Niestety, nie mnie. Szkoda, bo pobiegałbym sobie po lasach, miesiąc przerwy od pracy...
Te ćwiczenia kończą się złożeniem przysięgi wojskowej, więc w razie mobilizacji masz po nich obowiązek biegać po lasach . Podobno przymuszenie do złożenia przysięgi jest niezgodne z Konstytucją, ale w tym kraju już od wielu lat nikt się tym jakoś mocno nie przejmuje.
Wg nowej ustawy każdy z kategorią A i D jest w rezerwie, więc może być i wezwany na szkolenia.
Te ćwiczenia kończą się złożeniem przysięgi wojskowej, więc w razie mobilizacji masz po nich obowiązek biegać po lasach . Podobno przymuszenie do złożenia przysięgi jest niezgodne z Konstytucją, ale w tym kraju już od wielu lat nikt się tym jakoś mocno nie przejmuje.
Wg nowej ustawy każdy z kategorią A i D jest w rezerwie, więc może być i wezwany na szkolenia.
Osobiście wolałbym, żeby czegoś takiego jak konflikty na dużą skalę już nie było na świecie. Tylko te moje życzenia na mało się zdają. Długi czas doświadczaliśmy też spokoju pod tym względem u nas w kraju. Ale jeszcze niedawno dla naszych dziadków czy pradziadków taka mobilizacja to byłoby coś oczekiwanego i normalnego.
Inna sprawa, że poczytałem z rana kilka artykułów na ten temat, bo chyba już temat nieco się uspokoił i piszą o nim bardziej rzeczowo. Wygląda na to, że nie są to jakieś nadzwyczajne ruchy, tylko szum wokół tego nieco większy. Zdaje się, że co roku wzywają nowe osoby na jakieś ćwiczenia. Może nieliczne, może od nowego roku trochę więcej? Ciężko powiedzieć.
Kto nie będzie biegał po lasach w przypadku mobilizacji... Albo chował się w piwnicach.
Mobilizacja nie oznacza jeszcze wojny.
No i po przysiędze jesteś żołnierzem i mogą Ci kazać szkolić się regularnie, np. raz do roku.
Cytat:
Ale jeszcze niedawno dla naszych dziadków czy pradziadków taka mobilizacja to byłoby coś oczekiwanego i normalnego.
Ja w sumie nie jestem przeciwna tym ćwiczeniom, natomiast nie podoba mi się to w obecnej organizacji... Nie wiadomo kto, nie wiadomo kiedy. Jeśli już chcą przywracać służbę wojskową to niech to zrobią i ustalą, że np. od roku 2023 na szkolenie wojskowe idą 19-latkowie.
Teraz mam wrażenie że jest to na zasadzie: na kogo wypadnie, na tego bęc .
Z tego co się orientuję, to oni po prostu przywrócili regularne ćwiczenia, które były zawieszone bądź ograniczone przez pandemię. Przede wszystkim mają dotyczyć osób, które już w jakikolwiek sposób służyły w armii. Z nowych osób pobór ma dotyczyć około 3 tys. osób, ale tu chodzi o osoby mające wykształcenie albo doświadczenie w branżach pożądanych przez wojsko. Nie wiem co to dokładnie oznacza, ale dla takich osób to raczej mają być weekendowe szkolenia.
Ja nie mam nic przeciwko np. pilotowaniu drona. A nawet jeśli przyszłoby mi biegać po lasach to przynajmniej miałbym tytuł podchorążego, a po złożeniu przysięgi byłbym oficerem, więc może w razie wojny mógłbym stać za pierwszą linią frontu.
Co prawda chodziłem do liceum wojskowego, ale na szczęście to raczej była zabawa w żołnierzy i nigdzie figuruję w WKU po za zwykłym faktem, że istnieję.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Z tego co się orientuję, to oni po prostu przywrócili regularne ćwiczenia, które były zawieszone bądź ograniczone przez pandemię
Poniekąd tak, natomiast fikołek polega na tymże że regularnie ćwiczone były rezerwy. Teraz ustawą zmienili definicję rezerwisty i prawie każdy po komisji wojskowej jest aktualnie w rezerwie.
