Hm, ja na wf'ie nie ćwiczę już sześć lat, więc patrzę na wszystko trochę z innej perspektywy.
Wf w podstawówce miałam naprawdę kiepski, jednak wina leżała w nauczycielu. Był to pan w wieku +/- 60 lat, dość pokaźnych rozmiarów, który nie umiał poprawnie zrobić przysiadu... Ale rekompensowały mi to dodatkowe treningi siatkówki i basen.
Miałam (a właściwie moja klasa miała) to szczęście, że zarówno w gimnazjum jak i liceum trafiłam na naprawdę dobrych wuefistów. Zajęcia były urozmaicone, bardzo rzadko zdarzały się sytuacje, w których np. siatkówka powtarzała się na kilku lekcjach. Były tradycyjne gry zespołowe, lekkoatletyka, bieganie, jakieś tam podstawy jogi, unihokej, siłownia - tak naprawdę każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Mam w klasie zarówno osoby wysportowane jak i takie, które w ćwiczeniach fizycznych nie czują się najlepiej - nikt nikogo nie dyskryminował, każdy pracował w swoim tempie i na miarę swoich możliwości. W sumie, jedyne czwórki, które pojawiły się na koniec roku, miały osoby unikające zajęć/sprawdzianów albo nierobiące zupełnie nic.
Ja uważam wf - oczywiście dobrze prowadzony - za naprawdę przyjemne doświadczenie i często żałuję, że nie mogę w nim uczestniczyć.
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy - swoje smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.
Nie brałem udziału w WF-ie od blisku 9 lat, ale co nie zmienia faktu że były zabawne gdyż polegały na jednej rzeczy:
Nauczycielka rzucała nam piłkę do nogi jak mięso wygłodniałym zwierzętom i to były całe lekcje, ba! nawet raz dostałem czwórkę pomimo zwolnienia z wf-u (prawdopodobnie wpisana przez nieuwagę, ale coż...)
W gimnazjum lekcje wychowania fizycznego były znienawidzonym przeze mnie przedmiotem. Bałam się przed każdą lekcją, że znów będzie mi kiepsko szlo w jakiś grach zespołowych, że będę odstawać od grupy, że z czymś sobie nie poradzę, wszyscy będą patrzeć na moja porażkę.
Wszystko zmieniło się teraz, w liceum, kiedy mogę wybrać sobie formę aktywności, która mi odpowiada. Mamy dostęp do siłowni, bieżni, zajęcia z fitnessu, gry zespołowe jeżeli ktoś lubi, dość często można wybrać się na taniec lub sztuki walki. Lekcje stały się przyjemnością, odpoczynkiem. Chociaż mamy różne zaliczenia na punkty, to spokojnie można do nich się przygotować, a kiedy już się zaliczy chodzić na to, co się chce robić.
Różnica między wfem w moim liceum a gimnazjum jest ogromna. W gimnazjum najgorsza lekcja, w liceum możliwość wyboru i każdy znajdzie coś dla siebie.
Wiek: 25 Dołączyła: 13 Lip 2014 Posty: 1923 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-07-28, 12:02
tenswiatjest, u mnie wystarczyła obecność. Bez obecności nie byłeś klasyfikowany i tyle. Ja miałam prawie same 3 i 4, ale na koniec roku dostałam 5, bo byłam aktywna na lekcjach, chociaż bardzo chętnie kończyłabym lekcje 2 godziny wcześniej w czwartki i piątki.
Możliwe. Przechodziłam z przedmiotów, gdzie miałam frekwencję w okolicach 40%
Arche napisał/a:
tenswiatjest, u mnie wystarczyła obecność. Bez obecności nie byłeś klasyfikowany i tyle. Ja miałam prawie same 3 i 4, ale na koniec roku dostałam 5, bo byłam aktywna na lekcjach, chociaż bardzo chętnie kończyłabym lekcje 2 godziny wcześniej w czwartki i piątki.
No było i tak Frekwencja się u mnie odbijała na ocenie, ale mi wystarczało 3 na koniec.
U nas aby zaliczyć przedmiot wystarczy mieć strój i raz w roku przebiegnąć boisko na czas Miałam 4 z wf bo parę razy nie ćwiczyłam, gdybym w dniu wystawianiu ocen ćwiczyła, miałabym 5
"Ślady, które ludzie pozostawiają po sobie, zbyt często są bliznami."