta na bok. Że nie będę Wam potrzebna. Będę czuć się samotna, mimo że będziecie obok.
Mamusiu, Ciebie proszę o to, byś rozmawiała ze mną jak z człowiekiem, a nie gówniarzem, któremu nie trzeba nic tłumaczyć. Kiedy się pokłócimy, porozmawiajmy. Załatwmy to między sobą. Sytuacja, w której zamiast ze mną porozmawiać, będziesz skarżyć na mnie tacie, nie sprzyja budowaniu więzi. Pomyśl Mamusiu… Jak będzie to wyglądać? Będę niegrzeczna, a Ty powiesz: „Wszystko powiem tacie! Niech on tylko wróci.” Myślisz, że straszenie drugim rodzicem to dobra metoda wychowawcza?
Mamusiu, proszę Cię żebyś mówiła wprost co Ci nie pasuje. Nie obrażaj się na mnie, nie mówiąc o co Ci chodzi. To zbuduje między nami mur.
Proszę cię również o to, byś nie lekceważyła moich zwierzeń. Właściwie raz odważę się na szczerą rozmowę z Tobą. Kiedy będę miała jakieś 15 lat, przyjdzie wysoki rachunek za internet. Wyznam Ci wtedy prawdę. Będę w naprawdę złym stanie. Będę miała myśli samobójcze, będę próbowała przestać się ciąć. To dlatego przyjdzie taki rachunek. Powiem Ci prawdę. Że rozmawiam na internecie z przyjacielem, bo się bardzo źle czuję. Że się tnę i chcę z tym skończyć. Ty zapytasz tylko jak mocno się tnę i czy mam krwotoki. Poczuję się wtedy oszukana. Ale potem będzie gorzej Mamusiu. Dzień później najwyraźniej zapomnisz co Ci powiem o cięciu. Zabronisz mi korzystania z internetu, bo przychodzą za wysokie rachunki. Pewnie nie zdajesz sobie sprawy z tego, że nie zwierzę Ci się przez następne kilkanaście lat.
Mamusiu, proszę Cię, żebyś nie przypominała mi na każdym kroku ile Ci będę zawdzięczać. Ja sobie doskonale będę z tego zdawać sprawę. Takie przypominanie co chwilę to wypominanie. Przez to w pewnym momencie nie będę chciała nic od Was, bo nie będę potem chciała słuchać, że bez Was bym sobie nie poradziła, nic bym nie miała, nawet w dorosłym życiu. Lepiej nic nie dawać, niż dawać i potem wypominać.
Tatusiu, kiedy powiem Ci, żebyś zwolnił podczas jazdy – nie przyspieszaj. To wcale nie pomoże. Wręcz przeciwnie. Będę się jeszcze bardziej bała prędkości. Nawet w dorosłym życiu będę się jej bała.
Mamusiu, gdy będę chciała lizaka, nie każ mi iść do sklepu zapytać się ile kosztuje, zanim dasz mi na niego. To wcale nie przełamie mojego wstydu, a narazi mnie na olbrzymi stres. Będę brała pieniążka, ale nie pójdę kupić słodycza. Będę się za bardzo wstydzić.
Tatusiu, jeśli możesz, nie wyjeżdżaj za granicę do pracy, gdy będę malutka. Będę za Tobą okropnie tęsknić. Gdy zobaczę zepsutą huśtawkę na placu zabaw, powiem do Mamusi: "Nie przejmuj się. Jak tatuś wróci, to ją naprawi".
Kochani Rodzice. Chcę żebyście wiedzieli, że bardzo Was kocham i zawsze będę kochać. Doceniać będę również to, ile dla mnie będziecie robić. Że przy tak niskich dochodach zapewnicie mi całkiem dobry standard życia. Że zwiedzę z wami cały kraj, że będziemy jeździć w góry, nad morze, nad jeziora. Będziemy zwiedzać zamki, pałace, fortyfikacje, bunkry, sztolnie i jaskinie. Będę jeździć na obozy. Za wszystko będę wam bardzo wdzięczna. Tylko proszę… Traktujcie mnie od najmłodszych lat jak człowieka, a nie nierozumną kukiełkę.