Michał napisał/a:
dla takich osób to raczej mają być weekendowe szkolenia.
Jeśli tak to nie ma tragedii . Ja słyszałam, że miesięczne, weekendowe da się przeżyć. Z drugiej strony - czy dwudniowe szkolenie nie mija się trochę z celem? Ile człowiek jest w stanie się nauczyć przez dwa dni?
Poniekąd tak, natomiast fikołek polega na tymże że regularnie ćwiczone były rezerwy. Teraz ustawą zmienili definicję rezerwisty i prawie każdy po komisji wojskowej jest aktualnie w rezerwie.
Specem w prawie nie jestem, jedyne co pamiętam (byłem pierwszym rocznikiem, który nie musiał odbywać obowiązkowej służby) to, że kiedy ja musiałem się stawić na WKU, to potem automatycznie byłem przeniesiony do rezerwy. Może potem to zmienili, tego nie wiem, ale w dalszym ciągu bycie w rezerwie nie oznacza posiadania stopnia wojskowego, a z tego co zrozumiałem to przede wszystkim takich mają te ćwiczenia dotyczyć.
Biorę jednak poprawkę na to, że doświadczenie uczy by nie ufać władzy w każdym aspekcie. Niemniej rozumiem też, że media zwęszyły temat i w dalszym ciągu jest sporo dezinformacji w tej materii.
Maze napisał/a:
Z drugiej strony - czy dwudniowe szkolenie nie mija się trochę z celem? Ile człowiek jest w stanie się nauczyć przez dwa dni?
Pewnie zależy dużo od tego czym się kto zajmuje. Może dla jakiegoś speca od cyberbezpieczeństwa (tacy ponoć powinni się mieć na baczności) np. wystarczy zapoznanie się z wojskową infrastrukturą łączności. Nie wgryzałem się w temat, bo przyznam się szczerze jakoś mnie to mimo wszystko bardzo nie zaalarmowało, ale znowu - trzeba brać poprawkę na wrodzoną bylejakość wojska polskiego.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
W zasadzie, nie powinienem się na ten temat wypowiadać, ponieważ mam kategorię E, ale myślę, że szkolenie przynajmniej teoretyczne, jeśli na praktykę nie pozwala np. stan zdrowia, powinni przechodzić wszyscy. Kiedyś w szkołach był taki przedmiot jak przysposobienie obronne, na którym już dzieci uczyły się, jak postępować w sytuacjach zagrożenia. Nie wiem, jak dziś to funkcjonuje, ale przypuszczam, że większość z nas w sytuacji nagłego zagrożenia naprawdę nie wiedziałaby, co robić.
Co myślicie o nowej metodzie walki z kryzysem ekonomicznym, wojną czyli zwierzaki domowe?
Ja myślałam, że kupowanie/adopcja zwierząt na święta jako prezent dla dziecka to maksimum paranoi...
Szkoda, że jedzenie dla zwierzaków też zdrożało...
Odnośnie większości wypowiedzi Pana Glapińskiego, to odczuwam zażenowanie. Ja rozumiem, trudny okres inflacja, wojna u naszych bram, więc byłbym w stanie leciutko przymknąć oko na jego nietrafione prognozy, ale patrząc na jego wypowiedzi, to bardziej czuję vibe pijanego wujka na weselu aniżeli osoby stojącej na czele poważnej istytucji. Abstrahuję też od tego, że jego wypowiedzi na tematy adekwatne do kompetencji często jednak prędzej przystoją politykowi niż prezesowi niezależnej instytucji. Ale do tego to już obecna władza zdążyła nas przyzwyczaić, że nie ma niezależnych istytucji.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Abstrahuję też od tego, że jego wypowiedzi na tematy adekwatne do kompetencji często jednak prędzej przystoją politykowi niż prezesowi niezależnej instytucji. Ale do tego to już obecna władza zdążyła nas przyzwyczaić, że nie ma niezależnych istytucji.
Bo to przede wszystkim polityk — członek dawnego zakonu PC, czyli najwierniejszy żołnierz Kaczyńskiego. Nie może więc powiedzieć, ani zrobić niczego wbrew partii, bo się za niego wezmą jak za Banasia.