A ja pozwolę sobie nieco odbiec od tematu i nawiązać do programu 500+ - może już o tym tutaj było, ale wówczas mnie tutaj nie było - co w ogóle o tym myślicie? Jest to Waszym zdaniem w porządku, czy niekoniecznie? Na co, według Was najczęściej przeznaczane są środki otrzymywane z tego programu przez beneficjentów?
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2018-02-02, 11:06
Sawcia, jak dla mnie to powinno być to przeznaczona na przedszkola/żłobki aby matka/ojciec mogła/mógł iść do pracy. Rodzić daje do MOPS-u pismo, gdzie dziecko jest zapisane a MOPS przekazuje pieniądze odpowiedniej placówce. Tam dziecko ma posiłki, zajęcia i krzywda mu się nie dzieje. Oczywiście też przedszkola i żłobki już i tak mają dyżury, aby rodzic mógł je spokojnie po pracy odebrać.
I też kolejna rzecz co do 500+. Znam przypadek, gdzie facet zarabia ok. 20 000 i ma 3 dzieci więc dostaje dodatkowy 1000. Wg. ustawy należy mu się jak najbardziej, wg. mnie - nie jest mu to niezbędne do przeżycia dzieci.
Pieniądze z 500+ są przeznaczane często na wydatki nie związane z dzieckiem, często alkohol w dużych ilościach. I tutaj nawet paczki MOPS-owskie nic nie dają, bo ludzie już wymieniają te towary "po sąsiedzku" na pieniądze, by wydać na alkohol.
To przykre.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Znajoma, której matka pracuje w przedszkolu podzieliła się spostrzeżeniami, że sporo jest rodziców niepracujących, utrzymujących się tylko z 500+ i co ciekawe to oni najpóźniej odbierają swoje dzieci, bo zbyt zajęci są zakupami czy innymi nierodzicielskimi zajęciami. Wprost przyznawali się, że im się do pracy iść nie opłaca - co też stanowi pewną trudność, bo mimo że nie pracują zajmują miejsca w przedszkolach, które mogłyby być przekazane na dzieci rodziców pracujących.
Także zdecydowanie lepiej byłoby przeznaczyć te środki na inne cele, jak wspomniała Szamanka na przedszkola, żłobki, darmowe podręczniki szkolne - cokolwiek, co odciąży rodziców, a nie da im szansy na przewalenie tych pieniędzy na własną rękę.
Co do 500 + , zgodzę się, że można te pieniądze lepiej zagospodarować. A niektórzy rodzice wydają je na swoje własne zachcianki czy alkohol, nie wspomnę już o machlojkach o zaniżaniu dochodów, żeby na pierwsze dziecko dostać pieniądze. Co do zakazu handlu w niedziele, jestem za tym, choć już widzę tych klientów, którzy z tego powodują już wnoszą lamenty i widzę te kolejki w sobotę, bo jutro sklep zamknięty i armagedon się zbliża (bo w niedziele już się nie pójdzie do galerii). Polak jednak zawsze gdzieś obejdzie: i skoro sklep zamknięty w niedziele a to tam dłużej sklep w tygodniu będzie otwarty a tam co tak zamiast pracować do 22 to będziesz siedzieć do 23 lub słyszałam pomysły o otwieraniu mini sklepów przy stacji paliw lub powiększeniu asortymentu na stacji itd.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
To ja podzielę się z Wami nieco osobistą kwestią. Moja biologiczna siostra ma aktualnie 26 lat, ma trójkę dzieci: Oliwię, która teraz idzie do I komunii, Filipa, który właśnie poszedł do szkoły i Kacpra, który w maju będzie miał 2 latka. Zarówno Ona, jak i Jej Partner nie pracują. Dodatkowo Ona ma przyznane alimenty na dwójkę starszych dzieci, do tego dochodzi jeszcze 500+, więc trochę w sumie tych pieniędzy mają, ale dla mnie jest niepojęte to, żeby żadne z Nich nie pracowało. Dodatkowo jeszcze od niedawna utrzymują jeszcze moją, a w zasadzie naszą biologiczną matkę, która - uwaga - pracowała i zwolniła się z pracy, bo woli być utrzymanką. Smutne, ale prawdziwe. Boli mnie to, jak cholera, że nie mam z Nimi kontaktu i tęsknię, ale jednocześnie nic nie mogę zrobić.