Dziękuję Wam za jeszcze jedną ważną dla mnie wartość, którą wyniosę z domu. Kiedy będę w podstawówce, wrócę któregoś dnia z płaczem. Powiem Wam, że jesteśmy biedni, bo nie chodzimy do McDonalda. Wytłumaczycie mi, że chodzenie co niedzielę po kościele na bułkę z kotletem nie jest oznaką zamożności. Że to mi koleżanki powinny zazdrościć, bo co weekend jeździmy na wycieczki, zwiedzamy. Zawstydzicie mnie wtedy, że tak pomyślałam. Dzięki Wam, w dorosłym życiu nie będę materialistką, nie będę nastawiona na pieniądze. To jedna z wartości, za którą będę Wam niezmiernie wdzięczna.
Mamusiu, nie zapominałam również o tym, że codziennie będziesz mi czytać do snu. Będę najmłodszą osobą zapisaną do biblioteki dla dzieci. Przeczytasz mi chyba wszystkie bajki z tej biblioteki. Będę zawdzięczać Ci ogromny zasób słownictwa i bogatą wyobraźnię. Tylko proszę, nie przypominaj mi tego cały czas. Przez to będę miała wrażenie, że bez Ciebie byłabym nic nie warta.
Na początku nauki będę miała ogromne problemy z ortografią i czytaniem. Niejedna Mamusia poszłaby wtedy po zaświadczenie o dysortografii. Ale nie Ty. Ty będziesz siedziała ze mną codziennie i pilnowała żebym czytała na głos. Będziesz codziennie robiła mi dyktanda. Dzięki temu Kochana Mamusiu nauczę się pisać prawie bezbłędnie.
Tatusiu, dziękuję Ci, że będziesz dbał o mój wegetarianizm. Że będziesz mnie ostrzegał przed nożem, którym krojona była wędlina. Że pomyślisz o mnie i będziesz chciał oznaczyć strony deski do krojenia jako wegetariańską i mięsną.
Mamusiu, dziękuję Ci, że będziesz bardzo dbała o moje zdrowie. Będziesz chodziła ze mną po różnych specjalistach, na gimnastykę korekcyjną.
Mamusiu, dziękuję Ci, że nauczysz mnie oszczędności. Zwracanie uwagi na ceny, promocje, czy rozcinanie tubek, by wykorzystać produkt do końca będzie procentować w dorosłym życiu.
Tatusiu, dziękuję Ci, że będziesz o mnie myślał. Że zbudujesz mi basen u Cioci, że sam z siebie będziesz kupował mi zapasy chrupek, gdy będę u Cioci.
Mamusiu, dziękuję Ci, że będziesz ciężko pracować u wujka Jasia, żeby załatwić mi pierwszy komputer.
Kochani Rodzice, dziękuję Wam, że nie będziecie mnie zmuszać do jedzenia i nie pozwolicie innym tego robić. Dziękuję Ci Tatusiu, że pójdziesz z interwencją do przedszkola, że jak nie chcę jeść, mają mnie nie zmuszać. Co prawda, w dorosłym życiu będę mieć zaburzenia odżywiania, ale w dzieciństwie nie rozwiną mi się komórki tłuszczowe i nie będę mieć tendencji do tycia.
Dziękuję Wam jeszcze raz, za to, jakimi Rodzicami będziecie. I proszę, byście nie popełnili błędów, które mnie tak skrzywdziły na całe życie.
Przemyślcie sobie to wszystko na spokojnie. Nadejdzie czas, że o tym wszystkim porozmawiamy i naprostujemy nasze zawiłe relacje, bo ja za Wami będę tęsknić. Kochani Rodzice, będę się do tej rozmowy przygotowywać miesiącami. Będę pełna obaw, czy mnie zrozumiecie, czy nie zignorujecie, czy unieważnicie. Wierzę, że będziemy mogli znów być ze sobą szczerzy, ale to będzie wymagało pracy od obu stron.

Wasza kochająca córeczka.




http://anka-mrowczynska.com
 
 
List do rodziców
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-04, 18:09   

AnkaMrowczynska napisał/a:
Nie wiem, kiedy odważę się go wysłać
Oby nigdy... bo jak widzę list prawie trzydziestoletniej kobiety kierowany do rodziców, a pisany z pozycji płodu, to doprawdy nie wiem jak zareagować. Rozumiem ideę... cel jakim jest uporządkowanie przeszłości jest jak najbardziej szczytny, ale forma... Forma zdradza, że Ty wciąż liczysz, wciąż czekasz i wciąż masz nadzieję, że Twoi rodzice się zmienią... że naprawisz i nadrobisz to, co było złe. Nie jesteś już dzieckiem, jeżeli nie dostałaś czegoś, co jest należne tylko dziecku, to już nigdy tego nie dostaniesz. Jeżeli przez 30 lat ktoś Ci czegoś nie dał, to już Ci nie da. Tego, co się zdarzyło nic już nie zmieni... więc proszę... wyjdź z pozycji dziecka... ba nawet nie dziecka, a płodu, bo koszmarnie się na to patrzy.



 
 
List do rodziców
Hekate 



Wiek: 29
Dołączyła: 13 Wrz 2013
Posty: 2447
Skąd: dolnośląskie

Wysłany: 2015-02-04, 22:33   

Rozumiem wszystko, ale Ty masz trzydzieści lat... Zgadzam się z Scarlet.



 
 
List do rodziców
antymon 
este blestemata



Wiek: 33
Dołączyła: 21 Sie 2013
Posty: 1861
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2015-02-08, 21:29   

A ja się zastanawiam jaki sens miałby ten list. Wyrzucasz im zachowanie w przeszłości, które obecnie się nie powtarza. Po co przerabiać stare historie? Nie wymieniasz żadnych zachowań, które obecnie są złe i się powtarzają, a nie możecie o nich na spokojnie porozmawiać. Wyrzucasz żal i ma to głębszy sen? Jeśli relacje mają się poprawić, to raczej musisz zaakceptować to jacy byli i przestać im to wyrzucać. Brak ciągłego obwiniania się już wiele poprawia, a przeszłości się nie zmieni. Przeproszą Cię? Poczują się złymi rodzicami? I co dalej?

Jesteś dojrzałą kobietą, a ta dorosłość zobowiązuje - jeśli nie umiesz wybaczyć, to musisz zaakceptować.

Taki list ma sens, gdy zachowanie rodziców nie pozwala na poprawę, nie jesteście w stanie spokojnie rozmawiać. Tak na prawdę cały ten post można streścić do 2-3 zdań, tłumaczących dlaczego się oddaliliście i ciężko Ci się z nimi rozmawia. Ale co dalej? co chcesz osiągnąć? Co chcesz naprawić, co chcesz im przekazać?




Este blestemata
 
 
List do rodziców
Sealiah
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-09, 23:32   

Treść listu jest dla mnie bardzo refleksyjna. Najchętniej wydrukowałbym sobie i powiesił w jakimś widocznym miejscu, tak by pamiętać czego nigdy nie robić w stosunku do własnej córki. Wiele z tych zachowań stosowali moi rodzice, szczególnie ojciec. Wiem, że gdzieś w podświadomości ten wzorzec jest zakodowany we mnie i czeka, by się uaktywnić. Choć do tej pory nic się nie wydarzyło to strach, że kiedyś mogę stać się takim samym potworem jest. Zastanawiam się tylko dlaczego użyłaś takiej formy? Dlaczego piszesz z pozycji płodu? Mam pewną teorię, ale chciałbym najpierw się dowiedzieć tego od Ciebie.



 
 
List do rodziców
selfishbastard 
selfi



Dołączyła: 23 Kwi 2013
Posty: 1380
Skąd: świętokrzyskie

Wysłany: 2015-02-26, 15:04   

Ja chyba powinnam napisać taki list, zadać kilka pytań, kilka spraw objaśnić. Nie po to żeby moją relację, przynajmniej z matką, poprawić czy odbudować, ale po to żeby tego błędu nie popełniła po raz kolejny. A wiecie czemu? Bo z tym innym facetem urodziła dziecko, dziewczynkę. Wiem, że to dziecko będzie miało przewalone, więc może choć trochę wpłynąłby na nią taki list.



 
 
List do rodziców
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 14:45   

List z pozycji płodu pozwala autorce całkowicie się otworzyć. Pisze o zdarzeniach, "których jeszcze nie było i którym może zapobiec", czyli wspomina o wszystkim co tkwi w jej trzydziestoletnim umyśle i co boli.
Pisząc jako nienarodzone dziecko podkreśla się, że wszystko to można było zrobić inaczej... Nie krzywdząc, nie ignorując, nie zadając bólu niewinnej istocie, którą wtedy była.
Uważam, że list jest niesamowicie refleksyjny... A jeżeli wyraża wszystko, co czuje córka, powinien zostać wysłany do rodziców.