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 833 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-02-02, 20:25
Sawcia napisał/a:
A ja pozwolę sobie nieco odbiec od tematu i nawiązać do programu 500+ - może już o tym tutaj było, ale wówczas mnie tutaj nie było - co w ogóle o tym myślicie?
Uważam, że porażką państwa jest sytuacja, w której musi ono płacić obywatelom za posiadanie dzieci, bo nie potrafi stworzyć im warunków do tego, by mogli te dzieci samodzielnie utrzymać.
Sawcia napisał/a:
dla mnie jest niepojęte to, żeby żadne z Nich nie pracowało
No niestety. Chętniej bym widziała ulgę podatkową w zależności od ilości posiadanych dzieci, nawet z opcją, że kwota zwrotu podatku mogłaby przekroczyć wysokość zapłaconego podatku, ale to by przynajmniej motywowało ludzi do pójścia do pracy.
Castro, moim zdaniem, jak się ktoś decyduje na pierwsze i z resztą również kolejne dziecko powinien w pełni liczyć się z tym, że będzie musiał je sam utrzymać, bez pomocy finansowej ze strony państwa, bo w przeciwnym razie sytuacja według mnie robi się patologiczna.
Nie jest mi łatwo przyznawać się do tego, że taka jest moja biologiczna rodzina, ale nie zamierzam również tego ukrywać, bo powód do dumy to to nie jest.
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 833 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-02-02, 21:49
Sawcia napisał/a:
powinien w pełni liczyć się z tym, że będzie musiał je sam utrzymać, bez pomocy finansowej ze strony państwa, bo w przeciwnym razie sytuacja według mnie robi się patologiczna
W sytuacji, w której dominanta wynagrodzenia jest w zasadzie równa minimalnej krajowej, a mediana płac jest o 1/5 niższa niż średnia krajowa, to tak po prawdzie, większości ludzi nie stać na posiadanie choćby jednego dziecka, jeżeli nie chcą żyć od wypłaty do wypłaty i to jest problem systemowy.
jak się ktoś decyduje na pierwsze i z resztą również kolejne dziecko powinien w pełni liczyć się z tym, że będzie musiał je sam utrzymać, bez pomocy finansowej ze strony państwa,
Co z dziećmi z "wpadki"? Aborcja przecież zabroniona. Co z rodzicami, którzy przeliczyli swoje siły? Co z sytuacjami, gdy rodzic zostaje samotnym rodzicem? Co z sytuacjami, że rodzic zostaje nagle zwolniony z pracy? Co z nagłymi zachorowaniami dziecka, których w pierwotnym "planie" nie było? (Wspominałam już, że na NFZ nie ma co liczyć i jeśli dziecko jest chore to często, żeby zdążyć mu pomóc, trzeba chodzić prywatnie do lekarzy?).
Jednak państwo powinno dbać o obywateli...
agogika, jasne, jak najbardziej tak, zwłaszcza w takich przypadkach, sytuacjach, jak wymieniłaś, ale absolutnie nie pochwalam cwaniactwa w stylu: 'a po co mam iść do pracy, skoro jest 500+ - nie opłaca mi się to', bowiem moim zdaniem to uczy tylko i wyłącznie lenistwa i powoduje u niektórych osób spadek jakiegokolwiek poczucia odpowiedzialności za własne życie, o konsekwencji swoich własnych działań nie wspomnę.
Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-02-03, 05:10
Ja nie wiem czy to system jest chory, czy mentalność Polaków. W końcu pilotażowe programy dochodu podstawowego w cywilizowanych krajach wykazują jak dotąd, że jak państwo zapewnia minimum pieniędzy do życia, to ci ludzie z pracy nie rezygnują, zakładając słusznie, że lepiej mieć więcej pieniędzy niż mniej.
Osobną sprawą jest to, że Polski nie stać na taki program i płakanie "a bo za Odrą, to wszystkie kraje tak robią, to i u nas to być powinno" są śmieszne. W sumie, to jest też dużo innych rzeczy za Odrą, a jakoś nie wszystkie chcą cebulaki u siebie wprowadzać. Mam na myśli takie rzeczy jak aborcja, eutanazja, czy dostęp do substancji u nas nielegalnych.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 833 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-02-03, 10:09
Delphi napisał/a:
W końcu pilotażowe programy dochodu podstawowego w cywilizowanych krajach wykazują jak dotąd, że jak państwo zapewnia minimum pieniędzy do życia, to ci ludzie z pracy nie rezygnują, zakładając słusznie, że lepiej mieć więcej pieniędzy niż mniej.
I tutaj istotną kwestią jest to 'w cywilizowanych krajach'. Jakość miejsc pracy w Polsce jest niska, a styl zarządzania ludźmi w wielu przypadkach folwarczno-pańszczyźniany. Jeżeli mieszkasz w małej miejscowości, w której wyboru, co do miejsca pracy nie ma, a wiesz, że praca tam przyprawi Cię o nerwicę, to nie będzie bezzasadne do niej nie iść, jak masz inny dochód. Mniej więcej takie zjawisko obserwowane jest w stosunku do kobiet posiadających kilkoro dzieci po wprowadzeniu 500+ w tych rejonach, gdzie jakość miejsc pracy jest zła.
Wiek: 29 Dołączyła: 03 Maj 2010 Posty: 1080 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2018-02-03, 10:10
Z punktu widzenia beneficjenta. Może moje obserwacje są trochę inne, może jesteśmy zbyt uczciwi. Nam program pomógł. Bez niego byłoby ciężej, ale dalibyśmy sobie radę. Dziewczyny mają założone swoje konta w banku i część jest tam odkładana, a część idzie na bieżące wydatki. Nie muszę myśleć z półrocznym wyprzedzeniem o ciuchach czy butach. Może nie wszystko jest z najwyższej półki, ale jakościowo dobre. Program pozwolił nam też urządzić im pokój bez spłacania w ratach. No i wśród moich znajomych nie zdarzyła się taka patologia, o której piszecie. Program ma swoje wady. Jasne, że w to miejsce wolałabym większą wypłatę, więcej miejsc w państwowych żłobkach, tańsze leki dla dzieci, czy ogólnie podstawowe produkty dla dzieci w niższych cenach. W każdym razie nie ma chyba idealnego rozwiązania.
"Ale zaprawdę, chcąc się spodobać
śmierci, ja ciągle muszę fałszować
Słowa ogromnej tej zapowiedzi." - Rafał Wojaczek
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 833 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-02-03, 10:23
Green_girl_94 napisał/a:
Nie muszę myśleć z półrocznym wyprzedzeniem o ciuchach czy butach. (...)Program pozwolił nam też urządzić im pokój bez spłacania w ratach.
No właśnie, zarobki przeciętnie są na takim poziomie, że pomalowanie pokoju czy zakup zimowych ubrań jest w stanie zrujnować człowiekowi cały budżet. Jedna z definicji klasy średniej brzmi, że po pokryciu niezbędnych wypadków w miesiącu (mieszkanie, zobowiązania, leki, ubrania, jedzenie, transport), pozostaje jeszcze 1/3 dochodu. Myślę, że co najmniej 70% Polaków nie spełnia tego kryterium (a nie zdziwiłabym się, gdyby ta liczba była istotnie większa), więc zupełnie nie dziwi, że program dający ludziom do ręki 1/3 dominanty płac od posiadanego dziecka robi furorę.
Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-02-04, 09:20
Castro napisał/a:
pomalowanie pokoju czy zakup zimowych ubrań jest w stanie zrujnować człowiekowi cały budżet
Dementuję. Zrujnować budżet może pies, który się nażre waty i zapcha sobie nią jelito. Trzy wizyty u weterynarza - 250 zł. Na sterylizację nadal zbieramy (od października, bo od wtedy mamy psa), bo to będzie dwa razy droższe.
Castro napisał/a:
po pokryciu niezbędnych wypadków w miesiącu (mieszkanie, zobowiązania, leki, ubrania, jedzenie, transport), pozostaje jeszcze 1/3 dochodu
Czyli we wspomnianych 'cywilizowanych krajach' jest się klasą średnią, kiedy się zarabia pensję minimalną.
Wnioski z mojej ostatniej rozmowy na temat 'dlaczego w Rotterdamie było fajnie, a w Stargardzie jest ujowo, chociaż wykonujesz dokładnie taką samą pracę w bardzo podobnym miejscu?':
- Po opłaceniu wszystkiego w Rotterdamie połowa pensji zostawała na koncie oszczędnościowym. Wystarczyłoby, żeby jedna z nas pracowała i byłybyśmy w stanie się utrzymać. W Stargardzie nie wystarcza do końca miesiąca. W obu przypadkach pensja 'minimalnie ponad minimalną',
- W Rotterdamie obiad dla dwóch osób to 40 zł. W Stargardzie też. Z W przeliczeniu na godziny pracy, Rotterdam jest 4x tańszy.
- W obcym kraju, nie znając języka, nie znając tamtejszej kultury, nie umiejąc się poruszać w przepisach, instytucjach itp. jest się w lepszej sytuacji socjalnej niż w kraju ojczystym, w rodzinnym mieście, gdzie poza siłą rąk ma się pracodawcy do zaoferowania dużo więcej.
- W obym kraju, nie znając języka itd ma się dokładnie takie same albo i mniejsze perspektywy na znalezienie pracy. Też tylko fabryki i magazyny, ale w obcym kraju zatrudniają na stałe, a nie na dwa tygodnie.
- Widział ktoś, żeby każdy pracownik magazynu w Polsce dostał w ramach rocznej premii rower albo inną przydatną i stosunkowo drogą rzecz?
***
Zauważyliście, że podrożał olej (z niecałych 4 do prawie 7zł/l) i często w sklepach brakuje marchewki? Niedawno przez tydzień usiłowałam kupić marchewkę - Netto, Tesco, Biedra... w końcu jakieś resztki udało się wyszarpać w małym sklepiku na zadupiach wszechświata. W ogóle mam wrażenie, że opinia publiczna skupia się na cenie masła i zdaje się nie zauważać jak dużo rzeczy podrożało. Jajka 3 tak podskoczyły, że zdarza mi się kupować 1, bo cena nie różni się jakoś szczególnie. Jeśli w ogóle kupuję, bo stały się towarem równie odświętnym co masło i łosoś. To podobno przez jakąś chorobę, która kazała przetrzebić stada kur w cywilizowanych krajach, co wywołało braki na rynku. Producentom bardziej się opłaca sprzedawać jajka za euro, więc ceny się wyrównują... póki tamci nie odbudują stad. Ale coś czuję, że ceny wcale nie spadną jak już Niemcy będą jedli niemieckie jajka.
Jak mieszkałam w Krakowie (rok, dwa temu) za obiad dla dwóch osób płaciłam 15 zł. Teraz za taki sam obiad płacę 40 zł... a pensja minimalna wzrosła od tamtego czasu o 70 gr/h lub 100 zł/miesiąc. Dobrze, że artykuły w internetach się rozpływają nad kwitnącym 'rynkiem pracownika', rosnącymi pensjami i tym jak to nikt w Polsce nie zarabia mniej niż 3000 netto, bo przynajmniej wiem z czego się cieszyć. Inaczej bym nie widziała powodów do radości.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."