Czasu się nie cofnie, ale lata które zostały mogą sprawić, że tamten czas stanie się przeszłością. Teraz bowiem nadal jest teraźniejszy, w samym środku bohaterki której życie wygląda, jak wygląda.
Mówmy o tym, co nas zabolało. Dziękujmy za to, co sprawiło nam radość. Nie milczmy, mówmy tak, jak potrafimy - listem z czasów płodu czy przeraźliwym wrzaskiem. Nieważne.
Skoro metafory w postaci upijania się czy okaleczania nie zostały zrozumiane - mówmy wprost.
Nie milczmy. Krzyczmy o swoje, walczmy... Bo ciągle mamy czas i możliwości.




 
 
List do rodziców
Hathor 
Hati



Wiek: 30
Dołączyła: 15 Lut 2014
Posty: 1748
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2015-03-02, 14:56   

Naamah bardzo dobrze opisała całość i mogę się podpisać pod jej postem obiema rękami. Może i pisanie z punktu widzenia płodu jest nietypowe, ale jasno daje do zrozumienia, jakich błędów mogliby unikać rodzice od momentu poczęcia życia; błędów, które tak źle wpłynęły na dziecko.
Podejrzewam, że list wywołałby szok u rodziców Anki, ale a nuż przemyśleliby sprawę i zmienili nastawienie do swojego dziecka? Jeśli kiedykolwiek oczywiście Ania da go swoim rodzicom, mam nadzieję, że po przeczytaniu pierwszych kilku zdań nie zareagują zwykłym "a co ty tu znowu wymyśliłaś?" i nie podrą kartki.




 
 
List do rodziców
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 18:50   

Naamah napisał/a:
List z pozycji płodu pozwala autorce całkowicie się otworzyć.

Polemizowałabym. Pozycja z której pisze autorka, to pozycja jednostki, która jeszcze nie doświadczyła tego, co autorka i z tej pozycji autorka nie jest w stanie wyrazić swoich prawdziwych emocji wobec tego, co się wydarzyło... może jedynie pozwolić sobie na pobożne życzenia, które z definicji nie mogą zostać spełnione.

Naamah napisał/a:
Pisząc jako nienarodzone dziecko podkreśla się, że wszystko to można było zrobić inaczej... Nie krzywdząc, nie ignorując, nie zadając bólu niewinnej istocie, którą wtedy była.

No można było, ale nikt tego nie zrobił.

Naamah napisał/a:
Skoro metafory w postaci upijania się czy okaleczania nie zostały zrozumiane - mówmy wprost.
Nie milczmy. Krzyczmy o swoje, walczmy... Bo ciągle mamy czas i możliwości.

Mamy czas i możliwości i możemy próbować "wychować sobie" rodziców i do naszej sześćdziesiątki, tylko po co? Nie udało się przez 30 lat, więc jaka szansa, że uda się przez kolejne 30? Tylko straci się życie na oglądaniu się za siebie i walkę o coś, czego tak naprawdę już i tak nie da się od nikogo dostać, bo choćby się na uszach stanęło, to już nigdy nie będzie się 8-letnim dzieckiem, które czuje się akceptowane i kochane przez najbliższych takim, jakie jest. Nigdy.

Hathor napisał/a:
Podejrzewam, że list wywołałby szok u rodziców Anki, ale a nuż przemyśleliby sprawę i zmienili nastawienie do swojego dziecka?

No proszę Cię... mieli 30 lat żeby "przemyśleć sprawę", więc skoro jeszcze ich nie olśniło, to już ich nie olśni.

Hathor napisał/a:
Jeśli kiedykolwiek oczywiście Ania da go swoim rodzicom, mam nadzieję, że po przeczytaniu pierwszych kilku zdań nie zareagują zwykłym "a co ty tu znowu wymyśliłaś?" i nie podrą kartki.

Jeżeli robili tak wcześniej, to zapewne dokładnie tak zareagują.


Wiecie... jak byłam na grupowej, to ludzie często konfrontowali się z rodzicami... te osoby, które liczyły, że konfrontacja coś zmieni, były zdruzgotane i zawiedzione, bo rodzice reagowali zawsze dokładnie tak, jak przez całe ich życie. Pomagało to tylko tym, którzy chcieli zamknąć rozdział dziecięcej relacji z rodzicami i nie oczekiwali niczego - powiedzieli co mieli do powiedzenia i nie obchodziła ich reakcja... robili to tylko po to by z siebie zrzucić ciężar niewypowiedzianych krzywd.
Trzeba pogodzić się z prostym faktem - nie dostaliśmy i już nie dostaniemy zdrowej relacji rodzic-dziecko... bo nie jesteśmy już dziećmi... jak się uda, to czasem można jeszcze mieć zdrową relację rodzic-dorosłe dziecko, ale to nie jest to samo... i zazwyczaj i tak nie wychodzi, bo jak rodzic był dysfunkcyjny to zazwyczaj nadal pozostaje dysfunkcyjny. Takie życie... take it or leave it...




 
 
List do rodziców
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-12, 20:48   

Scarlet Halo napisał/a:
Polemizowałabym. Pozycja z której pisze autorka, to pozycja jednostki, która jeszcze nie doświadczyła tego, co autorka i z tej pozycji autorka nie jest w stanie wyrazić swoich prawdziwych emocji wobec tego, co się wydarzyło... może jedynie pozwolić sobie na pobożne życzenia, które z definicji nie mogą zostać spełnione.

To i tak część Ciebie. Nawet jeśli piszesz, jako osoba która jeszcze nie doświadczyła tego, co "dorosła Ty" - nie jesteś w stanie odciąć się od tego całkowicie. Piszesz, jako płód ostrzegając rodziców przed błędami, które mogą popełnić i mimo wszystko WIESZ, że już je popełnili. Dzięki temu przelewasz mocniej swoje uczucia, które faktycznie kiedyś Ci towarzyszyły...
Scarlet Halo napisał/a:
Naamah napisał/a:
Pisząc jako nienarodzone dziecko podkreśla się, że wszystko to można było zrobić inaczej... Nie krzywdząc, nie ignorując, nie zadając bólu niewinnej istocie, którą wtedy była.

No można było, ale nikt tego nie zrobił.

Mieliśmy okazję zrobić to inaczej, ale tego nie zrobiliśmy. W liście córka nam to uświadamia i budzi nasze wyrzuty sumienia, poczucie winy, być może chęć naprawienia tego...

Scarlet Halo napisał/a:
Mamy czas i możliwości i możemy próbować "wychować sobie" rodziców i do naszej sześćdziesiątki, tylko po co? Nie udało się przez 30 lat, więc jaka szansa, że uda się przez kolejne 30? Tylko straci się życie na oglądaniu się za siebie i walkę o coś, czego tak naprawdę już i tak nie da się od nikogo dostać, bo choćby się na uszach stanęło, to już nigdy nie będzie się 8-letnim dzieckiem, które czuje się akceptowane i kochane przez najbliższych takim, jakie jest. Nigdy.

Wiele osób nie jest w stanie odciąć się od rodziców i zostawić za sobą krzywdy, które zostały im wyrządzone w przeszłości. O swoich emocjach trzeba mówić, trzeba je wykrzyczeć... Nie tylko żeby próbować coś zmienić, ale po to, żeby dane emocje nie siedziały w nas.

Nie mówię, że list wszystko naprawi. Po prostu dobrze jest wylać swoje emocje, podsumować każdą krzywdę... Wiedzieć, że to co nas spotkało jest złe i nie zdarzyło się z naszej winy...




 
 
List do rodziców
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-13, 11:11   

Naamah napisał/a:
Dzięki temu przelewasz mocniej swoje uczucia, które faktycznie kiedyś Ci towarzyszyły...

Ale wciąż jest to zaledwie intelektualizacja uczuć, a nie wejście z nimi w prawdziwy kontakt.
Naamah napisał/a:
W liście córka nam to uświadamia i budzi nasze wyrzuty sumienia, poczucie winy, być może chęć naprawienia tego...

Albo budzi naszą złość i pogardę i chęć ukarania jej za to, że "nie czuje tak jak powinna", bo przecież lepiej wiemy co powinna czuć. Ludzkie reakcje potrafią być bardzo różne.
Naamah napisał/a:
dobrze jest wylać swoje emocje, podsumować każdą krzywdę... Wiedzieć, że to co nas spotkało jest złe i nie zdarzyło się z naszej winy...

Tu się zgodzę. Jak pisałam - dobra idea, wykonanie mogłoby być inne.




 
 
List do rodziców
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-16, 12:30   

Scarlet Halo napisał/a:
Ale wciąż jest to zaledwie intelektualizacja uczuć, a nie wejście z nimi w prawdziwy kontakt.

Traktowałabym to jako zobrazowanie uczuć i to głównie przed samym sobą, co jest chyba najważniejsze...

Scarlet Halo napisał/a:
Albo budzi naszą złość i pogardę i chęć ukarania jej za to, że "nie czuje tak jak powinna", bo przecież lepiej wiemy co powinna czuć. Ludzkie reakcje potrafią być bardzo różne.

Zgadzam się... Z tym, że dając ten list zobaczymy daną reakcję, a nie będziemy gdybać nad możliwymi opcjami.
Jeśli coś to pomoźe, super. Zaczniemy pracę nad relacjami. Jeśli wzbudzi pogardę: Dobrze, próbowałam. Widocznie nie możemy być szczęśliwą rodziną.
I wtedy zaczyna się walka o nas samych, o których pisałaś jeszcze wyżej, bez przejmowania się rodzicami itp.

Scarlet Halo napisał/a:
Tu się zgodzę. Jak pisałam - dobra idea, wykonanie mogłoby być inne.

Wykonanie jest takie, jakie wyobraża sobie osoba wykonująca. Użytkowniczka X pisze taki list, użytkowniczka Y, maluje komiks, użytkownik Z zabiera rodziców do lasu i wrzeszczy całą historię, jaka leży mu na sercu.
Każdy ma swoje metody.




 
 
List do rodziców
księżycowa 
W morzu gwiazd



Wiek: 23
Dołączyła: 03 Gru 2014
Posty: 1084
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2015-11-06, 17:28   

Scarlet Halo, ludzie się zmieniają, są w stanie zrozumieć swoje błędy, po latach godzą się, naprawiają relacje, rozwiązują konflikty z przeszłości. Jak przeczytałam Twój post, to mnie zdołował, bo chyba każdy ma prawo mieć nadzieję na miłość i zrozumienie - zwłaszcza od osób, które powinny je zapewnić - od rodziny. Rodzina przecież ma być wspólnotą miłości, szkoda, że w praktyce rzadko nią jest...
Mimo wszystko uważam, że AnkaMrowczynska, może porozmawiać z rodzicami czy wysłać ten list, spróbować nawiązać z rodzicami relacje.




Ostatnio zmieniony przez Adriaen 2015-11-06, 19:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
List do rodziców
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 19:35   

księżycowa napisał/a:
Scarlet Halo, ludzie się zmieniają, są w stanie zrozumieć swoje blędy, po latach godzą się, naprawiają relacje, rozwiązują konflikty z przeszłości.

Według mnie ludzie się nie zmieniają - zmieniają się okoliczności, które wpływają na ich zachowanie. Rodzic może nagle zechcieć po latach naprawić kontakty z dzieckiem, bo sobie uświadomił, że jest stary, schorowany i potrzebuje opiekunki, więc nagle zaczyna mu się kalkulować być dla dziecka milszym.

księżycowa napisał/a:
bo chyba każdy ma prawo mieć nadzieję na miłosc i zrozumienie zwłaszcza od osób które powinny je zapewnić - rodziny.

Jasne, że ma prawo. Ma też pełne prawo z tego prawa korzystać... a że efektem jest jedno wielkie pasmo ciągłych rozczarowań, to już wybór tej osoby i niech wtedy z tego powodu nie płacze, bo ma to na własne życzenie. Jak ktoś Ci czegoś przez 30 lat nie dał, to Ci już nie da. Jak przez 30 lat czegoś nie miałaś i żyjesz, to znaczy, że Ci to do życia niepotrzebne. Ponoć definicją szaleństwa jest robienie ciągle tego samego w oczekiwaniu innych rezultatów.




 
 
List do rodziców
Ejber 
B.A.D



Wiek: 38
Dołączył: 14 Kwi 2015
Posty: 692
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2015-11-06, 21:02   

List daje dużo do zrozumienia i uderza tak mocno, że pewnie Twoim rodzicom łzy popłyną, gdy będą go czytać. Czasu straconego nikt Tobie nie zwróci, ale jesteś mądrzejsza o swoje doświadczenia i będziesz wiedzieć jak nie postępować ze swoim dzieckiem.



Nie da się zaprzeczyć też robiłem złe rzeczy,
zachowywać się jak kretyn, zdarzyło się niestety.
 
 
List do rodziców
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 13